#166 2021-09-15 22:31:22

 Ziutek

Mistrz Gry

Punktów :   

Re: Bregzarit '13' Żelazny

Przed atakiem.



-Tak więc wiem co to jest już. To trochę pomoże w przyszłości. -skoro wie co to zabieram ją z powrotem mi będzie bardziej potrzebna. -Nie każdy łucznik może mieć takie umiejetności jak Luis dla tego wystarczy że trafi nie koniecznie zabije. Jednak to temat rzeka o, której można by dyskutować przez długi czas. A czas jest cenny zwłaszcza w tej chwili. -odwracam się do Anishi.

-Słowa śmiałe boNordowie są wolni. Jednak ci ludzie mają tylko nas są nam wdzięczni i tak długo jak tego będą chcieli będą Skrzącej Gwardii wdzięczni. Jednak mówienie, że są nasi to trochę niegrzeczne. W końcu to są ludzie a nie bydło. -robię niezadowoloną minę przypominając sobie to co robili z kobietami Zakapturzeni.
Oni nie wiedzą i nie zamierzam im o tym wspominać. Kto nie był w podziemi i nie jest moim towarzyszem nie ma prawa wiedzieć o tym. Brzemię jest zbyt wielkie a odpowiedzialność za tą wiedzę zbyt duża.
Powstrzymuję się aby mój gniew nie obudził czasem 13 pojawienie się tu jego osobowości zniweczy mój plan.
-Współpraca będzie owocna dla wielu stron zwłaszcza, że ja nie lubię tych, którzy zbytnio naprzykrzają się kobietą. Wszystkie niedomówienia załatwiam szybko aby nie doszło do niczego. Prawda Luis? -spoglądam na niego bo wie co zadeklarowałem na początku jak panowie się za bardzo szarogęsili zwłaszcza Samael, który posłużył i jako przykład dla reszty.

Po alarmie.



-Wybaczcie ale muszę iść na pomost. Spotkamy się kiedy zabijemy wszystkich Dzikich. Zabarykadujcie się i miejcie w pogotowi noże. Żywcem się nie dajcie im wziąć. Bo czeka was gorszy los niż piekło. -po tych słowach wychodzę nie jako Bregzarit ale jako 13 z uśmiechem na ustach gotowy do przelania krwi tych pieprzonych potworów.

Kiedy biegnę do chaty lustruje położenie domostw naszych kobiet i oceniam czy są w bezpiecznym dystansie od palisady i bramy w porównaniu do naszej bazy jaką mamy jako grupa.
-Murdoc wybierz dla mnie i Blaira stanowisko z, którego będzie dobrze widać bramę jak i domostwa kobiet lub nasze domostwo! -krzyczę mijając go a potem patrzę mu w oczy z uśmiechem na ustach.
-Jelene! Weź ze sobą Vioricę i Sapchirę oraz Kriniad jak i dzieciaki i tyle kobiet ile jeszcze się zmieści i zabarykadujcie się najlepiej tam gdzie się schroniła moja grupa. Nie zapomnij o jakimś ostrzu. Jeśli dojdzie do najgorszego nie daj nikogo zabrać żywcem! Nikogo!!! Sam zrobię co w mojej mocy aby nikt z was nie zginął jak i z mojej grupy. To nie tylko mój obowiązek jako lidera ale przede wszystkim jako przyjaciela. Dla tego czekajcie na nasz powrót. -spoglądam na nią z poważnym wyrazem oczu bez strachu.
Nie mam zamiaru znowu przeżyć tego co było dekadę temu. Tym razem ich obronię. Tym razem nie jestem bezsilnym dzieckiem ale dorosłym.
Przed wejściem patrzę z troską na stojące przed domem Vioricę i Saphirę. Nie pozwolę im umrzeć.
Wbiegam do chaty.
-Chłopaki mobilizacja. Dozbrajać się, jeśli coś potrzebujecie moje zapasy są dla was. Zajmiey miejsce koło siebie aby każdy mógł wspierać się wzajemnie. Blair odpowiadasz za mnie strzelców. Wliczając to mnie. Masz większe doświadczenie i umiejętności dla tego ty dowodzisz jeśli chodzi o ostrzał. Jeśli chodzi o Beorna jest kontuzjowany a lepiej radzi sobie w zwarciu. Jednak do póki nie wedrą się do nas chciał bym abyś dostarczał strzał i lądował kusze. Co do Trygve zostaniesz naszym tarczownikiem. Twoja krzepa przyda się aby zasłaniać nas tarczą. Ostatnio zdobyłem jedna. -mówiąc to biorę kusze i bełty oraz jakąś broń drzewcową oraz bękarci miecz a tarcze wręczam Trygve.
Zakładam też zdobyczny hełm bo nie potrzebował przeróbek ale pancerz zostawiam nie zdążyłem się nim zająć a po drugie nie jestem obeznany w poruszaniu się w takim czymś. Po czym spoglądam na dmuchawki i strzałki. Ponownie patrze na Beorna i wręczam mu je z fiolką usypiającą
-Pewnie chcesz się zemścić za uśpienie cie. Więc miej tą okazję i satysfakcję. -wychodząc dozbrojony staje w progu.
-Zabijemy ich tyle ile zdołamy jednak miejmy an uwadze nasze życie a zwłaszcza kobiet, które oddały się pod naszą opiekę. Jako pojedyncza jednostka jesteśmy słabi jednak jako grupa walcząca w tym samym celu i z taką samą determinacja jesteśmy niczym bestia. Niech potwory spod ziemi zobaczą jak bardzo niebezpieczne są te z powierzchni. Nie zgińcie przede mną. -po tych słowach wychodzę odszukując Murdocka i wchodząc na platformę.
Spoglądam też na to co robi Jelenne oraz moja młodsza siostra z Saphire.
Jeśli upewniam się, że się uspokoiły nieco odwracam się do swoich podwładnych z uśmiechem.
-Panowie pora na polowanie na Dzikich. Niech żaden z was nie waży mi się umrzeć póki ja będę jeszcze oddychał. Walczmy dzielnie a kiedy walka dobiegnie końca z ciał wrogów usypmy stosy aby to ich serca drżały przed nami. Jesteśmy Nordami!!! To nas powinni się lękać. -po tych słowach z uśmiechem wchodzę na platformę z kuszą gotową do oddania pierwszego strzału.


Pamiętam Tę Noc.
Na Niebie Gwiazdy.
Na Ziemi Ciała wrogów.

Offline

 

#167 2021-10-27 21:07:49

Viestun

Mistrz Gry

Punktów :   

Re: Bregzarit '13' Żelazny

Pobiegłeś w stronę pomostu i zobaczyłeś, że Grelog krąży wokół domków a oficer Ingebor wyciągnął kuszę i stanął na pomoście. Napotkałeś Murdocka by ponaglić go lecz on jako łucznik już znalazł dogodne miejsce tuż przy bramie, domostwami teraz mało kto się przejmuje.
Większość kobiet pochowała się do domów a te odważniejsze wyszły by stanąć u boku oficera. Wśród nich widzisz Vioricę która również dostała kuszę.

Gdy spotkałeś w biegu Jelenne obok niej była również Saphire.
Jelenne: - Saphire i pani Kriniad zajmą się dziećmi. Ja idę na pomost. Każda para rąk do zrzucania kamieni się przyda.

Zwołałeś chłopaków w Waszym domu, czyli Blaira, Beorna i Trygve. Ten pierwszy był już gotowy, a dwóch pozostałych zerwało się nagle sięgając po topory.
Beorn zawiesił na sobie 4 pełne kołczany bełtów bo tyle było w domu. W swoje wielkie łapy zabrał też kilka tuzinów bełtów które leżały luzem. Trygve zgodnie z Twoim zaleceniem sięgnął po wielką, prostokątną tarczę z drewna i drobnymi okuciami metalowymi.
Wręczyłeś Beornowi dmuchawkę ze strzałkami i fiolką, lecz musiałeś osobiście wsunąć mu je za pas, bo on już miał zajęte ręce. Wyposażyłeś swoich i teraz jesteście uzbrojonym małym oddziałem.
Beorn gdy dałeś mu dmuchawkę usypiającą - No pewnie, że chcę, to będzie czysta radość!

Wszyscy wybiegliście gwałtownie z domu by dotrzeć na pomost. Tej nocy śnieg słabo skrzypi pod nogami, bo jest już tak ubity od ciągłego ruchu mieszkańców wsi mobilizujących się do obrony.
Biegnąć na pomost zobaczyłeś jak na niebie zajarzył się płomień, tak jakby jakieś ogniste bóstwo chciało zrzucić gwiazdę na tę ziemię.
Za moment widać było, jak ognisty pocisk wylądował gdzieś w środku wiejskiej zagrody nie trafiając w nic konkretnego. Za pierwszym pociskiem z powietrza spadły następne które również spadły na śnieg. Jedna z płonących kul spadła podoficerowi Grelogowi tuż przed nosem trafiając w śnieżną zaspę. Podoficer szybko zszedł z konia by przyjrzeć się pociskowi pierw gasząc go śniegiem.
Grelog: - Niech to. Mają katapulty i idą na nas od wschodu... Nie bójcie się tych pocisków bo to tylko straszak! Chcą byśmy wyszli z wioski ale nic z tego! - Wrócił na siodło.

Wszedłeś na pomost a tam widzisz Murdocka oraz resztę strzelców z Waszej gildii. Przy bramie są dwa solidne pomosty - lewy od bramy i prawy. Na lewym jesteś Ty, Gulltop, Murdock, Trygve, Blair i Beorn. Poza tym jest jeszcze Samael, pięciu strażników których nie znasz ale każdy z nich umie strzelać z kuszy. Reszta to tuzin wieśniaków i wieśniaczek którzy będą mieli za zadanie zrzucać kamienie na głowy wrogów.

Na prawym pomoście jest Ingebor ze skromnym oddziałem łuczników oraz wieśniacy miotający kamieniami też tam są.

Wszyscy patrzycie nerwowo na wschód, bo z stamtąd zostały wystrzelone pociski w wioskę. Widać bezkresną ciemność na froncie a rzadkie zagajniki zasłaniają potencjalne ruchome obiekty na widoku. Nie widać żadnych świecących punktów które mogłyby wskazywać na pochodnie. Wróg co prawda lubi bawić się ogniem, ale doskonale radzi sobie w ciemności.

W końcu ukazało Wam się kilkudziesięciu zamaskowanych ludzi ustawionych w szerokiej linii. Podbiegli na jakieś 100 jardów przygotowując się do ostrzału. Z tymże nie mają łuków a te swoje dmuchawce nieszczęsne. Nie spieszą się, oczekują również na to, że pociski lecące na Wasze głowy  wypłoszą Was z zamkniętej wsi. Za zakapturzonymi strzelcami zaczęła gromadzić się kolumna składająca się z grubo ponad stu Zakapturzonych. Mają oni miecze, włócznie, korbacze lub tasaki.
Wasi łucznicy zaczęli robić ostrzał w tym Murdock. Kusznicy czekają na bliższe podejście wroga ponieważ kusza i bełty nie będą aż tak skuteczne. Wszyscy wiecie, że ze stu jardów wrogowie również nie będą mogli nikogo ustrzelić z dmuchawki.
Łącznie macie około 15 ludzi potrafiących dobrze strzelać z łuku i właśnie poszła pierwsza salwa która dotarła do wroga. Nie widzisz dobrze, czy ktoś z nich oberwał. Jednak strzały mają ich nie tylko zranić, ale też ponaglić do szturmu.
Kolumna zakapturzonych piechurów nadal czeka, ale widać, że powoli sięgają po drabiny. Mają ich kilkanaście. Największym zagrożeniem wydaje się być taran zrobiony z wielkiej, drewnianej belki z okuciem który leży pod nogami kilku opancerzonych piechurów. Armia kanibali robi wrażenie swoją liczebnością oraz tym, że są to maszyny do zabijania które chcą Was upolować a potem wrzucić do garnka...

Offline

 

#168 2021-10-28 20:15:35

 Ziutek

Mistrz Gry

Punktów :   

Re: Bregzarit '13' Żelazny

Rozglądam się stojąc na lewym pomoście po tym wszystkim co się aktualnie dzieje poza palisadą.
Atak katapultami od wschodu i cała ta zgraja przed nami. Ciężkozbrojni piechurzy i taran jak by tych cholernych katapult było mało. Do tego proporcje są większe niż potrzebne przy tym aby oblężenie zakończyło się sukcesem.
Poprawiam hełm i gryzę się w wargę aby poczuć krew. W końcu zostanie ona tu przelana w dużej ilości. Na domiar złego większość niej może należeć do nas.
Szanse na wygraną daje nam palisada i brama jeśli wejdą do środka można tylko kupić czas aby odwlec porażkę.
Pochylam się do ucha Murdocka.
-Myślisz, że to co wydestylowaliście dobrze by się paliło? Jeśli tak będzie nam potrzebne aby zając się tymi od tarana. Nie wiem czy to da dużo ale zawsze lepsze to nic nie próbować. Do tego woda polewanie ich przy tym mrozie dało by więcej niż wrzątek, który szybko tracił by swoje ciepło. -pochylam się też do Blaira.
-Jako łucznik myślisz, że umazane w gównie groty będą mniej celne? Bo tak pomyślałem sobie, że nawet jeśli nie umrą od trafienia zostanie im paskudna infekcja. -uśmiecham się.
Patrzę na kobiety związane z nami i swoją przybraną siostrę z kuszą mam nadzieję, że będą się trzymać blisko nas. W tedy mógł bym reagować nawet w czasie walki z Dzikimi.
Jednak coś jeszcze nie daje mi spokoju.
Patrze na zachód z niepokojem. A co jeśli to tylko dywersja. Jakie siły zostały tam obsadzone jeśli większość jest tutaj Kto pilnuje naszych tyłów.
-Co z odcinkiem za naszymi plecami?! -podnoszę nieco głos aby oficer usłyszał. -Jeśli to tylko podpucha ich inne siły mogą zajść nas od tyłu. Nie wiem czemu niepokoi mnie bardziej to co za nami niż wrogowie, którzy są przed nami. -wypowiadam swoje obawy omiatam ponownie wzrokiem wszystko co znajduje się w moim polu widzenia.
Taka sytuacja jest niekorzystna sama w sobie ale myśl o zajściu od pleców i zarżnięcie jak prosiaki kiedy nie jest się w stanie zobaczyć wroga jest bardziej przerażające.
Czekam na opinię też  Murdocka i Blaira o moje wcześniejsze pytania aby potem zgłosić je oficerowi jeśli będą za tymi pomysłami.
-Trygve bądź czujny aby reagować z wyprzedzeniem. Twoja rola jest kluczowa w naszym zespole. Wielka odpowiedzialność na tobie spoczywa. Mam wiarę w ciebie i mam nadzieję, że się nie pomyliłem. -poklepuje go po ramieniu.
-Beorn. Liczę na twoją zemstę za to co ci zrobili w podziemiu. -również kołdrę mu rękę na ramieniu mówiąc to.
-Murdock i Blair. Wiem, że jesteście lepszymi strzelcami ale nie zamierzam zostawać w tyle za wami. Dla tego nie folgujcie sobie a ja przekroczę dziś swoje granice i prześcignę was w tej bitwie. -uśmiecham się.
-Jelenna, Viorica. Trzymajcie się blisko nas. Chcę mieć was w swoim zasięgu aby móc reagować kiedy będzie naprawdę źle. W końcu po tym wszystkim znowu chcę z wami wszystkimi zasiąść do posiłku. Jako, że traktuje was jak rodzinę. -poprawiam broń przy pasie i ustawiam blisko bełty tak aby broń drzewcową aby atakować bezpiecznie z góry dzięki zasięgu drzewca kiedy braknie mi już bełtów.
Przydał by mi się też ktoś do przeładowania kuszy, ktoś kto jest na naszym pomoście i widać po nim, ze wolał by zając się czymś bezpiecznym. W końcu przeładowanie kuszy jest bezpieczniejsze niż rzucanie kamieniami. A kiedy podejdą pod palisadę mógł bym zajmować się strzelaniem i używaniem broni drzewcowej na zmianę nie marnując czasu na ładowanie kuszy.


Pamiętam Tę Noc.
Na Niebie Gwiazdy.
Na Ziemi Ciała wrogów.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.sound4u.pun.pl www.wesolakompania.pun.pl www.ridersi.pun.pl www.fifaturki.pun.pl www.mga.pun.pl