Viestun - 2019-11-03 22:29:36

Bregzarit '13' Żelazny

Siła: 3
Intelekt: 3 (kowalstwo 3)
Zwinność: 3
Charyzma: 1
Obrona: 1
Atak: 3

Nordia. Urodziłeś się w Lesie Tysiąca Sopli na południowo-zachodniej części zimnej krainy zwanej Fyr Zara. Nazwa Fyr Zara wywodzi się od wiekowego rodu archeologów Fyr. A słowo 'Zara' w staronordyckim oznaczało tyle co zamek. Ty wczesne dzieciństwo spędziłeś w leśnej osadzie okraszonej dziesiątkami legend o soplach lodu zabijających ludzi gdy ci wywołają zbyt duży hałas. Twój świętej pamięci ojciec Oden Żelazny pracował jako drwal i cieśla w lokalnym skromnym tartaku ale strasznie ciągnęło go do walki przez impulsywny charakter. Dla niego krzywe spojrzenie to był dobry pretekst do patroszenia jak świni. Matka, Hega Żelazna z kolei była gawędziarką i lubiła opowiadać przy stole czy przy ognisku przeróżne historie o bestiach dalekiej północy, świętej ciszy w Lesie Tysiąca sopli i bohaterskich, zapijaczonych nordach gromiących szlacheckie dwory. Hega miała mnóstwo słuchaczy więc zbierała datki za swoje płomienne przemowy. Twoja cztery lata starsza siostra, Jorunn Żelazna, była zwykłą młodziutką dziewoją sprzątającą w izbie chorych ale z nią miałeś najlepszy kontakt i wspólne zainteresowania takie jak wszelakiej maści broń i przemoc.
Wszyscy zginęli według mieszkańców podczas najazdu górskich bandytów dziesięć lat temu gdy miałeś 6 lat. Nie pamiętasz szczegółów i nie było cię tam, jedyne co pamiętasz to drogę wioski we krwi, ojca z przebitym sercem, matkę z poderżniętym gardłem i starszą siostrę obdartą z ubrań i pobitą na śmierć... Prócz krwi i ognia zapamiętałeś jeszcze jedno... białe pióra rozsypane gdzieniegdzie.
Gdy twój dom spłonął 10 lat zostałeś w sierocińcu. Gdy osiągnąłeś wiek 16 lat wypuszczono cię by wraz z innymi sierotami wcielić cię do Skrzącej Gwardii.
Teraz jedziesz w otwartym powozie wraz z garstką obcych ci ludzi prowadzonych przez dwa konie biczowane od czasu do czasu przez poganiacza. Pada gęsty śnieg i wieje porywisty wiatr uderzający ze świstem o uszy. Otaczają was lasy i góry ale największą uwagę przykuwa stożek wulkaniczny do którego mozolnie zmierzacie.
Naliczyłeś jedenastu mężczyzn na wozie. Tak jak ty mają kaptury i twarze bez wyrazu zastygnięte w beznamiętnej zadumie a z waszych ust wydobywają się arktyczne mgiełki wraz z każdym oddechem. Tylko ty wyróżniasz się wielkością i długą rudą brodą pokrytą przez szron. - Zbliżamy się do wulkanu Ragnador. - powoli wymruczał od niechcenia poganiacz.

Ziutek - 2019-11-03 23:19:34

Zastanawiam się co nas teraz czeka i czym będę musiał się zająć w tej  Skrzącej Gwardii.
Jako sierota na pewno nie jednokrotnie zastanawiałem się nad swoim dalszym losem i snułem piękne marzenia. Jednak teraz muszę skupić się na tym co jest teraz aby nie chodzić z głową w chmurach.
-Co nas teraz czeka? - pytam poganiacza ignorując resztę gówna na wozie, które będzie moimi kompanami.

Viestun - 2019-11-04 19:25:03

Będąc sierotą sierociniec traktowałeś jako okres przejściowy bo nie miałeś tam znajomych, a już na pewno nie takich z jakimi byś się zakumplował. Większość to młodzi chłopcy zniszczeni psychicznie przez tragedie rodzinne. To nie przeszkodziło ci marzyć o jak najdoskonalszym narzędziu do zabijania szumowin i bronienia bliskich. Teraz jednak łatwo ci nie myśleć o przeszłości bo siedzisz roztrzęsiony z zimna i czujesz jak piecze cię twarz od uderzającego w nią deszczu śnieżek. Siła zimnych powiewów nieco osłabła ale biały puch nadal pada a na niebie zastępy chmur śniegowych wiszą niczym szubienice. Poganiacz nawet nie odwracał się, ale usłyszał twe słowa i powiedział wysokim tonem by przekrzyczeć wichurę:
- Nic miłego. Zostaniecie adoptowani przez Skrzącą Gwardię jako strażnicy, zwiadowcy, lub kopacze. Ragnador to jedno z niewielu miejsc w okolicy gdzie jest szansa na nie zdechnięcie w mrozach lub w paszczy wilków ale trzeba tam ciężko zapierdalać.
Jeden z chuderlawych mężczyzn na wozie skulił się bardziej w swoim wełnianym płaszczu na te słowa. Inny zaś wręcz przeciwnie, zdjął kaptur i rozsiadł się wygodnie chwytając się za krawędzie rozpiętego żupana z futra. Pod żupanem widać jego gołą klatkę piersiową a na jego łysą głowę i czarną brodę lecą płatki śniegu. Widocznie chce pokazać że ten ostry mróz i śnieg mu zwisają, choć wszyscy na wozie wiedzą że trzeba być pierdolniętym by tak myśleć.
Jesteście już blisko terenów koło stożka. Na ostatnich odcinkach drogi do celu (też zalesionych i górzystych) widzicie drogę całą w zamarzniętych koleinach, a gdy konie i powóz zaczęły dziurawić koleinowy lód zaczęło spod niego tryskać błoto a wy poczuliście turbulencje poprzedzone przekleństwami poganiacza i pasażerów. Prócz fatalnej drogi minęliście strażnika na koniu z pochodnią który nawet nie wiecie czy was zauważył przez zakapturzoną głowę i okrytą twarz.

Ziutek - 2019-11-05 18:11:53

-Dzięki za wyczerpujące wyjaśnienia. - mówię do poganiacza.
Po czym patrzę na tego co tak się popisuje przed resztą grupy.
Jednak większą uwagę skupiam nad możliwościami jakie tu mogą na mnie czekać.
Strażnik otworzył by mi drogę wszędzie. Zapewnił podstawowe szkolenie bojowe. Co dla ludu Północy bardzo ważne.
Zwiadowca sam nie wiem czy ktoś mojej postury by się nadawał do tej funkcji.
Kopacz to funkcja, która mnie najbardziej interesuje jako przyszłego Najlepszego Kowala Północy. Możliwość poszerzenia wiedzy na temat rudy jak i jej pozyskiwania. Pomogło by w moim talencie. Jednak sama funkcja nie jest zbyt miła.
Z tymi przemyśleniami patrzę jeszcze raz na tego Kozaka.
-Nie wiem czy jesteś tylko głupi czy po prostu chcesz zaszpanować przed pozostałymi. Jak na razie jesteś jedynym, który się wyróżnia więc chętnie poznam Twoje imię. - wyciągam dłoń w jego kierunku. -Jestem Bregzarit.

Viestun - 2019-11-05 22:11:57

Odezwałeś się do łysego brodacza i musiałeś wstać by podać mu rękę. Mężczyzna wysłuchał cię i również wyciągnął energicznie dłoń do powitania. - Ohmm, pozostali mnie nie obchodzą. - Gdy się do niego zbliżyłeś, widzisz że jest trochę starszy i oprócz zamarzniętych smarków widzisz jego pomarszczoną twarz, wklęsłe policzki i włosy na klacie. Ten gość może mieć jakieś czterdzieści wiosen. - Tam skąd pochodzę nikt nie grzeszy rozsądkiem. Mam na imię Trygve i pochodzę z Rogatej Przyłbicy. - Uścisnęliście sobie dłoń, zetknięcie twojej ogrzanej w długim rękawie dłoni z jego zmarzniętą lekko podrażniło zimnem twoją skórę. Nigdy nie byłeś w Rogatej Przyłbicy i nie wiele o niej wiesz. W sierocińcu raz czy dwa twoje opiekunki wymieniały tę nazwę i wiesz tylko tyle, że to jakaś osada kilkadziesiąt mil na północ od Lasu Tysiąca Sopli.
Gdy rozważałeś perspektywy czyhające w nowym środowisku wasz wóz trochę zwolnił a za zakrzewionym zakrętem ukazała wam się prymitywna ale dosyć wysoka palisada z drewnianą bramą. Przewoźnik zatrzymał powóz i oczekuje na otwarcie. Na palisadach widzicie jednego człowieka który opiera się ręką o barierkę drewnianego pomostu. Zmierzył wasz wóz wzrokiem i po kilku sekundach dał znak na dół by otworzyli małą bramę w palisadzie.
Wrota zaskrzypiały uchylając się dzięki dwóm postawnym strażnikom a wy wjechaliście do środka posesji.

Wkroczyłeś na teren Fortu Wulkanu Ragnador

Przekraczając przegrodę znaleźliście się w ciasnym padoku. Wygląda to na obóz z namiotami i czasem drewnianymi domkami lub małymi warsztacikami. Wśród panującego ścisku jedyną w miarę wolną przestrzenią jest szeroka acz krótka droga prowadząca do kamiennego donżonu od którego mury idą na prawo i na lewo kończąc się na wysokich wieżyczkach. Z waszej pozycji tłem donżonu jest wulkan w już nie tak sinym krajobrazie. Pada śnieg, strażnicy stale odśnieżają drogę i okolice namiotów ale śniegu stale przybywa. Jest wczesny świt i w padoku nie ma zbyt dużego ruchu prócz rozgrzewających się przy łopacie gwardzistów. Nadal jest srogi mróz. Poganiacz zszedł ze stanowiska na cienko zaśnieżoną ziemię - Jesteśmy na miejscu. Ogrzejcie się i czekajcie na komendanta.
Jeden ze strażników zapraszającym gestem przywołuje was do siebie. Przy swoim namiocie rozpalił nodię - długotrwały ogień rozpalony między dwiema leżącymi kłodami. Ludzie z wozu nieco się rozpogodzili na myśl o cieple i ich twarze tak jak i twoja już nie są takie ponure. Niektórzy nawet zaczęli rozmawiać z tym miłym strażnikiem który przedstawił się jako Gulltop.
Łysielec o imieniu Trygve widocznie chce kontynuować brak ciszy i poprawiając futrzany żupan stanął obok ciebie mówiąc - Czy tylko mi się wydaje, czy w tym zadupiu są same chłopy? - I tak jak pozostali przyjezdni zaczął powoli iść w stronę nodii.

Ziutek - 2019-11-07 18:51:37

Podnoszę się i patrzę na gościa siedzącego obok i gestem głowy karzę mu spieprzać bo chcę tu usiąść. Jeśli delikwent stawia opór patrzę na niego i z zaskoczenia walę go kolanem w mordę po czym przerzucam na swoje stare miejsce. Robię korzyść z swojej masywnej postury.
-Nie znam Rogatej Przyłbicy tylko kilka razy w sierocińcu słyszałem tą nazwę. -rozsiadam się wygodnie.
Rzucam spojrzenie na pozostałych i na kolesia, którego zaatakowałem. Jeśli coś kombinuje sprzedaje mu kopa aby się uspokoił i zapamiętał jedno, że nie ma do czynienia z jakimś pierwszym lepszym leszczem. Jestem 13.

Fort Wulkanu Ragnador.

Idę za nowym towarzyszem Trygve. Mimo, że jest starszy na pewno nie jedno już przeżył. Więc pewnie mi pomorze na początku a jeśli nie to z tej całej zgrai tylko on jest godny mojej uwagi.
Idę z pozostałymi do ogniska a po pytaniu nowego towarzysza sam się rozglądam.
-Masz rację nie widzę tu żadnych kobiet. Pewnie to przez te warunki panujące tu. To było do przewidzenia. - patrzę na niego i rozglądam się po obozie.
Mam nadzieję, że zaraz się czegoś dowiemy co z nami dalej będzie.

Viestun - 2019-11-07 20:47:19

Twoi pozostali towarzysze nie wyglądają na takich którzy by stawiali opór więc na powozie mogłeś sobie pozwolić na wiele nawet bez użycia przemocy. Wystarczył strach, że któremuś przyjdzie walczyć z takim wielkoludem jak ty. Lecz bardziej niż o bitce myślałeś o strawie i ogrzaniu się, bo co to za walka na czczo i z hipotermią.
Gdy już czekaliście na padoku trzaski z ogniska i zapach pieczonej wieprzowiny działały kojąco na twoją duszę. Lecz nie bardzo wiesz co tu może cię czekać i jest to denerwujące. Strażnicy Skrzącej Gwardii patrzą na ciebie z zainteresowaniem, w końcu masz gabaryty prawdziwego norda
Słońce wyszło zza sylwetki stożka i jego promienie spadły na was dodając blasku kamiennemu grodowi. Drzwi donżonu otworzyły się a przez próg przeszedł starszy mężczyzna w utwardzanej skórze i wiszącym płaszczu z bawełny w kolorze matowego brązu. Ma na torsie przymocowany mosiężny medal na którym jest wyżłobiony wizerunek gałęzi porastającej wulkan. Gulltop wyjaśnił wam, że takie oznaczenie ma naczelny fortu Ragnadoru. Podstarzały naczelnik w towarzystwie dwóch oficerów pomocniczych zbliżył się do was a rozmowy na całym wybiegu ucichły. - Nazywam się Toril Szary i będę waszym głównym przełożonym w tej zagrodzie. - Komendant ma donośny głos. Przyglądacie mu się z powagą i widzicie w nim starszego, brodatego norda o lekkiej nadwadze. Mimo wyraźnych zmarszczek i krępej posturze kapitan fortu budzi szacunek. - Skrząca Gwardia to jednostka z 50-letnią tradycją, kiedyś byliśmy siłami narodowymi Fyr Zary, teraz czasy zrobiły się cięższe. Nasi przodkowie byli jednymi z najlepszych wytwórców broni i budowli w całym Północnym Kontynencie. Drewniana część fortu ma już 35 lat a kamienne obwarowania 70. Staramy się, by nasze zapasy żywności i materiałów nie malały lecz jest to trudne w tej mroźnej krainie zwłaszcza że potwory i złodzieje nigdy nie śpią. Jednak nasz posterunek zawsze wiedział kiedy odłożyć kilof i chwycić za topór. - Pokazał dłonią na swoich dwóch obecnych oficerów by ich przedstawić. Jeden po lewej jest młodym, wysokim i szczupłym dostojnikiem o długich, kręconych blond włosach z kilkudniowym zarostem - Ingebor, kapitan zwiadowców. Jego rolą jest zaznajamianie adeptów z okolicą i dowodzenie misjami terenowymi. Będzie sprawdzał waszą wiedzę i umiejętności do bycia zwiadowcą. - Po chwili milczenia odwrócił głowę w stronę prawą na drugiego, nieco dojrzalszego oficera. Ów jegomość to także chudy mężczyzna z długimi ciemnymi włosami na których uplecione jest kilka mniejszych warkoczy. Ma krótką i rzadką brodę a nad okiem widnieje blizna w kształcie podobnym do litery X. - To Greg Czarnoręki. Dowodzi strażą i murami w forcie i szkoli ludzi w walce mieczem lub toporem. Włącznie ze mną to wszyscy tutaj obecni oficerowie, pozostałych trzech jest w terenie. Ja prócz administrowania jestem też odpowiedzialny za kopaczy i górmistrzów w wulkanie. Kopacze Skrzącej Gwardii wydobywają cenne kamienie i metale z kopalń. To tyle z mojej strony, gdy będziecie mieli bezpośrednio do mnie jakąś sprawę to zazwyczaj będę w komnatach górskich przy wulkanie lub czasem tutaj, w donżonie. Teraz czekają was testy a po południu prace.

Generalnie test polega na tym, że dwaj przedstawieni oficerowie podeszli do was grzejących się przy nodii i zaczęli zapraszać każdego z was osobno po kolei. Jest to swego rodzaju sporządzenie dokumentacji na wasz temat i przypomina rozmowę kwalifikacyjną. Pierw spisali wasze imiona lub przydomki. Trzy pierwsze osoby po krótkiej rozmowie zostały odprawione w głąb obozu zagrody. Teraz przyszła kolej na ciebie.
Greg Czarnoręki: Witaj Bregzaricie Żelazny. Również jesteś z sierocińca, tak? Nie wiele mi o tobie wiadomo. Powiedz mi co chciałbyś u nas robić i w czym się specjalizujesz. Możesz zostać strażnikiem, kopaczem lub zwiadowcą. Nikt ci nie broni wybrać więcej niż jednej opcji lecz to się wiąże z większymi przywilejami ale i większą pracą. Możesz także wybrać wolność, damy ci bukłak, broń do polowania i puścimy cię wolno. Lecz szkoda by była, bo potrzebujemy takich rosłych wojowników. Oferujemy jedzenie, broń własnej roboty i schron w zamian za służbę.

Ziutek - 2019-11-07 22:47:39

-Wolność brzmi kusząco jednak jak wspomniałeś szkoda było by tego co odziedziczyłem po swoich przodkach. Skoro już przywieziono mnie aż tu należy godnie się odwdzięczyć. Poza tym, że jestem rosły odkryto we mnie talent do kowalstwa. A co za tym idzie posada kopacza mnie interesowała od samego początku. Jednak skoro można wybrać kilka funkcji. Bycie strażnikiem też mnie interesuje ze względu na tendencje fizyczne ciała. Nie wiem czy na zwiadowcę też bym się nadał. Jednak chętnie spróbuje. Większe przywileje za ciężką pracę. Jak dla mnie brzmi sprawiedliwie. Chcę się jak najszybciej wybić i awansować. Bycie szarakiem nie jest dla mnie. Mam wyższe aspiracje i marzenie do spełnienia. Więc niema mowy o staniu w miejscu. - patrzę na niego hardym wzrokiem norda, który niczego się nie boi.
A już na pewno Ciężkiej pracy.

Viestun - 2019-11-08 22:20:30

Kapitan Greg na chwilę się uśmiechnął mniej więcej w połowie twojej wypowiedzi. Chyba jest zadowolony że wielki nord który poza groźnym wyglądem ma też gadane i umie porządnie się wysłowić.
Greg Czarnoręki: - Twoja ambicja mnie cieszy, młodzieńce. Jebać przeciętność na zawsze, heh. - Pomasował się po swojej iksowatej bliźnie robiąc uśmiech który bardziej wygląda na grymas. A więc dobrze. Wybierz sobie broń ćwiczebną i załóż calowy pancerz do treningu. - Dał ci prowizoryczny pancerz o grubości cala - jest to połączenie dwóch płyt drewniano-metalowych chroniących przód i plecy. Wskazał ci na mały arsenał na którym widnieją przeróżne bronie z metalu, bardzo stępione by nie można było zranić przeciwnika. Wśród broni znalazłeś następujące egzemplarze:
Krótki miecz
Miecz półtoraręczny
Pałka drewniana
Duża tarcza
Oskard
Siekiera
Greg Czarnoręki zawołał krzykiem jednego ze swoich podwładnych. Przyszedł jeden wysoki i barczysty gwardzista. Wzrostem prawie ci dorównuje, jest łysy, brodaty i tak jak ty jest w młodym wieku. Jego łysina jest żylasta i ma agresję wypisaną na twarzy. Pospiesznie przywdział ćwiczebną zbroję i wziął sobie tępy oskard.
Greg Czarnoręki: - Śmiało Bregzaricie, wybierz stępioną broń i stań do walki z tym oto strażnikiem. Reguły są takie żeby nie bić się w szyję lub głowę.

Ziutek - 2019-11-08 23:37:54

Patrzę na Grega Czarnorekiego. Po czym podchodzę do broni. Każda po kolei biorę do ręki i sprawdzam jak mi leży w dloni. Jednak ostatecznie wybieram tarczę i oskard. Chodź długo zastanawiałem się nad siekierą jednak oskard jest bardziej praktyczny przez szpic i obuch. A miecz półtoraręczny nie ma duży zasięg jednak jako nord bardziej jestem do topora przekonany. Chodź pewnie nie jednokrotnie będę korzystał z miecza w swoim życiu.
Patrzę na draba przedemną i pod osłoną tarczy powoli skracam dystans zwracając ciemniejsze koła wokół niego. Po czym skacze w bok na niego używając tarczy i masy mojego ciała jak tarana.

Viestun - 2019-11-09 00:26:30

Po nie trwających długo podchodach rzuciłeś się na niego z tarczą wystawioną do przodu. Przeciwnik był cały czas w ruchu i nie dał się zaskoczyć na tyle by tarcza z twoją masą go uderzyła. To wszystko działo się w biegu, a strażnik w ostatniej chwili odskoczył w bok przyjmując słabszy cios tarczy na lewy bark w którym na twoje nieszczęście nie miał swojego oręża. Miał go w prawej, wolnej od taranu i zasłony.
I będąc przy tobie trzepnął cię w klatkę piersiową trzonem żeleźca swojego kilofa bojowego. Cios był bolesny i poczułeś jak cała płyta pancerna na klacie wbiła się w twój korpus lecz nie wgięła się.

Atak nie zwalił cię z nóg ale był przemyślany i czujesz że łysy gwardzista jest od ciebie trochę zwinniejszy. Teraz masz delikwenta tuż przed sobą i dzieli was tylko twoja duża tarcza.
Rekruci i strażnicy przyglądają się walce z zaciekawieniem a kapitan nie okazuje zbytnio emocji.

Ziutek - 2019-11-09 15:21:07

Skoro mam go przy sobie walę moim orężem w jego stopę która nie jest osłonięta tak jak korpus tylko nie obuchem a szpicem. Nie wkładam w niego wielkiej siły aby zamachem nie zdradzić kierunku ciosu. A żeby być pewnym tego że będzie chciał go uniknąć lub podskoczyć szykuję się do uderzenia go tarczą.
Nie jestem zadowolony z wcześniejszego ciosu jaki otrzymałem dla tego nie chcę aby to się powtórzyło.

Viestun - 2019-11-09 16:16:43

Stopa była bardzo trudna do trafienia trzonem oskarda ale brak sygnalizacji ciosu bardzo ci pomógł i trafiłeś go w nogę. Chciał podskoczyć w celu uniku, ale teraz podskoczył z bólu. Przeciwnik syknął boleśnie mamrocząc przekleństwa pod nosem ale po chwili zaczepił czubek kilofa o tarczę i zaczął mocno ciągnąć. Jest to dla ciebie problematyczne, bo ciężko ci teraz wziąć jakikolwiek zamach. Pójście do przodu prawdopodobnie spowoduje że oberwiesz nieprzepisowo żeleźcem w głowę a ciągnięcie w tył doprowadzi raczej do siłowania się kto komu wyrwie przedmiot. Słychać tylko szczęk oskarda zaczepionego o pionowo trzymaną tarczę.

Ziutek - 2019-11-10 06:54:45

Skoro on trzyma oskardem za tarczę ja ujmuje swój mocniej i uderzam  go od dołu podnosząc oskard pionow tak aby trafić w nadgarstek w dłoń w ktorej trzyma broń. Taki rodzaj pchnięcia raczej niż zamach.
Ciekawy jestem czy taki manewr zaskutkuje i puści tarczę aby uniknąć ciosu. Jeśli puści robię krok w przód zwiększając zasięg i zamiast podnosić pionowo uderzam w jego bok obuchem oskarda w okolicy nerek lub uda.

Viestun - 2019-11-10 10:54:53

Zacisnąłeś dłoń na oskardzie i posłałeś machnięcie. Ułamek sekundy wcześniej przeciwnik też zacisnął obie ręce na kilofie by pociągnąć z całych sił. W niemal jednym czasie on wyrwał ci oburącz tarczę a tobie udało się go trafić gdzieś w przedramię.
Strażnik puścił jedną ręką broń i zrobił kulejący krok w tył a twoja tarcza leży obok was. A wy zaczepiliście się oskardami. Rywal bardziej poobijany po kończynach a tobie jeszcze dzwoni w klatce od jego uderzenia, przez zimną aurę dopiero teraz czujesz ten ból.

Ziutek - 2019-11-10 13:47:08

Skoro siłujemy się staram się podchaczyć nogą za zranioną nogę gwardzisty a drugą wolną ręką łapę go za twarz i popycham w tył z całej siły aby stracił równowagę.
Zraniona noga może być tu kluczową rzeczą.

Viestun - 2019-11-10 14:15:31

Próba podhaczenia nogą zakończyła się tym, że twoja zaczepiona broń straciła siłę ciągnącą w twoją stronę i stylisko wyślizgnęło ci się z ręki a strażnik oburącz ciągnąc wyszarpał ci oskard wyrzucając go gdzieś kilka jardów za plecy. Gwardzista uniósł nogę unikając podcinki, a Ty bez broni zbliżyłeś się do niego na odległość tak bliską że mogłeś czytać z jego oczu i złapałeś go za twarz. On z takiego bliska nie mógł wyprowadzić żadnego ciosu oskardem więc zawiesił ręce na twoich plecach i tłucze Cię styliskiem kilofa po chronionych płytą plecach. Nie czyni ci w ten sposób zbyt dużych obrażeń.
Jesteście w pozycji zapaśniczej z której ciężej już się wyrwać, przeciwnik mimo stłuczenia mocno stoi na nogach. Ale w tym położeniu to Ty nawet bez broni masz fizyczny prymat.
Obaj już lekko dyszycie a arktyczna para ucieka z waszych ust.

Ziutek - 2019-11-10 16:44:35

Dokładam drugą rękę łapać go pod pachą i napieram mocniej przy pomocy mięśni tak aby przepłynąć go i obalić. A jeśli nadarzy się okazja łapa miedzy bok a ramię trzonek oskarda aby go unieruchomić. Bo przeciwnik z orężem jest nadal zagrozeniem. Nie można go ignorować.
Mamy hełmy na głowach?

Viestun - 2019-11-10 21:06:45

Macie odsłonięte głowy, waszą jedyną zbroją są dwie płyty z przodu i na plecach scalone kolczymi łączeniami po bokach. Zasady zabraniają uderzeń w głowę to i hełmów nie ma. Złapałeś go pod pachą by go powalić a on będąc w powietrzu sprzedał ci mocnego kopniaka w nerkę. W końcu tobie udało się pochwycić rękojeść kilofa i sytuacja zrobiła się patowa.
- Dość! - Krzyknął Czarnoręki poirytowany  siermiężnym przebiegiem walki. - Nie mogę patrzeć na tą szarpaninę. - dwóch innych strażników rozdzieliło was. - Bregzaricie, walczysz zażarcie i z pomyślunkiem ale brak ci szkolenia. Posiedzisz w forcie to się trochę nauczysz. Witaj w gwardii.
Poklepał cię po ramieniu a Ciebie boli cały korpus. Dałeś z siebie maks w tej walce i trochę się zziajałeś.

Oficer zaczął tłumaczyć ci plany zajęć i kwestie zakwaterowania. Na trzy osoby przypada jeden namiot w drewnianym padoku więc musisz przyzwyczaić się do ciasnoty.
- Chcesz spróbować wszystkiego? Zgoda. Jutro o świcie udasz się do wulkanu i dostaniesz stanowisko. A dzisiaj oprócz odśnieżania i pilnowania ognia przy namiocie możesz wziąć udział w nabożeństwie na placyku za donżonem po prawo jeśli wyznajesz Cierniową Glorię. Jeśli nie to możesz pomedytować w naszej ogólnodostępnej lodowej świątyni gdzie gwardziści oddają cześć Zamarzniętemu Bóstwu. Również za donżonem tylko po lewo w małej kniei.
Strażnicy pozwolili ci zatrzymać bitewny kilof tylko wymaga naostrzenia. Arsenał z pozostałymi tępymi broniami jest dostępny dla każdego przy treningach. Greg wskazał ci namiot, który będziesz dzielił z Trygve i z jakimś wychudzonym młodzieńcem o imieniu Esbjorn. W namiocie są posłania z poszarpanego futra i wełny.

Ziutek - 2019-11-10 23:10:24

Analizuję walkę z kolesiem aby wyciagnąć z niej jak najwięcej. Tak aby noe popełnić podobnych błędów następnym razem.
Po walce podaje grabe swojemu sparingpartnerowi z wyraźnym zadowoleniem.
-Dziękuję za walkę. -mówię do gwardzisty.
A do Czarnorękiego zwracam się oficjalniejszym tonem jako, że to mój przełożony.
-Dziękuję za pochwałę. Czy trening musi dotyczyć jedynie broni, które były tu? - patrzę na niego zaciekawiony jakie tu mają ine bronie.

Zastanawiam się jakie bóstwa wyznaję. Czy te które pamiętam z czasów kiedy miałem rodzinę czy te, które nauczali w sierocincu.

Zajmuję się swoimi obowiazkami jak pilnowanie ognia i odśnieżanie. Oskard mam przyczepiony do paska na lewym biodrze.

W zależności od bóstwa jakie wyznawałem wczesniej idę na nabożeństwo.

-Trygve dobrze Cię mieć w jednym namiocie. -rzucam spojrzenie na trzecią osobę. -A Ty się nic nie bój. Tu kazdy jest równy. Nie Trygve? - klepe go po ramieniu.
Jeśli widzę coś co pozwoli mi poprawić moją broń robię to w międzyczasie.

Viestun - 2019-11-11 15:57:07

Walka nie dała ci za dużo. Wiesz tylko tyle, że gdyby była toczona ostrymi przedmiotami do przy pierwszym otrzymanym ciosie mógłbyś mieć żeleziec w bebechach. Podaliście sobie dłonie po przyjacielsku. Strażnik z którym walczyłeś ma na imię Radamel i mieszka w kopalni - Również dzięki.

Greg: Każda broń jest dopuszczalna byleby nie była ostra lub na tyle destrukcyjna że np złamie ci rękę. Na treningu lepiej unikać poważniejszych kontuzji bo w tym zamku mamy tylko jednego uzdrowiciela z Wadelii który w zasadzie jest znachorem który wie co nieco o medycynie.
Używaj broni jakiej chcesz, Bregzarit, ale rób to mądrze.
- Greg Czarnoręki przykucnął przy centralnym namiocie i nad ogniskiem zaczął parzyć sobie jakąś plujkę. - Gulltop, czyli ten weteran co rozpalił nodię zbiera te arsenały i ma więcej mieczy i toporów. Parę sztuk pochodzi z miasta Ventgar gdzie wykuwa się dobrej jakości ostrza.
Masz słabą orientację w terenie ale wiesz że Ventgar to miasto-kraj na zachód od Fyr Zary a Wadelia to jedyna niepodległa Królestwu kraina magów na północny wschód od Fyr Zary. Słowo mag zawsze było uznawane za nadużycie bo w tych terenach nikt nie wierzy w magię.

Religia rzadko była obecna w Twoim życiu. Wierzyłeś tylko w broń i rękę która nią kieruje. Tego uczył Cię ojciec, matka też była kobietą słabej wiary, jedynie siostra wykazywała lekkie zainteresowanie Zamarzniętym Bóstwem. Owe bóstwo to po prostu pogańska forma personifikowania naturalnej potęgi zimy przez którą umiera najwięcej ludzi na Północy. Ludzie modlą się do Zamarzniętego prosząc go o dobrą pogodę, o powodzenie w wędrówkach, polowaniach i tak dalej. Modlitwa ma różne formy i różne cele, czasem nordowie składają krwawe ofiary bo wierzą że to nakarmi ich bóstwo i uchroni przed śmiercią. Świątynie Zamarzniętego prawie zawsze znajdują się na łonie natury i są to miejsca z lodowymi posągami  rzeźbionymi przez lodomistrzów. Ale nordowie zawsze mówią że prawdziwa świątynia tego bóstwa to zamarznięte domy z nieboszczykami czyli żniwa jakie zbiera mordercza zima. W sierocińcu gdy ktoś był niegrzeczny to był straszony opowiastkami o wioskach które zima zamieniała w kostnice.
Na myśl o tym bóstwie zrobiło ci się zimno i prędko zabrałeś się z łopatą do śniegu by nie spotkał Cię taki los. Jest ci dosyć niewygodnie z oskardem przy pasie, ale to kwestia przyzwyczajenia. Odśnieżyłeś niewielkie zaspy wokół namiotu doglądając ciepłego ogniska. Nabożeństwo odbywa się tylko w Cierniowej Kapliczce, ponieważ jest tu więcej wyznawców bardziej powszechnej religii Cierniowej Glorii której ty nigdy nie poznałeś więc masz okazję.

Trygve przejął łopatę od Ciebie by Cię wyręczyć. Chudzielec przygotował nad ogniem jakąś zupkę z cebuli i do kamiennego garnuszka po czym przelał do pogiętej blaszanej miski i daje po łyku na zmianę całej trójce. Z kieszeni wyciągnął trzy pieczone ziemniaki i je również rozdał. Spróbowaliście zupki i szału nie ma poza tym capi strasznie i oczy wam łzawią ale dawno nie mieliście w ustach czegoś gotowanego więc tak źle nie jest.
Trygve: - Też się cieszę Bregzaricie. Wielki chłop z ciebie i bandziory dwa razy pomyślą czy cię atakować. - Spojrzał na chudego młodzieńca. - Młody widzę że się starasz, tylko zacznij jeść boś mizerny. - Trygve rozdmuchując parę wziął kilka małych łyczków gęstej zupki i podał Tobie. - A Wy modlicie się? Słyszałem że królewscy kamieniarze zbudowali tą cierniową kapliczkę byśmy się wyzbywali swoich pogańskich wierzeń.
Chudy Esbjorn po chwili milczenia: - Czasem, do Zamarzniętego w myślach.
Trygve skierował wzrok na Ciebie oczekując na odpowiedź.

Ziutek - 2019-11-11 17:44:14

Biorę łyk zupki i zagryzam ziemniakiem. Patrzę na Trygve oraz Esbjorna.
-Nie jestem religijny jednak jak mam wybrać w co chcę wierzyć chyba będzie to Mój Oręż. Tak jak prawił mój ojciec zanim zostałem sierotą. Siostra zanim ją zamordowali interesowała się Zamarzniętym Bóstwem więc chyba ze względu na nią będę zgłębiał wiedzę na jego temat. Jednak bardziej mnie ciekawi co wybraliście. - przekazuję miskę dalej.  -Chcecie być tuż za mną czy może gonić mnie? Wybór należy do was? Jednak będę potrzebował kiedyś zaufanych i utalentowanych ludzi. Moje marzenia ich potrzebują. -z mięsem mogło by to być pożywne a tak to tylko na ogrzanie kichy.
Może jako zwiadowca nauczę się polować i będę mógł jeść godnie. Jednak daleka droga przede mną.
-Wybieram się do kniei aby oddać cześć Zamarzniętemu Bóstwu. Idzie ktoś teraz na modlitwę. Jeśli nie udam się jako pierwszy jeśli pozwolicie. -patrzę na ich oblicza.

Viestun - 2019-11-11 21:33:35

Gdy wspomniałeś o morderstwie Esbjorn trochę się przejął.
Esbjorn: Przykro mi, Bregzaricie. Mam nadzieję że na tamtym świecie zaznała spokoju. Los nas nie oszczędza. Moją wieś z moją rodziną splądrowali i spalili leśni bandyci, ja zdołałem uciec.
Trygve: - Ech, widzę, że mieliście pod górkę ale tutaj sporo jest sierot z przykrą przeszłością. Słaby jestem w okazywaniu współczucia a z ludobójstwem miałem do czynienia z ręki bandytów. Ja nie jestem sierotą, mam żonę i mogłoby mnie tu nie być ale moje dwie młode córki mniej więcej w waszym wieku zostały uprowadzone gdzieś na południe od Fyr Zary przez jakichś jebanych paniczów w brokatowych płaszczach. Nie wiem czy żyją i gdzie są ale chcę znaleźć choćby poszlakę. Dlatego te oficery niech mnie robią zwiadowcą...
Przerwał na chwilę, wziął gryza ziemniaka i żując mówił dalej
Ja się za młodu wymodliłem, a Wy jak chcecie to idźcie, ja popilnuję ognia przed nocą. - Trygve owinął się w swoim żupanie i zaczął grzebać patykiem w trzaskającym ogniu.

Nieświadomie zeszliście na moment na smętne tematy ale po chwili Esbjorn wstał - Pójdę z tobą Bregzarit. Choć nie znam żadnej modlitwy na pamięć - Wyciągnął świstek papieru z rzemiennego mieszka - Mam po dziadku dwie regułki w staronordyckim języku proszące o czyste niebo i pomyślność w rzemiośle. Nie rozumiem tej mowy ale umiem to przeczytać. Oczywiście każdy akt modlitwy może też odbywać się w wymownej ciszy i kontemplacji.

Jest południe a Ty i Esbjorn ruszyliście się od ognia i opuściliście waszego starszego towarzysza. Poszliście drogą za donżon mijając dziedziniec socjalny i cierniową kaplicę aż świątynia w kniei stanęła przed wami otworem. Krzaki i masywne korony drzew nad głowami chronią was przed wiatrem i płatkami śniegu mimo tego że świątynia jest pod gołym niebem. W środku kniei na ziemi w oczy rzuca się wyłożony posadzką krąg imitujący śnieżkę. Wokół kręgu stoją w rozsypce lodowe posągi na kamiennych postumentach. Posągi przedstawiają oblicza nordów wykonujących jakąś czynność jak np. walczący wojownik, kobieta trzymająca niemowlę lub starzec pogrążony w księdze. Prócz kręgu to jest tu bardzo chaotycznie i nie ma ustalonego miejsca, gdzie można oddawać się modlitwie. Prócz Was w świątyni jest garstka ludzi z zamku. Każdy porozumiewa się szeptem.
Esbjorn wyciągnął karteczkę i nauczył Cię wymawiać słowa modlitwy. Po kilku minutach literowania skomplikowanych słów mowy przodków udało ci się płynnie wyrecytować a potem Esbjorn zalecił ci medytacje i nawiązanie kontaktu z Zamarzniętym przez świadomość - Nie wiem czy twa świętej pamięci siostra była łaskawa ci to zdradzić, ale wchodzenie do tej świątyni to wejście do komnaty samego bóstwa gdzie Zamarznięty słucha twoich myśli i nawiązuje mistyczny kontakt z Tobą. - twój towarzysz co raz wolniej i ciszej szepcze, aż przez chwilę zamilczał by kontynuować - Także otwórz serce i wpuść do piersi jego święty chłód. - Nie wiesz, czy to efekt placebo spowodowany ciszą, powagą i zadumą wszystkich przybyłych do świątyni ale czujesz nieopisany spokój i szczęście które jest takie hmmm... magiczne? poetyckie? Sam nie wiesz jak to określić. To jest takie tu i teraz. Nawet przypomniałeś sobie lepiej swoją siostrę Jorunn. Tłumaczyła Ci jednego razu, że ów nordyckie bóstwo powołało cię do życia byś walczył z siłami zła i nauczył odróżniać dobre od złego.
Zapomniałeś przez chwilę o mrozie, sierocińcu, forcie i ludziach. Zapomniałeś o całym świecie i po prostu czujesz...

Ziutek - 2019-11-12 20:27:11

-Nie martw się Esbjorn to było dekadę temu. Mimo wszystko zemszczę się jeśli nie na nich to na każdym cholernym bandycie. -podchodzę do Trygve. -Jeśli znajdę jakieś wzmianki pomogę. A jeśli będziesz potrzebował mojej pomocy daj znać. -klępę go po plecach.
Patrzę na Esbjorn i uśmiecham się.
-Esbjorn chodźmy a jeśli kiedyś pozwolisz chętnie bym zerknął w lepszych warunkach na to aby nie uszkodzić Twojej cennej pamiątki. W sumie jako rzemieślnik przyda mi się ta modlitwa. - patrzę na Trygve. -Nie zajmie nam długo modlitwa i zaraz wracamy. Jeszcze raz dzięki brachu.
W myślach oddaje się kontemplacji.
-Jeśli jesteś wraz z przodkami siostro. Mam nadzieję, że jesteś szczęśliwa. Ja przetrwałem ale pamięć o was jest w Moim sercu. Krzywdy wyrządzone wam dały mi wiele do zrozumienia. Teraz ja będę strzegł innych aby nie spotkał ich podobny los. Mój kompan Trygve ma dwie córki, które porwali szlachcice. Gdzieś na południe więc zacznę od pomocy mu. Tak może on chociaż zazna szczęścia trochę. Dla tego dar jaki dali mi przodkowie obdarowując mnie takim ciałem nie zostanie zmarnowany. Chcę pomagać potrzebującym i skrzywdzonym podobnie do naszej rodziny. -tak teraz czuje pod wpływem tego miejsca.

Viestun - 2019-11-12 23:22:36

Usnułeś swego rodzaju memento w tym świętym miejscu. Poczułeś kojące zimno w ciele tak jakby ktoś dał Ci zastrzyk z hipotermią. Doświadczyłeś subtelnego objawienia i im więcej uczuć wkładasz w tym miejscu to zostają one zwrócone ze zdwojoną siłą. Siostrę traktowałeś jako pewien autorytet i przyjaciółkę z którą dzieliłeś się tajemnicami nieznanymi rodzicom. Na pewno teraz chciałaby mieć na tyle ukształtowanego brata, który pomaga innym nordom i wie co robić w swoim ciele.
Esbjorn także począł uprawiać mistyczną mowę skierowaną do rodziców. Intonował bardzo cicho swoje modły werbalne. Zrozumiałeś z nich tyle, że prosił o błogosławieństwo siebie i swoich towarzyszy oraz chęci znalezienia nowej rodziny.

Skończyliście te wyniosłe i pełne maniery przemowy do bóstwa. W świątyni zawsze panuje mały ruch, ludzie wchodzą i wychodzą po cichu. W ich twarzach nie ma ani grama emocji, są jakby zastygnięte w jednej mimice. Oczywiście wszystkich ludzi których tu widziałeś to mężczyźni co wcześniej wypominał temu miejscu Trygve. Postanowiłeś pomóc temu dojrzałemu wojakowi co może być trudne skoro córki zniknęły jak kamień w wodę.
Wróciliście ze świątyni z poczuciem wyróżnienia przez werbalny kontakt z wyższą siłą. Esbjorn: - Rad jestem, że mogłem uczestniczyć w czymś wielkim, Bregzaricie. Powiązanie z Zamarzniętym to niezrozumiały i pełen patosu proces. Każdy rozmawia z Zamarzniętym jak chce. Stare to i potężne bóstwo.
Gdy wróciliście na padok do namiotów miałeś chwilę by się rozejrzeć po forcie. Wcześniej mijałeś socjalny dziedziniec gdzie piwkują gwardziści. Kufel piwa jest przyznawany  wraz z racjami żywnościowymi. Są cztery posiłki dziennie w skład których wchodzą dwa kubki piwa lub porzeczkowego wina którego nikt tu nie lubi. Zobaczyłeś przy drodze warsztacik kowalski dosyć dobrze wyposażony. Jest publiczny i ogólnodostępny, tylko trzeba mieć swój kruszec i ten kto używa tej małej kuźni jest zobligowany dbać o jej narzędzia i naprawiać w razie potrzeby. Trygve kręci się niedaleko płonącego ogniska, w tej chwili wraz z Gulltopem rzucają jednym nożem w słomianą tarczę ćwicząc celność z jakichś 20 jardów.

Ziutek - 2019-11-13 17:57:06

-Też mnie cieszy to nowe doświadczenie. - podchodzę do ognia i dorzucam jeśli jest taka potrzeba. Jeśli nie ma podchodzę do Trygve.
-Mogę spróbować. Nigdy w sumie niczym ostrym nie rzucałem. Ciekawe jak będzie z celnością. - czekając na odpowiedź mam na uwadze to, że rano muszę iść do wulkanu aby pokopać za rudą.
A walka sprawiła ból w moich plecach więc dłuższy sen mi jest wskazany

Viestun - 2019-11-13 20:45:15

Jesteś lebiegą w rzucaniu czymkolwiek a nóż wymaga dodatkowej wprawy i ułożenia dłoni przy rzucie. Trygve też nie za dobrze rzuca, ale jakieś tam podstawy zna i za którymś razem trafił między środkiem a brzegiem tarczy, czym zaimponował Gulltopowi.
Zgłosiłeś się na ochotnika a Gulltop kiwnął głową z aprobatą. Wyjąłeś nóż ze słomy. Jako osoba zaznajomiona z kowalką podejrzewasz, że ta broń nie do końca służy do miotania, ma o dwa cale za długi czubek i pełną rękojeść. Spróbowałeś rzutu z miejsca gdzie Trygve rzucał, wziąłeś lekki zamach odchylając swoje obolałe plecy i... i zaliczyłeś kompletne pudło, nóż wylądował tuż przed stojakiem z tarczą. Trygve się zaśmiał a Gulltop położył Ci rękę na barku mówiąc - Machać bronią umiesz ale rzucaniem możesz trafić się potylicę hehe.
Trygve zebrał nóż i rzucił jeszcze raz, tym razem nie trafił w tarczę.  Kilku strażników dołączyło się do zabawy a Tobie raz udało się trafić gdzieś w ten snopek ale nóż opadł nie wbijając się. Byłeś jednym z najgorszych w rzucaniu, ale byli gorsi i to cię pocieszyło. Gulltop był najlepszy i trafiał zawsze w okolice środka i ostrze zawsze się wbijało, pomylił się raz dopiero gdy kazali mu rzucać z 30 jardów co w tej ciasnocie było trudne do zrealizowania. Jest już po zachodzie i powoli zmaga Cię sen, ten dzień był męczący nawet jak na Ciebie. A sen przy ognisku zawsze był najprzyjemniejszą rzeczą w tej krainie.

Ziutek - 2019-11-13 22:41:16

-Ten nóż nie został wykuty z myślą o rzucaniu jednak nie mam zamiaru na niego zwalać winy za swoją nieudolność. Wszak broń to tylko narzędzie kierowane ludzką ręką. - mówię w czasie rzucania.
Kładę się spać aby wstać wcześnie rano do kopania rudy.

Viestun - 2019-11-14 20:36:14

Ululany trzaskami z ogniska zawinąłeś się w futro. Miałeś długi i dziwy sen. Śniło ci się, że wędrujesz po lodowej pustynii, mijasz ogromne góry z lodu pokryte śnieżną pierzyną. Z sinej bieli w oddali wyczułeś silną śnieżycę dącą o góry wydając wycie jakiego nie powstydził by się wilk. Śnieżyca przywiała białe pióra poplamione krwią, po słońcu poznałeś, że śnieżyca nadeszła z południa. Gdy pióra leżały we krwi, lód zaczął topnieć a z nieba spadła duża zamarznięta stopa która tąpnięciem rozgoniła pokrwawione białe pióra. Ty poczułeś pełnomocnictwo tej wielkiej kończyny z lodu.
Otworzyłeś oczy, miałeś wrażenie, że sen trwał wieczność. Czujesz się wypoczęty ale połowicznie pozostałeś w stanie snu nie zależnie od Twojej świadomości. Może to potrzeba twojego umysłu na retrospekcje i rachunek życia. Wszak twój poprzedni dzień obfitował w doświadczenia, które zwieńczyły lata niebytu w sierocińcu i wyznaczyły nowy dyskurs.
Zyskałeś poziom, w wątku z profilem możesz wybrać 1 z 3 wariantów:
A: Dodaj 1 poziom do atrybutu (siła, zwinność, charyzma, obrona, atak)
B: wybierz specjalność związaną z danym atrybutem. (lvl specjalności nie może być większy niż lvl atrybutu).
C: dodaj 1 poziom do intelektu wybierając nowy talent lub ulepszając obecny

W końcu przetarłeś oczy budząc się na dobre. Widzisz, że Esbjorna już nie ma w namiocie, widocznie wezwali go gdzieś indziej. Jest tylko starszy współlokator. Kapitan Greg Czarnoręki zaczął wydzierać się na padoku - Wstawaaać kurwa!!! Robota czeka! - Większość strażników włącznie z Tobą i Trygve ustawiło się w szeregu, została sprawdzona lista obecności i lista delegatów do pracy w Wulkanie. Po krótkiej przemowie Czarnorękiego ruszyliście pieszo w drogę do kopalni do której idzie się dróżkami za donżonem, tam gdzie świątynia Zamarzniętego i cierniowa kaplica. Ścieżka nie pozwala na transport konno lub powozem przez wąskie przejścia między kamiennymi wąwozami, czasem była potrzeba pójścia jaskiniowym skrótem, ale Skrzący Gwardziści zapewniają, że ta wydeptana droga jest krótsza i zajęła wam około dwóch godzin.
Wędrówkę wypełniał Wam jeden z rady zarządców fortu, Maul Genaro: - ...Kopalnia Wulkanu Ragnador należy do największych złóż naturalnych na Północy. Ród Fyr uważa się za właścicieli kopalni od stuleci. Region Fyr Zary jak wszystkie inne kraje został dotknięty Runięciem Murów, ale Fyrowie zdążyli wyprowadzić spod imperialnych zapór dużo osprzętu górniczego. Głównym surowcem kopalni jest koalit, cenny typ węgla kamiennego służącego jako długotrwały opał. Kolejnym składnikiem wykopywanym z zasiedlonych czeluści są żyły stelaru - żelaza odpornego na temperatury, który po utworzeniu stopu z koalitem tworzył katrion, wielce twardą i odporną stal... Maul Genaro do wysoki nord, z twarzy wygląda młodo, lecz na jego czarnej i gęstej brodzie widać ślady siwizny. Ma pikowaną zbroję z pasem na zioła i zwoje, a na plecach nosi dwa oszczepy i katanę. To on wraz z Gregiem Was prowadzi do wulkanu.
Pogoda była zimna, ale przyjemna bo padało mniej śniegu niż wczoraj. Dotarliście do kopalnianego osiedla w środku nieaktywnego stożka Ragnador.

Wkroczyłeś do Kopalnianego Osiedla w Wulkanie Ragnador

W miejscu tym tylko w niektórych kamiennych korytarzach widać otwarte niebo, w pozostałych góruje nad Wami ciemne sklepienie ze skał wulkanicznych które oświetlają pochodnie. W osiedlu także zakotwione są namioty w których mieszkają kopacze. Po wewnętrznej stronie ściany wulkanu kopacze wyżłobili sobie domki i urządzili je meblami z drewna które sami wykonali. Obóz przypomina malutką metropolię zrobioną z wielkich, drewnianych rusztowań z drabinami i schodami przy wewnętrznej ścianie, na każdej otwarta kondygnacja na drewnianych podestach jest wiele otworów prowadzących do przeróżnych tuneli kopalnianych. Na piętrzących się pomostach spaceruje kilku ludzi, są też różnej maści duże, drewniane mechanizmy do podnoszenia lub przenoszenia ciężarów. Dopiero w samym centrum wnętrza stożka światło rusztów, ognisk i pochodni ginie w ciemnej przepaści. Ta przepaść to prawdopodobnie samo martwe gardło wulkanu Ragnador. Jednak i tam na górnych fragmentach dziury widać jakieś wyżłobienia. Patrzycie na to z opadniętymi szczękami i podziwiacie ludzką pomysłowość. To miejsce ma jedną wielką zaletę - brak zimna i śniegu.Wady - suche powietrze i wieczna ciemnica.
Stanęliście w wejściu na główną kondygnację by rozłożyć namioty i zapalić pochodnie. Tam już obozują stali kopacze i ich przełożeni. Obok Ciebie stoi Trygve i spotkałeś też Radamela z oskardem, który walczył wczoraj z Tobą.
Radamel: Strzała, Bregzarit. Słyszałem, że chcesz być trzema osobami w jednej? Jeśli tak to górmistrz się ucieszy. Prócz machania kilofem będziesz wysyłany na jeszcze niezbadane meandry głębokich jaskiń. A tam najłatwiej spotkać podziemne pędraki, dzikie stwory atakujące ludzi. - Radamel podobnie jak Trygve jest łysy i brodaty, ale jest młodszy i dużo bardziej rosły. Jego noga jest w porządku, ma mały bandażyk na przedramieniu po Twoim wczorajszym ciosie.
Generalnie praca tu jest na akord, ile się wydobędzie tyle się zarobi. Organizacja i podejście do pracy jest w waszym zakresie, czasem tylko górmistrz sprawdza efekty.
Trygve: - Pędraki? Wielkie mi rzeczy. Jak tylko znajdę dobrą broń to powypierdalam wszystko co tam pełza w tych podziemnych norach.
Radamel uniósł brwi po słowach Trygve: - Bój się boga, kolego. W tamtym tygodniu pędraki zdarły skórę z mojego kolegi. Teraz jest niezdatny do pracy i nadaje się tylko na gońca.

Ziutek - 2019-11-14 23:16:47

Po tym dziwnym śnie wstaje. Próbuje ułożyć sobie w głowie to co mi się przyśniło. Najbardziej zachodzę w głowę co oznaczać mogły te pióra.
Po pobudce rozciągam się na tyle na ile pozwala mi czas i ruszam z kompanami w milczeniu.
Poprawiam tylko oskard aby mieć pewność, że go nie zgubię w czasie marszu. Jeśli jest coś do jedzenia posilam się aby nabrać sił.
Zapamiętuje też o rudzie o, której mówił Genaro. Brzmi na ważną wiedzę. Poza tym udzielił też lekcji historii bardzo cennej.

W kopalni rozglądam się za kilofami. Przynajmniej dwoma i łopata. Ciekawe czy przydzielą mi sprzęt niezbędny do kopania.
Kiedy widzę Radamela. Witam się z nim jak z kumplem. Przecież wymienialiśmy ciosy.
-Jak dobrze rozumiem akord jest nagrodą dla zaradnych, pracowitych i ambitnych. Coraz bardziej mi się to podoba. - patrzę na Radamela. -Wiadomo coś o tych pędrakach coś więcej? - oczekuję na rozkazy lub jakieś wytyczne.

Viestun - 2019-11-15 21:53:46

Rozejrzałeś się za kilofem i znalazłeś dwa przy ścianie. Twój oskard, gdyby go naostrzyć mógłby pełnić rolę kilofa. Mimo tego, że jest jednostronny nadaje się jako narzędzie górnicze.
Uścisnąłeś dłoń z Radamelem. Ten barczysty łysol nosi przy pasie mały masywny oskard dwustronny i w ręku trzyma duży, jednostronny. Widocznie jako górnik jest fanem tego sprzętu.
Radamel: - Owszem, zaradni mają tu lepiej. Pędraki to małe robale z czterema parami ostrych żuwaczek. Ich rozmiary jak na insekty są bardzo duże, niektóre są wielkości stopy. Do tego przemieszczają się sprawnie i w chmarach. Niektórzy kopacze na dole mówią, że pędraki są wielkości psa lub większe ale raczej są to bajki.
Górmistrz podszedł do was. Stary, wyłysiały i garbaty dziad o pomarszczonej twarzy z rzadką, siwą brodą. Na przedzie trzyma kołczan z jakiejś plecionki a w nim księgi i listy, które przed chwilą w nim układał.
- Cz-czołem, Trygve i Bregzarit. - Dziadek ma ochrypł i wysoki głos. Zwą mnie Stary Wróbel i nadzoruję prace w kopalniach. To mi przynosicie wszystkie łupy i do mojego namiotu zgłaszacie się po racje żywnościowe. - Zrobił przerwę na atak kaszlu, wytarł czoło chustką i mówi dalej. - Podlegam bezpośrednio Torilowi Szaremu, którego zapewne już poznaliście w zamku. Często tu przychodzi więc miejcie się na baczności jak zobaczycie starca z mosiężnym medalem na piersi.
Weźcie sobie kilofy oraz po jednym kiju, i zejdźcie z Rado - pokazał na Radamela - na najniższą kondygnację. Tam znajdziecie zaczęte osypisko które trzeba pogłębiać. Mój goniec zostawił tam torbę ze szmatami i tłuszczem na pochodnie. Będziecie tam dziś pracować. - Stary Wróbel ma przymocowaną do pasa klepsydrę by cały czas być w rachubie. Przemierzył Was wzrokiem i skinął na Rado.
Radamel podał wam po kiju z glinianymi końcami na pochodnie i prowadzi Was schodami na sam dół, piętro po piętrze. Tylko jego pochodnia wam świeci w co raz większych ciemnościach. W całych kopalniach słyszycie echa uderzeń stali o kamień, kapanie wody i wykrzykiwanie komend. Dotarliście na dół wyżłobionego tunelu, jest tu bardzo mrocznie a by wejść do niektórych komnat trzeba przeciskać się przez klaustrofobiczne szczeliny.
Radamel jako jedyny mający światło podszedł do kamiennej czary i rozpalił ogień dolnej komnaty. Widzicie teraz wyraźny zarys ściennej rozpadliny z wykopanymi wżerami. Naturalna ściana ma trzy żelazne kliny wbite w różne miejsca. Przed ścianą leży zwinięty łańcuch z hakiem, widocznie ktoś go wcześniej używał.
Radamel zgasił swoją pochodnię mówiąc - Ale pierdolnik, nie? Wróbel przekonał Torila że za rozpadliną jest ogromna komora wulkaniczna kryjąca jakieś minerały. Jest ciemno i jesteśmy osamotnieni, ale wierzcie mi, ci co są głęboko i daleko od głównego piętra są najmniej narażeni na nadzorców.
Trygve wbił kij w ziemię i powiesił na nim żupan i z gołą klatą wspiął się do jednego z klinów. Klin na Twoje oko waży jakieś 50 funtów i ma ucho na zaczep. - Gówniana robota. - Splunął a pod jego nogami zawaliły się poruszone kamienie i Trygve prawie spadł. Urwane fragmenty to zanieczyszczony granit.

Ziutek - 2019-11-15 23:22:44

Patrzę na nadzorcę kopalni i na powitanie odpowiadam.
-Czołem. -a na pozostałę jego wywody ruszam tylko głową w geście że rozumiem.
Warzę w dłoni kilof i patrzę na Trygve.
-Gówniana czy nie za to nam płacą. A Swoją drogę te łańcuchy nie są tu bez przyczyny. -patrzę na Radamela. -Zdarzyły się tu śmiertelne wypadki? Bo przed chwilą mogło dojść do jednego. -odkładam swój kij na bok i sięgam po łańcuchy i mocuję do klinów wbitych.
Jednym się obwiązuje dla asekuracji aby nie spaść tak jak mógł przed chwilą Trygve.
Przeszukuje dobrego miejsca aby zacząć kopać ale cały czas ciekawi mnie ten granit skąd on jest. Jako skałą jest twarda a przeważnie za twardą skałą można coś znaleźć ciekawego. Dla tego tez kope tam gdzie doszło do osuwiska przed chwilą. Staram się patrzeć po tym co uda mi się odłupać czy w dobrą stronę się zbliżam. Jak intuicja podpowiada mi, że tu nie ma nic po jakimś czasie zmieniam miejsce.

Viestun - 2019-11-18 21:43:46

Trygve: - Ale bym wykurwił orła.

Po przymocowaniu łańcucha czujesz że klin nawet nie drgnął i trzyma Cię na pewnej wysokości.
Radamel spoglądał na Twoje poczynania z łańcuchem i odpowiedział Ci: - Właśnie, właśnie. Bierzesz łańcuchy i pach pach pach do klina to nie spadniesz. Trygve ucz się. - Spojrzał ironicznie na dojrzałego łysola. - Czy ludzie tu ginęli? No ba, średnio raz na miesiąc choć były i częstsze wypadki. Kopanie pod ziemią to ciężki kawał chleba, mamy ograniczoną ilość stempli średniej jakości więc jak tutaj się coś zawala, to nie ma przeproś, lawina skał = śmierć.
Trygve: - Hehehehehe. Czyli gówniana robota to mało powiedziane.
Radamel wziął do ręki jeden kawałek z zarwanego osuwiska i zaczął go skubać z osadu. - Granit powstaje głęboko pod ziemią, mamy szczęście że wulkan Ragnador jest nieaktywny bo teraz mamy skąd pobierać ten solidny budulec.
Zacisnąłeś kilof i wziąłeś się za to co górnicy lubią najbardziej czyli kopanie. Poluzowana część ściany sypie się dalej i kamienie większe i mniejsze spadają jeden po drugim robiąc hałas. Trygve otrzepał się i wyszedł z wielkiej komnaty do jakiegoś wąskiego tuneliku. - Idę poszukać tej torby. Może coś jeszcze tam znajdę.
Rado również wziął się za kopanie, wspiął się do najwyższego klina i przymocował łańcuch. Z tymże on sprawił sobie pas z żelazną zapinką jak u alpinisty. Radamel z werwą zaczął wymachiwać kilofem u góry. Każdy jego ruch jest zamaszysty i pełen energii, wkłada w to całą swoją siłę. Ty po kilku kwadransach musiałeś sobie zrobić dłuższą przerwę a Rado tłucze cały czas nawet z kontuzją. Ten łysy wielkolud jest nie do zajechania, aż dziw Cię bierze, że walczyłeś z nim i nawet dobrze Ci szło.
Po złapaniu oddechu zorientowałeś się, że odłupałeś na oko ponad tysiąc funtów kamienia z domieszką granitów. W pewnym momencie już twój klin poluzował się przez osłabianie ściany.
Wraz z Rado zauważyliście jak Trygve wrócił po dłuższym czasie z zapaloną pochodnią i paroma akcesoriami górniczymi. Wśród nich jest kilka szmat i słoiki z tłuszczem. Trygve przyniósł też młotki i kliniki do rozszczepiania oraz linę z hakiem do wspinaczki. Odłożył rzeczy i z wielką niechęcią w końcu wziął się za kilof. Po paru minutach narzekania jakim to niewolnikiem nie jest zaczął nawet śpiewać z nudów coś podobnego:

Wyrwij murom zęby krat!
Zerwij kajdany, połam bat!
A mury runą, runą, runą
I pogrzebią stary świat!


Radamel: - Przecież runęły wiek temu!!! - Wykrzyczał ze swojej głęboko wykopanej wnęki już lekko dyszącym głosem. I tak Wam mija czas przy tej żmudnej robocie, gdzie jeden opowie jakiś żart, drugi pośpiewa a trzeci se beknie. Przeważnie wszystko inne jest zagłuszanie przez stukot kilofów i chwilami dzwoni Ci w uszach. Ty przecierając pot lejący się po czole zmieniłeś miejsce by poodrywać inne fragmenty w rozpadlinie.

Ziutek - 2019-11-19 19:24:25

Patrząc na poczynanie łysola zastanawiam się czy robię to jak należy. Staram się spróbować znaleźć najwygodniejszy sposób na trzymanie kilofa i wykorzystać trochę głowy zamiast tylko mięśni.
Muszę załatwić sobie taki sam pas jak Rodo na pewno wygodniejszy będzie niż zimne łańcuchy na ciele. Wypatruje też pęknięć aby w nie uderzać, żeby samo odpadało już uszkodzone sklepienie. Staram się też analizować to jak innym idzie i z ich zachowań wybrać najbardziej odpowiednie dla mnie elementy. W końcu nie tylko silny jestem ale i inteligentny.
Sam nucę

Bittida en morgon innan solen upprann
Innan foglarna började sjunga
Bergatroliet friade till fager ungersven
Hon hade en falskeliger tunga

Herr Mannelig herr Mannelig trolofven i mig
För det jag bjuder så gerna
I kunnen väl svara endast ja eller nej
Om i viljen eller ej

Eder vill jag gifva de gångare tolf
Som gå uti rosendelunde
Aldrig har det varit någon sadel uppå dem
Ej heller betsel uti munnen

Herr Mannelig herr Mannelig trolofven i mig
För det jag bjuder så gerna
I kunnen väl svara endast ja eller nej
Om i viljen eller ej

Sådana gåfvor toge jag väl emot
Om du vore en kristelig qvinna
Men nu så är du det värsta bergatroll
Af Neckens och djävulens stämma

Herr Mannelig herr Mannelig trolofven i mig
För det jag bjuder så gerna
I kunnen väl svara endast ja eller nej
Om i viljen eller ej

Bergatrollet ut på dörren sprang
Hon rister och jämrar sig svåra
Hade jag fått den fager ungersven
Så hade jag mistat min plåga

Herr Mannelig herr Mannelig trolofven i mig
För det jag bjuder så gerna
I kunnen väl svara endast ja eller nej
Om i viljen eller ej



Po czym pracuje tylko robiąc małe przerwy na wodę, posiłek oraz chwilę odpoczynku. Staram się nie kopac w jednym miejscu jeśli długo nic nie znajdę. A przy wuborze nowego kieruję się intuicją.

Viestun - 2019-11-19 22:59:00

Zaśpiewałeś swoim basowym głosem i zawstydziłeś Trygve zdolnościami wokalnymi. Radamel aż przerywał bicie kilofem by się wsłuchać ale to co przeczekał to nadrobił jeszcze mocniejszym kuciem. Ilość strof jakie wyśpiewałeś trwała na tyle długo wyrobiłeś sobie rytm a Twoje uderzanie i kolegów działało jak bębny.
Przez długi czas zmieniałeś miejsce lecz poza szczątkowymi ilościami granitu niczego więcej nie uświadczyłeś. Robiłeś przerwy na strawę i napitek a owe przerwy robiły się coraz krótsze. A i podpatrzyłeś trochę technik Radamela który gdy napotkał niewygodne, wklęsłe części ścian to sprytnie osłabiał je małym kilofem w kilku punktach po czym podważał. Ty nie masz małego kilofa, więc używałeś równie efektywnego w tym celu młotka z ostrym klinikiem.

W pewnym momencie dokopaliście się na tyle głęboko że czuliście wyższy dźwięk uderzania o skałę co znamionowało przebijanie się do nowej groty. Z każdym podwyższaniem się trzasku przyspieszaliście pracę i skracaliście przerwy i w końcu pogłębiany tunel zaprowadził was do nowej czeluści, jeszcze nie zbadanej.
Trygve wrócił się po pochodnie a Wam z racji wykopania poziomego króciutkiego tunelu łańcuchy już nie były potrzebne.
Ty po którejś z kolei zmianie miejsca w końcu natrafiłeś na czystsze złoża granitu. W granicie znalazłeś fragment ludzkiej czaszki. Teraz jesteście w niezbadanej komnacie w której widocznie od dawna nikt nie rozpalał pochodni. Nowo wykopana czeluść nie ma końca, jest tylko dosyć proste sklepienie i ściana ze skał od której tu się przekopaliście. Na ścianie wiszą całe siatki pajęczyny niczym firanki. Zostawiliście z tyłu odłamki granitu nadające się do użytku. Twoja kupka kruszcu będzie ważyła jakieś dwa tysiące funtów, jesteś tego pewien.
Trygve: - No panowie, ten starzec miał dobre przeczucie. - Powiedział zdyszany. Cała Wasza trójka ma za sobą kilka godzin intensywnego nawalania kilofem i straciłeś trochę czucia w swoich napiętych przez pracę mięśniach. Trygve oświetla ogniem ile może ale dalsza część czeluści jest dla Was tajemnicą gdyż tonie w bezdennej ciemności.
Cały czas słychać kapanie wody a odgłosy pracy u góry jakby zostały przytłumione odkąd znaleźliście się tutaj.

Ziutek - 2019-11-20 23:01:58

-Miał nosa. -patrzę na Trygve i ostrożnie wyjmuję oskard. -To tak na okoliczność. Podpalamy pajeczynę. Powinna być latwopalna. Rozjaśni komorę może. A na pewno pająki się spalą te, które je utkały. Ciekawe ile lat nie było tu żywej duszy? -rozglądam się i wchodzę głębiej do komory.
Jednak nie wykraczam poza oswietlone miejsca aby nie wpaść gdzieś.
Staram się też nasłuchiwać i rozglądać w czasie eksploracji nowego miejsca.

Viestun - 2019-11-22 22:11:19

Podpaliłeś pochodnią pajęczynę, szybko spłonęła i dała troszkę światła. Trygve wyszedł na przód by znaleźć stalagmit, ścianę lub jakikolwiek punkt orientacyjny. Bez powodzenia. Po chwili się wrócił by powiedzieć półszepczącym głosem.
Trygve: - Co Wy na to, by utrzymać to miejsce w tajemnicy? Jeśli znajdziemy tu coś fajnego, to tylko my trzej się tym podzielimy. Gdy stąd wyjdziemy to zawalimy przejście dla niepoznaki.
Pajęczyna płonie i kilka snopów światła padło dalej oświetlając co raz większe nierówności skalnego terenu w oddali. Radamel z zaciekawieniem udał się w stronę pofalowanej posadzki.
Radamel obrócił głowę w tył zwracając się pierw do Ciebie: - Wulkan jest martwy już około tysiąca lat, więc obstawiam, że efektem zapadnięcia się niektórych komór było nic innego jak samo Runięcie Murów wiek temu. A więc Bregzaricie, na mój nos to będzie sto lat od żywej duszy tutaj.
Popatrzył chwilę jeżdżąc dłonią po twardej ziemi tak jakby szukał w kurzu i osadzie czegoś konkretnego. Po chwili zmarszczył czoło na nietypową propozycję Trygve skierowaną do Was.
Radamel: - To nie takie proste, Trygve. Górmistrz może tu zejść bo to dla niego ważne miejsce na potencjalne wydobycie. Poza tym nie wiemy co tu jest i pierw to zbadajmy.
Trygve wyciągając akcesoria z torby w poprzedniej komorze zmontował Ci pochodnię, byś sam oświetlał sobie drogę w tym nowym tunelu. Ty co prawda uważnie słuchasz otoczenia ale uderzenia kilofa skutecznie otumaniły Twój zmysł słuchu, lecz powoli przyzwyczajasz uszy do ciszy. Słyszysz buczenie niewyraźnego echa pracy z góry a tutaj towarzyszy Wam kapanie wody i cichy dźwięk płonących pochodni. Trygve podszedł do ściany od której weszliście tutaj i zaczął powolny spacer wzdłuż jej. Po prostu trzyma się ręką ściany i oddala się wolnym krokiem od wyjścia próbując określić rozmiary i kształt krypty.

Ziutek - 2019-11-22 23:28:49

-Zatajenie przed kimś kto zna ten wulkan jak własną kieszeń to głupota. Jednak poinformowanie go o odkryciu i prośba o przydzielenie tu za odkrycie miało by więcej sensu. Pazerność czasem nie popłaca drogi towarzyszu. - na słowa Radamela dziękuje mu skinieniem głowy w ciszy nasłuchując.
Trzymając pochodnie sam zaczynam eksplorować komnatę uważnie patrząc pod stopy aby nie wpaść w jakieś pułapki, rumowiska czy szczeliny. Szukam wskazówek do czego dana komnata mogła służyć a jeśli coś przykuje moją uwagę dokładnie oświetlam to pochodnią aby lepiej sprawdzić co to dokładnie.
Cały czas trzymam oskard gotowy do zadania ciosu każdemu z towarzyszy jeśli zobaczę jakieś niepokojące oznaki. Szczególnie uważam na Trygve jego chciwe zachowanie świadczy o nim źle. Z drugiej strony to naturalne. Jesteśmy obcy dla siebie i nic nie znaczymy dla niego. On jednak ma żonę i porwane córki. Za dobra materialne mógł by je wykupić.
Te przemyślenia zostawiam sobie a głośno mówię:
-Powinniśmy być w zasięgu światła i widzieć się nawzajem aby uniknąć niepożądanych zachowań lub zagrożeń potencjalnych. -zerkam gdzie każdy jest w tym momencie i co robi.

Viestun - 2019-11-23 00:08:39

Niepostrzeżenie oddaliłeś się w stronę nierówności. Nadal jednak jesteś w zasięgu wzroku swoich towarzyszy. Przypadkiem wdepnąłeś na zardzewiały leżący gwóźdź.
Trygve podąża po ścianie i jego trasa zaczyna powoli zataczać łuk co może świadczyć o skończoności krypty. Jego pochodnia oświetla bardziej kanciaste i rzeźbione miejsca w ścianie. Wygląda na to, że były to próby urządzania tej krypty pod mieszkanie. Widzisz nawet wnękę w którą spokojnie zmieściłby się leżący człowiek. Wszystko widzisz tylko chwilę bo Trygve przemieszcza się że swym światłem.
Radamel z kolei błądzi w pofalowanych połaciach skamieniałej posadzki. Jest lekko podirytowany brakiem fantów kopalnianych.
Ty w jednym ręku dzierżysz oskard w drugim płomień na kiju. Zapanowała między Waszą trójką cisza, nawet Trygve który od czasu do czasu narzeka, teraz zamilkł. Może to miejsce tak na niego działa, albo po prostu jest speszony, że proponował Wam spiski i storpedowaliście jego pomysł rozsądnie uważając to za głupstwo.
Minęły długie minuty Twojego skupienia w ciemnicy gdy zobaczyłeś dziurę w suficie. Dziurę która jest dosyć szeroka i możnaby się przez nią przecisnąć gdyby nie nieosiągalne dwadzieścia stóp od ziemi. Otwór na kamiennym suficie jest za wysoko lecz przykuł Twoją uwagę.

Ziutek - 2019-11-23 20:52:24

Staje pod otworem i przyglądam mu się.
20 stup to sporo jednak nie jest to takie nieosiągalne. Porównuje nasz wzrost. Całej trójki z potrzebną odległością. Po czym zastanawiam się czy mamy linę czy tylko te łańcuchy.
Gwiżdże aby zwrócić na siebie uwagę pozostałych. Zerkam też na otwór czy gwizd nie obudził czegoś w środku ukrytego.
-Znalazłem dziwny otwór w sklepieniu. Jeśli macie linę lub łańcuch dajcie ją tu i chodźcie. Trygve podejdź tu z światłemu i nie łam się. Wiem jaką masz sytuację i Twoja propozycja była logiczna. Jednak konsekwencje takiego zachowania były by katastrofalne. Nie musisz się już zamartwiać. Jesteśmy tylko ludźmi każdy może mieć pokusy na dodatkowe bogactwo. Od przybytku głowa nie boli. Tylko trzeba to mądrze rozegrać. A jeśli zrobisz to pośpiesznie tylko sobie zaszkodzisz. A tego nie chcesz.  - zerkam na reakcje Trygve i pozostałej dwójki.
Jako pierwszy zwrócił moją uwagę jednak jeśli okaże się nie godny zaufanie nie będę go brał pod uwagę we własnych planach, którego owoc dojrzeje za 10-20 lat a może i dłużej mu zejdzie. Wszystko zależeć będzie od moich czynów i przeciwności losu jakie napotkam na drodze. Na razie wyznaczam sobie małe kroczki aby wspiąć się na szczyt i osiągnąć swoje marzenie.

Viestun - 2019-11-26 20:06:59

Wnętrze dziury zatopione jest w ciemnościach i ogień pochodni ich nie rozświetli. Przyglądasz się dziurze i widzisz, że miejscami ma precyzyjnie wyciosane kształty. Sama grubość sufitu jest większa niż grubość ścian w forcie.
Ważysz możliwości i z Waszej trójki Ty i Rado jesteście wysocy bo macie około 7 stóp, Trygve jest dużo niższy i jego wzrost to między 5 a 6. Gwizdnąłeś i obaj łysi brodacze podeszli do Ciebie i po chwili zdziwionych min spojrzeli ku górze.
Rado czym prędzej cofnął się do starej komory po hak z liną który Trygve przyniósł z torbą. Wykorzystałeś chwilę na osobności z Trygve by go pokrzepić. Ten po Twych słowach uśmiechnął się od ucha do ucha i nawet zaczął się lekko śmiać ze swojej wcześniejszej powagi. Zauważyłeś, że ten czterdziestolatek szybko popada w skrajne emocje.
Trygve milczał a Ty rozmyślałeś krótko o swojej drodze na szczyt ale perspektywa czarnej dziury na górze wygląda na niedorzeczną przeciwność.
Trygve podrzuca do góry pochodnię i łapie by zerkać na ciemności. Po czym dyszącym tonem zaczął mówić w trochę inny sposób: - No Bregzarit. Nie dość, że komnata odkryta to jeszcze wejście dalej. Raport będzie długi i treściwy. Ehhh Fyr Zara... Ileż tu historii jest. Ojciec mówił mi, że przed Runięciem Murów cały kraj Fyr Zara to był zamek a ród Fyr był zniewolony przez Zamknięte Imperium. Zamek wielki jak góry i szeroki jak pola. Po Runięciu ostały się fundamenty i teraz te wszystkie lasy, wioski i donżoniki stoją na tych fundamentach. Niby fajnie, że Kamiennego Imperium już nie ma, ale ich megalomania w budownictwie nie miała granic. Krąży legenda, że fundamenty nie rozpadły się bo trzyma ich przy życiu jakaś nieczysta siła. - Trygve głaszcząc się po bródce przestał podrzucać pochodnię i pod koniec swojej historyjki uspokoił oddech. - Dlatego Fyr Zarę określa się jako Zamkowa Kraina, a my teraz jesteśmy że tak powiem w lochach tego zamku. - Spojrzał na Ciebie na chwilę ale głównie wzrok kieruje na ogniu pochodni i gdy na nań patrzy to klarowniej myśli i płynniej gada. - Pokusy na bogactwo? Hmmmm i tak nie doścignę rozmachem Imperium sprzed stu lat. - Zaśmiał się po czym napił się wody z bukłaku.
Rado przyszedł z liną przymocowaną do swojego pasa. Potężnym i pewnym rzutem zaczepił hak o wnętrze dziury i zaczął się podciągać. Po kilku dopiero sekundach zwrócił uwagę na Wasze zadumane miny i rzekł: - Coś mnie ominęło? Trygve, mówiłeś coś o zamkach. Nieważne. Dobra, wchodzę, kto drugi? Na górze będę mógł wciągać drugą osobę a i troszkę się rozejrzę. - Rado wspina się nawet sprawnie dzięki swojemu prowizorycznemu sprzętowi. Zostawił pochodnię by zaangażować oba ramiona do wysiłku. Albo wczorajsze stłuczenia od Ciebie go nie bolą albo Rado dobrze maskuje ból.
Podpalona wcześniej pajęczyna przez pewien czas płonęła jak dykta a teraz już się dopaliła i czujecie smród zgnilizny i wilgoci. Podczas spalania pajęczyny posypało się kilka pomniejszych kamyczków.
Poza odkryciem dziury Ty masz już całkiem pokaźny osiąg jeśli chodzi o wydobycie i wiesz, że górmistrz musiałby być chujem by tego nie docenić.

Ziutek - 2019-11-26 23:30:42

Poklepuje Trygve po ramieniu. Po czym słuchając uważnie jego słów patrzę na niego.
-Przeszłość za nami. Liczy się teraźniejszość i to co możemy zrobić tu i teraz. Co z tego, że byli wspaniali skoro wszystko co zbudowali szlak trafił. Może teraz nie możemy dorównać im budownictwem ale nasze dzieci lub dzieci naszych dzieci przewyższą to co stworzyli w Kamiennym Imperium. Jednego jestem pewny. To my budujemy przyszłość i sami jesteśmy kowalami swego losu. -po tak głębokiej przemowie patrzę na wyrobisko za nami. Mamy tam sporo wykutych dóbr. Dziura kusi jednak teraz jestem pod wrażeniem kunsztu Rodo i jego staminy jak i odporności na ból.
-Rodo. Nie powinien jeden z nas zostać na dole i w razie czego powiadomić kogoś o znalezisku kiedy będziemy eksplorować tą dziurę? Widzisz sporo wykopaliśmy a szkoda by było aby ktoś nam to podpierdzielił kiedy na górze nam się nic nie uda znaleźć w najgorszym wypadku. To tylko najgorszy scenariusz - w między czasie spoglądam na Trygve i chętnie poznam i jego opinię.
Sam nie chcę stracić ale chcę też zyskać na tyle na ile to możliwe. Jednak niedawne zachowanie staruszka sprawia, że muszę być ostrożny względem jego osoby. Słowa jedno ale myśli drugie. Jak to mawiali. "Przyjaciół trzymaj blisko ale wrogów jeszcze bliżej." W myśl tej zasady muszę mieć blisko Trygve. Wydaje się, że wiele wie. Jednak na razie nie będę wypytywał o to skąd ma taką wiedzę. Nie jest chyba ona dostępna każdemu. Więc kim był ojciec staruszka? Z tym zadanym sobie tylko pytaniem zerkam w dziurę.
-Trygve. Kim był Twój ojciec? Masz sporą wiedzę. Więc zastanawia mnie to trochę. -uśmiecham się przyjaźnie zadając to pytanie.

Viestun - 2019-11-27 16:26:29

Wiesz że Trygve nie jest zbytnio rozgarnięty, jego wszelka wiedza wynika z doświadczenia życiowego. Poza tym dotychczas żył z rodziną a służba w Skrzącej Gwardii to dla niego odskocznia.
Trygve: - Nikim ważnym. Był w miarę oczytany a historię Fyr Zary opowiadał mi do znudzenia do póki wilki go nie upolowały.
Zwróciłeś uwagę na wasz łup i Rado wzruszył ramionami z obojętności. Jedynie Trygve się cofnął mówiąc - Słuszna uwaga, Breg.
Radamel wspiął się na górę a Trygve na odchodne rzucił mu jego pochodnię a sam Trygve poszedł w stronę poprzedniej komory gdzie są wasze znaleziska. Wasz kompan rozejrzał się na górze mówiąc. - Hmmm. Wygląda mi to ma bardzo stary pokój. Musicie to zobaczyć. Wszędzie dużo mebli od ściany do ściany.
Słyszysz z góry skrzypienie spróchniałego drewna i brzdęk metalowych naczyń. Ale echo nie roznosi się tam tak jak na dole.
Wasz kompan zaczął zrzucać z góry drobne pozłacane puchary, talerze, sztućce. Do tego dorzucił jeszcze brudny obrus i kilka spierzchniętych serwetek. Po chwili Rado zaczął coś wiązać na górze i wychylił się mówiąc - Bregzarit, możesz się wspinać po linie. Ja będę dodatkowo Cię wciągał.
Ty stoisz bezpośrednio pod dziurą wśród starych gadżetów zrzuconych przez Radamela a na poziomie torsu wisi dosyć gruba lina z kilkoma supłami.

Ziutek - 2019-11-27 19:56:06

-Trygve pilnuj tu wszystkiego na dole. Ja idę ma górę. Przy ogniu opowiesz mi więcej historii. Chętnie posłucham ich w dobrym towarzystwie. - łapę za linę i się wspimam. -Rad jak mnie puscisz to zatłukę. - rzucam mu żartobliwie i wspinam się z calych sił zatykając oskard tak za pas aby nie spadł.

Viestun - 2019-11-28 14:01:30

Wetknąłeś oskard między pas a biodra i zacząłeś się wspinać. Bardzo szybko znalazłeś się na górze gdzie twój silny kompan podał ci  pomocną rękę na końcu. Tam widzisz na własne oczy to, co opisywał Ci Rad. Tylko teraz widzisz, że te opisy były co najmniej skromne. Jesteś w bardzo bogato urządzonym pomieszczeniu które przypomina bardziej jakieś pozostałości biura niż miejsca w którym pracowali górnicy. Nie widać ścian, bo zastawione są szerokimi szafami, komodami i regałami. Meble oczywiście są przegniłe, strzaskane i pokryte pyłem staroci. Na regałach widnieją sterty zniszczonych papierzysk z książek. To, że to były książki stwierdzasz po resztkach grzbietu łączących zatęchłe kartki. Strasznie śmierdzi tu wilgocią i rdzą a nad meblami są szczątkowe ilości pajęczyny. Na środku obok dziury stoją biurka z otwartymi szufladkami - chyba stąd Radamel przed chwilą wyciągał pozłacane naczynia. Na biurku leży lampa w kloszu mająca w środku węgielne okruszki.
Podłoga jest wyłożona prymitywnymi spróchniałymi deskami. Gdy się po niej chodzi to skrzypi i ugina się. Odpadające drzwiczki niektórych szafek mają w zamkach kluczyki z nienaruszonego metalu. Oczko kluczyka ma wytłuczony symbol krenelaży charakterystycznych dla Kamiennego Imperium. Światło pochodni trzymanej przez Rado pada na zwyczajne wyjście na korytarz prowadzący na zawalone kamieniem i deskami dalsze regały z wilgotnym papierem.
Radamel: - T-to musi być jakaś biblioteka, magazyn...? Co o tym sądzisz Breg?
Włożył Ci w łapę swoją pochodnię i przykucnął przy dziurze macając równe wyżłobienia otworu z podziwem na twarzy. Po czym delikatnie wstał i zaczął przyglądać się niektórym kartkom papieru. Stanął przy ogniu pochodni i próbuje znaleźć choćby jedną zachowaną literkę z pergaminu. Z marnym skutkiem. - Psia krew. Chyba wszystko zmazane, ale sam papier może być przydatny, popatrz ile go tu jest. Ufff. Nie długo trzeba wracać, bo już pewnie zbliża się zachód słońca a ja chcę jeszcze sprowadzić tu ekipę by zabrała nasz granit. - Pokierował na chwilę wzrok na zniszczony korytarz a potem  przez moment jeszcze przeglądał sparciałe resztki książek z nadzieją na znalezienie treści.

Ziutek - 2019-11-30 20:57:25

Patrzę na to pomieszczenie w zadumie. Po czym odpowiadam Radamelowi.
-Mógł to być pokój zarządcy lub kogoś kto zajmował się tym kompleksem. Jednak to tylko Moje domysły. - wyjmuje jeden z kluczyków z szuflady.
Będę miał pamiątkę bo inne rzeczy takie jak księgi pewnie zbotwiały. Mimo to staram się domyślić co było napisane na okładkach. Jednak staram się to robić ostrożnie aby się nie rozpadły. Jeśli się rozpadają to je zostawiam i patrzę z daleka.
Rozglądam się też za wskazówkami co do przeznaczenia tego pomieszczenia.
Mam czym podpalić te okruszki w lampie? Jeśli tak. Staram się je podpalić. Jeśli nie zabieram lampkę. Przyda się w mojej roli kopacza.
Przeszukuje też miejsce trudniej dostępne. Opukuje oskardem podłogę i regały w poszukiwaniu wnęk i ukrytych skrytek.

Viestun - 2019-12-01 10:59:18

Węgielek jest wypalony. Ale sama lampa może być pożyteczna. Chwyciłeś kluczyk i dopiero teraz dostrzegłeś że jest z metalu szlachetnego. Ów metal to gisunit - rzadka odmiana wytrzymałego kruszcu o ciemno-złotej, matowej barwie. Gisunit to bardzo zachwalany metal wśród nordów dzięki swojej pewnej trwałości i łatwości w obróbce. Jego najbardziej charakterystyczną cechą jest silne iskrzenie podczas mocnego uderzania.
Gdy ostukałeś podłogę to deski łatwo się penetrowały przez swój fatalny stan. Jedyne co znalazłeś do pył gruzowy i szczątki wilgotnego siana. Nic poza tym.
Według Twoich obserwacji to pomieszczenie było jakimś archiwum lub sekretariatem bo tych ksiąg było dużo. Jedna jedyna okładka której napis zrozumiałeś to wyrwane z kontekstu słowa '...Durant... dom w interiorze północnym...'
Inne słowa innych okładek są widoczne, ale nie są po nordycku. Prawdopodobnie jest to język cedoński zwany też w Królestwie mową wspólną. Niestety nie znasz tego języka i Radamel także.
Rad wziął parę książek w lepszym stanie i powoli zaczął schodzić. - Idę zebrać paru mułów do wnoszenia naszego znaleziska. Jak chcesz, to zostań. Znasz drogę wyjścia.
Radamel zaczął się spuszczać po linie. Ty widzisz przed sobą jeszcze niezbadany korytarzyk a wokół Ciebie rozsiało się trochę pojedynczych słomek siana z regałów i z pomiędzy desek.

Ziutek - 2019-12-01 16:18:09

Kiedy Rad zejdzie zbieram każdy kluczyk. Są łatwe do ukrycia więc się nadadzą na lokatę na czarną godzinę w przypadku niespodziewanych wydatków lub innych nieprzywdzianych sytuacji.
Lampę przytraczam jakoś do pasa a księgę chowam za pazuchę owijając wpierw w jakaś tkaninę, którą mógł bym do tego celu poświecić. Jeśli takiej nie posiadam trzymam ją w ręku.
Na słowa kompana nic nie odpowiadam tylko przytakuje patrząc na niego.
Język Cedoński wypadało by się kiedyś go nauczyć. Póki jestem młody potem może nie być na to czasu i chęci a już o pamięci nie wspominając.
Idę do korytarza przeświecając sobie światłem pochodni aby nie potknąć się. Poruszam się powoli i ostrożnie z oskardem w dłoni gotowy na ewentualne niebezpieczeństwo.
Już wiem na pewno pajęczyn nie lubię. Jednak podpalanie ich tu może być złym pomysłem kiedy w koło wala się tyle łatwopalnych rzeczy.
Mam mało czasu a trzeba zachować jak najwięcej dla siebie. Cała ta gatka o byciu dobrym i sprawiedliwym jest chuja warta. Po prostu Trygve chciał to zrobić na dzika bez planu.

Viestun - 2019-12-02 17:18:26

Kluczy we wszystkich zameczkach było cztery. Na zawinięcie lampy znalazłeś jakiś kawałek brudnego obrusu. Zawinąłeś i schowałeś pod wierzchnim ubraniem na piersi. Radamel oddalił się i opuścił komorę. Masz jedną pochodnię którą musisz trzymać by nie narazić na zajęcie ogniem drewnianego pomieszczenia. Mimo wilgoci niektóre drobniejsze rzeczy mogły by się podpalić.
Postawiłeś nogę w progu bez drzwi prowadzących do korytarza. Wszedłeś do niego i jest dosyć długi, lecz dalszą drogę barykadują zawalone regały ścienne z których sypią się stare papiery. Korytarz także jest drewna i ścian nie widać przez regały. Gdyby nie zawalone przejście to widzisz, że można by było daleko zajść. Zastawione deskami i regałami przejście miejscami prześwituje widokiem na jego koniec, który prowadzi do jakiegoś obszernego salonu. Gdy wyciszyłeś oddech i wytężyłeś słuch to spostrzegłeś w dalekim pomieszczeniu czyjeś kroki... To bardzo tajemnicze i niedorzeczne.
Teraz stoisz przed zawalonym przejściem, przez które mógłbyś się jakoś przecisnąć ale wszystkie wysokie meble tarasujące drogę straszą swoim beznadziejnym stanem. Mogą się zawalić w każdej chwili. Ściskasz oskard w drugiej ręce stojąc w korytarzu. Deski lekko się uginają a pod butami masz porozrzucane kilka świstków a nawet arkuszy z papieru.

Ziutek - 2019-12-02 20:43:44

Patrzę jak przebić się przez to rumowisko mebli i innych przeszkód. A w momencie kiedy słyszę kroki staję jak wryty,
-Słyszę Cię. -mówię spokojnie i oświecam tamtą stronę z której słyszę kroki. -Jestem Bregzarit nie musisz się obawiać. Jeśli chcesz mogę przemilczeć, że słyszałem kroki. Jednak chciał bym dowiedzieć się kim jesteś. -opuszczam oskard.
Może to ryzykowne, może popełniam błąd ale nie można wszystkiego siłowo rozwiązywać. Moje plany potrzebują kompanów. Sojuszników. Wasalów. Sam mogę osiągnąć tylko, że stworzę najlepszą broń na północy. Jednak to nie koniec moich aspiracji. Mam o wiele większe zapędy. Zacznę a dzieci lub dzieci moich dzieci dokończa to co ja zacznę.
Wsłuchuję się w dźwięki oczekując odpowiedzi lub szybkich kroków kogoś uciekającego. Ten ruch pozwoli mi przekonać się czy się nie przesłyszałem. Jeśli tak nic nie usłyszę. Jeśli nie rozumie ucieknie. A jeśli odpowie nawiąże kontakt. Tylko z kim lub czym. Przełykam ślinę nieco podniecony i zaniepokojony jednocześnie.

Viestun - 2019-12-02 22:47:32

Kroki były słyszane daleko za rumowiskiem przeszkód. Więc rzucenie światła pochodni na nie wiele się zdało, jedynie pojedyncze promyki się wydostały. Gdy wypowiedziałeś pierwsze słowa kroki ustały a gdy kontynuowałeś to tak jakby ta osoba specjalnie się wyciszyła by posłuchać. Gdy skończyłeś to złowiłeś uchem ciche i powolne kroki nieznajomego w przeciwną stronę. A później usłyszałeś jak niezidentyfikowana osoba zaczęła uciekać gdzieś wyżej jakby schodami w głąb pomieszczeń. Wszystko to wyłapałeś uchem i nawet nie masz danych o płci, wyglądzie tego nieznajomego i w jakim charakterze ta osoba zjawiła się w nowo odkrytych podziemiach.

Jedynym sensownym i bezpiecznym sposobem na przebicie się to podpalenie i poczekanie aż góra łamiących się mebli i desek samoistnie się wypali. Lecz w tym bałaganie może się znajdować dużo danych więc potencjalni archeologowie mieli by Ci za złe jakby tu wkrótce przyszli. A no i spalenie byłoby czasochłonne a Tobie zaczyna burczeć w brzuchu.
Stoisz lekko zamyślony z pochodnią w ręku i to co słyszałeś było niezwykłe jednak spodziewałeś się ucieczki tej osoby przed nieznanym ale jesteś pewien, że później te szybkie kroki to były głosy które pochodziły od żywej osoby. Po tym wszystkim ręce Ci się spociły i pot spływa Ci po skroni.

Ziutek - 2019-12-03 20:29:40

Uśmiecham się. To trzeba zachować dla siebie. Ciekawe kto to był.
Rozglądam się za bezpiecznym uchwytem na pochodnie. Jeśli taki znajduję nocuje ją i staram się usprzatać rumowisko aby pójść dalej i sprawdzić kto to był. Ciekawość mnie zżera. Strach też odczuwam ale ciekawość jest większa.
Zerkam na wejście do komnaty aby upewnić się czy nikt nie wszedł kiedy mówiłem.
Nie wiedział bym jak im to wytłumaczyć a zdradzenie tej wiadomości mogło by być kłopotliwe.

Viestun - 2019-12-04 12:05:14

Spojrzałeś na dół i nikogo tam nie ma. Twoi kompani prawdopodobnie cofnęli się do starej komory.
Po krótkim rozejrzeniu się umieściłeś pochodnię między spróchniałymi deskami podłogi. Masz światło i zacząłeś demontować ten bałagan. Wyciągnąłeś jakąś dłuższą deskę z trudem, po czym zacząłeś się szarpać ze zniszczonym krzesłem które ugrzęzło pod masą szaf i balików. Mniejsze przedmioty udało Ci się sprzątnąć ale większymi sobie nie poradzić. I tak już narobiłeś dużo hałasu.
Co prawda są jakieś szczeliny w tej zaporze ale tylko małe dziecko dałoby radę się przecisnąć. A nawet taki kawał chłopa jak Ty nie odsunie grubych belek i masywny szafek. Bez pomocy zajęło by Ci to kilka godzin a już teraz odczuwasz głód i zmęczenie całodniową harówką.

Ziutek - 2019-12-04 19:23:38

No chuj.
Myślę sobie i odchodzę. Jednak zatrzymuje się.
-Będę przychodził tu częściej. Nie daj się odkryć. Inni mogą nie być tacy mili jak ja. - podnoszę pochodnie i oddalam się powoli w stronę otworu aby zejść na dół.
Jednak wracając nasłuchuje otoczenia.
Łapę się za brzuch. No cóż mięśnie potrzebują paliwa. Siła nie bierze się z powietrza.
Jeśli nic nie słyszę schodzę w dół z zdobytymi skarbami.

Viestun - 2019-12-05 17:46:05

Po Twoich słowach nie usłyszałeś dosłownie nic z dalszego korytarza. Nieznana postać spłoszyła się po wysłuchaniu Twoich pierwszych słów ale stuprocentowej pewności nie masz gdyż w tej lokacji jak wiadomo słychać stłumione dudnienie prac kopalnianych które zagłusza dużo istotnych szczegółów dźwiękowych.
Położyłeś dłoń na brzuchu i wręcz czujesz drganie jego burczenia. Jesteś kawał byka to i masz większe potrzeby a teraz czujesz że zjadłbyś konia z kopytami. Zszedłeś ostrożnie stępując po supłach liny i opuściłeś ze swoimi zdobyczami nowo odkopaną kryptę i wkroczyłeś do starej krypty z czarą do ognia. Tam czeka na Ciebie Trygve, większości skarbu już nie ma,  Radamel szybko zorganizował akcję transportową. Kilkunastu chłopa targa po schodach po dwa duże wiadra z granitem.
Trygve: - No i jak tam Breg? Przeszukałeś ten pierdolnik? Nasze zdobycze są zabezpieczone jak coś.
Podał Ci pół bochna chleba i kawałek suszonego mięsa z solą. Chleb jest świeży, cieplutki i ozdobiony mąką. Aż ci ślinka pociekła.

Ziutek - 2019-12-05 19:56:30

-Dzięki. - biorę żarcie i pałaszuje zachłannie.
Rozglądam się i patrzę kto słucha.
Po przełknięciu kęsa patrzę na niego.
-Możliwe, że to jakieś ważne pomieszczenie. Papiery mogą dać więcej odpowiedzi jednak są w nieznanym mi języku. Chciał bym poświęcić więcej czasu na eksplorację. Jednak... -sięgam za pazuchę i wyjmuje latarnie. -To maleństwo może się nam przydać nie tylko w kopaniu. - jeśli mam pewność, że nikt nie patrzy nachylam się i mówię. -Mam też coś drobnego na czarną godzinę. - mówię to szeptem tylko jak nikt nie patrzy.
Jeśli nie mam pewności to nie mówię mu tego. Zostaję tylko przy wyciągnięciu latarni.
-A teraz jak będzie z rudą, tymi naczyniami i naszym odkryciem? Wiesz coś może? - pytam biorąc kolejnego gryza.

Viestun - 2019-12-18 22:26:42

Wgryzłeś się w ociekający tłuszczem kawałek wieprzowiny. Nim zacząłeś mówić dalej wziąłeś kilka gryzów bo nie mogłeś się powstrzymać. W takich momentach nie przejmujesz się zarobkiem byleby mieć co jeść. Pokazałeś łysemu latarnię na co on szerzej otworzył oczy - Raczej nada się na wystrój wnętrza.
Bez większego problemu zachowałeś dyskrecję przy pokazywaniu mu gisunitowych kluczyków.
Trygve: - Wow. Na pierwszy rzut oka to złoto. Może się zamienimy? Jeden kluczyk za coś mojego... - Zastanowił się przez moment - Tylko kurwa nie za wiele mam. Jak na razie.
- A jeśli chodzi o odkrycie to zostanie zważona a my dostaniemy nagrodę. Oczywiście nie pieniądze bo w tych rejonach rzadko uznaje się monety. Żarcie, ekwipunek lub surowce, to jest nominał. Pójdziemy na wagę to się dowiesz co dostaniesz. Chodź.
Kilkunastu chłopa wynosi ekspresem wszystkie odłamki granitu. Ogólnie robią to tak chaotycznie że masz wątpliwości, czy na górze po przeliczeniu każdy z Waszej trójki będzie miał policzone faktycznie tyle ile zebrał.
Trygve zaczął iść na górę - Naczynia wziął Radamel. Pewnie rozda ludziom w obozie kopalnianym. Idę pogadać z kopaczami przy flaszce, trzeba się dowiedzieć czegoś o kopalni.
Prawie zaspokoiłeś głód i nawet mógłbyś jeszcze pospacerować. Pora robi się późna.

Ziutek - 2019-12-19 20:19:01

-Przysługę mi wisisz. - wreczam mu kluczyk. -W tych czasach ma większą wartość. - patrze na niego z usmiechem.
Wierzchnią stroną dłoni ocieram usta z tluszczu.
Monety są rzadkie. Wymiana w towarze, żarciu lub ekwipunku. Ciekawe czy szkolenia też mogą być zapłatą. Warto zapytać.
Zostały mi trzy kluczyki.
Skoro łysy się z nami nie podzielił to danie mu kluczyka było by złym pomysłem z moralnych pobudek. W przeciwieństwie do Trygve jest bardziej ogarnięty i wie komu zapłacić aby było lepiej. Logika nakazuje mieć w nim przyjaciela aby skorzystać z jego kontaktów.
Uśmiecham się szerzej na myśl, że chcę coś wykuć. Ekwipunek mogę zrobić sobie sam w wolnych chwilach. Wymiana na inne towary cenniejsze ma większy sens.
Jednak los morze rzucić mi kilka kłód pod nogi. Jednak każda przeskoczę lub przerąbie się siłą.
-Trygve. Myślisz, że ten chaos w wynoszeniu rudy nie sprawi, że może zniknąć kilka kilo naszego dziennego urobku? Bo jak dla mnie może dojść do tego. - patrzę na niego i na tragarzy noszących urobek na górę.
Może nawet, któryś coś kombinuje. Obserwuje ich ukradkiem idąc.

Viestun - 2019-12-26 17:09:34

Trygve: - Bo ja wiem... gdy wracałem to gadałem chwilę z Radamelem i pytałem się jak bardzo kantują w tej dziurze. Powiedział, że odkąd złamał obojczyk pewnemu złodziejowi to nikt nic nie ukradł. Jebaniec jest ostry ale chyba uczciwy. Zresztą widziałeś jak napierdala tym kilofem. Ceni ciężką pracę i uczciwość.
Gdy dałeś mu kluczyk uniósł brwi i mimika jego twarzy sprawiła, że końce wąsów się uniosły. - Dzięki stary. Będzie na handel wymienny. A na tym to ja się znam. - schował kluczyk.
Chłopi uwinęli się z towarem a Ty ich śledziłeś. Nie widziałeś jakichś podejrzanych zachowań poza tym, że robili to strasznie niedbale. Ale nie na tyle, by gubić granit. Właściwie to oglądałeś ich tak długo aż wszyscy nie znaleźliście się w głównej komorze obozowiska. Górmistrz zauważył Cię i machnął ręką byś się zatrzymał. Garbaty dziadek ma w rękach jakieś papiery i właśnie idzie do Ciebie. Przed chwilą rozmawiał z Radamelem i jakimś innym kopaczem.
- Na dziś koniec. - powiedział zimnym głosem i bez ekscytacji na twarzy. Jest to dziwne, bo nawet na wieść o odkryciu nowej komory jego kąciki ust nie uniosły się.
- Bregzaricie, słyszałem żeś w młocie kowalskim wprawiony. Możesz korzystać z naszej kuźni. - pokazał palcem na jedną wnękę gdzie widzisz dobrze wyposażoną kuźnię.
I mam Ci przekazać, że Ingebor zwiadowca w forcie zbiera się na krótki zwiad do lasu za szajką bandytów. Więc zamiast spędzić jutrzejszy dzień pod ziemią możesz iść do fortu.
Stoisz w środku podziemnego obozu, starzec jeszcze zamienia parę słów z Radamelem który stoi przy Was. Trygve poszedł gdzieś na rusztowanie potargować się z kopaczami.

Ziutek - 2019-12-27 21:13:26

-Udam się na zwiad z Ingeborem w sprawie tych bandytów. W sierocińcu pobierałem nauki u kowala więc palenisko i młot mi nie straszne. W wolnych chwilach nie omieszkam skorzystać. -odpowiadam szczerze.
Widząc Radamela podchodzę do niego i kiedy starzec odchodzi na tyle aby nie słyszał rozmowy biorę jeden klucz w dłoń i wręczam mu go dyskretnie.
-Trygve dostał swoją działkę teraz pora na twój przydział. Jutro idę do fortu więc miej oko na Trygve kiedy ja będę zajmował się kolejną robotą. Liczę też na długą i owocną współpracę. -po czym odchodzę do kuźni jeśli mam dość siły.
Zbijam z drzewca głownie oskardu i umieszczam go w ogniu. Zamierzam szerszą część zbić na coś w rodzaju obucha a drugą na grubszy szpikulec coś na wzór nadziaka. Jeśli czuję się na siłach i starcza mi czasu robię obie rzeczy. Jeśli nie. Skupiam się tylko na poprawieniu tego co jest i naostrzeniu.
Tak aby jeszcze mieć czas na drogę do fortu aby tam spędzić noc by rano być gotowym do wymarszu z [coloe=blue]Ingeborem[/color] na zwiad.
Dobrze by było go odszukać przed pójściem na spoczynek aby dowiedzieć się co i jak. Wszystko staram się zrobić aby też nie nadwyrężyć się za bardzo fizycznie. Chodź to prawie nie realne po całym dniu kopania.
Myślę też o tej osobie na górze, która z całą pewnością się ukrywa gdzieś za tymi barykadami. Mam nadzieję że nie zostanie okryta przed tym zanim ja to zrobię. Powiedzenie o niej Trygve lub Radowi nie jest chyba dobrą decyzją. Nie mam zamiaru ryzykować.

Viestun - 2019-12-29 16:09:21

Starzec kiwnął lekko głową w dół w geście aprobaty i poszedł odprawiać kolejnych robotników. Zbliżyłeś się do Radamela by wręczyć mu kluczyk. Wziął go i obejrzał z lekką zadumą. Palcami zaczął macać oczko kluczyka by po chwili ujrzeć w nim symbol krenelażu. - Tam to znalazłeś? Uważaj, ten symbol to znak Zamkniętego Imperium a dziś starsi ludzie są ckliwi na ten symbol bo kojarzy im się z niewolnictwem. Zwłaszcza wśród nordów którzy nie lubią być na smyczy. - Schował klucz do kieszonki w swoim pasie wspinaczkowym.
Widzę, że naprawdę chcesz się wszędzie pokazać w Skrzącej Gwardii. Ja wezmę Trygve i zobaczymy jutro co tam jest dalej w tej komnacie. A Tobie radzę dobrze się wyspać, marnie wyglądasz.
Radamel pożegnał Cię i zaczął wchodzić po drabince na górne rusztowanie gdzie prawdopodobnie ma namiot. Twój namiot jest tu na dole i jest w nim śpiwór z wilczej skóry i jakieś drobne artykuły codziennego użytku.
Zacząłeś ostrzyć swój kilof i zajęło Ci to jakieś pół godziny by przejechać osełką. Robiłeś małe przerwy  by w świetle ognia podejrzeć efekty. Nie za wiele zrobiłeś, bo ostrze nie wymagało większego wysiłku ale chociaż zapoznałeś się trochę z kuźnią i jej sprzętem. Nie masz zbyt wiele czasu bo za nie długo zapadnie zmrok więc do fortu musiałeś ruszyć póki widno.
Oskard jest naostrzony, tylko część kująca jest mała i szybko się zużyje ale gdzieś w swoim namiocie wśród noży i widelców znalazłeś małą sztabkę osełki która spokojnie mieści się w Twojej kieszeni.
Przed zmierzchem wyruszyłeś z ochotnikami w dosyć szybkim tempie by nie zastać ciemności. Srogie zimno z powrotem uderzające w twarz dało o sobie znać, w kopalni było dużo cieplej. Grupa ochotników składa się włącznie z Tobą z pięciu ludzi. Z czwórki pozostałych jedyną osobę jaką kojarzysz to Maul Genaro, członek zarządu fortecznego który towarzyszył Ci w drodze na wulkaniczną kopalnię. Ten dojrzały acz młodo wyglądający nord jak zwykle po drodze dzielił się swoimi historyjkami o krainie Fyr Zary i o rodzie Fyr. - Lis w herbie rodu Fyr to wymysł sąsiednich nacji gdyż uważali ród za przebiegłych manipulatorów którzy najmują zagraniczne jednostki nie brudząc sobie rąk. Sami Fyrowie nie uznają żadnej heraldyki i nawet nie mają własnego zamku w Fyr Zarze. Oficer zwiadowca Ingebor chce to jak najszybciej zmienić ale nie wiem co mają z tym wspólnego barbarzyńcy i zwiady.
Idziesz sobie zmordowany jak i pozostali oprócz Maula Genaro który nie ma dniówki za sobą. W waszej grupie prócz Ciebie jest jeszcze jeden rudobrody nord z tymże nieco mniejszy.
Jeden z pozostałej trójki wędrownych: - Nie znam historii Fyr Zary i rodu. Ale nie ważne czy jestem Fyrem czy nie, barbarzyńcy ścinają głowy każdemu kto wejdzie na ich teren lub się na nich natknie.
Drugi na to: - Ale Fyrowie chociaż nie chowają się za murami zamku i próbują coś zmienić w tym kraju.
Pierwszy: - Nie chowają się bo nie mają za czym. Zamiast zamku mają ogromne ruiny fundamentów porośniętych lasami.
Idziesz sobie radośnie z obcymi sługusami z kopalni. Najwyraźniej też ambicja ich zżera i nie odpuszczą sobie zwiadu mimo wcześniejszego tyrania w kopalni. Jesteście padnięci ale macie żwawe ruchy byleby mieć podróż za sobą. Rudobrody spojrzał na Ciebie i powiedział: - Kojarzę Cię, walczyłeś z Radamelem. Obaj macie dużo pary ale nigdy nie pojmę jak można walczyć kilofem. - Powiedział uśmiechnięty i mocno dysząc.

Ziutek - 2019-12-29 20:14:23

Usmiecham się po czym szybkim ruchem przystawiam mu oskard do glowy.
-Jakie ma znaczenie broń która zakończy twoje życie. Topór, buława, miecz czy włócznia. Wszystko ma zabić. Nie ma w tym elegancji ani finezji. Broń ma zabijać. Tylko po to powstaje. Jako nord nie lubię nikogo kto mnie wkurza. A nie dość, że mi przygryzasz to jeszcze czepiasz się Rada. Ja nie jestem taki miły jak on. Następnym razem nie będę się powstrzymywał. - chowam broń. -Więc mnie nie wkurwiaj chłopcze. Bo pokaże Ci jak można walczyć kilofem. Tylko, że to będzie twoja ostatnia walka. - zerkam na niego złowrogim wzrokiem.
Patrzę jednym okiem na reakcję pozostałych. Jeśli jest normalna uśmiecham się i idę z polepszonym nastrojem.
Walka z barbarzyńcami to tak jak walka z pierwotnymi nordami. Jak dla mnie liczy się robienie reputacji i pięcie w hierarchii. Ten gość nie ma znaczenia chwilowo dla mnie. Kontakty Rada dają mi więcej korzyści. Zwłaszcza, że jak ja to kopacz. Chcę udać się do komnaty na gorze po powrocie a Rad i Trygve będą mi potrzebni aby to zatuszować.
Osełkę chowam do kieszeni aby była przy mnie zawsze. Kiedyś wykonam nadziak. Będzie to moja osobista broń, ktora będzie budzić strach w moich wrogach. Bo strach to potężne narzędzie, które dobrze wykorzystane może być potężną bronią.

Viestun - 2019-12-30 17:59:29

Gdy wyjąłeś oskard i przystawiłeś do głowy rudego Maul szybko odwrócił się i wyciągnął katanę. - Schowaj broń!
Maul pochylił ostrze katany w Waszą stronę zastanawiając się czy robicie sobie żarty.
Po Twoim krótkim monologu rudy chwycił za trzon swojego topora mówiąc - Hah, kurwa. Możesz do mnie wyskoczyć w każdej chwili, to że masz ponad dwa metry nic nie znaczy. Leżąc już nie będziesz tak wysoki. - Gdy Ty schowałeś broń rudobrody wyciągnął jednoręczny topór robiąc krok w Twoją stronę. Ale nie zdążyłeś mrugnąć okiem jak Maul Genaro zgrabnym pchnięciem wyhaczył mu topór z ręki i ten wylądował na śniegu.
Maul Genaro: - Kurwa. Nordowie... Wystarczy krzywo na Was spojrzeć by rozpętała się jatka. Tak bardzo nie lubicie mrozu że chcecie zginąć od broni? Ostrzegam, jak się zranicie to nikt Was nie poskłada, a w całym forcie jest tylko jeden lekarz.
Jeden z pozostałych wędrownych: - Po prostu rudy trafił na rudego. Na dziesięciu rudych jedenastu kłamie. - Ten który to powiedział to krótko ostrzyżony nord z małymi warkoczykami na brodzie. Mówiąc to oczywiście położył rękę na wąskiej siekierce na długim drzewcu spodziewając się Waszej reakcji po zaczepce.
Rudy: - Zamknij ryj. Takim wąskim toporkiem możesz jedynie przycinać se warkocze na piździe.

Idziecie szybko i jesteście w połowie drogi. Wasz kapitan dostał zadanie zaprowadzić jak najwięcej ochotników na fort a teraz musi stać między Wami z wyciągnięta kataną. Gdy zrobisz zwiad prawdopodobnie znów zobaczysz się w kopalni z Rado i Trygve. A Trygve chciał być zwiadowcą za wszelką cenę ale teraz przepuścił okazję, bo jak sam mówił interesują go wyprawy za południową granicę kraju.

Ziutek - 2019-12-30 19:37:22

Uśmiecham się. Na zaczepki ludzi. Było by nudno jak by nikt nie szczekał a tylko spierdalał z podkulonym ogonem.
-Jestem taki duży bo zabierałem innym z sierocińca to co było mi potrzebne. Wygra silny a słabego zabierze śmierć. Rudy czy nie każdy kłamie. A Ty pizdo spójrz na toporek. Zanim byś podszedł mógł byś nim dostać. Broń taka jest do walki w zwarciu jak i rzucania. -zapamietuje ich bo jak tylko przyjdzie okazja ocenie czy ich zabić czy na coś mi się przydadzą.
Patrząc ma broń Maula uśmiecham się. Kawał dobrego ostrza. Jednak w spotkaniu z inna bronią czy pancerzem traci na skuteczności.
To nie broń idealna jaką chciał bym wykuć w przyszłości. Jednak nauczenie się robić takie ostrza by było kolejnym krokiem w mojej karierze.
Najpierw muszę się uporać z tymi frajerami. Bo jeśli będą się stawiać to ich załatwię bez mrugnięcia oka przy pierwszej okazji.
Kiedy jestem w forcie kładę się spać bo rano pora na zwiad. Trygve pewnie woli pogranicza niż pogoń za barbarzyńcami po górach. Jak coś znajdę podzielę się z Radem i Trygve. Taki akt dobrej woli. Jednak nie wiem czy coś mi to da.

Viestun - 2019-12-31 15:35:23

Zapamiętałeś ich twarze, zwłaszcza rudobrodego i norda z cienkimi warkoczami na ciemnej brodzie. Rudy spojrzał się na Ciebie z pogardą po Twoich słowach, miał coś mówić, ale ten drugi szczekający mu przerwał.
- Nie będę strzępił ryja na was, rudzielcy. - Gość z warkoczykową brodą prychnął w waszą stronę i odwrócił się do Maula - A ty kapitaniku nie machaj tą kataną, bo jak wczoraj przyszli kapłani z Cedonii na fort i chcieli nam narzucić swoją wiarę, to jakoś cicho siedziałeś.
Maul Genaro: - Eee? Co Ty bredzisz. Jacy kapłani...?
Drugi wędrowiec podniósł głos popierając kolegę z warkoczami: - To prawda, siedzisz jak mysz pod miotłą podczas gdy goście z południa chcą ustanawiać prawo w naszym kraju i mówią nam do jakiego boga mamy się modlić. Fyr Zara powinna się przeciwstawić tym paniczykom cedońskim, Nordia tylko dla nordów kurwa.
Maul Genaro opuścił lekko katanę i zmarszczył brwi mówiąc - Błagam, teraz będziemy ględzić o polityce? Już wolałem jak se groziliście. Ja tylko reprezentuję radę forteczną i wykonuje misje. A teraz miałem pobrać ochotników byście szli na zwiad. Więc błagam, czyńcie honory jak i ja czynię.
Przez chwilę nastała cisza. Później gdy szliście, nikt nic już nie mówił, bo zaczął dąć wicher ze śniegiem. Jedyne co przez ostatnie kilka kwadransów mówiliście to kurwy rzucane na pogodę.

Dotarliście w końcu do fortu Ragnador wchodząc od tej strony z której wyszliście czyli wschodnia strona donżonu, dzieląca się na plac z cedońskim kościołem na południu i na północy zagajnik gdzie mieści się świątynia Zamarzniętego Bóstwa.
Jest wieczór więc nie ma zbyt dużego ruchu. Weszliście na zachodnią stronę donżonu z drewnianą palisadą gdzie kiszą się te wszystkie namioty w tym i Twój na spółkę z Trygve i Esbjornem. Po posiłku przy ognisku jeden ze strażników stuknął dwa razy w dzwonek znamionujący apel.
Zeszliście się na odprawę pod wezwaniem Ingebora, kapitana zwiadowców i oficera fortu. Stoi przed Wami młody, szczupły i wysoki mężczyzna z długimi kręconymi blond włosami. Wygląda trochę na szlachetnie urodzonego i nie pasuje do tego obskurnego miejsca. Ochotników zgłosiło się łącznie 15, do tego dojdzie trzech doświadczonych podoficerów i sam oficer.
Ingebor wstał z pieńka na którym siedział otrzepał się z płatków śniegu, odkrząknął i zaczął apel:
- Jutro rano idziemy do Śródleśnej Otchłani w rozległym centrum kraju. Czeka nas 130 mil wędrówki dlatego weźmiemy konie. Chcemy rozbić grupę bandytów znanych jako Zakapturzeni Rzeźnicy. To dobrze zorganizowani zabójcy i porywacze, którzy po części są kanibalami. Ostatnio wyrżnęli pół wioski i zabrali większość zwłok. Ludzie boją się wychodzić z chat a obowiązkiem Skrzącej Gwardii jest dorwać tych zwyrodnialców. Można ich spotkać wszędzie, czy to w lesie, czy w górach, ale najchętniej chowają się po lochach, w końcu cały ten kraj stoi na fundamentach ruin. Droga do Śródlesia konno to jakieś 5-6 godzin, więc wyruszamy przed świtem.

Po apelu położyłeś się spać i widziałeś w namiocie śpiącego Esbjorna. Rano zbudził Cię tętent kopyt i rżenie koni. Wszyscy zbierają swoje rzeczy a każdy ochotnik dostanie tymczasowo swojego konia od kapitana zwiadowcy. Musi mieć ich sporo, skoro dał aż 15. Wstałeś stosunkowo wcześnie więc mogłeś wybrać sobie konia i broń. Każdemu ochotnikowi który nie miał styczności z koniem oficer zorganizował szybkie szkolenie jakie komendy wydawać wierzchowcowi i jak go kopać by ruszył lub przyspieszył. Szkapy do wyboru to:
Garezjusz Myszowaty - szybki i masywny rumak z tymże dosyć płochliwy
Łowca Nordycki - ciężki i wolny zwierz. Sprawdza się w trudnym terenie i jest wytrzymały
Ogniogrzyw z Bezkrólewia - temperamentna ryża klacz. Akrobatyczny i zwrotny tylko się nie słucha
Gniadosz Leśny - zwykły koń juczny ale chwalony wśród zwiadowców za sprawny galop i kłus
Podoficer Gulltop doradzał Ci te konie gdyż lepsze są zajęte przez innych a gorsze nie warte uwagi. Nie interesujesz się zbytnio jeździectwem więc wszelkie zalecenia od doświadczonych są dość cenne ale masz świadomość, że zawodowców jest bardzo mało, ludzie używają tu koni wyłącznie do sprawnego transportu lub orania pola w mniej mroźnych wiochach. Z namiotu wyszedł Esbjorn i uniósł rękę w Twoją stronę. Ten mikry młokos od początku wybrał drogę zwiadowcy i kopalnie go nie interesują. - O, Bregzarit, jak leci? - wymamrotał zmarnowanym głosem. Ludzie powoli się zbierają a Ingebor krąży po obozie na swoim jasnobrązowym rumaku.
Podoficer Gulltop jest jednocześnie zbrojmistrzem i rozdaje miecze i topory. Jego arsenał jest zadbany. ma praktycznie każdy typ miecza i topora. - Czeka nas dość daleka podróż w głąb kraju, po drodze możemy minąć parę domostw. Każdy wybryk wobec wieśniaków będzie karany przez radę gwardii. Bierzcie co potrzebujecie i ruszamy.

Ziutek - 2020-01-02 20:38:27

Z racji, że polityka i wiara jest tematem o, którym mało wiem nie uczestniczę w dalszej rozmowie. Po co mam zbłaźnić się swoją niewiedzą.
Witam się z Ejem i wracam się do swoich obowiązków.
-Wezmę Łowce Nordyckiego. Będzie odpowiedni dla mnie. -tak myślę.
A broń wybieram z myślą nie tylko o walce w zwarciu ale i z grzbietu końskiego i w ciasnych miejscach. Nigdy nie wiadomo gdzie przyjdzie nam walczyć. Jeśli mam możliwość wybieram dwie. Jedną typowo do walki z końskiego grzbietu a drugą uniwersalną w zwarciu i walce w ciasnych jaskiniach czy pomieszczeniach. W trakcie wyboru biorę też pod uwagę wagę i wielkość. Twardość i wykonanie. Oceniam to okiem kowala.
Podnoszę rękę.
-Co w przypadku ocalałych. Pomagamy im lub zabrać kogoś jako swojego pomocnika w drodze powrotnej. Rzecz jasna utrzymanie pomocnika bym wziął na swój rachunek. - patrzę na dowódcę.
A w moje głowie układam plan na jego wykorzystanie dla swoich celów.
Jeśli mam jakieś zapasy żywności, która nie zamarznie łatwo lub się nie popsuje robię sobie żelazną rację. Na ewentualną czarną godzine. W takim pakunku też umieszczam suche patyki. Krzesiwo i hubkę. Jakieś suche szmaty. Nigdy nie wiadomo co może się stać.

Viestun - 2020-01-03 15:51:35

Wziąłeś Łowcę, czarnego rumaka o sporej masie. Gulltop udzielił szybkich wskazówek na obchodzenie się z koniem podczas podróży. Mimo to koń nie będzie Ci posłuszny, umiesz jedynie poruszać się szybszym kłusem i czasem powolnym galopem a kierunek będzie raczej dyktowany przez schemat i fakt, że wierzchowiec podróżował już do Śródlesia.
To samo tyczy się większości ochotników, nawet zauważyłeś, że jest dwóch bardziej doświadczonych zwiadowców, którzy nie mieli styczności z końmi. Głównie przez zwiady na górzystych terenach.
Nie szukałeś niczego konkretnego w kwestii uzbrojenia, więc wybrałeś duży, stalowy miecz o długiej rękojeści pozwalającej na trzymanie oburącz. Długość głowni i mała waga pozwalają na wygodne dźganie z grzbietu konia. Drugą broń jaką sobie wziąłeś to toporek jednoręczny z dosyć szerokim ostrzem. (Dodano hubkę, krzesiwo, patyczki, miecz bękarci i toporek do ekwipunku). Miecz jest nieco wysłużony, ale jest zrobiony z katrionu, najodporniejszej stali w kraju. Toporek ma dobry trzon ale na obuchu dostrzegasz mikropęknięcia. Poza tym sprzęt prezentuje się nie najgorzej jak na wasze warunki.
Masz mały skórzany plecak i pas z mieszkami na drobiazgi. Musiałeś zostawić w namiocie swój oskard, gdyż trzy bronie na eksplorację to za dużo. Wziąłeś sobie pętko suszonej kiełbasy, mały kawałek chleba i sera.
Oficer Ingebor skierował głowę w Twoją stronę gdy uniosłeś dłoń i odpowiedział: - Można zwerbować jakichś ocalałych mężów Bregzaricie Żelazny. Zawsze się przyda ktoś do pomocy, z tymże do tego ciasnego fortu wielu wieśniaków nie weźmiemy, a do sprawnego transportu potrzeba koni by pokonać tyle mil. Gdy dowiemy się więcej o rzezi to postaramy się odbudować wioskę oraz zapewnić ochronę i dach nad głową wieśniakom. Ta wioska to ich jedyny schron więc trzeba dać im broń i nauczyć walki, pokazać jak wystawiać wartę i zastawiać pułapki. Zakapturzeni boją się najeżdżać nasz fort bo wiedzą że dostaną wpierdol w otwartej walce. Pora by zaczęli się bać też wiosek.
Gdy będziemy w wiosce, dwóch zwiadowców wróci się by dać szczegółowy raport komendantowi fortu -
Torilowi Szaremu.
Okej, do koni, ruszamy!!! - Wskoczył na swojego wierzchowca i kazał otworzyć drewnianą bramę. Osiemnastoosobowa ekspedycja ruszyła ustawiając się w parach tak żwawo aż było słychać pluskanie kopyt w zabłoconej alejce fortu. Opuściliście fort by powędrować na północ, pierwsze szlaki były najgorsze, drogi całkowicie pokryte lodem, śniegiem oraz pokalane głębokimi błotnistymi kałużami. Dowódca jednak nie kazał podróżować przez te pobojowiska, omijaliście je jak to tylko możliwe. A to kazał zmienić szyk na gęsiego przodem, a to nad zjełczałymi mokradłami nakazywał pokonywać drogę pojedynczo. Później droga się polepszyła i mogliście nadgonić czas galopem, Łowca bez problemu przedzierał się przez nierówności, koleiny i błota, ale na równej drodze porusza się bardzo ospale. Próbowałeś kującym kopnięciem i krzykiem dodać mu animuszu, lecz ten miał na Ciebie wywalone a czasem zatrzymywał się nerwowo charcząc. Dopiero kilkanaście mil od fortu słońce zaszczyciło Was wschodem i zrobiło się jakoś przyjemniej mimo odbierającego dech zimnego wiatru.
Pierwsze dwie godziny podróży minęły dość mozolnie i nic szczególnego nie widzieliście. Oficer większość czasu był na przedzie, ale w końcu podoficer go zastąpił. Inny podoficer zaczął się Tobie przyglądać i w końcu jego koń zbliżył się równolegle do Twojego. - To Ty jesteś Bregzarit Żelazny? Czy Twym ojcem był Oden z Lasu Tysiąca Sopli? - przemówił ochrypłym głosem trzydziestoparoletni podoficer o którym wiesz jedynie tyle, że ma na imię Hedin i służy w forcie jako zwiadowca już ponad rok.
Pojedyncze płatki śniegu lecą w bok niesione przez wiatr. A Wy przemieszczacie się po cichu, nawet rozmowy w grupie są zagłuszane przez cichy kłus Waszych zwierzaków. Oficer poinformował Was, że nie długo będziecie mijać jedno domostwo i opuszczoną garbarnię ale nie wspominał nic o postoju.

Ziutek - 2020-03-01 22:36:14

W drodze do Siedliska nie spoczywam nalaurach tylko staram się poprawiać ciągle moje nieudolne zdolnoci jeździeckie. Podpatruje jak robią to inni zwiadocy. Ta umiejętność i wiedza mmoże mi kiedyś ocalić nawet życie.
Katrion z, którego jest wykonany mój Bękarci Miecz to jedyny znany mi wytrzymały metal na północy? Czy tylko on jest na tye powszechny aby tacy ochotnicy mieli do niego dostęp? Bronie jesli zostaną mi przydzielone na stałe napewno będą pieczałowicie przezemnie przygotowane do długotrwałej eksploracji. Jako kowal nie powinienem mieć z tym większych problemów.
Zapasy żywności skrupulatnie przechowuje aby nie zamiękły nawet iedy plecak wpadnie w śnieg czy od śnieżycy jaka mogła by nas spotka w czasie droi.
Na słowa Ingebora przytakuje skinieniem głowy bez zbędych słów. Jego odpoiedź aż nadto wysstarczyła aby rozwiać moje wątpliwości.
-Tak to ja. -odpowiadam w spokoju. -Oden z Lasu Tysiąca Sopli był moim ojcem. Jednak zginął zabity w czasie ataku na wioskę kiedy byłem zaledwie oseskiem. -patrzę na niego beznamiętnym spojrzeniem.
W końcu nie mam zamiaru rozczulać się nad przeszłośćią. Teraz jeste tu imuszę dbaco swoje przetrwanie. Tak jak w sierocincu. Bo tylko najsilniszy przetrwa a słaby umrze.

Viestun - 2020-03-03 15:08:04

Z Twoim koniem jest taki problem, że gdy kopiesz go lekko, to nie reaguje, a gdy mocno to głośno warczy zdenerwowany. Podoficer Gulltop co jakiś czas daje ci rady jak trzymać się na siodle lub jak uspokajać konia poprzez głaskanie po pysku. Sam podoficer ma swojego czarnego konia i widzisz, że jest mocno do niego przywiązany i rozmawia z koniem jakby ten był co najmniej człowiekiem.
Katrion to naturalna stal której samorodki można znaleźć w górach. Ty masz miecz tej stali ale z Twojej wiedzy wynika, że katrion najlepiej nadaje się do pancerzy niż broni tylko trzeba go więcej. Jednym z niewielu bardziej wytrzymałych materiałów jest koronian - przeznaczony tylko do broni. Jest to stop stelaru z koalitem i broń jest wykuwana przy jednoczesnym nawarstwianiu jednego z drugim zaczynając od rdzenia ostrza.
Do katrionu spora część fyrzarskiego wojska ma dostęp, dlatego że przy północnej granicy Fyrzary znajduje się kopalnia tego materiału. Ta kopalniana osada nazywa się Katrionowy Most i jest tam też most graniczny wiodący przez Mroźną Fosę wprost do dzikiej Alvarii - największego kraju na kontynencie.
Miecz bękarci z katrionu który masz nadaje się do obróbki i możesz nawet go powiększyć lub zmienić jego typ bojowy.
Hedin patrzy na Ciebie z zaciekawieniem. Jest to starszy mężczyzna w wieku średnim. Zaskoczył go Twój obojętny wyraz twarzy, ale stara się trzymać fason i kontynuuje wspomnienia.
- Jestem Hedin Urgoh z Lasu Tysiąca Sopli. Mój ojciec pracował z ojcem Odena w leśnym tartaku, Fregaritem Żelaznym. Ponoć był wielki jak góra, niestety zginął w wojnie Fyrzary przeciwko Ventgar. Sądząc po pochodzeniu, pewnie walczył za ród Fyr. Skoro Oden spłodził potomstwo to żył całkiem długo mimo brutalnych najazdów z północy i południa. - starszy podoficer przywitał się kładąc ci rękę na ramieniu. Nie chciał zdejmować rękawicy przez ostry mróz.

Śnieg pada mocniej a wiatr zaprzęga go do wirującego tańca. W oddali arktyczna mgła rozmywa lub zasłania krajobraz.
Mijacie starą sypiącą się i od lat nieczynną garbarnię. Leży ona na lekkim wzniesieniu obok żwirowej dróżki którą podążacie na koniach. Ingebor nic nie mówi o zatrzymaniu się, ale kazał zwolnić swojemu brązowemu rumakowi, podoficerowie zrobili to samo. I tak w leniwym tempie przemierzacie teren garbarni pobieżnie eksplorując jej zgliszcza.
Wraz z podoficerem Hedinem powoli dreptacie końmi w stronę oficera. Sam oficer zamarł gdy zobaczył wisielca na gałęzi pozbawionego ubrań. Ciało jest dosyć świeże, ma liczne rany i ktoś się znęcał nad powieszonym mężczyzną. Wisielec ma odcięte dłonie, stopy i przyrodzenie. Ingebor stając na koniu sięgnął nożem odcinając linę by zwłoki spadły na ziemię. - Trzeba pochować. - kiwnął głową w stronę Gulltopa a ten rozkazał wykopać dół.
Decyzja oficera jest równoznaczna z chwilowym postojem. Dwóch nowicjuszy zajęło się kopaniem dołu malutkimi szpadlami. Obowiązek przypadł na ludzi z którymi szedłeś poprzedniego dnia do fortu czyli rudego i faceta z warkoczykową brodą.
Większość zeszła z koni by rozprostować kości. Jesteście mniej więcej w połowie drogi. Wicher szaleje coraz bardziej a oficer poważnie zastanawia się nad kryjówką.
Widzisz przed sobą drewniano-kamienny zakład w którym niegdyś pracowali płatnerze i garbarze. Jest dosyć spory acz zniszczony, w większości miejsc nie ma dachu i połowa ścian jest obalona. Czuć jeszcze smród spalanej zwierzęcej skóry, który chyba nigdy nie opuści tego miejsca.
Podoficer Gulltop wyciągnął łuk na wszelki wypadek i zaczął powoli wchodzić do skruszonego budynku. - Ta ruina była już tyle razy szabrowana, że może któryś złodziej coś zgubił. - Nałożył luźno strzałę na cięciwę w palcach trzymając następną.
Masz chwilę dla siebie przed wznowieniem eskapady.

Ziutek - 2020-03-03 20:22:40

Słucham rad podoficera Gulltopa oraz sam staram się go głaskać po pysku skoro to lubi.
-Ty i ja pochodzimy z pólnocy koniku. Zakapturzeni Wiesz ich działanie jest upierdliwe Niby wyznają zasadę bierz zęlazem a nie płać złotem. Jednak zabijanie każdego jak popadnie wkurwia mnie. -głaszczę go po szyi.
Po przyomnieniu sobie o metalach i ich stopach oraz przydatności w kowalstwie. Jak i równnież ich źródłach pozyskiwania w okolicy. Wiem jedno przy pierwszej okazji poprawie swój miecz. Jednak wszystko zależy od tego jak określi się na tym zadaniu jego przydatność. A dokłądniej moja zdolność posługwania się taki orężem.
W końcu będę usiał ustalić dwie rzeczy. Swoją ulubioną broń w, której będę się specjalizował oraz broń do dobijania poddajacych się czy konajacych. Bo nic mnie bardziej nie będzie wkurwiać niż poddająca się kanalia chcąca ochronić własną dupę.
Wyrwany z zadumy słowami Hedinakieruje na nieo swój pokojny wzrok.
-Nie znałem dziadka ani nie poznałem tak naprawdę przeszłości rodziny. Kiedy napadli na nas cudem ocalałem jednak zabili mi rodziców i ukochaną siostrę. Więc po części cała moja frustracja i gniew zostanie wylana na tych Zakapturzonych. Ich metody są podobne do najeźdzców. Jednak zdaje sobie sprawę, że to nie byli oni. Posturę z Twoich słów musiałem odziedziczyć po dziadku. W wolnych chwilach chętnie chciał bym się o nim i o moim ojcu dowiedzieć przy czymś rozgrzewajacym do picia, które przyniosę z sobą. -patrzę na niego rzyczliwiej.
Jednak okolica i klimat jest jak na północ gościnna uśmiecham się pod nose. Na widok trupa nie reaguje inaczej nż dobyciem miecza. Uważnie się rozglądam w poszukiwaniu potencjalnych miejsc z, których mógł by nadejść atak z zaskoczenia.
Może to zasadzka? Muślę sobie. Chowam miecz kiedy zatrzyujemy się. Po to aby zejść z konia aby uwiązać go. Tak aby nie zwiał mi.
Po czym znowu dobywam miecz i idę za Guldopem aby sprawdzić pozostałości po garbarni w celu ewentuanych fantów potrzebnych mi do tworzenia pancerz. Narzędzia zawsze wmile widziane. A na dodatek jako zwiadowca muszę zachowywać się tak jak na zwiadowcę przystało.
Patrzę do wnętrza delikatnie zakradając się do wyrwy aby zajrzeć za rogu.

Viestun - 2020-03-04 13:36:17

Łowca nie specjalnie reagował na Twoje głaskanie i próbę nawiązania dialogu. Ale gdy go przywiązałeś i odszedłeś to usłyszałeś jego warknięcie, głośne i niskie niczym krzyk diabła. Aż podskoczyłeś.
Przypomniałeś sobie o swoich dwóch gisunitowych kluczach które ci zostały. Jeden dałeś Trygve a drugi Rado gdy byłeś w kopalni. Z tymże gisunit to znacznie rzadszy metal a jego unikalną cechą jest niespotykanie duże iskrzenie przy uderzeniu.
Twoje władanie bronią raczej będzie uzależnione od praktyki bo większość nordów w tym kraju to samouki, ale wiesz, że jest paru trenerów dających lekcje za opłatą.
Hedin słuchał wyjątkowo uważnie tego, co prawdopodobnie ostatni żyjący przedstawiciel Żelaznych ma mu do powiedzenia. Po jego lekkiej ekscytacji widzisz, że ten człowiek ma sentyment zarówno do Twojego dziadka jak i Lasu Tysiąca Sopli. - Ach tak. Zakapturzeni to śmieci chowające się w lochach.
Ale z tego co wiem Las Tysiąca Sopli był nawiedzany często przez Białe Kruki - templariuszy Wszechboga, którzy przed Runięciem Muru stanowili o sile Kamiennego Imperium. Teraz jest ich niewielu, ale nadal są. Ród Fyr założył Skrzącą Gwardię by bronić kraj przed templariuszami, ale na razie musimy użerać się z Zakapturzonymi...
Chętnie wychylę kielona z Żelaznym i pogadam o Twoim dziadku i ojcu. Chłopi na Śródlesiu mają mocne nordyckie wino.
Rozejrzałeś się i kilka jardów od szlaku zaczyna się dosyć gęsty las. Jest to doskonała miejscówka do ataku, wystarczy, że potencjalny napastnik z lasu zobaczy jakąś pochodnie wieczorem. Ale trwająca śnieżyca utrudnia jakikolwiek atak.
Po chwili poszedłeś za Gulltopem mając w ręku miecz bękarci. Środek budynku jest zasypany śniegiem. Budynek ma szeroki przedsionek i szerokie wejście do następnego, głównego pomieszczenia całkowicie bez dachu. Gdy wychyliłeś się zza rogu, dojrzałeś przy ścianie stare kotła pokryte zmarzliną, pordzewiałą instalację i wyżłobione dziury w ziemi. Przy wejściu widać kamienny postument nad którym wiszą skorodowane rurki tak, jakby kiedyś w tym miejscu była kadź. Gulltop wskoczył do jednego z dołów w poszukiwaniu czegokolwiek cennego. Ty nadepnąłeś na coś twardego i gdy odgarnąłeś trochę śniegu odkryłeś duży stary młotek i 4 kilo żelaza w postaci dwóch uszkodzonych zębatych kółek. Swój półtoraręczny miecz trzymasz wygodnie na ramieniu i przypadkiem zawadziłeś o ścianę i trochę pyłu tynkowego sypnęło ci się na płaszcz.
W ścianach nośnych są duże dziury przez które promienie wzeszłego słońca wpadają na podłogę a szalejący wiatr z płatkami śniegu smaga Cię nawet tutaj. Ze środka można ujrzeć to co jest na zewnątrz i widzisz jak w śnieżnej zamieci Ingebor zamyślony rozgląda się po krajobrazie. Obok niego stoi trzeci, ostatni podoficer zwany Grelog N'agendra który dopiero teraz ściągnął płaszcz zimowy czym zwrócił uwagę większości kompanów. Trzeci podoficer to bardzo wysoki brodacz (tylko trochę niższy od Ciebie) ale najbardziej wyróżnia się uzbrojeniem. Nosi on pełny pancerz wykonany z setek kości a na całą kościaną zbroję naciągnięty jest materiał przypominający pajęczą sieć.

Ziutek - 2020-03-04 18:56:38

Zabieram młotek jak i tryby doplecaka. To cenny surowiec i to za darmo. Z taką ilością żelastwa mogę to przetopić i przekuć na dowolny miecz. A ten zamienić na coś cenniejszego lub podarować komuś aby zyskaćsympatię lub jakieś dojścia.
Na rżenie wieszchwca nic nie poradzę. Nie znam sięna nich. Pewnie jako zwierze nie chce być same na takim wypizdowie jednak to tylko moje skromne zdanie.
Na słowa Hedina o Templariuszach Białych Kruków i Wzechbogu reaguje skinieniem głowy w podzięce.
W garbarni rozglądam się jeszcze za jakimiś fantami. Zapewne wększość ziknęła ale młotek i te tryby to dla mnie jako kowala cenne znalezisko. Ich wartoś jest inna niż kluczy z gisunitu.
-Guldop. Ta płytowa zbroja  kości i płaszcz trzeciego oficera. To nie przypadek? Zapewne on cośsymbolizuje niczym pancerz paradny dla gwardzisty. Jakąś przynależność. -patrzę na niego zaciekawiony.
Zerkam tezo ile odległość i pogoda pozwoli na wykonanie pancerza. Bo jego wzór bardzo mnie zainteresował. Jednak jako szara osoba nie chcę pytać osobiście o niego noszącego go oficera.

Viestun - 2020-03-04 23:29:04

Zebrałeś fanty do plecaka i usadowiłeś je tak by nie uwierały i nie dzwoniły zbytnio. (dodano 2 tryby i duży młotek do ekwipunku)
Gulltop wychylił głowę z dołka krzywiąc się na smród skóry panujący w tych zgliszczach. Zaśmiał się cicho na Twoje pytanie, ale odpowiedział po chwili - Ten gość chce założyć własną gildię archeologów i dużą wagę przywiązuje do symboliki i estetyki. Ta pajęczyna jest prawdziwa, zdobył ją oczyszczając norę truliów. Trulia to taka olbrzymia odmiana czarnych wdów która tka nitki pajęczyny jak pojebana. I jej jad jest tak samo nieprzyjemny jak jej mniejszej koleżanki.
Gulltop wyrzucił z dołka fragmenty utwardzonej, śmierdzącej skóry. Do tego dorzucił kilka śmieci by dogrzebać się dalej. Z rzemyka na szyi odczepił piersiówkę i rzucił ci byś rzępnął. - Z tymże Grelog na razie jest sam w tej gildii, więc to są tylko jego fantazje. - prychnął śmiechem. Ale zarzeka się, że nie długo odejdzie z naszej gwardii i pójdzie w pizdu.

- Ale jego pancerz jest dojebany. - Przerwał Wam jeden z Waszych kompanów nowicjuszy. Ów żółtodziób ma groźne rysy twarzy ale przyjazne spojrzenie. Patrzy na Ciebie i podoficera Gulltopa potem rozgląda się za błyskotkami. Ale trochę się spóźnił. Podoficera już zna, więc zwrócił się do Ciebie - Tak w ogóle jestem Murdock Płonący - poprawił na sobie długi łuk przełożony przez jedno ramię i podał Ci gołą dłoń. Potem zaczął odgarniać brudnymi buciorami śnieg z ziemi by coś wymacać. Ma jasny, zaniedbany zarost i jest postawny jak na norda przystało. Dopiero teraz zauważyłeś, jak sam uciapane masz buty, ale nic na to nie poradzisz bo teren jest jaki jest.
Kościany pancerz na który patrzysz to istna egzotyka, nie miałbyś pojęcia jak się za to zabrać. Te kształty kości, te czaszki i fiszbinowe wzory... Do tego w oczodołach czaszek gnieździ się pajęcza sieć a żebrowane zgrubienia obwieszone są masywną siatką utkaną przez pająki. Grelog jest tylko podoficerem a nazwisko N'agendra nigdy nawet nie obiło Ci się o uszy. Z tego co Gulltop mówił, to ten gość nie jest nikim ważnym, po prostu ma duże aspiracje.
Po paru chwilach rozmowy na zewnątrz ucichły, a oficer Ingebor syczącym ciiiii ucisza wszystkich kompanów wokół. Gdy do każdego dotarło, że oficer nakazał wsłuchać się w las to wszyscy przestali się ruszać i słychać tylko skrzypienie śniegu pod dyskretnie poruszającymi się kompanami.
Gulltop nie robiąc większych szmerów wyczołgał się z dołka i wstał przykładając delikatnie strzałę do łęczyska łuku.

Ziutek - 2020-03-05 21:49:25

Patrzę na tą skórę, którą wyrzucił i oceniam jej przydatność. Jeśli coś z niej mógł bym zrobićna pewno się po niąschylę o ile Gulltop nie będzie jej brał.
Informacje, które mi przekazał o norze truliów i istotak, które tam można spotkać są przyatne. Ich jad to wielki problem ale i cenny skłądnik jak i pajęczyna przez nie wytwarzana. Możliwe, że kiedyś jakąś dwiedzę ale po wcześniejszym skrupulatnym przygotowaniu się do tego.
Pociągam łyczunia z piersiuwki. Nie rozczulam się nad smakiem tylko przyjmuje podarek.
-Dięki. Tego mi było trzeba. - oddaje mu piersiuwkę. -Będziesz brał tą skórę? Jestem kowalem więc składniki chętnie przyjmę jeśli ten jest ci zbędny. -uśmiecham się.
Na słowa nowo przybyłego nerwowo sięgam za miecz odruchowo aby po chwili go opuścić.
Zdejmuję rękawicę jeśi mam ją na prawej dłoni i podaję mu prawą dłoń.
-Bregzarit Żelazny. Miło mi poznać. Oby nasza współpraca była owocna. A pancerz jest dość specyficzny i trudny w wykonaniu. Nawet trudniejszy od nie jednego pancerza płytowego. Płątnerz, który go wykonał miał wiele przejść z jego zrobieniem. -zerkam na jego łuk.
Kiedy Ingebor każe zawrzeć ordy tylko w kulturalny sposób zerkam na las odruchowo.
-Niestety moje obawy o zasadzce z tamtego miejsca nie były presadzononym założeniem. Prawdopodobnie. - przywieram do ziemi i szukam dogodnego miejsca aby lepiej opserwowaćrozwój sytuacji jak i zająć dogodniejszą pozycję z taktycznego punktu widzenia.
Osłonęte miejsce przed atakiem od pleców i w miare bezpieczne przed ostrzałem na oślep łuczników potencjalnie sskrytych w lesie. Po zajęciu pozycji odzywam się szeptem jeśli nadal jestem w zasięgu szeptu od Gulltopa i Murdock Płonący.
-Jak myślicie. Zaczną szyć w naszym kierunku na oślep z łuków? Bo nie wiem czemu ale ja bym tak zrobił przy takiej śnieżycy jeśli bym miał przynajmniej tuzin ludzi z łukami. -przełykam ślinę zpodniecenia.
Walka! Prawdziwa walka! Kurwa wreszcie! Będę miał okazję się wykazać. Spoojnie 13 jeszcze nie czas. Spokojnie. Z takimi myślami mocniej chwytam za rękojeść mego miecza. A w spodniach czuję jak mi staje na samą myś o przelewaniu krwi kogoś kto napada na bogu winnych ludzi. Moje czyny muszą osłąwić sławnego 13.
Dzieciaka z sercińca, który własnymi pięśćmi powalił 13 najśilniejszych chuliganów w sierocińcu aby wsiąć się na sam szczyt łańcucha pokarmowego.Zmasakrowanie ich twarzy moimi dłońmi. Krew spływająca z mych pęśći. Krew na mojej twarzy. To jest życie Norda. Płać żelazem a nie złotem.
Z tymi myślami zaczynam się uśmiechać i jestem gotowy na wszystko.
Zimna stal w mej dłoni. Kieł w paszczy przeznaczenia.

Viestun - 2020-03-11 23:03:14

Gulltop machnął ręką z aprobatą na Twoje pytanie o skórę. Jeden mały kawałeczek zdążył wziąć Murdock chowając go do kołczanu. Dwa ciut większe przypadły Tobie a dwa ostatnie podoficerowi. Napiłeś się z piersiówki nawet nie czując zbytniego smaku bo procenty otumaniły Twoje kubki smakowe. Dopiero potem poczułeś jakieś sfermentowane owoce.
Murdock Płonący uśmiechnął się na sam fakt, że chciałeś z nim nawiązać gadkę. Gdy przyjęliście bojowe pozycje usłyszeliście cichy gwizd oficera. Murdock: - Że też komuś się chce w tą jebaną śnieżycę guza szukać. - Po chwili Gulltop ze zmarszczonym czołem spojrzał na Ciebie i Murdocka i słucha Was z zażenowaniem.
Ty przypomniałeś sobie swoje bójki w sierocińcu, które były rzadkością. Jedynie na początku musiałeś obić parę mord. Później już nikt nie chciał stawać Ci na drodze. Czujesz szybsze bicie serca i pulsowanie krwi w żyłach na myśl o przemocy i rozlewie juchy. Zwłaszcza, że nikogo nigdy jeszcze nie zabiłeś, choć czasem wzbierała w Tobie chęć pomszczenia rodziny a zwłaszcza siostry Jorunn. Zemsta nigdy nie była ukierunkowana więc równie dobrze winowajcom może być każdy.
Podoficer Gulltop zbliżył się bezszelestnie i przychylił do Waszych uszu szepcząc - Wsiadajcie na konie i nie róbcie gwałtownych ruchów dopóki nie znajdziecie się na swoich wierzchowcach. - potem sam ruszył cicho w stronę swojego konia. A Ty usłyszałeś donośne i mrożące krew w żyłach wycie co najmniej czterech lub pięciu wilków. A to może oznaczać jedno - wezwanie. Konie zaczęły nerwowo deptać kopytami w miejscu i prychać.
Z głębi lasu widać kilka sylwetek dorosłych wilków.  Niektóre mają szarą sierść inne ciemnoszarą. Każda z bestii zbliża się mijając drzewa okrężnym chodem ale co raz śmielej i co gorsza liczniej wydostają się z lasu. Duża część kompanii biegnie do koni a niektórzy już siedzą na grzbietach. Gulltop nie tracąc czasu podszedł odwiązywać swojego konia od drzewa. W waszej ekipie oficer i podoficerowie mają kusze i łuki, prócz tego strzelcami i myśliwymi jest pół tuzina członków eskapady. To nie zmienia faktu, że podoficer Gulltop zaleca wsiąść na konie i prędko oddalić się od watahy krocząc w stronę wioski.

Ziutek - 2020-03-11 23:31:25

Kurwa wilki. Myślę sobie. A już się podjarałem.
Wstaje od razu kiedy padają słowa na koń. Nie zapominając o swojej skórcę która capi gorzej niż picz nie jednej parowej kurwy z tryplem. Przynajmniej takie porównanie mi teraz do głowy przychodzi.
Biegnę ile sił w nogach do przywiązanego rumaka. Odwiązuje go i staram się wejść na niego i dołączyć do reszty. W miarę sprawnie mimo moich znikomych umiejętności jeździeckich.
Kątem oka obserwuje jak wilki się wyłąniają z lasu i przeklinam pod nosem. Mam broń do walki w zwarciu. Jak dopadną mi konia to już po mnie. Z tego co pamięta wilki w stadzie są naprawdę niebezpieczne.
Oceniam na oko w jakiej są odległości od nas. Tak aby szybko znaleść sięwśrodku stawki o ile to możliwe w czasie drogi do wiosski z depczącymi za zadami końskimi wilkami.
Jeśli przejeźdzam koło jakiejś gałęzi mogącej być drzewcem niczym włócznia ścinam jąszybko bękarcim mieczem i biorę z sobą. W wolnej chwili naostrzę i zrobię prymitywną dzidę. Będzie bardziej skuteczna z grzbietu konskiego przeciw wilką niż miecz czy toporek.

Viestun - 2020-03-12 18:26:43

Odwiązałeś Nordyckiego Łowcę i wskoczyłeś na siodło. Bestie zbierają się kilkanaście jardów za Waszymi plecami i są to bardzo wyrośnięte i groźnie wyglądające osobniki. Widać te lasy dobrze ich karmią albo te wilki świetnie żerują na nieświadomych wędrowcach lub zwierzynie.
Gdy się oddalałeś, to koń nie robił Ci żadnych problemów a w ośnieżonych krzakach znalazłeś dosyć długą i prostą gałąź ale będzie Cię lekko obciążała bo nosisz ponad stan.
Oficer kazał ruszyć naprzód a Gulltopowi nakazał asekurować tyły z grupką strzelców opcjonalnie posłać parę strzał w ich stronę. Nowicjusze zdążyli zrobić pochówek, Ty przeszukałeś starą placówkę i tak o to żegnacie się z garbarnią. Niektóre wilki zaczęły biec za Wami, lecz Wasze konie nawet nie muszą się starać by im uciec.
W dalszej drodze wiatr kołysał drzewami tak że baliście się o to że je wyrwie z korzeniem. Gdzieś w lasach słychać było nikczemny świst trąb powietrznych i grzmoty łamiących się drzew. Gdzieniegdzie rozlegało się wycie wilków ale pogoda skutecznie je zagłuszała. Ty ostrzyłeś swój kij po drodze przy pomocy toporka i wyszła Ci krzywa ale sztywna i ostra dzida.
(dodano 2 kawałki skóry i ostry badyl do ekwipunku)
Następne dwie godziny były usłane prostą drogą bez żadnych wzniesień ale skóra twarzy napierdala Cię od wichru i czujesz stan zapalny w zatokach.

Wkraczasz do wioski na Śródleśnej Otchłani

Słonko nawet nie zdążyło dojechać do zenitu a widzicie już pierwsze domostwa na obrzeżach ogromnego lasu skutego lodem. Sine tło w oddali to piętrzące się pozamarzane korony drzew. Nigdy nie widziałeś bardziej monumentalnego lasu, jego szerokość równa się dziesiątkom albo setkom mil. Z niektórych niższych kniei wyrastają ruiny muru imperialnego lub wielkie kruszące się szkielety budynków. Las jednak zdominował krajobraz i niektóre pnie drzew mają dziwne kształty a ich masywne gałęzie pną się nie ku górze lecz w bok. Gulltop: - No i są, te wspaniałe drzewa, korgi. Korg to olbrzymie drzewo obdarzone przez naturę pewną hmmmm... inteligencją? Korgi rosną w bok, przez co stanowią świetną naturalną fortyfikację dla tubylców. Nordyccy minstrele układają pieśni o tych drzewach jakoby były entami i miały nadprzyrodzone zdolności.
Podoficer Grelog N'agendra się zaśmiał na słowa podoficera ale potem spoważniał i nadmienił: - To nie przeszkadza bandytom wchodzić tu i wyżynać wieśniaków...
Kłusem zbliżacie się do pierwszych domków. Wieś nawet nie ma ogrodzenia, jest zaniedbana a ludzie nieśmiało wychodzą z domów lub stoją we framugach drzwi. Ich twarze są smętne, niektórzy mają poważne rany jak np rozcięcie na twarzy lub brak kończyny.
Zdecydowanie większa część wieśniaków to kobiety, dzieci i starcy. Na oko jest tu może 50 lub 60 mieszkańców. Oficer Ingebor oszczędził sobie uprzejmości i od razu zażądał spotkania ze starszym wioski lub jego następcą. Wam nakazał złożyć swoje rzeczy w jednym prymitywnym lecz jeszcze nie zniszczonym pustostanie. Macie chwilę na odpoczynek jak i oględziny bo okolicy. Murdock i dwóch których nie znasz poszli szukać jakiegoś alkoholu i gotowanej strawy wśród mieszkańców. Inny nord podjarany zwraca się do nowicjuszy i m.i.n Ciebie: - Nooo, w końcu jakieś kobitki tu są. Można trochę pobajerzyć, albo coś więcej he, he, he, he.

Ziutek - 2020-03-13 22:54:01

W każdym wolnej chwili w czasie jazdy obrabiam gałąź aby bardziej przypominała drzewiec zaostrzony do osszczepu, piki lub włóczni.
Nie wiem czy chcę posiadaćłuk w tych warunkach wydaje się to bolesne jednak broń, która mógł bym rzucać i jednocześnie używać z konskiego grzbietu na pewno poszerzyła by mój arsenał i zwiększyłą wszechtronność. A to może być dla mnie bardzo ważne. Do tej pory wygrywałęm dzięki sile i strachowi przed moją olbrzymią posturą. Jednak dla wilka może to gówno znaczyć. A wielka postura może być tylko zachętą do bufetu dla nich.

W wiosce Śródleśna Otchłań.

Zachwycam się tymi drzewami. A słowa oficera Gultopa chłonę z wielką uwagą. W końcu coś co mnie zainteresowało.
-Tu jest pięknie. Majestatyczne drzewa na tle ruin starego porządku. Natura przetrwa gdy zdobycze cywilizacji Kamienego Imperium obracają się w ruinę i zapomnienie. A do tego wszystko skute śneigiem i lodem. Północ. Mój dom. -śmiecham się od ucha do ucha.
-Zarżnę tych popaprańców, którzu nawiedzili Mój przyszły dom." - myślę sobie zaciskając mocno szczęki w grymasie gnniewu.
Patrzę na rannych i okaleczonych bez współczucia. Bo to im nie pomoże a tylko zaszkodzi. Lustrję okolicę w poszukiwaniu sierot zwłąszcza małych dzieci lub kobiet. Starców omijam spojrzeniem mówiącymm wrost.
"Powinneś zdechnąć. Przeżyłęś za długo. Niei zabieraj strawy dla tych przed, którymi płomień świecy dopiero zaczłą topić wosk. Gdzie Twój już się stopił a płonień utrzymuje dogasajacy knot."
Jeśi widze jakieś ciekawe dziewczynki lub kobietę zatrzymuje konia przed nimi. zsiadam i częstuje własnymi zapasami na czarną godzinę z plecaka.
Na brak ogrodzenia, palisady, ostrokołu czy nawet zasiek nie mówiąc już o mórze czy wierzach obserwacyjnych starszy wioski powinien zostać wbity na pal. Takie rzeczy są niedopuszczalne. Karygodne. Jednak nie znam sytuacji tak naprawdę i nie mogę oceniać z wyprzedzeniem. Jednak konsekwencje widać gołym okiem.
Na słowa norda reaguje śmieche po czym chwytam za zębatkę z plecaka tak aby byłą niczym kastet na mojej pięci i wyprowadzam cios w jego twarz z całej siły.
-Zabawić to możesz się swoim wackiem a nie z kobetami, które niedawno stracili krewnych w napaści. Nie zapominaj, że mamy im pomóc a nie wykorzystać. -spluwam na niego z pogardą. -Płać żelazem nie złotem. Jednak jak ruszycie tutejsze kobiety sam wam zapłace żelazem. Nawet jak by miało mnie to kosztować życie. Bo w moich stali byście się wrogami. A wrogów sie zabija lub ginie walcząc z nimi. -patrzę uważnie na reakcję innych i oficerów.
Bo od dziś ta wioska stanie się Moim drugim domem. Las Tysiąca Sopli był moim domem do póki, żyła Jorunn.
Ta ostra reakcja może wywołało wspomnienie o niej. Być może to tacy jak ten nord mówili by o niej jak by żyłą. Nie pzwolę na powtórkę.
Zaciskam zęby ze zsłości gotów dobyć topór w kazdej chwili.

Viestun - 2020-03-14 17:05:35

Twoja broń drzewcowa nadaje się do dźgania w półdystansie, ale obawiasz się, że z z grzbietu Nordyckiego Łowcy mógłbyś spaść przy próbie zaatakowania. Nie jesteś dobry w jeździectwie a walka z siodła wymaga wprawy. Ale mimo wszystko atak dzidą konno jest lepszy niż półtorakiem.
Gulltop spojrzał na Ciebie zamyślony potem znowu skupił wzrok na krajobrazie. - Fundamenty i lochy pod nami nie dają o sobie zapomnieć. - Odjechał nieco dalej swoim koniem by pogadać z wieśniakami. - Hej!!! Mieszkańcy wsi, pokażcie się wszyscy. - Ludzie śmielej zaczęli wychodzić z domków, okryci w futrzane ubrania albo nawet zbroje z futra. Gulltop podszedł do jednej grupki ludzi i zaczął ich przepytywać.
Zauważyłeś kilka małych dzieci z matkami lub bez matek. Pokazałeś swoje zachowane zapasy, o których zapomniałeś bo nawet przez chwilę nie czułeś głodu dzisiejszego dnia. Dzieci boją się podejść do wielkiego norda uzbrojonego w miecz i toporek. Ich matki nawet ich nie zachęcają do tego...
Jedna z dwóch dorosłych kobiet wystająca z gromadki dzieci zdjęła kaptur widząc jak chcesz częstować ludzi swoim chlebem i serem. - Nie trzeba, sir. - Owa chłopka to dosyć młoda dziewczyna o czarnych falowanych włosach i granatowych oczach. Kobieta widocznie opiekuje się dziećmi i swoimi i cudzymi.
Ta grupka kobiet i dzieci którą chciałeś poczęstować chwilę potem odprowadziła Cię wzrokiem gdy szedłeś zostawić rzeczy w pustostanie.
Przywaliłeś dwukilowym żelastwem w mordę gościowi aż ten pokazał numery butów. Szybko chciał wstać by się odgryźć ale inny nowicjusz powstrzymał go. A Ty poczułeś jak ktoś zrobił Ci chwyt nelsona od tyłu, ale po chwili puścił widząc, że chciałeś tylko skarcić przedmówcę za jego słowa.
Gość którego strzeliłeś w pysk to niejaki Samael Nuada, jest mniej więcej w Twoim wieku, tylko mniejszy. Rozciąłeś mu głęboko skórę na kości policzkowej, mocno krwawi i będzie miał śliwę pod okiem.
Usłyszałeś pojedyncze oklaski zza drzwi pochodzące od podoficera Greloga. Robiąc straszny stukot po deskach swoimi kościanymi trzewikami podoficer wszedł do środka by uspokoić towarzystwo - Dobra chłopy, chyba potrzebujecie zajęcia. Bo się pozabijacie.
Wziął Cię na stronę. - Ty Bregzarit pójdziesz ze mną. Jesteś stanowczy, ale brak ci rozwagi. - zrobiłeś trochę hałasu w pustym domku i ludzie patrzą się na Ciebie jeszcze bardziej.
Grelog N'agendra spojrzał na Ciebie jednak lekko poirytowany: - Na przyszłość nie napierdalaj swoich z tak błahego powodu bo wygląda na to, że trochę tu zabawimy. Od spraw porządkowych są tu podoficerowie i oficer.
Oficer Ingebor po rozmowie z jakimś starcem zwrócił się do wszystkich - A teraz musimy doprowadzić wioskę do stanu gotowości, przybyło nas tylko 19 więc może cudów nie zdziałamy ale zrobimy ile się da.
Ale pierw musimy zrobić to, czego mężowie w tej wiosce nie zrobili. Ogrodzić całą okolicę palisadą i zrobić nad nimi platformy obserwacyjne. Podoficer
Hedin będzie nadzorował budowę. Kruki z informacją o ataku Zakapturzonych zostały wysłane też do dwóch innych fortów, więc być może nadejdzie pomoc. A teraz musimy mieć się na baczności i mieć oczy szeroko otwarte.
Większość ludzi ze Skrzącej Gwardii rozeszła się po pobliskich zagajnikach z siekierami by narąbać drewna. Ty rozglądasz się wokół i widzisz że każde domostwo ma dobudowane drewniane szopki, szklarnie, warsztaciki, ganki czy nawet większe budynki gospodarcze. Wioska jest albo była samowystarczalna, każdy mieszkaniec dbał o swoją posesję ale zabrakło inicjatywy by postawić na obronność a odgórna pomoc nigdy nie nadchodziła. Widzisz Murdocka Płonącego który rozmawia z jedną z matek a po chwili rozmowy ta wręczyła mu dużą butlę wina.


UPDATE 26.03.2020 PO OSTATNIEJ GRZE NA ŻYWO

Ostatnio ścinałeś sosny w rejonach wioski i snuliście teorie z podoficerem o kanibalach wychodzących z podziemia. Grelog N'agendra opowiedział Ci co nie co o fundamentach Fyrzary i że w lochach fundamentów kryje się mnóstwo niemiłych niespodzianek. Poznałeś młodą chłopkę o imieniu Sapphire która zrobiła Wam zupę z koziego sera, ziół i piwa. Miałeś okazję eskortować kapłana cierniowego który odpowiedział na wezwanie starszego, lecz kapłan jest strasznie nieufny wobec ludności nordów.
Rozgościłeś się w Korgowej Wsi i poznałeś nowych kamratów Skrzącej Gwardii. Murdock Płonący towarzyszy Ci od połowy drogi, ten młody łucznik może być bardzo pomocny. Blair Lodowa Włócznia, kusznik to stary znajomy Murdocka i z tą dwójką mieszkasz w chatce jednorodzinnej. Chatka prócz parteru ma zadbany strych z mnóstwem drewnianych i blaszanych szmargałów. Pijany Murdock znalazł tam kilka pustych beczek, jedną starego wina swojskiego i dwie małe beczki z kapustą. Poza tym jest jeszcze piwnica którą przeszukał Blair następnego dnia. Znalazł małe ilości konfitur w słoiczkach oraz skrzynkę ziemniaków. Wcześniej oczywiście Murdock przyniósł do szopki z kuźnią metalowe okucia do wozu i 2 lemiesze z żelaza.
Poszliście spać trochę podpici, a Ty wykonałeś kilka grotów do bełtów dla Blaira. Ten w podzięce obiecał podszkolić Cię w strzelectwie kuszą, wszak każdy laik jest zdolny używać tej zabójczej broni po paru lekcjach.
Jest świt, leżysz teraz na swoim łóżku a w tym samym pomieszczeniu leży Murdock który nie spał tylko gapi się w sufit. Z zewnątrz słychać już pierwsze odgłosy rozmów i szumu porannych zajęć ale najgłośniej szumi śnieżyca która tego dnia jest ostra.
Poprzedniego dnia oficer Ingebor odwiedził waszą trójkę by Was wypytać i zaprosił na poranne zebranie w oborze.

Ziutek - 2020-03-26 21:16:39

-Murdock co Ciię gryzie? Gapisz się w ten sufit. Nawet idiot by poznał, że coś zaprząta twą głowę. -podnoszę sięlewniwie z posłania i siadan.
Przeciągam się i zakłądam powoli swoje ubranie. Dokłądnie sprawdzając aby wszystko było wkasane i dopięte na ostatni guzik. Skoro nie długo czekać mnie będzie wyjście na ten wypizdów i spotkanie z rozszalałą śnieżycą. Nie chcę stracić przez niechlujne ubranie się tak cenne ciepło jakie zapewnia mi odziez.
Patrze kątem oka gdzie ulokował się Blair?
Jeślii go doszczegam to patrzę czy nadal śpi? Jeślii tak daje mu ten czas zanim Murdock nie powie co jest lub co go kłopocze.
Sam jestem nieco zaniepokojony ostatnie wydarzenia sprawiły, że moje odkrycie żywej stoty w komnacie nad wyrobskiem nie było tylko moją sprawą. Być może zatajenie tego przyniesie wiecej niekorzystnych sytuacji niż od razu wyjawienie tego. Jednak nie ma co płąkać nad rozlanym mlekiem tylko jak najwiecej ugrać kiedy karta Ci nie sprzyja.
Każde moje dziiałąnie od teraz musi być ostrożniejsze i bardziej przemyślane. Bo inaczej wizja szybkiego awansu stanie się bardziej odległą niż bym chciał.
Bełty jeszcze nie zrobione ale z tych dwóch lemieszy móg bym zammiast broni zrobić karwasze lub inny przedmiot, który chronił by najwrażliwsze miejsca na atak tych cholernych dmuchawek. Może maskę? Chcroniła by twarz tylko przy tym mrozie odmroził bym sobie ryj. Mam skórę ale czy ona nadaje się na wyściółkę do maski? Czy ta maska jest tak i bardzo potrzebna? Oręż mam więc zrobienie kolejnej było by tylko marnotrawstwem cennego surowca. A może gwoździe. Przy budowie by się przydały. Jednak co bardziej by się przydało? Piła! Tak kurwa piłą do ścinania większych drzew by była lepsza niż topory. Mniej by męczyła  byłą barziej wydajna. Jednak czy starczy mi materiału?
Pochłonięty myślami i rozmową zwłasnym umysłem czekam na reakcje któregoś z moich kompanów.

Viestun - 2020-06-22 18:01:49

Murdock wydał z siebie westchnięcie jakby był zmęczony życiem. Ale gdy zagaiłeś do niego to rozchmurzył się w ciągu kilku chwil. Zauważyłeś, że odkąd tu jesteście to masz dość pozytywny wpływ na morale swoich kompanów. Spojrzał na Ciebie wzrokiem niezmąconym przez sen i rzekł - Aaaach, mnie? Nic mnie nie gryzie. Po prostu dziwne uczucie spać w miarę godnych warunkach. Rzadka to rzecz.
Wstał, przejechał ręką po swoim lekkim zaroście i zaczął się ubierać.
Blair już ubrany pospiesznie wszedł do pokoju tak że prawie uderzył głową w górną framugę drzwi. - Bregzarit, ty leniu, wstawaj na lekcje strzelectwa. Kusza już nabita. - Pokazał swoją kuszę z drewnianym bełtem. - Jak chcesz to ponakurwiaj w coś miękkiego. Może mój drewno-bełcik nie pęknie hih. Jak go rozdupcysz to dam ci nowego. Są słabe ale tak je wyciosałem by imitowały wyważeniem prawdziwy bełt.
Strzelec wszedł gdy akurat dopinałeś ostatni guzik w swojej szacie zimowej. Zadbałeś o każdy detal i nie pozostawiłeś ani małej szczeliny która przepuściłaby zimno.
Szybko oceniłeś zawartość przyniesionego materiału i wiesz, że na dużą piłę do cięcia 'moja-twoja' starczy bez problemu. Tylko zrobienie ostrych ząbków długo by zajęło. Najszybciej poszłoby ci z gwoździami dowolnego rozmiaru. Do wyściółki potrzebowałbyś odrobiny dużo bardziej miękkiego materiału. Ale sama skóra do dobry początek, poza tym w poduszkach poza piórami widzisz zadowalające ilości bawełny. W tych pustostanach widziałeś mały fragmencik zaczętego swetra robionego na drutach z tymże teraz nie możesz sobie przypomnieć w której chatce to widziałeś.
Za nie długo Ingebor wezwie wszystkich na zebranie. Chociaż jego zebrania z reguły wyglądają tak, że odwiedza mniejsze grupki po kolei i mówi co i jak. Albo większe grupy go peszą albo lubi dyskrecję. Pewne jest to, że wszędzie majestatycznie śmiga na koniu.

Ziutek - 2020-06-22 18:37:16

Uśmmiecham się do Murdocka. Gotowy na wyjście stawiam pierwszy krok a przechodząc obok drucha kładę mu rękę na ramienu.
-Cieszmy się tym i pamiętajmy aby każdy miał mozliwość na takie warunki. Każdy kto chce im odebrać powinien gryź glebę. Bo widzisz zaczyna mi się podobać w tej wiosce. -zerkam na drącego gębę Blira. -Słyszę, szłyszę. Głuchy nie jestem. A nawet jak bym był to i tak pewnie bym usłyszał twoje darcie. -uśmiecham się i wychodzę za nim.
Po drodzę zerkam na okolicę na zewnątrz jak na to co potencjalnie ma do zaoferowania dla budowniczych. Ile zmienło się od kiedy Skrząca Gwardia się tu pjawiła.
Jak wiiele jeszcze trzeba tu zrobić. I na ile ja tak naprawdę jestem w stanie zrobić dla tej wioski.
Zatrzymuję się na chwilę podnoszę łonie. Obracam je wewnętrzną stronę w stronę swojej twarzy.
-Tylko wy jesteściei tu w stanie coś zrobić. Tylko na was mogę polegać. Nie zawiedźcie mnie. -mówię to prawie niesłyszalnym szeptem tak aby nie trafiło do uszu nikogo.
Tak jak bym samm siebie motywował, że trzeba się spiąć aby ocalić tych nieszczęsnych wieśniaków.
-Blair! Chcę być przydatny na wielu płaszczyznach ale nie zrobę tego sam. Jedna osoba nie ogarnie wszystkiego. Chciał byś mi towarzyszyć w drodze na szczyt? Wiesz co mam na myśli. -nerwowo robię dłonią ruch tak jak bym przeczeszywał włosy. -Chcę stworzyć własny oddział na którym bym mógł zawsze polegać. Wiernych towarzyszy, których nie zepchnął bym w drodze na szczyt jak całej reszty aby tylko go zdobyć. Ludzi do, których wyciągał bym rękę zawwsze kiedy potrzebowali by pomocy. A oni wyciagnęli by ją do mnie kiedy sam bym takowej potrzebował. Zaufanych, którzy bezgranicznie byli by zawsze po mojej stronie. -patrzę na niego nieco speszony, że takie słowa przeszły mi przez gardło mimo, że nie dawno chełpiłem się jak to nord powinien tylko brać wszystko dzięki żelazu.

Viestun - 2020-06-23 18:56:31

Skrzący Gwardziści zaczęli budować palisady wokół posesji. Jest was wszystkich 17 chłopa w tym 1 oficer i 3 podoficerów. Cudów nie zdziałacie ale pomoc waszej grupy jest cenna. Z całej ekipy jest tylko jeden budowniczy - Yngvar Srebrny Lis. Poza nim jest jeszcze kamieniarz zwący się Pridbor Arc, ale jeszcze lepiej strzela z kuszy i oficer chce wykorzystać jego zdolności.
Wyszedłeś na zewnątrz i widzisz ospały ruch. Tu ktoś nosi drewno, tam dwóch nordów odśnieża dokuczając sobie. Skrzący Gwardziści którzy zdążyli już wstać są rozchwytywani, a to pomóc starszej kobiecie w sprzątaniu a to pomóc kobietom zorganizować małą jadalnię w jednym z pustostanów. Cierniowy Kapłan pociesza starsze osoby i odprawia publiczne modły za dusze zmarłych.
Poszedłeś za Blairem zmotywowany, deklarując chęci do działania. Blair Lodowa Włócznia wysłuchał Cię uważnie dając ci kuszę do ręki byś już mógł sobie ponosić. Jest lekka dla Ciebie, ale trzymanie jej przez dłuższy czas w pozycji celowania może być męczące.
Blair Lodowa Włócznia: - Uhm. Brzmisz trochę jak Grelog mówiący o swojej gildii z tymże Ty się nie określiłeś. Ale masz czas. Chętnie obiłbym komuś mordę mając ciebie u boku, więc pomysł by kolektywnie brnąć przed siebie jest zacny. - Widzisz, że zrobiło mu się niezręcznie i posłodził Ci trochę a jego słowa nie brzmiały jak szczere. Po prostu nie wiedział za bardzo co odpowiedzieć.
Wyprowadził cię za dom do słomianej kukły ćwiczebnej. Oddałeś kilka strzałów i obyłeś się z trzymaniem kuszy i noszeniem jej na plecach. Poćwiczyłeś z Blairem szybkie dobywanie i nakładanie bełtu. Na poważne strzelanie zdecydowanie za wcześnie ale podstawy podstaw już znasz.
Ni stąd ni zowąd Ingebor na koniu zjawił się obok Was i czesząc konia po grzywie wyrzekł: - Podoficer Gulltop znalazł ślady na śniegu przed wioską i chce zorganizować małą wyprawę na wschód. Blair i Bregzarit, jeśli jesteście chętni to zgłoście się za raz do Gulltopa. A jeśli nie, to możecie tu zostać najbliższe trzy dni rozbudowując wieś czyli naprawiać domy, ogradzać teren i wytwarzać broń i szykować wieśniaków do ewentualnej inwazji. Te tereny są mocno prześladowane i przeczuwam kłopoty... (jeśli zechcesz zostać, wtedy można zrobić kilkodniowy rewind z Twoich postępów a o czynnikach zewnętrznych zadecyduje rzut kością)
Po przemowie Ingebor odszedł szukając innych Skrzących Gwardzistów którzy wstali. Nie oddala się też daleko, więc w razie jakiejś sprawy łatwo go znaleźć.
Śnieg lekko ustał, ale wieje mocno i mroźno. Prócz świstu wichury w wiosce słychać modły kilku zebranych wieśniaczek wokół kapłana. Widzisz też modlącego się rycerza z giermkiem. Jesteś świadkiem pewnego rodzaju nawracania z pogaństwa na wiarę cedońską, mimo tego, że cierniowy kapłan sam myli słowa modlitwy. Nie wiadomo czy z zimna, czy roztargnienia. Jedna z kobietek odeszła od grupki i przez krótką chwilę przygląda się jak ćwiczysz z Blairem. Spod kaptura dostrzegłeś twarz młodej Sapphire, która ugotowała wam wcześniej zupę z cebuli i koziego sera.

Ziutek - 2020-06-26 21:12:25

Patrząc na to mam teraz mieszane uczucia ale cóż z lepszego gówna można lepsze rzeczy ulepić. Już postanowiłem, że zacznę od tej wioski. Jednak nie wiem czy nie przerośnie to Moje możliwości. Jednak jak mam buć szczery to nigdy nie biorę się za łatwe rzeczy. W koncu tak było by nudno.
Yngvar Srebrny Lis będę musiał z nim pogadać aby więcej dowiedziec się o budownictwie. Taka wiedza mi się z całą pewnością w późniejszych planach jakie mam przyda. Tak samo jak wiedza o kamieniarstwie Pridbora Arca. Nie mogę zmarnowac pobytu tutaj i dowiedzieć się tyle ile się da. Siła siłą ale wiedza też jest bardzo potrzebna w zarządzania różnymi rzeczami. A w tym mam braki. W sumie nie tylko w tym. Ehhh tyle mysli a jeden człowiek. Kurwa. Chuj. Nie rozdwoje się.
Po tych gorączowych przemyśleniach na temat rozwoju rzyszłego wioski w czasie przechadzki do staowiska treningowego Blaira Lodowej Włóczni.
Skupam się w czasie nauki na wszystkim co stara się mi przekazać. Jednak nie zapominam o jego nieszczerych słowach. Nawet kurwa nie wie ile mnie te słowa kosztowały. Wsadzenie dumy za kożuch. Kurwa. Wyszedłem na kretyna. A na domiar złego poruwnuje mnie do Greloga.
-Określe się w momencie kiedy będę miał przygotowane już filary tego do czego dążę. Bo widzisz faceta poznaje się po czynach. Słowa nie wystarczą aby przekonać Norda z krwi i kości. Wybacz. Sprawiłem, że poczułeś się zakłopotany. Każdy by się tak poczół gdy taki porywczy Nord jak ja nagle wypalił z czyś takim. -uśmiecham się i trenuje dalej w pełnym skupieniu nie wracając do rozmowy.
Kiedy pojawia się Ingebor wysłuchuje go i od razu reaguje.
-ZwiadowcaBregzarit Żelazny zgłasza się na ochotnika. - kiedy dostrzegam Sapphire zaczynam dyskretniie śledzić ją wzrokiem.
Po odjeździe Ingebora zerkam na towarysza.
-Idziesz czy zostajesz w wiosce? Jeśli zostajesz miiej na uwadze Sapphire. Nie wiem czemu ale wydaje mi się, zę jest w niej coś dziwnego. Tak jak by tu nie pasowała za bardzo. Jednak to raczej moja intuicja niż coś popartego dowodami. Poczekaj chwilę. kieruję się w strone kobiety z uniesioną dłonią w geście powitania.
-Witaj Sapphire. Dobrze Cię widzieć. Dostrzegłem, że nawracanie kapłana nie jest Ci w smak. Jak mam być szczery nie wiem czemu ludzie zmieniają swoje poglądy? Jeśli w co wierzy się to dla tego, że to jest ważne lub ideologia wiary pokrywa się z Twoją. -patrzę na nią normalnie wyczekując wskazuwek w jej zachowaniu.
Głupo by było po ostrzeżeniu Blaira przed nią aby wyszło na to, żę nie chce być tylko nawrócona. Znowu powiedziałem zanim pomyślałem o konekwencjach. Cholera.

Viestun - 2020-06-27 19:26:34

Widzisz Ingvara, jest to mocno zbudowany czarnobrody nord który teraz goni dwóch innych kompanów do kopania dołów (w tym jednego którego wcześniej walnąłeś w mordę). A sam ostro ciosa ułożone na legarach sosny które uciąłeś z Murdockiem i Blairem. Niejaki Pridbor to chudy młodzieniec słynący ze świetnego strzelectwa i sztuki przetrwania, z rozmów podczas drogi wiesz, że dorastał w jednych z wielu ruin imperialnych w okolicy które z rodziną odbudowywał.
Potulnie słuchasz rad kompana co do obsługiwania kuszy i pomyślnie odbyłeś trening. Nawet pozwala ci ją nosić byś się przyzwyczaił. Blair stara okazać Ci wdzięczność za bełty jakie masz mu wykonać ze stali którą masz.
Ingebor uśmiechnął się w obliczu twojego entuzjazmu.
Blair stał przy Tobie i dając na bieżąco wskazówki jak wygodnie nosić i trzymać kuszę słuchał twoich słów. Gdy oficer odchodził to Blair poklepując cię po ramieniu powiedział: - Pójdę. I zawołam Murdocka, łucznik się przyda. Inaczej będzie się rozglądał za milfami. Co do Sapphire to hmmmm. Widzę tylko, że mniej niż inni przeżywa trwogę jaka dotknęła tą wioskę.
Podszedłeś do Sapphire która odpowiedziała niemrawym kiwnięciem głowy na twoje powitanie. Przypomniałeś sobie jej ładną buźkę i intensywnie niebieskie oczy.
Sapphire: - Cześć zwiadowco. Nikt nie używa takich słów jak nawracanie, tylko pomoc duchowa. Ja jestem kobietą słabej wiary... - Miała mówić dalej ale jakaś starsza kobieta kazała się Sapphire odwrócić w stronę kapłana a do Ciebie odburknęła: - Tylko oficer ma prawo rozmawiać z ludźmi, odsuń się! - Odwróciła się do Sapphire - A ty skup się na modlitwie! Właśnie przez niechlujność i niewiarę bogowie zsyłają na nas tyle nieszczęść! - Starsza babka skarciła swoją podopieczną i gestem nakazała ci nie zbliżać się. Sapphire posłuchała starszej kobiety jednak widziałeś jak przewróciła oczami ze wstydu.
Blair uśmiechnął się pod wąsem i złapał cię lekko za fraki cicho mówiąc: - Chodźmy do Gulltopa. Religia pierze mózgi biednym ludziom, nic nie poradzisz. Może napomknę podoficerowi Grelogowi by zwracał bacznie uwagę na Sapphire? W końcu to Grelog pierwszy wyciągał z niej informacje.
Słońce wzeszło a wasze konie zaczęły prychać. Kapłan ma wyciągniętą wielgachną księgę z metalowymi okuciami i zdobieniami na okładce i grzbiecie. Duchowny gorączkowo szuka następnego fragmentu do odczytania ku oczekiwaniu i szlochaniu grupki wieśniaczek.

Ziutek - 2020-06-28 14:55:36

Babeczka ma szczęście, że jestem tu pomóc tej wiosce. Inaczej szybko zasmakowała by żelaza. Robienie awantury z starą babą mnie nie interesuje. Więc spokojnie odchodze w swoją strone żegnając się skinieniem głowy w stronę Sapphire. Nie chcę jej i tak fatalnej sytuacji pogarszać. Jednak po dwuch krokach zatrzymuje się naglę.
-To jest północ. Synowie Północy robią co chcą i wierzą w co chcą. Wolność to słowo idealnie pasuje dla ludu północy. -po tych słowach nie wypowiedzianych do konkretnej osoby ruszam na przygodę jako zwiadowca.
-Blair pora aby udać się do Gulltopa aby wyruszyć na misję. A łucznik zawsze przyda się na zwiadzie. Co do poinformowania Greloga o moich obawach względem Sapphire na pewno wspomne. - udaję się na spotkanie lekko zirytowany słowami baby.
Chętnie wyżyję się przy pierwszej napotkanej okazji aby spuścić trochę pary tak aby złość mnie opuściła. Podejście tych ludzi do wszystkiego jest straszne. Nawet odechciewa się chronić takie stare prukwa.

Viestun - 2020-08-03 21:34:43

Powiedziałeś to na głos a kilka starszych babek zaczęło kręcić głowami na te słowa choć nie jesteś pewien, czy to słyszały.
Blair kiwnął głową z aprobatą po twoich słowach i odszedł w stronę waszego domku. - Zawołam Murdocka i jak spotkam Greloga to mu powiem. - Oddalił się prędko.
Poszedłeś pod chatkę podoficera i tam czekało już paru innych ochotników wraz garstką ciekawskich dzieciaków i starców którzy chcą zorientować się w sytuacji. Kapkę dalej stoją wasze konie i Nordycki Łowca stoi niewzruszenie na wietrze jak posąg.
Spośród towarzystwa wynurzył się sam Gulltop i wezwał Was do siebie w szeregu. Podoficer spakował do skórzanej torby kilka strzał i zestaw noży do specjalnego pasa. Do szeregu dołączyli Blair i Murdock stając obok Ciebie dumnie wypinając klaty i unosząc głowy ku górze. Podoficer sporządził listę i będzie was łącznie siedmiu:
Podoficer zwiadowców Gulltop Ragnarsson prowadzący ten zwiad
Podoficer zwiadowców Hedin Urgoh
Zwiadowca Murdock Płonący
Zwiadowca Blair Lodowa Włócznia
Zwiadowca/Kopacz Bregzarit Żelazny
Kopacz/Strażnik Beorn Krwawy Orzeł
Strażnik Volos Forest
Gulltop: - Wczoraj nocą podczas patrolu trafiłem na ślady wokół zagajnika. Mogą to być Zakapturzeni, którzy wiedzą że do wioski przyszły posiłki i obserwują nas. Zapolujemy więc na nich. Stosują dmuchawki, maski i według starszego wioski cuchnie od nich truchłem. Będziemy przemieszczać się na koniach, jak ktoś dostanie usypiającą strzałką w czerep to radzę pogonić konia by zwiać jak najdalej. Gorzej jak koń oberwie, heh... Potem wydał rozkaz wymarszu.
Wasze konie niosą wasze zmarznięte dupska w kierunku wschodu. Dopiero teraz widzisz jakie postępy poczynili budowniczy z palisadami. Praktycznie wschodnia flanka jest cała zagrodzona palisadą a bramę poprzedzają dwie drewniane wieżyczki myśliwskie z których można miotać w przeciwnika strzałami, kamieniami czy strzelać z kuszy. Bramę otworzył Wam jakiś dziadek któremu oficer dał zaszczytne zadanie odźwiernego który otwiera i zamyka bramę.
Opuściliście Korgową Wieś właśnie przez tą bramę którą wasza kompania zbudowała. Poranne wichry smagają was po twarzach, ale dobrze zadbałeś by to kurewskie zimno nie drażniło zakrytej skóry.

WYKRACZASZ POZA KORGOWĄ WIEŚ NA WSCHÓD

Przeszliście dobre dwie mile na wschód aż wioska zniknęła Wam z oczu. Podoficer zdaje sobie sprawę, że jest to strefa zagrożenia bo jak nie dzikie bestie to zbiry mogą was zaatakować. Ale póki śnieg nie jest głęboki to konie dają Wam przewagę w wycofaniu się. Podoficer Hedin i jego czarny koń mały włos nie weszli wielki wilczy dół zasypany chrustem i na to śnieg. Będąc na tak zwanej szpicy gwałtownie się zatrzymał wbijając kolana w konia. Na śniegu widzicie pociemniałe plamy krwi, nie jesteś w stanie orkeślić czy jucha należy do człowieka czy zwierzęcia.
Za wilczym dołem widzicie wzniesienie a na nim zrujnowane fundamenty jakiegoś zamku. Ruina nie ma widocznych żadnych wejść, jedynie korzenie drzew okalają jej boki. Jest to coś w rodzaju podgardla dla jakiegoś dziedzińca lub wieży z zamierzchłych czasów.
Na kilkaset jardów dalej na tle wschodniego kierunku widać skalne pagórki na których śnieg zdążył stopnieć. Wśród gęstwin artkycznej mgły u podnóży skalnych wzniesień coś się porusza. Widzisz jak Murdock Płonący od kilku chwil się w to wpatrywał. Jest to coś żywego, tak jakby białe, puszyste futro lewitowało lekko nad ziemią. Jednak chwilę później ujrzałeś że jest to jakieś czworonogie zwierzę o bujnej sierści bielszej od śniegu. Powiewająca sierść i biel utrudnia identyfikację ale wiesz że to coś się rusza i obserwuje Was z oddali.

Ziutek - 2020-08-03 22:16:08

Patrząc na tą dziwna istotę dobywam swój Bękarci Miecz. Nie wiem co to za cholerstwo ale pewnie nie będzie przyjaźnie nastawione.
W oczekiwaniu na polecenia staram się wypatrzeć na horyzońcie miejsca gdzie uzyskali byśmy przewagę w potyczce lub te, które trzeba by było ominąć aby nie wjechać w potencjalną półapkę zastawioną przez Zakapturzonych.
Zerkam też na ruiny tego zamku. Z punktu widzenia budowli oceniam jakie są szanse aby na tych ruinach mogło powstać coś nowego. Czy było by to relne przedsięwzięcie i opałacalne. Zamek koło wioski i to dalej na północ zapewne by był wsparciem aby wioska lepiej prosperowała tylko ile czasuu zajęła by budowa i czy surowce występują w okolicy. Głównie kamień. Drewno miało by mniejsze znaczenie. Bo niie wyobrażam sobie aby miał by być tu drewniany zamek. Może na samym początku ale nie jako finalna budowla. Jednak rozmyślenia na bok. Ktoś zastawił pułapki i w pobliżu jest jakaś nieznana mi biała istota. To nie wróży na pewno nicdobrego.
Patrzę na Blaira. Mam ndzieję, że zrozumię aby miał kusze w pogotowiu. Z cała pewnością lepiej będzie z tym się uporac z bezpiecznej odległości niż patrzc temu czemuść w oczy i pastrzę.
Jakakolwiek rana w tych mrozach i pustkowiach. To niczym wyrok. Bilet w jedną drogę. Zwłaszcza, że najbliższy cyrulik jest w forcie wiele mil stąd.
Jednak wiizja walki z nieznanym sprawia też, że serce szybciej mi bije. A ja sam jetem mega podniecony. Lubię walkę już od dziecka. Prawię dostaję erekcji. Walka z nieznanym, własnym strachem. To jedyna droga do szybkiego awansu. Trzeba się wykazać. Tylko zdecydowani, silni i sprytni mogą sie wspinać po drabinie życia a by osiagnąć szczyt swoich możliwości. Zadowalanie się tym co sie ma prowadzi do stagnacji i wegetacji. A ja chcę zdobywać. Wciąż i wciąż się wspinać. Jeśli w czasie wspinaczki umrę bo noga mi sie podwinie. Trudno. Widoczniei byłem za słaby aby wspinać się dalej. Jednak jeśli przezyję upadek wciąż będę mógł se wspinać od nowa aż nie osiągnę szczytu.
Kurwa. Dla czego takie przemyślenia mam zawsze prrzed walką. Jebać to. Było tak od kąd pamiętam. Widocznie tak radzę sobie ze stresem i strache. Bo w szak Wielkii 13 nie moż eokazać słabości i strachu. Stracił by coś więcej niż tylko twarz. Stracił by wszystko kim jest. Cały wysiłek poszedł by na marne.

Viestun - 2021-05-09 21:55:20

Naszykowałeś swój bękarci miecz a twój koń zaprychał nerwowo.
Szybko doczłapaliście do zrujnowanych fundamentów by znaleźć potencjalne wejście lub jakieś podejrzane wgłębienie.
Zerknąłeś na ruiny i tylko desperat wybudowałby na tym jakiś mur. Fundamenty są wielkie i głęboko wbite w ziemię, z dala wygląda to na wielki masyw betonu. Z tymże podwalina jest mocno popękana i osuwa się w różne strony. Taka megalomańska architektura jest nieosiągalna dla dzisiejszych budowniczych. Fundament jest zrobiony z marmuru lub granitu i widać miejscami ubytki spowodowane podbieraniem przez okolicznych kamieniarzy - to gruzowisko to dobre źródło budulca jeśli ma się kilof i dobry środek transportu.
Biała istota zbliża się do Was na kilkadziesiąt metrów, teraz widzicie ją lepiej. Jest to polarna bestia większa od wilka ale mniejsza od niedźwiedzia. Ma bardzo naprężone futro które jest tak puszyste, że ledwo widać pysk i łapy.
Gulltop: - Nosz kurwa, zbliża się jebaniec.
Murdock nałożył strzałę na łuk a Blair naładował kuszę. Murdock z lekkim lękiem w głosie spytał oficera: - Co to za bydle?
Ty czujesz ekscytację nawet jeżeli jest to perspektywa rychłej śmierci w paszczy bestii. Lubisz takie próby a wizyta w świątyni Zamarzniętego Bóstwa utwierdziła Cię w tym, że jesteście tylko mięsem które skończy pochowane w tej mroźnej ziemi i przysypane śniegiem na amen. Mróz to potężny żywioł a nordowie zwykli mawiać, że bestie żyjące w zlodowaciałych krainach to słudzy Bóstwa które mają zapoznać ze śmiercią każdego człeczynę.
Właśnie uzmysłowiłeś sobie kruchość ludzką wobec dzikich bestii w tym regionie. Potworny czterołap idzie w waszą stronę, a Wy widzicie jego wysłużone kły na przekrwionych i drżących od furii dziąsłach. Arktyczny podmuch dmucha z czarnego pyska zwierza co na tle wielkiego bielutkiego obłoku sierści wygląda jak najgorszy koszmar. Zdyszany pysk jest małym punktem w reszcie futrzastego ciała.
Gulltop: - To zjawostwór, groźna bestia mieszkająca na nordyckich nizinach. Żeby go zabić, trzeba celować prosto w łeb a jest to ciężkie przez to jebane futro. Rozpierdolmy mu łeb i chowajmy się gdzieś w te ruiny bo za raz może być ich więcej!!!
Bestia wydaje z siebie szaleńczy ryk porównywalny do ryku niedźwiedzia, lecz ten jest wyższy i bardziej nawiedzony.
Murdock wypuścił strzałę, lecz trafił obok bestii. Kolejnym strzelającym jest Blair - wypuścił pocisk z kuszy i... trafił. Lecz tylko w ciało czyli w futro. Strzał mimo że celny to nie zrobił żadnego wrażenia na zjawostworze bo bełt zaplątał się.
Kolejnym strzelającym jest Gulltop i również trafił tylko w ciało. Podoficer Hedin załadował z kuszy bełtem ale również sierść potwora zrobiła swoje... Bestia zbliża się a strzelcy szykują się do kolejnej salwy a Gulltop szykuje swoje noże do rzucania na wypadek jakby potwór się zbliżył. Volos i Beorn naszykowali swoje topory by przyjąć ewentualny atak bestii na siebie. Wszyscy jesteście na koniach i wycofanie się jest możliwe, lecz pewnie nie obyłoby się bez rozlewu krwi bo zjawostwór w ten śnieg mógłby chociaż jednego z Was dogonić.
Murdock w tym czasie rozgląda się za jakimś wejściem w wystającej ścianie fundamentu, ale na razie nic z tego.

Ziutek - 2021-05-09 23:52:53

Walka na koniu z moimi umiejętnościami jeździeckimi jest niemożliwa. A już na pewno jest dla mnie bardzo niebezpieczna. Dla tego nie mając innej możliwości zsiadam z konia i przemieszczam się w dogodniejszą pozycję w stronę bestii aby nie utrudniać ostzrału strzelcom.
Poprawiam chwyt na rękojeści i kieruję się w stronę stworzenia z ostrożnością.

-Skoro do tego doszło nie ma wyjścia. Wolę zginąć stając twarzą w twarz z bestią niż pokazywac jej moje plecy. -mówiąc to przemieszczam się powoli w jednakowym tępie.

Obserwuje otoczenie i zahowania zwierzęcia. Spąglądam też na Volosa i Beorna.
Jeśli podążają za mną gestem pokazuję im aby byli gotowi na oflankowanie stworzenia. Jeśli nie podejmują rzadnych działań gestem głowy nakazuję im aby się ruszyli.
Nie mam zamiaru tu umierać. A już na pewno od ciosu w plecy kiedy się bym wycofywał.
Nie mogę tego nawet brać pod uwgę. Nie tylko moja reputacja by się pogorszyłą jak bym uciekł ale mógł bym zginąć jako jedyny nie mogąc samemu zadecydować o tym czy przetrwam. Wszystko zostawiam w moich rękach. Mam nadzieję, że siła mych ramiion nie zawiedzie mnie.
Posuwam się nadal w stronę stworzenia w każdym momencie gotowy na unik i szybki kontratak.

Viestun - 2021-05-10 17:33:40

Zszedłeś z konia i dołączyłeś do chłopaków.
Bestia biegnie w Waszą stronę a na przeciw jej jesteście ustawieni w rozwartym szeregu Ty, Beorn Krwawy Orzeł i Volos Forest.
Zjawostwór przyszarżował w Was i pierw poleciał na Beorna. Ten zdążył trzonem topora zablokować paszczę bestii ale wiecie że to nie potrwa długo. To bydle może ważyć grubo ponad 100 kg i jest gwałtowne więc bliski kontakt jest niebezpieczny.
Volos wziął zamach i trafił swoim wielkim toporem bestię w okolice szyi, lecz tam również bestia ma swój puszysty kołnierz okalający częściowo łeb i to nie powstrzymało zjawostwora.
Większość strzelców w tej chwili sięgnęła po broń a Gulltop biegnie w Waszą stronę by wpakować zjawostworowi nóż. Ty i Volos jesteście obecnie najbliżej stwora który jest zajęty nieszczęsnym Beornem. Potwór jest szybki i nie szarpie się na oślep tylko obraca kark w różne strony i wgryza się w rękojeść topora. W każdej chwili może zmienić cel.

Ziutek - 2021-05-10 18:09:53

Skoro bestia zmaga się z Beornem mocniej chwytam miecz oburącz podchodze pod jego ramionami i z całych sił robię pchnięcie od dołó w górę aby miecz trafił w jego roztwarty pysk. Staram się to zrobić szybko i płynnie aby nie było żadnego opuźnienia między wślizgiem pod ramiona Beorna a atakiem. Każde opuźnienie dało by besti szanse na reakcję.
Działam tak jak mój instynkt i wola walki mi mówi. Następstwa przyjdą same. Nie mogę się wachać. Nie mam na to czasu. Tylko silni i zdecydowani są sięgnąć po swoje marzenia.

Viestun - 2021-05-10 21:27:17

Uniosłeś bękarci miecz by zadać pchnięcie. Zjawostwór szarpał się z trzonem tak jak dotychczas ale Beorn też wpychał mu rękojeść w gardziel by uniemożliwić ugryzienie. Kieł bestii wbił się mocno w jego palec i następną rzeczą jaka się wydarzyła było Twoje pchnięcie. Nie był to cios najwyższej klasy ale trafiłeś zjawostwora w pysk. Czubek miecza wbił się w skórę pyska i osunął się na bok powodując rozległe skaleczenie. Cienkie kreski czerwieni zaczęły kreślić się na nieskalanej dotychczas bieli sierści a zjawostwór rzucił się na Ciebie.
Miał w pysku odgryziony trzon topora Beorna więc miał problem by ugryźć, ale pazurami łapy gwałtownie zaczepił się o Twoje plecy i aż zawyłeś z bólu. Po chwili poczułeś ciężar bestii zawieszonej na tobie i jej oddech śmierdzący ludzkim mięsem. Chciał odgryźć Ci twarz ale nie udało mu się to bo jedyne co zrobił to złamał Ci nos i strzaskał czoło swoim łbem podczas prób gryzienia.
Wszystko to trwało dosłownie chwilę a w tym czasie Volos chciał jej zadać cięcie w plecy, lecz z paniki zapomniał, że to nie wiele da. Jedyne co to lekko odwrócił uwagę zwierza, ale nadal jej pazur jest wbity w twoją prawą łopatkę a pazury ryją po Twoich plecach jak metalowe grabie po miękkiej ziemi. Rozległa sierść zwierzęcia Cię okala, a w tym czasie podoficer Gulltop zasadził mu w pysk sztylet i bestia zawyła tracąc trochę na animuszu.

Ziutek - 2021-05-10 21:49:36

Staram się jakość znieść ból. W końcu czym jest on kiedy mogę zaraz zginąć. Kiedy boli to znaczy, że nadal żyję. Kiedy on ustanie będzie tylko znakiem tego, że nie ma jż dla mnie nadziei.
Kiedy bestia nieco sfolgowała staram się z pozycji w które sie znajduję dosięgnąć moją bronią jego oka aby mu je wydłubać. Jeśli nie mogę tego zrobić bronią staram się oszacować czy dosięgnę to ręką. Jeśli wydaje mi się to możliwe robię to. Jeśli obydwie rzeczy są niemożliwe zostaje mi tylko jakoś to przetrwać broniac się. Jednak obrona nie jest moja mocną stroną.
Od zawsze specjalizuję się w atakowaniu. Nigdy nie w obronie. Więc teraz boleśnie przekonałem się o swojej ignorancji na własnym ciele.
Oblizuje spływajacą swoją krew jeśli jest w zasięgu mojego języka. Cały czas wpatrując się w bestię i szukając sposobności na zadanie jej bólu.

Viestun - 2021-05-11 09:28:37

Zimno szczypie w ranę bardziej niż woda utleniona a stłuczenie twarzy to jeszcze większa udręka bo przez mróz czujesz jakby wszystkie kości twarzy popękały. Łapczywie wciągasz powietrze ciesząc się, że chociaż drogi oddechowe są w porządku ale jesteś w stanie lekkiego szoku.
Bestia ma na Tobie jedną łapę ale jest odwrócona w kierunku Volosa, który zgubił topór w głębinach sierści zjawostwora. Z takiej pozycji nie miałeś szans na zaatakowanie bestii. Po prostu stałeś twardo na nogach i widzisz jak spadł na Ciebie odgryziony kawałek trzonka cały we krwi i ślinie. Bestia wyciągnęła pazury z Twoich pleców i wydając swój wysoki, przerywany ryk rzuciła się na Volosa mając uwolnioną szczękę.

W tym czasie Blair próbował szczęścia by zadźgać bestię od tyłu ale nie trafił. Jedynie Gulltop wykorzystał chwilowy bezruch bestii i wbił jej głęboko nóż w tylną łapę.
Murdock Płonący, który jako jedyny obserwował sytuację z daleka czekał na okazję strzału ponieważ nie jest on dobrym walczakiem. Przy okazji szukał miejsca kryjówki przy ścianie fundamentu i zaczął krzyczeć - Heeeej!!!! Wejście!!!! Wejście!!!! - Macha pochodnią będąc jakieś 20 jardów od Was.
Zjawostwór odrywając się od Ciebie naskoczył gwałtownie na Volosa gryząc go w dolną część twarzy. Niestety, widzicie jak bezbronny Volos padł na śnieg bez dolnej szczęki i sporego kawałka szyi. Szkarłat zalewa jego klatkę piersiową w błyskawicznym tempie.
Gdy zjawostwór stał przez chwilę do Was tyłem, podoficer Hedin zdążył naładować bełt i puścił z paru jardów bełt w drugą tylną łapę.
Zjawostwór momentalnie spuścił z tonu ale nadal energicznie się porusza i jest nabuzowany. Beorn jako że obecnie jest bezbronny zaczął iść w stronę wejścia odkrytego przez Murdocka. Hedin ładuje następny bełt i czeka aż potwór znowu podejdzie, ale tym razem zjawostwór nie kwapi się do ataku i krąży jakieś paręnaście jardów od Was i część drużyny zaczęła się wycofywać do wejścia. Potwór przyjął parę ciosów, plami śnieg krwią ale nadal ma się dobrze.
Ty czujesz ogromny ból przeciążenia mięśni i stawów - czułeś, że miałeś na barkach ciężar około dwustukilowego zwierzęcia chcącego Cię zagryźć. Ledwo zipiesz i krwawisz a samo trzymanie miecza w pozycji bojowej sprawia Ci ból.

Ziutek - 2021-05-12 21:01:40

Patrząc na śmierć towarzysza i swój fatalny stan nie ma innego wyjścia. Niechętnie wycofuje się. Patrzę na ciało leżącego towarzysza.
Gdybym miał mniej szcżęścia to ktoś inny sspoglądał by teraz na moje ciało. Więc teraz trzeba skorzystać z tego, że los był dla mnie łąskawszy niż dla niego i wykorzystać jego ofiarę dla własnego dobra.
Na pewno kiedy się wzmocnie pomszczę go ale teraz muszę przetrwać za wszelką ceną. Instynktownie chęć przetrwania jest silniejsza od własnej dumy.
Spoglądam jeszcze na bestię. Jest duże prawdopodobieństwo, że kiedy się wycofamy pożywi się ciałem. Wieć jeśli jest coś co można zabrać po martwym nie omieszkam tego zrobić. Jednak nie robię tego bezmyślnie. Obserwuje bestię i jeśli instynkt podpowiada mi, że mogę to zrobić bez wachania to wykonam. Jednak jeśli w mojej głowie pojawi się jakakolwiek nawet najmniejsza wzmianka, że ryzyko jest za duże lub zysk za mały. Porzucam to. Nie mam amiru zginąć za drobne rzeczy. Taka głupia śmierć jest hańbą dla mych przodków.
Z tymi myślami w głowie wycofuje się. Ból będzie mi towarzyszył jako dowód mej bezsilności a blizny będą bolesnym świadectwem mojej bezsilności.
To wydarzenie nauczyło mnie wiele więc wyciagnę z niej tyle ile się da aby w przyszłosci nie popełnić podobnych błędów. A za każdym razem blizny i rany będą mi przypominały abym był bardziej skuteczny, ostrożny i wiecej poświęcił na strategicznym rozwiazaniu konfliktu.

Viestun - 2021-05-12 21:57:27

Ciało Volosa drga w pośmiertnych spazmach a górna część szczęki zapluta jest krwią wyksztuszoną z tętnicy szyjnej. Tak zakończyła się przygoda Waszego kompana.
Zacząłeś gnać w stronę wejścia do fundamentu, reszta również podążyła. Zjawostwór stoi przy zwłokach Volosa, tak jakby to było jego trofeum a wszyscy prócz Gulltopa oddalili się od bestii. Twoja myśl o zabraniu czegoś od martwego męczyła nie tylko Ciebie, ale śmierć kompana i wszystko co z nią związane najbardziej dręczy Gulltopa bo w końcu to on za Was odpowiada. A zjawostwór jak przeklęty upiór stoi przy ciele jakby chciał zabrać duszę zmarłemu tragicznie Volosowi i uniemożliwiając coś takiego jak pochówek. Śnieg zaczyna mocniej wiać a z sinej oddali śnieżnych zasp zaczęła wyłaniać się sylwetka kolejnego stworzenia.
Wszedłeś do wejścia, które choć jest szerokie, to trudno je było dostrzec nawet z kilkunastu jardów i chwała Murdockowi, że je znalazł.
Gdy przeszliście przez szeroki tunel w końcu wiatr przestał na Was wiać i przed Wami rozciąga się rozległy korytarz wyłożony marmurowymi płytami. Wszystko jest popękane i archaiczne. Podoficer Hedin jako specjalista od opieki nad zwierzętami sprawnie przyprowadził do korytarza po kolei Wasze konie i przywiązał je. Macie teraz 7 koni na 6 ludzi. Podoficer Gulltop wszedł jako ostatni mówiąc do Was lekko podłamany - Volos Forest, bękart pochodzący ze Śródleśnej Otchłani, walczył dzielnie i znał jedną z kobiet z wioski. Zamarznięte Bóstwo upomniało się o niego i teraz będzie spoglądać na nas z Valhali. Sprawmy, by jego śmierć nie poszła na marne!
Blair pomaga przywiązywać Hedinowi konie oraz karmi je. Do Ciebie podszedł Beorn Krwawy Orzeł wyciągając wielki bukłak z jakimś trunkiem - Masz. To bardzo mocne wino z jeżyn, sam pędziłem. Polej se na ranę i napij się jeśli chcesz. - Sam polał sobie kapkę na swój palec wskazujący a w zasadzie kawałek palca zwisający na skórze. - Ach, jebany zwierz, ale i tak lepszy niż moja teściowa. - Jak gdyby nigdy nic założył rękawiczkę na rękę z prawie odgryzionym palcem i zostawił Ci winiacza.
Murdock znalazł schody prowadzący w dół na końcu tego kamiennego korytarza.
Gulltop: - Dobra, Murdock, Ty popilnujesz koni, zarygluj wejście by nic tu się nie przypałętało. Nasza piątka pójdzie w dół, bądźcie w pogotowiu i zwracajcie uwagę na szczegóły. Na fundamentach nic nie powstanie, ale podziemia takich kompleksów zawsze miały się świetnie.
Podoficer Gulltop podszedł do Ciebie: - Jak się czujesz, Bregzarit? Mocno oberwałeś ale i tak miałeś trochę szczęścia. - Wziął od Hedina nabitą lekką kuszę i Ci dał - Trzymaj, jesteś ranny pójdziesz z nami. Jak zobaczysz jakiegoś obcego to piźnij mu bełtem. Jak poczujesz się na siłach, to walcz swoim mieczem, to miejsce jest bardzo niegościnne i każde ostrze się liczy... - Otarł sobie spoconą twarz rękawem i powoli zaczął schodzić na dół oświetlając pochodnią zejście do podziemi.

Ziutek - 2021-05-12 22:25:36

Jednak bestia nie odpuściła. Wzdycham.
Jego śmierć nie była bezowocna. Dzięki niemu ja przeżyłem a walka z tym czymś dała mi trochę wiedzy na przyszłe potyczki jeśli znowu spotkam tą istotę. Jednak mam nadziję, ze spotkanie z nimi nie nastąpi w najbliższym czzasie za szybko.
Kiedy jestem  bezpiecznym miejscu nastawiam sobie nos aby łątwiej mi się oddychało a krew i skrzepłą krew wydmuchuję aby udrożnić go. Zdaje sobie sprawę, że będzie to bolesne ale muszę to zrobić. Nowa porcja bólu otrzeźwi też mój stan odrętwienia i da dodatkową motywację aby dalej walczyć aby przetrwać.
Kiedy Gulltop przemawia słucham go nie mówiąc nic. A o wzmiance o kobiecie staram sie przypomnieć o, którą może chodzić. Z powodu ran myśli trudniej mi zebrać z pewnością.

-Dzięki Beorn. Na pewno mi pomożę. -biorę bukłąk i biorę solidny łyk aby rozgrzać swoje ciało od środka. -A jak Twój palec? Też nie miałeś lekko. Szczerze mówiąc to moje pierwsze spotkanie z takim stworzeniem. -staram się określić jak bardzo rozległę mam rany na plecach.

Jeśli jestem w stanie sam sie nimi zajać robię to oblewajac je winem a jeśli uznam, że potrzebuję pomocy proszę o nią Beorna lub Murdocka. W zależności, który z nich jest aktualnie w pobliżu.

Kiedy dowódca pyta o to jak się czuje odpowiadam spokojnie. Jeśli zdaje sobie sprawę, że rany są rozległe myślę o przypaleniu ich żelazem aby się zamknęły. Dodatowo rozgrzane żelazo oczyści ją.

-Bywało lepiej. Jak mam być szczery to pierwszy raz kiedy jestem w takim stanie. Jednak wyciągnołem z tego doświadczenia cenną lekcję życiową. A los mi sprzyjał w przeciwieństwie do Volosa Foresta. -biorę od niego kuszę. -Zrobie co w moich siłach aby nie być wam cieżarem. W przyszłości chciał bym być dla drużyny bardziej użyteczny. Ta sytuacja pokazała mi braki w moich zdolnociach. Jednak zamiast być przynębionym. Zrobie wszystko co w mojej mocy aby szybko nadrobić braki i stać się lepzym wojownikiem.

Potem schodze z kuszą opuszczoną ku ziemi aby niechcący nie strzelić kompanowi w plecy. Staram się obrać takie miejsce aby móc atakować z kuszy jak i szybko włączyć się do starcia kiedy dobędę miecz.
Zachowuuje czujność i jestem bardziej ostrożny, asłucujac odgłosów jak i rozglądajac się w koło a by dostrzec zagrożenie zanim dojdzie do najgorszego.

Viestun - 2021-05-12 23:24:42

Nastawiłeś sobie nos wywołując mały odgłos chrupnięcia. Nie czułeś zbyt dużego bólu bo cała twarz jest mocno obolała i czujesz że czoło na dniach będzie opuchnięte. Właściwie nie wiesz którą dziewczyną Volos się znał bo trochę ich jest w wiosce. Ale wiesz, że jesteście w regionie Śródleśnej Otchłani a Volos pochodził stąd i wielce prawdopodobne że kogoś tu znał.
Beorn na pytanie o palec zmrużył oczy i kiwnął głową że jest okej. - Może się przyszyje. A jak nie to trudno, z niektórych manewrów łóżkowych będę musiał zrezygnować. Zresztą, i tak nie lubiłem gry wstępnej, he, he, he. Wziąłeś łyk i prawie się udusiłeś zawartością alkoholu w tym winie. Takiego mocarza to w żadnej gorzelni nie uświadczyłeś, musiałeś dać sobie kilka sekund na dojście do siebie i odkaszlnięcie. A przecież to podobno tylko wino.
Oblałeś się sam bez problemu, ale pieczenie jakie wywołało odkażanie prawie zwaliło Cię z nóg. Masz wrażenie, że Beorn zrobił to jeżynowe wino z czystego alkoholu i zapomniał jeżyn. Wziąłeś kuszę a Gulltop na szybko pokazał Ci jak nabijać broń oraz wsadził Ci do kieszeni 3 bełty i z tym w kuszy masz 4.
Gulltop: - Nie jesteś ciężarem, wręcz przeciwnie. Widziałem jak wyjebałeś tej bestii mieczem w ryj. Masz więcej jaj niż nie jeden cwaniaczek z Fortu Ragnador. Wiem co mówię - zwykły zjadacz chleba nie może równać się ze zjawostworem.
Murdock znalazł kilka większych kamieni i zaryglował wejście tak, że nic wielkiego przez nie nie wejdzie. Wy poszliście a Murdock zaczął wartę. - Powodzenia panowie, nie dajcie się zadźgać.
Zeszliście na dół schodami jakieś 50 jardów w dół.

WKRACZACIE DO PODZIEMI RUINY

Szum. Słyszycie buczący szum unoszący się z trzewi lochu do którego wkraczacie o własnych nogach. Na karkach czujecie leniwy przeciąg a wszędobylski szmer wiatru oznacza rozległe podziemie. Blask pochodni ledwo oświetla bezkres mroku przed Wami, a Gulltop w jednym ręku ma dobrze naostrzony nóż do dźgania, ale i też do rzucania jeśli zajdzie taka potrzeba. Beorn stracił topór w walce z bestią, więc podoficer Gulltop dał mu jeden ze swoich noży.
Schody wyglądają jakby prowadziły do czegoś wielkiego jak na przykład królewski tron, z tymże tym razem prowadzą w dół. Macie nieprzyjemne skojarzenia z tym miejscem zwłaszcza, że Wasze nozdrza zostały zaatakowane przez obrzydliwy smród gotowanych ludzkich/zwierzęcych wnętrzności. Na ścianach widać krwawe odciski.
Schody póki co nie kończą się a po bokach wielkie pomieszczenie rozszerza się i widać ogromne, prymitywne filary po prawej i lewej stronie.
Blair Lodowa Włócznia trzyma nabitą kuszę tak jak Ty i jesteś z nim na tyłach.
Beorn: - Architektura z tamtej ery to dzieło sztuki. Kiedy nasi budowlańcy nauczą się tak budować?
Blair: - Ech, nie podzielam Twego entuzjazmu, Beorn. Odkąd mury pierdolnęły to wątpię w tą architekturę.

W końcu schody się skończyły i jesteście na dole. Widzicie wąski tunel zakończony ślepym zaułkiem a po prawej i lewej ścianie drewniane drzwi takie jakie widzi się w domostwach. Z prawej strony nawet wydobywa się światło - ogniska, pochodni lub czegoś innego, trzeba by sprawdzić. Smród flaków nasila się, a Gulltop podszedł do drzwi po prawej a Hedinowi i Blairowi nakazał iść do lewych drzwi.
Ogólnie loch wygląda na zamieszkały, są ślady kroków na zakurzonych stopniach schodów. Można też zaobserwować zużyte pochodnie na ziemi. Na dole schodów widzicie jak parę przerośniętych szczurów się kręci.
Gulltop: - Beorn i Bregzarit, idziecie ze mną na prawo. Wygląda na to, że ktoś tam rozpalił ogień.
Podoficer pociągnął za klamkę i otworzył drzwi. Za drzwiami jest mały przedsionek a w nim łóżko na którym śpi nieznajomy człek. Przedsionek prowadzi również w głąb rezydencji gdzie rozpalone jest ognisko.

Ziutek - 2021-05-13 19:37:46

Nie wspominam o mocy napitku ale uznaje jego moc z godnością.
Co do palca Beorna na razie i tak nie da się nic zrobić a jeśli on obraa to w żart na pewno jest lepiej niż wygląda. inaczej nie było by mu tak do śmiechu. Ssam musze bardziej martwić się o swój stan. Czekają mnie kolejne walki a już czuję się jak bym spadł z jakiegoś klifu. Te potwory to nie przelewki. Na spokojnie musze pomyśleć nad bronią mogącą przebijać ich futro aby walka z nimi nie byłą aż tak śmiertelna. Iaczej w przyszłosci wielu podobnych do Volosa mmoże polec a kazda para rąk zdolna do pracy jest cenna.
Na słowa Gulltopa skinam tylko głową aby wyrazić, że rozumiem. W końcu nie chcę powiedzieć czegoś niepotrzebnego w tym momencie. Jak i nic konkretnego nie mogę na jego słowa odpowiedzieć. Dla tego tylko tak reaguję.

-Mardock! -mówię nieco głosniej a kiedy zwóci na mnie uwagę kontynuję normalnym głosem. -Dzięki za radę. Też mam jedną dla cieibie. Uważaj na swoje dupsko aby nie odmrozić go. -z uśmiechem żegnam się z nim.

W podziemi.



Podążąjąc za grypą z kuszą podziwiam też architekturę w końcu nie jest to coś co widzi się na codzień. W końcu jak wspomniali ten kunszt przepadł wraz z runięciem murów. Trochę szkoda jednka nic na to nie da się zrobić. To już się stało teraz trzeba myśleć o tym co przed nami a nie to co minęło.
Kiedy dociera do mnie komenda udaję się na prawo a kiedy drzwi się otwierają kiedy dostzregam intruza oddaje strzał bez ostrzeżenia. Jeśli to zaalarmuje możemy mieć tarapaty. A pojmanie go i przesłuchanie może sprowadzić na nas niebezpieczeństwo.
Po stracie Volosa nie możemy pozwoliić sobie aby grupa znowu się zmniejszyła. Dla tego bez emocji ciągnę za spust kuszy nawet jesli komenda nie została wypowiedziana. Staram się żyć zgodnie z moim instynktem przetrwania. Jeśli będą mi mieli to za złe przyjme konsekwencję mojego czynu z godnością ale jeśli jest to zasadzka zmniejsze potencjalną ilość wrogów o jednego. W ogólnych kalkulacjach jest to n plus.
Dla tego bez emocji i rządzy krwi oddaje strzał odruchowo tak jak by byłą to normalna czynność. Odkłądam kuszę i wydobywam miecz od razu nie tracąc czasu na przełądowanie. Gdyby coś poszło nie tak chcę być z bronią w ręku niż rozpaczliwie próbować przeładowywać kuszę.

Viestun - 2021-05-14 12:18:21

Gulltop podszedł z nożem do śpiącego mężczyzny i nie wiesz jaki miał zamiar. Strzeliłeś do śpiącego, nieuzbrojonego człowieka z bliska. Wstrzeliłeś się mu w płuco, zaczął się dusić i spadł z łóżka. Nawet wydany krzyk mógłby nie wszcząć alarmu w tym miejscu, ponieważ wszechobecny szum przeciągu częściowo zagłusza dźwięki a trzaski z ogniska dopełniają maskarady dźwiękowej. Jedynie echo niesie się po dużej komnacie schodowej z której przyszliście.
Podoficer impulsywnie podniósł gościa w pociskiem w klatce piersiowej i posadził go na krześle w następnym pokoju z ogniskiem. Beorn popatrzył na Ciebie - Ech, trzeba było zostawić go mi. Bełtu już się nie odzyska.
Nie widzisz, żeby Gulltop chciał się przyczepić do Ciebie o ten strzał z niczego.
Gulltop złapał za fraki gościa, którego niemiło zbudziłeś ze snu: - Gdzie reszta? - nie licząc na odpowiedź zaczął go przeszukiwać i znalazł kozik.
Ale mieszkaniec podziemia zaczął szeptać resztkami sił coś niezrozumiałego, nie miał żadnego pancerza i dostał z bliska lekką kuszą w tors i raczej umrze.
Beorn zaczął przetrzebiać pomieszczenie. W pokoju widzicie jakieś narzędzia typu obcęgi, nożyce a na stoliku leży duży skalpel i tasaczek. Pod stołem są dwa wiadra wypełnione krwią i wnętrznościami. Macie obawy że są to ludzkie organy. Działy się tu chore rzeczy. Drugim źródłem światła są uformowane z wosku świeczki.
Twarz Waszego umierającego zakładnika jest lekko poparzona i poznaczona czarnymi tatuażami. Nie macie wątpliwości, że jest to jeden z tych bandziorów. Przyglądasz się temu zwyrolowi ściskając miecz bękarci ze złości. Kuszę masz przymocowaną do pasa i jest to lekko niewygodne. Lepiej było by mieć ją na plecach, ale masz zbyt bolesne rany. Zostały Ci 3 pociski.

Nagle usłyszeliście szczęk metalu dochodzący z przeciwnych, lewych drzwi tam, gdzie poszedł Hedin z Blairem. Gulltop poderwał się i pobiegł tam z nożem.

Ziutek - 2021-05-14 19:09:55

-Wubacz to był instynkt. -spoglądam na swoje dzieło i szacuję czy aby na pewno nie będe mógł go wyjąć nawet usszkadzajac siielnie ciało swej ofiary.

Spoglądam na narzędzie i się uśmiecham ale widok wiader i ich zawartości sprawia, że mam ochotę zrobić to co on zrobił swym ofiarą jemu. Ten widok utwierdził mnie w przekonaniu, że to nie ludzie i nie ma co ich traktować jak ludzi. A wszystkie okrutne czyny, które ich spotkaja będą tylko rytuałem aby pomścić ich ofiary. Tak postanowiłem jako 13. Nawet jak będę przez to postrzegany jako zwyrol nie przestane. A każdego z mu podobnych będę traktował okrótnie bez znaczenia na płeć czy wiek. W końcu oni od dziś w moich oczach będą potworami.

-Skurwiałe potwory! -mówiać to patrzę na wiadra i narzędzia. -Na pewno zostawie tym sjkurwielą pamiątkę. Jednak ... -kiedy słyszę szczęk metalu.
Odruchowo poprawiam miecz w dłoni i kieruę się szybkim krokiem za Gultopem do lewych drzwi.
Jeśli mam ość czasu łąduje kusze, jeśli nie zostawiam ją tak jak jet na razie. A sam przekraczam drzwi i rozgladam się aby zapozna się z sytuacją. Jeśli widzę wroga odwróconego do mnie plecami lub w odpowiednim dystansie aby mój atak go dosięgnął od razu próbuję go przebić mieczem pchnięciem aby wykorzystać impet z jakim wszedłem do pomieszczenia.

Viestun - 2021-05-20 20:14:20

Nie widzisz szans na wyjęcie bełtu, wbił się głęboko i cienki patyk się zgiął.
Popatrzyłeś na wiadra z krwią oraz zakrwawione narzędzia. Wygląda na to, że kanibalizm i oprawianie ludzkiego mięsa to dla tych ludzi rzemiosło. Woń ludzkiego mięsa budzi w Tobie straszliwe podteksty i poranne śniadanie podjechało Ci do gardła z tego wszystkiego. Ci ludzie to zwierzęta, a nawet gorzej, bo zwierzęta się nie znęcają.

Pobiegłeś do lewych drzwi, a za nimi rozpętała się jatka. Długi pokój prowadzi w głąb kompleksu, na ścianach wiszą świeczki oświetlające brudne ściany. Korytarz za tymi drzwiami ciągnie się hen daleko, słyszysz w oddali pospieszne stąpanie po schodach w dół oraz krzyki i odgłosy walki.
Na końcu pokoju do którego wszedłeś widzisz Gulltopa który wdał się w walkę wręcz z jednym Zakapturzonym. Jest to postać cała w skórzanym uniformie z zamaskowaną twarzą i wełnianym kapturem na głowie. Podobnie wyglądają jego kompani.
Hedin i Blair mają na karku dwóch kolejnych napastników uzbrojonych w krótkie miecze. Ostatni nieprzyjaciel stoi w drzwiach i powoli kieruje się do wyjścia schodami w dół. W ręku trzyma dmuchawiec i na odchodne posłał lecącą igłę w kierunku nadbiegającego Beorna obok Ciebie. Beorn przyjął strzałkę na bark, ale póki co nie wiele sobie z tego zrobił i z nożem biegnie pomóc Gulltopowi. Hedin i Blair i ich wrogowie są obróceni do Ciebie bokiem. Jeden Zakapturzony już leży martwy a Blair ma mocne zadrapanie na policzku.

Ziutek - 2021-05-20 20:58:44

Patrząc na sytuacje i to co czym oberwał Beorn. Przypominam sobie o słowach wieśniaczki o niebezpieczeństwie tej broni.

-To nie fortunne Beorn. Te strzałki są niebezpieczne. Spróbuj coś zrobić aby substancja z nich nie rozprzestrzeniłą się za szybko po twojej krwi. -sam naciągam szybko kuszę i strzelam do gościa z dmuchwką.

Jeśli nie zdąże oddać strzału zanim się wycofa będę miał nabitą kuszę.
Jeśli któryś z Zakaptużonych będzie wykorzystać moment kiedy ładuję kuszę miecz mam w pobliżu aby w każdej chwili być gotowy puścić kusze i chwycić za miecz.
Jeśli natomiast widzę możliwoć ataku na jakiegoś przeciwnika z flanki kiedy jest zajety starciem z kimś z naszych robię to w pierwsej kolejności.
Tezałożenia kierują moim zachowaniem. W końcu nie tylko siła ale umysł jest moją bronią.

Cały czas staram się mieć na uwadze gościa od dmuchawki jako tego o największym poziomie zagrozenia.
Drugim zagadnieniem, które monitoruje jest liczba zakaptużonych oraz to czy nie nadciagają już kolejni.
Trzeciią sprrawą jest tan mych towarzyszy a zwłaszcza Beorna, który oberwał z dmuchawki.
Jeśli zaóważe jakieś osłony lub barykady kiedy sprawa przybrała by najgorszy obrót. Czyli posiłki wroga.

Viestun - 2021-05-20 22:29:25

+Nabiłeś kuszę ale oponent miał mnóstwo czasu by zbiec schodami w dół. Chciał wycelować jeszcze w kogoś ale na drugi strzał miał mało czasu a widok Twój z kuszą dodatkowo go spłoszył. Zaczął uciekać sprintem i krzyczy coś w niezrozumiałym języku, prawdopodobnie wzywa posiłki lub podnosi alarm.
Widzisz jak Beorn dźgnął nożem w okolice nogi gościa który szarpał się z Gulltopem. Przeciął mu ścięgno a Zakapturzony krzyknął z bólu. Gulltop dopełnił formalności wbijając mu nóż w twarz.
Podszedłeś z wyciągniętym mieczem próbując zajść jednego z nieprzyjaciół. Trafiło na tego, który krzyżował broń z podoficerem Hedinem. Przeciwnik zauważył, że coś kombinujesz i zaczął zerkać nerwowo na Ciebie. Hedin wykorzystał chwilowe rozproszenie wroga i sprzedał mu mocnego kopa w brzuch, aż ten się przewrócił.
Nie potrzebowałeś więcej zachęty by potraktować go mieczem. Podszedłeś z flanki, szarpnąłeś oburącz za rękojeść miecza wykonując pospieszny, koślawy ruch z góry na dół prosto na głowę Zakapturzonego.
Wszystko działo się bardzo szybko, zaabsorbowałeś uwagę, podoficer to wykorzystał a Ty z gotową bronią w ręku chlasnąłeś gościa bękarcim ostrzem w twarz. Ostrze, choć ledwo je trzymałeś to wbiło się na kilka cali w głąb twarzoczaszki. Twojego przeciwnika spotkała paskudna śmierć - nie było w tym finezji ani polotu. Rozkroiłeś mu pół głowy jak miękki arbuz. Musiałeś zapierać się butem o jego głowę by wyjąć z niej miecz. Z rany jaką zrobiłeś na jego zamaskowanej twarzy trysnęła krew wraz z płynami mózgowymi.
Blair Lodowa Włócznia zepchnął ostatniego przeciwnika ze schodów, do których uciekł ten z dmuchawką. Podszedł do schodów z chęcią dobicia zamaskowanego wroga ale szybko zawrócił z lekkim strachem w oczach. Nie wiecie, co zobaczył na dolnych schodach, ale chyba nic dobrego. Dostrzegliście strzałkę lecącą z dołu która uderzyła w sufit.
Słyszycie z dołu powolne kroki i szmer wyciąganych mieczy z pochwy. Ludzie jacy tam są to prawdopodobnie posiłki. Nasłuchujecie ich w ciągu tych kilku sekund i słyszycie jak oni nasłuchują Was...
Gulltop z dwoma nożami w dłoniach stanął przy bocznej ścianie obok framugi prowadzącej do dołu. Beorn wyciągnął sobie strzałkę z ramienia ale zapiera się o ścianę osłabiony klnąc pod nosem - Kurwa jebana w dupę pierdolona...
Hedin wykorzystał chwilę przed następną rundą i nabił swoją średnią kuszę. Stoisz obok niego również z lekką kuszą gotową do strzału. Zbunkrowałeś się za jednym z obalonych stołów. Blair ledwo nałożył strzałę na łuk swoimi posiniaczonymi palcami.
Na środku pomieszczenia leżą dwa trupy Zakapturzonych.

Z dołu rozległ się niski głos mówiący w Waszym języku. - Lepiej się poddajcie bo jest nas więcej. Jesteście tylko mięsem które trafi pod tasak. - drugi głos, nieco wyższy powiedział głośno - W imię Pana Rzezi! - z dołu rozlegają się kroki jakby zbierało się tam większe towarzystwo.

Podoficer Gulltop zaczął się gorączkowo zastanawiać i od razu podsunął stół i ustawił go w pionie zastawiając framugę zejścia skąd pochodzą złowrogie głosy. Od razu usłyszałeś, jak kilka strzałek wbija się w powierzchnię tego stołu...

Ziutek - 2021-05-21 20:54:15

Patrzę na to co się dzieję i rozglądam się za rzeczami łatwopalnymi.

-Podpalmy coś i naróbmy dużo dymu. Dym w tych warunkach powinien opadać na dół. Zadusimy skurwieli. Jednak trzeba ich powstrzymać na jakiś czas. - mówię do Hedina moje spostrzeżęnie.
Patrzę na Beorna. I ręką każe mu podejść jeśli jest daleko. Jeśli oczywiście nie zaśnie za wcześnie.
W oczekiwaniu na odpowiedź celuje z kuszy w miejsce gdzie schodzi się w dół. Trzeba oprzec miecz aby był pod ręką i zapasowa broń od poległych nazbierać. Nawet można ich wykorzystać jako barykade jeśli się nadadzą.

Viestun - 2021-05-21 21:16:53

Masz hubkę i krzesiwo przy sobie, mógłbyś z tych mebli zrobić małe ognisko. Plan mógłby się udać gdyby nie to, że nie ma czasu. Możesz wziąć od jednego trupa dmuchawkę i krótki miecz. Lecz jesteś już lekko przeciążony i dwie wzięte rzeczy będą zawadzać, jedna jeszcze nie.
Beorn podszedł a jego oczy są zmącone snem.
Blair podszedł do Gulltopa by trzymać z nim barykadę ze stołu. Szepnął do podoficera, by ten uchylił lekko zasłonę po czym przez małą szczelinkę posłał strzałę w dół. Słyszeliście jak jeden z Waszych wrogów pada na ziemię nie mogąc złapać tchu - trafiony.
To niestety rozjuszyło towarzystwo i zaczęli się do Was dobijać, a Hedin pomaga w trzymaniu barykady. Przytaszczyłeś poległych pod barykadę, ale to nie meble i nie ma jak ich ustawić, by stanowili dodatkowy opór.

Po kilku sekundach grupa wrogów przebiła się do Was obalając stół i przygniatając Gulltopa.
Naprzeciw Wam stanęło około pięciu chłopa w tym jeden kapitan ubrany w ciemnoczerwony pancerz segmentowy. Jest to czerwonooki człek o bladej skórze i czarnych jak noc włosach. Ma na głowie szyszak a w ręku dzierży naostrzony gladius. W drugiej ręce ma puklerz z miedzianymi wzorami. Wygląda na zawodowego woja.
Pozostała czwórka to Zakapturzeni z nożami, wśród nich jest dwóch napastników z nabitymi dmuchawkami. Wpadli tu przygniatając podoficera nie za bardzo wiedząc, co się dzieje.
Blair panicznie nakłada strzałę będąc jakieś 10 jardów od nich. Hedin jako pierwszy wypuścił bełt w jednego Zakapturzonego i trafił go w brzuch. Beorn Krwawy Orzeł półprzytomny stoi u Twego boku i planuje wejść z nożem na berserka w to towarzystwo, wydał z siebie barbarzyński okrzyk - AAAAAAAAAARGHHHHHHHHHHHHHH!!!!! i biegnie w nich. Nie chce dać znać po sobie, że za raz może być niezdolny do walki.

Ziutek - 2021-05-21 21:30:53

Kurwa sytuacja jest zła a nawet powiedział bym, że chujowa. Dla tego biorę dmuchawkę i staram się wyeliminować strzelców. Ich dmuchawki są bardzo niebezpieczne. Pancerz dowódcy może być czymś co ochroni go przed bełtem a teraz muszę je oszczędzać.
Powstrzymanie tamtego baana od szarży jest już nie możliwe dla tego kiedy oddam strzał z kuszy i wezmę dmuchawkę skupiam się na osłanianiu go. Miecz zostawiam na koniec. Chcę jak najwiecej wykorzystać broń dystansową zanim będę zmuszony w swoim stanie sparować się z wrogie w zwarciu.
Mimo wszystko coś mi podpowiada aby zrobić wszystko aby Beorn Krwawy Orzeł na zakończył w tych podziemiach swego życia.
Dla tego jego ochrona jest dla mnie piorytetem. Gulltop musi sobie poradzić a raczej inni o niego zadbają ale Beorn może zostać spisany na straty przez inych.

Viestun - 2021-05-21 21:50:49

Beorn poszedł na berserka i dostał kolejną strzałką, tym razem między szyją a obojczykiem. Poleciał na kapitana, a temu tylko oczy się zaśmiały i ciął Waszego kompana klatkę piersiową. Beorn upadł z rozległą raną na torsie.
Wycelowałeś w kuszą strzelca, który właśnie ustrzelił Beorna. Niestety chybiłeś.
Blair strzelił do jednego napastnika i temu strzała otarła się o okolice policzka. Zaczął krwawić ale wyszedł z tego cało i biegnie na Blaira Lodową Włócznię z krótkim mieczem. Wykonał cięcie na broniącym się Blairu, który chciał wyciągnąć toporek. Cięcie doszło do celu, ale Blair jeszcze się w miarę trzyma.
Hedin wziął na siebie kapitana i natarł na niego z toporem, zadając mu lekką ranę na łączeniu napierśnika zbroi z plecami.
Na Ciebie skupił się inny Zakapturzony który ma w ręku bardzo prymitywną gizarmę, strzeliłeś w niego z dmuchawki i trafiłeś. Strzałka wbiła się w jego lekką skórznię. To nie powstrzymało przeciwnika, by się zamachnąć i wziął zamach gizarmą z góry na dół, jednak brakło mu precyzji by Cię trafić.
Teraz został Ci tylko miecz bo z kuszą się nie obrobisz. Tym bardziej z dmuchawką bo nie masz więcej strzałek. Masz jeszcze 2 bełty.

Ziutek - 2021-05-21 22:27:44

Skoro kusza nie nadaje się a dmuchawka jest już nie potrzebna kiedy przeciwnik stoi twarzą w twarz z moją postacią. Uśmiecham się poprawiam chwyt na rękojeści miecza i pchnięciem staram się wbić mu miecz w brzuch. Celowanie w klatkę piersiową może być skuteczniejsze ale myśl o zakleszczeniu się mmiecza w żebrach jest niepokojąca.
Jeśli pchniecie dojdzie do sskutku łapę go drugą ręką za drzeiwec gizermi i popycham go wykorzystjac jako tarczę aby zbliżyć się do walczących tym samym wykorzystywać jako zasłonę przed strzałkami.
Kiieruję się  ten sposób w stronę leżąceggo Beorna lub Blaira. Jednak w tych obu wypadkach decydujacym czynnikiem jest to gdzie łątwiej mi się by było dostać i nie dać się otoczyć lub zajść z flanki.
Oby dwa przypakii były by dla mnie śmiertelnym zagrożeniem.
Kątem oka patrzę na sytuacje Gulltopa, który był pd stołem po wejściu Zakaptużonych.

Viestun - 2021-05-21 23:09:09

Wykonałeś pchnięcie w brzuch i przebiłeś jego skórzaną powłokę. Szybko skróciłeś dystans przez co Twój przeciwnik rzucił gizarmę na ziemię i zaczął bić Cię pięściami w twarz na oślep. Chciał wsadzić Ci palce do oczu pomimo rany jaką zrobiłeś mu mieczem. Po chwili zobaczyłeś, że zaczął mdleć - chyba Twój wcześniejszy strzał poskutkował. Ostatni ze strzelców padł, u reszty nie widzisz dmuchawców, lub po prostu Wasi wrogowie nie mają sposobności by nabić dmuchawkę ponieważ są w ferworze walki.
Kątem oka widzisz, jak Blair trzepnął toporem w szyję Zakapturzonego tym samym pozbawiając go życia.
Za to Hedin nadział się na kontrę czerwonookiego kapitana. Rycerz mocno ciął Waszego podoficera pod pachą i ciemna czerwień trysnęła z jego ciała. Niestety wygląda na to, że kapitan trafił Hedina w tętnicę.
Beorn leży w kałuży krwi a Gulltop wyczołgał się spod grubego stołu.
Został kapitan w zbroi oraz jeden Zakapturzony. Z Waszej drużyny zostałeś Ty, Blair i Gulltop, który mocno obolały sięga po swoje noże. Największe zagrożenie stanowi kapitan i widzicie jak rozgląda się swoimi czerwonymi ślepiami.
Blair ma wyciągnięty toporek ale w pogotowiu ma łuk. Z Waszej trójki to on trzyma się najlepiej i jako, że jest myśliwym może szybko wyciągnąć łuk i nałożyć strzałę, potrzebuje tylko czasu i chwili nieuwagi dwójki stojącej na przeciw. Jest Was trzech, więc mimochodem oflankowaliście ich. Macie przewagę liczebną, z tymże ich kapitan wygląda na wytrawnego wojownika i strach do niego podejść.
Gulltop kieruje oczy w Twoją stronę by dać sygnał na wspólny atak. Ty ściskasz swój bękarci miecz w ręku, pod sobą masz leżącego Beorna i Zakapturzonego. Pod Twoimi nogami znajdują się odłamane nogi stołu, kawałki desek które trochę utrudniają przemieszczanie się.
Rycerz w ciemnoczerwonej segmentówce spojrzał na Ciebie i czeka na Twój ruch mając na oku Blaira. Ostatni Zakapturzony skupia się bardziej na rannym Gulltopie oraz kątem oka obserwuje Blaira.

Ziutek - 2021-05-22 15:33:10

Szkoda Hedina ale an jego ranę nie ma już ratunku. Wiec nic nie da się zrobić z nim. Co najwyżje skrócić jego męki kiedy uda się wreszcie uporać z zakaptużonymi.
Kapitan to zagrożenie nie w kij dmuchał. Podejście do niego z moimi zdolnościami to samobójstwo ale trzeba coś zrobić z nim aby wrócić. Zostanie tu nie oznacza tylko śmierci.
Przełykam ślinę na myśl o nagłym zagrożeniu życia. Jednak w milczeniu przytakuje Gulltopowi. Nie da się nic zrobić.
zybko podnosze nogę leżącą pod moimi nogami i rzucam w ich dowódcę. Mam nadzieję, że dostanie w szyszak. Sam też pośpiesznie kieruję się do niego. Jeślii uniknie rzutu staram się wykorzystać to, że może zadziałać jego instynkt i zaatakować od boku pchnięciem w szczęlinę między blachami lub pod pachami.
Jeśli nie uniknie i ruszy na mnie markuje atak i rzucam się na szczupaka na jego nogi aby go obalić na ziemię.
Wszytko stawiam na te dwie strategie z nadzieję, że sytuację,, którą stworze wyorzysta Blair a Gulltop zajmie się drugim lub na odwrót. W obu przypadkach liczę na fart i swoich kompanów.
Przeciąganie tego działa na naszą niekorzyść.

Viestun - 2021-05-22 17:03:16

Twarz powalonego Hedina Urgoha blednie i traci kolory, nie da rady go już poskładać. Podoficer był najbardziej wiekowym członkiem na Waszej ekspedycji, miał 32 lata.
Gulltop tak samo markuje rzut nożem w Zakapturzonego by sprowokować jakiś błąd. Ale wróg doskonale wie, że Gulltop został przed chwilą stratowany przez to całe towarzystwo.
Rzuciłeś nogą od stołu w czerwonookiego rycerza, ten instynktownie zasłonił się tarczą.
Blair zaryzykował i w tym czasie sięgnął po strzałę sadzając ją na naciągniętej cięciwie ale rycerz i ten drugi od razu pobiegli na niego, to była szansa dla Ciebie i Gulltopa.
Poleciałeś z markowanym uderzeniem na rycerza który chciał Ci uciąć głowę robiąc obrót w biegu. W jego spojrzeniu, sposobie poruszania było coś, co odbierało Ci pewność siebie i patrząc na jego ruchy czułeś się jak dziecko. A Blair wykorzystał ułamek sekundy i posłał strzałę w plecy czerwonookiego. Czubek gladiusa rycerza uderzył Cię na płask w szyję nie robiąc poważnych ran a Ty wleciałeś w rycerza ciałem i przewróciłeś się razem z nim. Blair wyjął toporek i biegnie do Was.
Gulltop wdał się w szarpaninę z Zakapturzonym i na razie jest w poważnych tarapatach.

Ziutek - 2021-05-22 17:19:49

Skoro jestem już z gościem w zwarciu prubuję przycisnać mu ostrze do szyi o ile w mojej pozycji jest to wykonalne i z całych sił ramion oraz cieżaru naciskać aby przeciać mu gardło lub uciąć jak rybie szybkim i gwałtownym szarpnieciem. Staram sie taż kolanem docisnać mu miecz trzymający gladiu aby nie mógł go wykorzystać.
W krótkim dystansie jest dla mnie zbyt śmiercionośny. Staram się przetrwać do przybycia Blaira dla tego sprawę Gulttopa muszę chwilowo pominać ale nie ignoruje otoczenia.
Jeśli znajdę coś co mogę złapać jeśli użycie miecza bedzie niemożliwe staram się to zrobić i wbić mu w twarz. Eliminacje tego skurwysyna jest teraz sprawą życia i śmierci. Rzecz jasna mojego życia a bardzo je cenie aby je teraz stracić.
Nie krzyczę ani nie wydaje niepotrzebnych dźwięków. Skupiam sie na regularnym oddechu i moim przeciwniku.

Viestun - 2021-05-22 18:08:43

Rycerz upadł na plecy w których miał strzałę, ryknął z bólu ale trzyma Cię za ostrze. Przytomnie docisnąłeś jego drugą rękę z mieczem.
Kapitan wierzga nogami i kopie Cię w brzuch i biodro z kolana. Na nie wiele się to zdało, ponieważ kawał chłopa z Ciebie i teraz dominujesz nad nim siłą w tej sytuacji. Następną rzeczą jaka miała miejsce był cios Blaira toporem w głowę kapitana. Szyszak został wygięty a ostrze toporka mocno zraniło rycerza w czoło i oko. Ty używając swojej wrodzonej siły docisnąłeś swoje ostrze do szyi rycerza i przeciąłeś ją i widzisz jak czerwonooki plunął Ci w twarz krwią. To jego koniec. Gdy z niego zszedłeś to frygał się przeklinając Was i brocząc krwią z ust.
Blair pobiegł do Gulltopa który szarpie się na gołe ręce z Zakapturzonym - obaj porzucili bronie na rzecz utarczki w bliskim zwarciu, podoficer był tak obolały, że nie zdołał utrzymać noża w ręku. Nieprzyjaciel rzucił go o ścianę tak, że Gulltop uderzył tyłem głowy o ceglaną krawędź. Blair się zawahał z uderzeniem, by nie trafić podoficera, bo w tej walce wręcz obaj szarpią się jeszcze stojąc na nogach to i trudniej wymierzyć skuteczny cios.
Blair przez pośpiech potknął się o graty jakie są na polu walki przez co stracił element zaskoczenia.
W teym ferworze zrobił się bałagan w tym pomieszczeniu. Na ziemi prócz trupów i strzaskanych mebli leży ta słabej jakości gizarma, gladius, dwa puklerze, kilka noży, 2 krótkie miecze i 2 dmuchawce.

Ziutek - 2021-05-22 18:49:52

Podnoszę się dysząć. Chwytam glewię i z daleka przebijam bok zakaptużonego bez wachania kiedy mam okazję. Nie waham się bo już trzeba to kończyć i spojrzeć na to co zostało. Nie ma też czekać. Puki adrenaliina mnie trzyma chcę to wykorzystać. Z uśmiechem podchodzę do tego zwierzęcia, które szamocze się z Gulltopem.

-Teraz nie czas na wahania a na onkretne działania. Na polu walki każde wahanie możę kosztować życie twoje lub twoich towarzyszy. -po czym wykonuje swój atak.

Nie chcę ryzykować bezpośredniego podejścia. A broń dystansowa zapewnia mi bezpieczną odległość. Rzucam okiem na dwóch wcześniej pokonanych towarzyszy. Mam nadzieję, że Hedin jeszcze żyje. Chcę osobiścei wymierzyć mu miłosierne dobicie. Śmierć z wykrwawienia jest paskudna ii mało dostojna.
Rzut okiem na otwór prowadzący w dół i na leżącego Beorna. Mam nadzieję, że nadal żyje. Jednak zabicie zakaptużonego to pierwsza rzecz, którą muszę zrobić.

Viestun - 2021-05-22 19:27:28

Podniosłeś się i chwyciłeś glewię, ta broń potrzebuje dwóch dłoni do trzymania drzewca więc musiałeś odłożyć miecz. Serce bije Ci tak, jakby miało wyskoczyć z klatki piersiowej. Mając bezpieczniejszą pozycję wleciałeś w glewią w Zakapturzonego i stalowe zakończenie weszło w jego żebra jak w masło i usłyszałeś jego wrzask bólu. Zakapturzony puścił półprzytomnego podoficera, ten padł na ziemię z rozwalonym tyłem głowy. Tak jak przy rycerzu Ty postawiłeś kropkę nad i tak teraz z ranionym glewią oponentem zrobił to Blair. Walnął go w łeb toporkiem rozcinając mu skórę na czaszce. Gdy Zakapturzony padł to Blair zamachnął się jeszcze raz dla pewności rozłupując mu głowę.
W tych lochach zabiliście łącznie tuzin tych bandytów i na szczęście nie musieliście mierzyć się ze wszystkimi na raz, tylko dawkowo. Gulltop powstał z grymasem boleści na twarzy i dokuśtykał do zmarłego Hedina myśląc że jeszcze żyje, niestety gdy zobaczył jego ranę to zwątpił. Klęknął przy nim zamykając mu oczy oraz obrócił głowę w kierunku leżącego Beorna.
- Beorn Krwawy Orzeł może jeszcze żyć.

Gulltop: Blair, spróbuj go ocucić i pilnuj go, nabij kuszę, dmuchawkę, miej łuk w pogotowiu. Ty Bregzarit też, weź średnią kuszę Hedina, nabij i znajdź strzałki do dmuchawki. Pójdziesz ze mną na dół. - Pomacał się po potylicy i zamazał sobie palce krwią z rany jaka goreje na tyle jego głowy.
Gulltop: - Echhhh. Wygląda na to, że te chuje się skończyły. Ale trzeba ostrożnie zbadać co takiego mają na dole, że aż kapitan się tu pofatygował... Jak myślicie, będzie tam ktoś jeszcze...?
Blair zaczął cucić Beorna, ale nic z tego. Jedyne co mógł zrobić to zatamować krwawienie uciskając ranę kawałkiem materiału.
Tobie doskwiera rana na plecach, krew na niej zdążyła zakrzepnąć i czujesz nieprzyjemne pękanie skóry i krwawej skrzepliny na plecach. A podoficer patrzy na wejście w kierunku schodów na dół. Potem spojrzał na Ciebie i zawiesił przez chwilę wzrok na Twoich ranach na plecach.

Ziutek - 2021-05-22 19:53:29

Patrzę na nasze dzieło. Teraz jestem pewny. Siła jednostki to coś co trzeba się bać ale siła i intelekt jest jeszcze straszniejsza.
Odkłądam glewie i patrzę na trupy. Są zbyt w jednym kawałku ale to na potem. Teraz są ważniejsze rzeczy.
Podnoszę kuszę poległego Hedina i nabijam ją. Podnoszę też dmuchawkę jak i szykam strzałek. Przy okazji schodząc na dół podnoszę nóż i chowam jeden za pasem aby mieć go w razie ostateczności. Glewie zostawiam jest zbyt duża. W zamian biorę swój bękarci miecz.

-Nie wiem co nas czeka na dole ale wiem, że chcę to sprawdzić. Co kolwiek to jest aby było warte poświecenia naszych towarzyszy. - schodzę w dół starając się być ostrożnm z nabitą kuszą w pogotowiu.

Łup po tych zakapturzonych będzie ciekawy. Zastanawiam się czy zabierzemy się z wszystkimm. A szyszak będzie trzeba naprawić o ile uszkodzenie na to pozwala.

Tak więc ruszam na nieznane w podziemiach gdzie wyłonił się kapitan z kuszą w dłoniach. Mieczem przy pasie oraz dmuchawką jak i nożem za pasem jako broń do walki w klinczu.

Viestun - 2021-05-22 23:11:32

Nabiłeś średnią kuszę bełtem. W pasie zmarłego Hedina znalazłeś jeszcze jeden bełt i w sumie masz teraz 2. Znalazłeś 4 strzałki do dmuchawki i jedną z nich włożyłeś do broni strzeleckiej. Dmuchawka i nóż nie są zbyt duże więc możesz nosić bez większych trudności kuszę i bękarci miecz.
Trupy to zamaskowane i zakapturzone postacie których twarzy nie znasz oprócz czerwonookiego którego ciało właśnie przestało się ruszać po podcięciu gardła. Jego segmentówka była dopasowana i jest za duża dla Ciebie, ale przy paru zabiegach płatnerskich dałoby radę ją ubrać. Puklerz jest zrobiony z dobrej stali jak i gladius.

Gulltop kiwnął głową w geście aprobaty, ale nie miał siły by jakoś się ustosunkowywać do Twoich słów. Po prostu mając nabitą kuszę oraz trzymając nóż idzie w stronę mrocznego zejścia. Obaj macie świadomość, że nie wiadomo co na Was czyha na dole.
Idziecie w dół schodami, które ku Waszemu zaskoczeniu ciągną się przeszło sto jardów w dół... To Was przeraża, że tak głęboko pod ziemią może cokolwiek się kryć. Widzicie proste zejście z lekkimi zakrętami, na ścianach przymocowane są czary z krwią a nad nimi świece. Ceglane ściany tego lochu pobrudzone są krwią. Minęliście po drodze trupa, którego zepchnął wcześniej Blair, oraz kolejnego, którego ustrzelił ten sam człowiek z Waszej drużyny. Zejście zaczyna przerażać Ciebie i podoficera, woń wosku nasila się a klatka schodowa dobiegła końca i...

...

WKRACZASZ DO SERCA LOCHU

Tu na dole jest tylko gorzej. Pasmo pary wodnej unosi się na poziomie Waszych bioder. Boki ścian zrobione są z rozpadających się cegieł. Czujesz zapach wosku, kadzidła oraz czegoś... słodkiego od czego robi Ci się niedobrze. Przed oczami macie wielki salon wyglądający jak jakaś komnata króla piekieł gdzie wszystkie podziemne nieludzkie szumowiny rajcowały. Prawdopodobnie tu jest cały krwiobieg straszliwego, podziemnego imperium tych psychopatów. Komnata jest urządzona meblami z kości a pościele pojedynczych izb wykonano z ludzkiej skóry z prawdziwymi wzorami ludzkich twarzy zastygniętych w szoku i bólu.
Salon również prowadzi do rozległych sali tortur oraz pokoi demiurgicznych zabiegów. Dźwięki wydobywają się z każdej strony tego piekła, od wycia kobiet, po wrzask dzieci i niemowląt a przez to wszystko przedziera się basowa tonacja która tylko trochę przypomina ludzkie struny głosowe, ale jednak przypomina - ten niski odgłos brzmi jak krzyk diabła.

Po bokach tego holu rozstawione są wanny wypełnione bulgoczącą krwią a nad nimi umywalki na które ze ściennych otworów spływają czerwone strumyki. W zardzewiałych wannach radośnie pływają odcięte, oskórowane kończyny a pod wannami płonie delikatny żar.
Przed wannami ustawione są szerokie stoły dla rzeźników. Na stołach znajduje się cała gama narzędzi do obróbki mięsa które równie dobrze mogą służyć do walki. Wielkie tasaki do dzielenia racji żywnościowych dla kanibali są doskonałym orężem do ataku. Czyszczone krwią w wannach ludzkie mięso jest oprawiane z większą pasją i starannością niż u niejednego kucharza. Na końcu salonu oskórowane i oczyszczone kończyny są przypalane nad stalowymi piecykami. Każdy piecyk, każda wanna, każdy kociołek, sztućce, tasaki, piłki, szatkownice, skalpele oraz inne narzędzia rzeźnicze których istnienia nie podejrzewałeś budzą paskudne skojarzenia. W dodatku każde z tych narzędzi ma bardzo archaiczny wygląd, wręcz sypie się z nich pył staroci.
Niektóre stoły przygotowane są do ludożerczej wieczerzy, ludzkie organy są przyrządzane z przyprawami nieznanego pochodzenia. Na jednym ze stołów jest przebita wątroba ociekająca żółcią w ustach wyciętego popiersia zabalsamowanego i oskórowanego mężczyzny. W tej uczcie spożywa się ludzinę na setki niespotykanych sposobów i pewnie tubylcy w tych lochach mają nadzieję, że znajdziecie się w ich menu.
Wszystko co się tu spożywa jest rytuałem, każdy fragment jadalnej tkanki jest znaczony jakimiś wypalonymi symbolami. Na najwyższym ołtarzu ze zgniłozielonym obrusem leży wyschnięte serce w którym niegdyś płynęła krew.
Korytarze z salonu prowadzą także do pokoju gdzie przy stole siedzi jakaś martwa rodzina bez głów z wbitymi nożami rzeźnickimi oraz kuchennymi nożyczkami w ciała. Ich głowy znajdują się na ich talerzach - każda głowa ma otwarte usta z których wypływają zgniłe ale zabalsamowane flaki.
Na suficie płoną świeczki z czerwonego wosku. Świeczki płoną na prowizorycznych hamakach z wyschniętych skalpów splecionych włosami. Z ciemnego dołu wyglądają jak konstelacja gwiazd widziana z dna piekła.

Szeroki salon by się nie zawalić jest podpierany przez kilka mocnych filarów. Widoki tych filarów też nie są zbyt miłe. Na każdym z filarów ukrzyżowana jest kobieta - gdy przyjrzałeś się jednej z nich to widzisz nagą, kobiecą sylwetkę ze wszystkim na wierzchu. Ma poprzebijane wszystkie kończyny na zgięciach, spalone włosy, wycięte sutki i dokonane zostały pewne modyfikacje na twarzy - bo kobieta w zasadzie nie ma twarzy, została jej wycięta. Na twarzy którą powinna mieć są zasklepione blizny po operacji wycinania oczu z oczodołu. Usta zostały zaszyte a nos odcięty i również zabliźniony.
Niektóre części ciała kobiet były rozpruwane i zaszywane nie wiadomo w jakim celu. Każde nacięcie w tkance, każda modyfikacja, każda amputacja była wykonywana z taką perfekcją, że aż krew mrozi się w żyłach jaką wprawę mieli architekci tego dzieła.
Wszystkie te okropności jakie zostały dokonane odwróciły Twoją uwagę od tego, że każda z tych ukrzyżowanych kobiet jest mniej lub bardziej ciężarna.
Nie wiesz co zrobić ze swoimi myślami oglądając tę paranoję. Jako dziecko zastanawiałeś się jak wygląda piekło. Szaleństwo jakie teraz widzisz redefiniuje to pojęcie.
Krwista hydraulika wszystkich kanalików gdzie słychać kapanie i pluskanie rujnuje Ci psychikę. Kościane meble śmierdzą krwią i żelazem. Ty i podoficer przeżywacie teraz osobistą traumę związaną z tym miejscem i nie macie ze sobą kontaktu, bo to, co widzicie jest zbyt osobliwe i osobiste. Czujecie niechęć do ludzkości w miejscu w którym wszystko co ludzkie zostało uśmiercone bo nigdy nie widzieliście by ktoś aż tak przekroczył normę w brutalności. Twoje zmysły nie potrafią przejść obojętnie wobec
- smrodu wnętrzności,
- widoku spływającego szkarłatu po ścianach,
- pogłosu kapania, wrzasku dzieci,  płaczu kobiet i krzyków 'diabła' które razem wyją jak unisono potępieńców,
- słodkiego i metalicznego posmaku w ustach,
- dotyku, który dopiero teraz poczułeś gdy podoficer przypadkiem Cię szturchnął. Po tym dotyku zacząłeś czuć w sobie egzystencjalne obrzydzenie człowieczeństwem więc werbalny kontakt z czymkolwiek wywołał atak paniki. Zacząłeś niespokojnie oddychać a przed oczami zrobiło Ci się ciemno. Puściłeś pawia. Straciłeś rachubę czasu i nadal oddech się spóźnia. Krzyki zewsząd wbijają się w umysł i brzmią przerażająco, jakby wyjęte prosto z Twoich koszmarów.
Wszystko błyszczy się jak barszcz od krwi, słyszysz kapanie oraz paranoiczny bulgot wanien przypominający pulsowanie tętna.
Wiesz, że już nic nigdy nie będzie takie same.
Pierwszy raz w życiu przeżyłeś atak paniki. To miejsce jest wielkie i Was przerasta, a co gorsza głosy mówią Wam jasno, że jest tutaj jakieś życie. Chociaż życie to niewłaściwie słowo, raczej obecność.

Ziutek - 2021-05-23 10:29:33

Patrzę na to i nadal nie dociera do mnie, że takich okrucieństw mogły się dopuściić te zwierzęta. Nawet w najgłębszych koszmarach to co teraz widzę przekracza moje wyobrażenie. Nie da się teo opisać. Ten widok wrył mi się w paięć jako przestroga aby nigdy nie okazywać litości tym bestią. Nigdy o tym nie beę chciał rozmawiać. Wszystko zachowam dla siebie. To jest moje brzemie. Nikt więcej nie musi na to patrzeć.
Patrzę na ciała kobet na filarach. Pewnie kiedyś były młode i piękne a te istoty zabrały im wszystko ciała zbeszcześciły. Są teraz ozdobą w tej komnacie w tym chorym rytuale.
Niepojęte jak bardzo można upaść aby tak postępować.

-Przysięgam. Nigdy im nie wybaczę. Całę swoje życie poświece na walkę z nimi aby wytępić to paskudstwo. Ta plaga musi zniknąć z północy. A moje potomstwo będzie kontynować to dzieło. Klan Żelaznych zaczynając odemnie zacznie tą walkę. Przysięgam to tu i teraz. - patrzę na Gulttopa. -Dla tego nie możemy o tym mówić co tu znaleźliśmy. Każdy kto to zobaczy może zwariować. Jest to coś co ludzie nie powinni widzieć. -rozglądam się nadal przerażony drżąć nie tylko ze strachu jednak staram się to ukryć aby wyglądało, że to z powodu gniewu jaki otczuwam teraz.

Jeśli ktokolwiek tu jeszcze przetrwał trzeba skrucić jego męki. Nawet jeśli żyje tylko śmierć może być ich wybawieniem. Nie sądze aby ich psychika byłą w stanie to przetrwać i wrócić na powierzchnię do normalnego życia. A nawet jeśli to kto się nimi zajmie? Północ to nie miły region. Nie akżdy może wziać na siebie to brzemię. Dla tego ...
Przerywam swoje rozważania i podchodzę do każdego wejścia z pommieszczenia i sprawdzam je z kuszą w gotowości. Stanie tu nie jest rozważne. Tzreba poruszać ciałęm nawet jeśli jestem w szoku musze sie ruszać. Muszę działać. Zajać czymś umysł aby nie zwariować. Mimo wszystko juz ten widok poczynił nieodwracalne szkody w mym umyśle. Po wyjściu na powierzchnie nigdy już nie będę tym samym Bregzaritem, który tu zszedł. Na powierzchni będę grał Bregzarita ale w podziemiach stanę się bezwzględnym 13.
Muszę to tak zrobić inaczej mój umyssł się załamie. Wolę stworzyć drugą osobowość w sobie aby znieść to inaczej nigdy nie osiągnę swych celów.
Nie mam wyjścia muszę to zrobić. Taka jest rzeczywistość.

Viestun - 2021-05-23 11:29:33

Właściwie nie byłbyś w stanie opisać tego miejsca żeby ktoś to pojął i zdał sobie sprawę z tego podziemnego piekła. Nawet rdzenni nordowie by się skrzywili na takie widoki a Ty to widzisz i czujesz każdym zmysłem. Od teraz będziesz musiał się zmuszać do jedzenia, picia i snu, bo o te trzy rzeczy będzie ciężko bo wstręt jaki poczułeś zostawił na Tobie piętno.
Ciała na filarach lekko się ruszają i gdy patrząc dłużej na nie dostrzegasz, że ich obecność nie jest tylko ozdobnikiem.
Wytarłeś usta z wymiocin, twarz z potu i powiedziałeś podoficerowi co o tym myślisz. Po Twoich słowach zobaczyliście jak kilka z kobiecych ciał poruszyło się. Wygląda na to, że ukrzyżowane kobiety trzymają się przy życiu, jeśli można to tak nazwać. Nawet przez myśl przeszło Ci, by je uratować, wyciągnąć stąd, ale to w zasadzie nic by nie dało bo ile warte jest życie, jeśli straciło się wszystko inne.
Gulltop: - Też mam nadzieję, że to kurestwo zniknie z tego świata. Widać ludy podziemne dbają o potomstwo... - Otarł twarz z potu i gdy rozgląda się to celuje z kuszy we wszystko co widać. Te widoki przerażają go równie mocno jak Ciebie. - Na pewno nie powiem dziewkom z Korgowej Wsi. Ale oficerowi, oraz włodarzom Skrzącej Gwardii a już na pewno rządzącej szlachcie Fyr - owszem. Nie chciałem wiedzieć, co kryją podziemia Fyrzary, ale skoro już wiem... Od teraz to jest wojna.

Dałeś sobie kilka minut, by dojść do siebie. Wziąłeś głęboki oddech i z nabitą kuszą w ręku monitorujesz otoczenie. Salon jest środkiem tego wszystkiego i ma kilka dróg do innych, mniejszych pokoików. Wszedłeś do jednego z nich, gdzie jest coś na wzór biura. W pomieszczeniu jest wielki stół ze zwojami, eliksirami, aparaturami do parzenia ziół. Przybory alchemiczne położone są na podwyższonym elemencie stołu a na nim są palniki, moździerze i różne rodzaje szklanych pojemników. Wszystko to byłoby bardzo wartościowe na powierzchni.
W kolejnym pomieszczeniu jest coś na wzór medykamentów, bandaży, oraz drewianych elementów protez. Pod nadprożem drzwi rozciąga się żyłka na której wisi odcięta ludzka dłoń oraz kawałek świeżej tkanki mięśniowej.
W jeszcze kolejnym pomieszczeniu zastałeś więcej dmuchawek, a obok nich strzałki, oraz malutkie fioleczki z dwoma rodzajami płynu. Pierwsza fiolka ma symbol otwartego oka, druga zamkniętego oka.
Podoficer podszedł do jednej z kobiet i spróbował jej dotknąć by zobaczyć, czy reaguje. Zareagowała nie wydając żadnego dźwięku. Nawet oddech ma bezszelestny, jej pozostałości po nozdrzach są zabliźnione w taki sposób, by mogła bez problemu oddychać. - Dzieci. Gdzieś tutaj muszą być niemowlaki, słychać było ich płacz. Tak samo płacz kobiet. Gdzieś tu są. - I faktycznie, w labiryncie tego lochu gdzieś tam słychać ich obecność, ale nie jesteście pewni, czy chcecie tam iść. Bo w gąszczu tych rozwidlających się korytarzy i tuneli w których łatwo zabłądzić, rozlegają się dźwięki innych Zakapturzonych.
Słyszycie gdzieś tam trzask zamykanych bram więziennych, odgłosy jakichś mechanizmów i wiecie, że to wszystko gdzieś tu jest w tej rozległej kondygnacji. A największy strach budzi to wołanie zmutowanego głosu, które kojarzy się z samym diabłem. Wołanie jest upiorne i skutecznie wybija podoficerowi dalszą wędrówkę i szukanie wrażeń.
Stworzenie drugiej osobowości to teraz Twój nowy sposób na przetrwanie. Właściwie ten dzień to przełom w Twojej głowie - teraz wiesz, co oznacza podział między dołem a górą. Większość ludzi na powierzchni żyje swoim życiem i nie zrozumie tego co tu się dzieje. Tobie przypadł ten zaszczyt, a raczej przekleństwo wiesz, że sytuacje kreują człowieka, nie na odwrót. Ale nadal jesteście kowalami swego losu, bo nie daliście się zaszlachtować jak świnie.
Gulltop: - Trzeba przeszukać co się da, zabrać dowody i gnać stąd, bo chyba jest ich więcej. - Odłożył kuszę i przeszukuje księgi w jednej izbie. Te księgi są zrobione ze skórzanej oprawy i napisane krwią. Podoficer zaczął na nie spoglądać z wybałuszonymi oczami - Podpisane w pranordyckim "dziennik demiurga". Wygląda na to, że są tu dane prowadzone przez kapitana.

Ziutek - 2021-05-23 12:49:08

Patrzę na Gulltopa. Kiedy otkrywam, że kobiety żyją przebijam każdą kobietę, która żyje meiczem aby zadać jej szybką śmierć. Nic innego dla nich nie mogę zrobić na tym etapie.

-Korgowa Wieś jest w większym niebezpieczeństwe niż się spodziewaliśmy. Na tym etapie nasza grupa jest za mało liczna aby ich obronić. Dla tego też trzeba będzie podjać jakeś skrajne decyzje aby zadbać o przyszłość tego regionu. -wzdycham. -Na pewno chcę ocalić kobiety. -patrze na te zawieszone. -Nie chcę aby spotkał je taki los. Nawet jeśli miał bym przypłacić to życiem nie zawacham się ich bronić. Jeśli chodzi o wojnę. Wolał bym aby nie toczyłą sie na ich terenie. Jednak nie ma wyjścia i treba sie przygotować. Opracować strategię, przeszkolic ludzi jak i wykonać broń dobrą do walki w podziemiu. Linia zaopatrzeia też jest kluczowa. To bedzie długa kampania. -patrzę na ociekajacy krwią miecz.

W takim razie zbieram strzałki i obie fiolki jak i rzeczy, które mogą być cenne dla mnie w przyszłosci, których nie moge pozyskać na powierzchni a są małe i mogę je łątwo przechowywać w kieszeni. Czynnikiem tez jest ich wytrzymałość na transport na powierzchni.
Na pewno w drodze powrotnej zbroja jak i gladius będą zabran. Cenna stal puklerzy również jest dla mnie bardzo wartościowa. Dokumenty też pakuje do jakiejś sakwy lub czegoś co znajdę aby je pakować. Mogą być cenne aby dowiedziec się więcej o tych istotach z podziemia.

-Gulltop w kopalni też był ktoś kiedy weszliśmy do ukrytego pomieszczenia. Wtedy myślałem, że to tylko moja wyobraźnia. Jednak po tym czego tu doświadczyłem. -milknę na chwilę. -Myśle, że to mógł być jeden z nich. Mam nadzieje, że nie jest za puźno a moja nierozwaga nie doprowadzi do tragedii. -wyznaje ze skruchą.

Na tym etapie jest to uzasadnione a błędny osąd mogę logicznie wyjaśnić w tym momencie. Lepiej teraz póki jest okazja wypowiedzieć te słowa.

Viestun - 2021-05-23 13:42:22

Odłożyłeś kuszę, wyciągnąłeś miecz i przyłożyłeś do lewej piersi jednej z nieszczęsnych kobiet, a Gulltop wytrącił twój oręż, złapał Cię za plecy i rzucił na ziemię. Widok przebijanej, ciężarnej kobiety to zbyt wiele, przy przejść wobec tego obojętnie. Wkurwiony zaczął okładać Cię pięściami, jest to dla niego zbyt duży ładunek emocjonalny, by ot tak pozwolić Ci zamordować nawet takie okaleczone warzywo jak te kobiety. - Nie pozwolę na to, kurwa!
Sprzedał Ci kilka soczystych lep na mordę.
Z tych warzyw nic nie będzie, ale dzieci które noszą w brzuchach nie są niczemu winne. - Uspokoił się i zszedł z Ciebie a potem uraczył demonicznym spojrzeniem. Na jego twarzy maluje się furia, że jesteście zmuszeni podejmować takie decyzje - czy ocalać dzieci w brzuchach matek, czy szlachtować wszystko, bo nie zrobienie tego może się zemścić. Ale nikt nie mówił, że wybory będą łatwe.
Po chwili niezręcznej ciszy Gulltop oddał Ci miecz, pomógł wstać i otrzepał Cię z kurzu - Sory, młody. Może trochę mnie poniosło, ale póki ja dowodzę nie będziesz szlachtować kobiet w ciąży niezależnie od tego jak zostały zrujnowane przez te kurwy, rozumiesz?
Zapakował dzienniki i parę innych dowodów rzeczowych do plecaka, Ty wcześniej zebrałeś fiolki i pierwsze lepsze dokumenty. - Jesteśmy jeszcze ludźmi. Osobiście zadbam o to, by te kobiety urodziły dzieci, by potem zabrać je na powierzchnię. One są sprofanowane, ale ich potomki mimo że najgorszy sort bękarta, to jeszcze nie - Jakiś głośniejszy trzask z głębi labiryntu lochu przerwał jego zdanie, po czym kontynuował - Trzymają je jako klacze rozpłodowe, dlatego żyją. Są pokalane, ale tak jak za punkt honoru biorę wyrżnięcie wszystkiego co się tu rusza, to tak samo ocalenie tego potomstwa będzie w moim interesie. Traktują ludzi jako produkt, i pewnie tak się rozmnażają od lat.

Podzieliłeś się z podoficerem swoim odkryciem, słuchał nadal wkurwiony na Ciebie i jeszcze bardziej na sytuację. Ale kiwnął głową w geście aprobaty przez chwilę nie wiedząc gdzie podziać oczy. - Jeszcze pogadamy.
Nieopodal schodów zobaczyliście zamurowanego Blaira Lodową Włócznię który przybiegł do Was sprawdzić, czy wszystko w porządku. Ale widoki w tym salonie odjęły mu mowę i widzicie jak stoi zagapiony w te wanny z krwią i zatyka usta.
Gulltop: - Blair, co z Beornem? Wystarczająco już widzieliśmy. Zmywamy się stąd, za raz możemy mieć towarzystwo. Nie jesteśmy gotowi by kontynuować misję.
Blair stanął bez ruchu dalej nic nie mówiąc.
Gulltop: - Kurwa, Blair, ocknij się... Beorn, co znim?.
Blair: - A... Beorn...?
Podoficer walnął mu liścia wychowawczego.
Blair: -  Beorn... nadal jest nieprzytomny.

Ziutek - 2021-05-23 13:56:15

Powinienem mu wywalić z kuszy ale cóż jego śmierć od bełtu była by podejrzana dla tego powstrzymam się ale uraza pozostanie. Nie zapomnę o tym. Ocieram twarz kiedy wstaje i chowam miecz.

-Rozumiem. Jednak te dzieci nadal będą Zakapturzonymi. Jeśli jesteś gotowy aby żyły w izolacji od reszty ok. Ja ich nie będę traktował jak istot ludzkich. To ich krew. To te kobiety są tu ofiarami. Mój osąd uznaję za słuszny jednak jestem tylko podwładnym dowódco. - spglądam na nie i zacskam zęby.

Musze uważać aby nie dać się ponieść. Nie na tym etapie. Kiedy Blair zszedł wzdycham tylko.

-No i kolejny bedzie wtajemniczony. Ciekawe czy da radę? -kieruje się do wyjścia z kuszą w dłoni. -Idę zabezpieczyćBeorna i zebrać trochę stali. Skoro mamy wracąć przydało by się też zrobić jakąś barykadę aby uniemoźliwić im ściganie nas przez chwilę. -w wejściu na górę czekam na nich.

-To może spotkać każdą kobietę. Więc to co zobaczyliśmy sprawia, że ciężkie brzemie na nas spocznie. W końcu nie możemy o tym powiedzieć w wiosce. A i opisanie tego innym przysporzy wiecej kłopotów niż pożytku. Dla tego... -poglądam na Gulltopa. -... czekam na rozkazy dowódco. - skupiam się na otoczeniu gotowy do wycofania się w każdej chwili.

Viestun - 2021-05-23 14:21:39

Gulltop: - Być może. Ale każda z naszych linii krwi ma nie jedno skurwysyństwo na koncie. To nie powód, by drżeć przed nienarodzonymi dziećmi. Doceniam Twoją szczerość ale podjąłem decyzję. - Zbliżył się do Ciebie mówiąc tak, by Blair nie usłyszał - Lepiej, aby władze gwardii nie dowiedziały się o tym zamiarze który chciałeś zamienić w czyn.

Wszedłeś na górę mijając Blaira. W końcu doszedł do siebie po szoku jakiego doznał wchodząc tu. Obejrzał co zabrałeś i również wziął ze stołu parę rzeczy takich jak eliksiry i sprzęty alchemiczne. Wyszedłeś stąd jako pierwszy, Gulltop jako ostatni. Przykucnąłeś przy Beornie i widzisz, że mimo ran i oberwania z dmuchawca ma puls.
Blair chwycił Cię za ramię, z zaciekawieniem przygląda się Twojemu ekwipunkowi. - Hmmm, te symbole przy fiolkach z oczami... Czy to nie jest zestaw z trutką usypiającą a także serum? Może minąć trochę czasu, zanim Beorn się ocknie.
Barykadą zajął się Wasz podoficer. Został na schodach chwilę nasłuchując po czym przytaszczył kilka mebli do framugi drzwi.
Gulltop: - Blair, pomożesz mi zastawić to wejście i zabierzemy stąd Beorna i ciało Hedina. 
Bregzaricie, sprawdź co u Mardocka. Nie wiadomo, czy uda nam się stąd wyjść jeśli na zewnątrz będą zjawostwory. Jeśli chcesz, to zabierz uzbrojenie kapitana na pamiątkę. Jako kowal będziesz wiedział jak je naprawić.

Ziutek - 2021-05-23 14:31:40

-Tak znalazłęm te fiolki z otwartym okiem powinno być odtrutką. Jednak pewności nie ma. To w końcu te potwory. -wręczam mu ją. -Sam podejmij ryzyko. Ja wezmę co się da i idę do Mardocka wedle rozkazu. -zdejmuje zbroje, wkładam do niego pukleże, gladius i szyszak.

Jeśli jeszcze trochę cennej stali widze wkłądam ją do środka i z łupem wracam do Mardocka. Nie będzie to miły spacerek z tym obciązeniem jednak nie mogę zostawić tu tego. Nas wzmocni, a dokłądniej mnie. Inni jeśli nie są po mojej stronie są wrogami. Muszę uważać na język i madrze dobierać słowa.

-To może być uciążliwe Bregzarit.
-Masz rację 13.

Uśmiecham się po wewnetrznej rozmowie 13 z Bregzaritem i opuszczam towarzyszy aby sprawdzić sytuacje u Mardocka a dokłądniej pogodę i gdzie jest ta skurwiałą bestia, która tak mnie poraniła.

Viestun - 2021-05-23 15:45:04

Dałeś fiolki Blairowi, ku jego zaskoczeniu. Teraz widzisz, że po cichu liczył, że to Ty podejmiesz ryzyko. Mając fiolki w ręku zastanawiał się do momentu, aż podoficer go nie ponaglił w przestawianiu mebli.
Zdjąłeś zbroję segmentową z rycerza, zabrałeś jego kolcze rękawice, stalowe buty, stalowe naramienniki, skórzane karwasze, szyszak, puklerz i gladius. Ciężko Ci się z tym idzie, dlatego cieszysz się, że macie konie, których pilnował Murdock.

Poszedłeś schodami z tym ciężarem i była to ciężka przeprawa. Znowu mijałeś te filary którymi jarał się wcześniej Beorn.
Wszedłeś do szerokiego przedsionka w którym stacjonował Murdock z końmi i trochę osłupiałeś.
Widzisz poddenerwowane konie, i w końcu Murdocka, który z powrotem zastawia przejście, przez które wciągnął martwego zjawostwora.
Murdock: - Gadzina zajebana, wreszcie zdechła!!! Musiałem wpierdolić w niego wszystkie strzały i namachać się piką by przestał się tu dobijać przez otwór. No i się doigrał skurwysyn, teraz wezmę sobie jego futro. Widzisz jak zrobił tu mały bałagan zastawiając przejście kamieniami. Zmarły Hedin zostawił mu naostrzoną tyczkę by mógł dźgać wszystko co będzie chciało tu wejść. Murdock Płonący jest cały spocony i zdjął swoje futro.
- O siema Bregzarit... Dobrze że Cię widzę... - powiedział zdyszany i zaczął wyciągać strzały z futra zwierzęcia z którym wcześniej toczyliście batalię. - Co się działo, skąd to masz? - Spojrzał na cały asortyment, który tu przytaszczyłeś a na jego twarzy maluje się podziw.
Twój koń - nordycki łowca jest w dobrej formie, nakarmiony i napojony.

Ziutek - 2021-05-23 15:56:32

-Dobrze się spisałęś Murdock. Teraz nie mamy tej besti przed sobą. To ułątwi wycofanie się zwłaszcza, że ponieśliśmy straty tam na dole. O wiecej pytaj Gulltopa. Obawiam się, że sam Ci wszystko wyjaśni to co powinieneś wiedzieć. Teraz musimy przygotować się do wycofania się. -podchodze do swojego konia i głaszcze go po grzbiecie.

Patrzę gdzie to starannie umieścić aby sie nie zsuneło w czsie przeprawy jak i nie zraniło konia. Po czym to pakuje starannie na swego wierzchowca.
Patrze też na pozostałę konie. Mamy kilka w zapasie. Chcodź nie rozumiem po co bierzemy trupa. Jednak to nie ja wydaje rozkazy.
Kiedy skończyłem odzywam się ponownie.

-Idę ponownie na dół pomóc pozostałym w tym czasie zajmij się skurowaniem i końmi. Mam nadzieję, że na zewnątrz nie ma kolejnej bestii. Pozostała dwójka jest zmęczona walkami a trzeba jednego ranego nieprzytomnego przenieść i trupa. -wzdycham i schodzę z kuszą ponownie w dół.

Nie rozstaje się z bękarcim mieczem przy pasie i dmuchawkę. Sprawdzam też położenie noża. Ostrożności nigdy nie za wiele. W końcuu tu chodzi o moje życie. Kazdy błąd może kosztować mnie wiele. Tego się nauczyłem.

Viestun - 2021-05-23 16:30:25

Pogłaskałeś nordyckiego łowcę, ten zastukał kopytami radośnie.
Zawinąłeś cały sprzęt w materiał i związałeś sznurkami tak, by się nie rozleciało. Całość przymocowałeś do boku konia i nie jest to jakiś ciężki bagaż dla wierzchowca.
Murdock otarł pot z czoła i zaczął się zastanawiać nad Twoją tajemniczą odpowiedzią - Okej okej. Nie no, stary, nie będę się bawił w skórowanie bo nie umiem. Jak dowódca się zgodzi to zabiorę całego heh. Potem Blair jako myśliwy się tym zajmie.
W sumie macie łącznie 7 koni, w tym 2 wolne. Droga powrotna będzie trochę dłuższa, ponieważ trzeba pilnować 2 wolnych koni, ale też więcej możecie zabrać.
Sprawdziłeś gotowość swojego ekwipunku na wszelki wypadek. Przy sobie masz też średnią kuszę z bełtem w środku.
Miałeś kierować się w stronę schodów, ale zobaczyłeś wchodzących po schodach swoich kompanów.
Konkretnie Gulltop, Blair i Beorn niosą ciało Hedina oraz kilka rzeczy wziętych od poległych wrogów.
Blair uśmiechnięty rozmawia z Beornem na temat jego samopoczucia.
Blair: - ...Ale jesteś pewien, że dasz radę chodzić?
Beorn: - Taaak, dam radę. Tylko głowa mnie boli i jakiś taki pobudzony się czuję...
We trzech wnieśli ciało podoficera a Murdock przytaszczył ciało zagryzionego przez bestię Volosa. Gulltop nakazał eskpresowo spalić ich zwłoki w środku blisko schodów i modląc się do Zamarzniętego Bóstwa wyprawił im mały pogrzeb, z tymże bez grzebania zwłok. Chyba za dużo widział w sercu lochów i obawia się perspektywy zjedzenia zwłok przez tych ludożerczych zwyroli. Widzicie jak dym palonego stosu ze zwłokami zaczął być wciągany przez przeciąg w dół.
Gulltop znał Hedina od dłuższego czasu i nad jego śmiercią bardziej bolał. Volosowi też złożył hołd i będzie pewnie opowiadał o jego dzielnych czynach gdy wrócicie do Korgowej Wsi. Ta mini ceremonia trwała jakiś kwadrans, Gulltop specjalnie dokładał do ognia by powstała ściana z płomieni.
Beorn miał iść odwiązywać swojego konia, ale gdy zobaczył martwego zjawostwora, to sprzedał mu kopa. Podoficer pozwolił Murdockowi przywiązać bestię do dwóch koni, ale na jego odpowiedzialność.
Szykujecie się do wyruszenia w drogę, przedtem Gulltop na koniu pokręcił się na zewnątrz wyglądając wrogiej zwierzyny, ale nic nie znalazł i dał znak by wyruszać.
Do Ciebie podszedł zmartwiony Blair: - Cóż Bregzaricie, obaj widzieliśmy to co było na dole. Chyba nie ma sensu się tym dzielić z wieśniaczkami, nie? To zbyt popierdolone... - Wziął ze swego konia bukłak z winem i napił się czując ulgę, że opuszczacie to straszne miejsce. Beorn będzie potrzebował Waszej pomocy, gdy trzeba będzie zejść lub wejść na konia, ale poza tym nawet nieźle się trzyma.

Ziutek - 2021-05-23 16:47:43

Cieszę się, że jednak było to antidotum. Miałem małe obawy jednak widok chodzącego Beorna mnie całkiem przekonuje.

W milczeniu biorę udział w ceremoni. Nie bardzo rozumiem tych obrzędów ale cieszę się, że ich ciała nie staną się pokarmem dla tych istot. Ich trud dobiegł końca a obaj zginęli w walce. To lepsze niż zaszlachtowanym w celu pożarcia jak jakieś bydło.

Kiedy Blair podchodzi uśmiecham się. Po czym wyciągam rękę aby zwrócił mi antidotum.

-O czym mówisz? To co podziemią pozostaje pod ziemmią. Nawet Murdockowi nie mówiłem co tam zastaliśmy. Zostaiłem tę kwestię dla osądu doódcy. Nasza trujka dźwiga to brzemie. Myśle, że nikt kto tego nie widział na własne oczy nie musi nieść tego brzemienia. Jednak na nas spoczywa odpowiedzialność walki z tymi istotami. Po zobaczeniu tego nie mamy innego wyjścia. Los kobiet jest straszniejszy dla tego tzreba je chronić. Nie pozwole aby ich krew mieszała się z naszą. Za wszystkie ich okrucieństwa odpowiem im żelazem i ogniem. Do ostatniego oddechu będę walczył z tymi istotami a moi następcy będą tę walkę kontynuować. - łapę go za ramiona i patrzę mu w oczy spojrzeniem pełnym nenawiści. -To nasze brzemie Blair. -mówię po czym go puszczam. -Walka dopiero się zacznie. A my nie mamy wyjścia jak tylko się przygotować. -wzdcham. -Nikt kto to widział nie róci taki sam. Ważne jest aby jakoś z tym żyć i nie zwariować. Dla tego ja wybrałem walkę. To moja forma. A Ty co wybierzesz? -patrzę na niego.

Viestun - 2021-05-23 17:05:12

Blair zwrócił Ci fioleczki. Nie wiele ubyło, nawet zademonstrował Ci jak to zrobił. Namoczył drugi koniec strzałki i wbił w skórę omdlałemu Beornowi.
Blair poklepał Cię po barku i zbił z Tobą pionę. - Pewnie Bregzarit. Pójdę z Tobą ich wyrżnąć. Nie jestem dobrym walczakiem ale umiem polować i strzelać z łuku. Zabijanie tych zwyroli jest dla mnie jak zabijanie zwierząt i to z tych dzikszych. To inny świat, inna para kaloszy to, co się tam dzieje i trzeba zdławić to chujostwo w zarodku.
Wsiedliście na konie, a Wasz kompan Murdock przymocował truchło bestii do dwóch koni. Gulltop wysunął się na szpicę Waszej grupki i ruszyliście zostawiając za sobą kłębowisko dymu w środku.
Po drodze nie spotkaliście żadnych niebezpieczeństw, oprócz dokuczliwego zimna. W lochach było niegościnnie, ale chociaż nie było zimno i śnieg nie padał Wam na kark.
Beorn z ledwością utrzymuje się w siodle, dlatego podoficer od czasu do czasu organizuje małe postoje by np poprawić mu siodło, by pomóc mu się napić lub wyciągać różne rzeczy z plecaka.
Minął dzień i wróciliście.

WKRACZASZ DO KORGOWEJ WSI

Śnieg i mróz nie odpuszczają, wiatr głaszcze białe wydmy i formuje wzniesienia na horyzoncie. Potężna śnieżyca kołysze równocześnie koronami całych lasów i zagajników.
Nie było Was jakieś dwa dni a wioska rozbudowała się pod Waszą nieobecność, powstały palisady i dwie wieżyczki z drewna. Kompan z Waszej ekspedycji, Yngvar Srebrny Lis to wytrawny budowniczy i dobrze wszysktim zarządzał. Sam też się nie ociągał i brał udział w wykonywaniu projektów które sam obmyślił.
Oficer Ingebor osobiście robił zwiady wokół wsi i odwiedzał sąsiednie wioski. Z jego zwiadów wynika, że sąsiednie wioski też skarżą się na ataki Zakapturzonych.
Podoficer Grelog Nagendra w kościanej zbroi wraz z innym płatnerzem, Hogiem Herrickiem wytwarzali bronie dla wieśniaczek oraz organizowali treningi bojowe.
A i poprzedniego dnia wioska była pod obserwacją wroga. Jeden strażnik ze Skrzącej Gwardii, Hildebert Lodowy Grot zginął w walce ze zwiadowcą Zakapturzonych. Zwiadowca miał konia i chciał zwiać ale został trafiony strzałą w głowę przez innego waszego łucznika - Loisa Lorkera.
Zawitaliście do bram a wieśniaczki przyglądały się Wam z zaciekawieniem. Ludzie tu traktują Was jak bohaterów, ale ich entuzjazm opadł gdy nie mogli się doliczyć siedmiu osób.
W prowizorycznie wyremontowanej gospodzie czekała na Was narkówka z grochem i cebulą.
Murdock Płonący odwiązał zjawostwora i ludzie otoczyli go z zaciekawieniem myśląc przez chwilę, że tylko on miał udział w jego zabiciu.
Oficer wziął Gulltopa na stronę by ten zdał mu szczegółowy meldunek. A Wy cieszycie się powrotem do wioski i widzicie, że zrobił się tu jeszcze większy ruch niż poprzednio. Prócz kapłana cedońskiego wioskę odwiedził kupiec ze Otchłannego Śródlesia by pohandlować z wieśniakami i gwardzistami.
Czarnowłosa dziewoja o imieniu Saphire którą poznałeś przygląda się Tobie z zainteresowaniem i ekscytacją, że w końcu wróciłeś - Twoja rana, trzeba nałożyć szwy.
Po paru minutach oficer wrócił Was, czyli do Ciebie, Beorna, Murdocka i Blaira. - Dobrze się spisaliście, panowie, zasługujecie na odpoczynek, później porozmawiam z każdym z Was. Zostaniemy tu trochę, jak sytuacja zostanie całkowicie opanowana.
Pamiętasz, że mieszkałeś w jednym z pustostanów wraz z Murdockiem i Blairem. Murdock zataszczył tam truchło zjawostwora i a Blair odłożył tam stertę łupów z lochów.

Ziutek - 2021-05-23 19:29:27

-Dziękuje. Licze na twój łuk i instynt. Jednak Nie mów o tym co widzieliśmy Murdockowi. On nie jest z tych odważnych. Sama wizja tego może go przerazić. A jest potrzebny tak samo jak Beorn. Mam co do niego plany. -uśmiecham się.

W podruży pomagam i zastanawiam się nad swoimi słąbościami oraz nad tym co mogę zrobić aby się udoskonalić nie tylko w ataku ale i obronie. Analizna nad walką z dzikimi bo tak ich będę nazywał. Skoro mam zamiar z nimi walczyć jako 13 muszę sporządzić strategię jak i odpowiednią broń do walki w podziemiu jak środki zaradcze na te dmuchawki i ten środek, którym są nasączone strzałki.

Wioska Korgowa.



Podziwiam rozbudowę wioski jednak wiem, że to może być za mało. Jednak i tak postęp jest imponujący. Będę musiał poprosić Yngvara Srebrnego Lisa o prrzyuczenie mnie o budownictwie. Ta wiedzia przyda mi się w przyszłosci. Jednak najpierw muszę prawdzić parę rzeczy.
W gospodzie uśmiecham się na widok Saphire.

-Cieszę się widząc cię Saphire. Naturalnie oddam się pod twoją opiekę jednak chcę najpierw o coś zapytać. -wzdycham. -Jak wiesz Volos Forest zginał w czasie wykonywania misji. Wiesz coś o jego kobiecie. Chiał bym z nią porozmawiac i przekazać wyrazy współczucia. -patrzę na Saphire.

Jeśli jest przy mnie Murdock i Blair odzywam się do nich.

-Wracajcie do naszych skromnych progów. Ja się dam zszyć i mam sprawę do Yngvara Srebrnego Lisa. -patrzę na Blaira. -A tobie zostawiam sprowadzenie do naszej gromadki Beorna. Coś mi mówi, że będzie bardzo cennym kompanem. -spoglądam na nich obu i cieszę się, że przeżyli.

Tak pamietam nasze zainprowizowane schronienie. Jednak najpierw chcę dać się zszyć a potem podchodzę do Yngvara Srebrnego Lisa.

-Chcę abyś mnie podszkolił w budownictwie rzecz jasne nie za darmo. Wiadomo, że jakoś się dogadamy. -patrzę na niego.

Viestun - 2021-05-23 23:05:22

Rozmyślasz nad swoimi możliwościami w boju, i wiesz, że gdy nic nie zrobicie to wioska prędzej czy później zostanie zrównana z ziemią a jej mieszkańcy zabici lub zniewoleni.
Beorn to typowy nord i silny chłop, wziął na siebie atak zjawostwora dając szansę na atak innym. Teraz jakaś dojrzalsza kobieta opatruje jego ranę na torsie i przyszywa jego prawie odgryziony palec.
Saphire uściskała Cię delikatnie zwracając uwagę na rany na plecach. Z Tobą najwięcej rozmawiała więc pierwsza podeszła by się przywitać oraz zatroszczyć o rany. Posadziła Cię na krześle, przyniosła igłę i nitkę i polała wodą utlenioną ranę na plecach, po czym wlała Ci do ust jakiś alkohol byś nie czuł bólu wbijania igły, i zaczęła szyć jak dobra krawcowa.
Saphire: - Volos Forest, ach tak. Pochodził z Otchłannego Śródlesia i znał tę wieś. Zadawał się z młodziutką Vioricą która tu mieszka. Chyba łączyło ich coś więcej niż przyjaźń, więc boję się, że Viora ciężko zniesie wiadomość o jego śmierci.

Blair Lodowa Włócznia i Murdock Płonący siedzą blisko i słyszą rozmowę twoją z Saphire. Blair się uśmiecha pod nosem i rusza brwiami w charakterystyczny sposób tak, jakby jego oczy mówiły "Ooo, Bregzio za raz zarucha".
Blair: - Spoko, mistrzu. - Myśliwy pogonił Murdocka do waszej izby. Murdock chwycił za sztylet i osełko, by naostrzyć myśliwemu Lodowej Włóczni sprzęt do fachowego skórowania bestii.

Beorn Krwawy Orzeł siedzi gdzieś niedaleko przed innym domostwem i słyszycie jego jęki bólu gdy kobiety zajmują się jego ranami. Ale to nie przeszkadza mu by sypać jakimiś sprośnymi i zalotnymi tekstami do swoich uzdrowicielek. Nawet zaczął sobie coś tam nucić pod nosem.

Saphire wzorowo zszyła Twoje spękane ranami szarpanymi plecy. Owinęła bandaż wokół korpusu i kazała odpoczywać przez najbliższy dzień.
Zjadłeś trochę narkówki cebulowo-grochowej i zagryzłeś chlebem. Po tym co widziałeś w lochu nie miałeś ochoty na jadło, ale musiałeś zaspokoić ssanie w żołądku.
Murdock Płonący pomógł odnieść Twoje łupy i zaczął sprzątać w Waszej małej kuźni oraz zbudował na podwórku strzelnicę ze słomy. No a potem poszedł do milfa na bajerę.
Po posiłku poszedłeś do Yngvara który właśnie wiąże łączenia na drewnianym rusztowaniu przy wysokiej na 15 stóp palisadzie.
Yngvar zauważył Cię, słyszałeś, że jest z niego gaduła. Ostatnio musiał się sporo nagadać żeby zarządzać budowami i tłumaczyć niektórym tłukom jak wbijać gwoździe: - No pewnie, że podszkolę, najlepsza jest w tym praktyka. Każda para silnych rąk się przyda. Stawianie palisad nie leżało w mojej naturze, bo wolę budować ze skały, ale brak nam surowca. Widzę, że jesteś ranny, więc nie będę Cię nadwyrężał. Ale możesz ostrugać parę belek jeśli znajdziesz czas.
Słyszałem o Twojej odwadze w lochach. Powiedz, co tam się właściwie stało? Podoficer i Ty mieliście jakieś markotne miny gdy wjeżdżaliście do wsi. Zakapturzeni to fanatycy tak zawzięci, że chcą koniecznie wiedzieć wszystko o tych wioskach.
Wiesz, że ten zwiadowca, co zabił jednego z naszych widział te palisady, bramy i wieżyczki? Na szczęście Lois strzelił mu w łeb, więc to znak że przyjdą kolejni, musimy czuwać. Pewnie planują na nas atak, tylko kurcze, nie wiemy ilu ich jest. Jak myślisz Bregzaricie Żelazny, może ich być kilkadziesiąt? Kilkaset? Oby nie...

Yngvar nadaje i zajmuje się pracą jednocześnie. Robi to błyskawicznie i dobrze. - Ach tak, szkolenie w budownictwie... No to dawaj, zajmij się tymi belkami - pokazał ułożone kilka ton belek i naostrzony strug z siekierą. - Wyglądasz na bystrego, porobimy trochę, pogadamy trochę. Czas szybciej upłynie. Chciałbym, by Ci Zakapturzeni już poszli w chuja. A ty, myślisz że to kwestia kilku dni, czy miesięcy? Ponoć zabiliście ich paru, szapo ba, macie u mnie kolejkę miodu pitnego.
Dał Ci do ręki strug i powiedział jakie kształty masz wystrugać w długich belkach.
Późnym wieczorem ma odwiedzić Cię oficer, osobiście.

Ziutek - 2021-05-23 23:59:42

-Rozumiem i dziękuje, że się mną zajmujesz. - spoglądam na nią z uśmiechem po czym opuszczam wzrok i patrzę przed siebie aby po chwili znowu przemówić.

Przez chwilę milcze dając się Saphire zająć swymi ranami.

-Zatem miała na imię Viorica. Pójdziesz ze mną do niej? Bo widzisz jeli sam się tam udam może czuć się niekonfortowo. Tak długo jak tu jestem zadbam o wasze bezpieczeństwo nawet kosztem swego życia. Tak postanowiłem. - pattrzę na jej twarz. -Zawsze myśl o swoim przetrwaniu. Nie daj się pojmać nigdy.

Kiedy odchodzę żegnam się z Saphire z śiechem. Mam nadzieję, że będzie bezpieczna. Zaczynam ją lubić. Moje wcześniejsze podejrzenia ulatują.

Przed Yngvarem słucham go. Biorę narzędzia i zajmuje się pracą jaką mam wykonać a co jakiś czas odpowiadam mu.

-Powiem tylko, że sprawy podziemia trzeba tam zostawić aby zachować równowagę umysłu. Zakapturzonych trzeba traktowąć jak nie ludzi a śmierć dwojga towarzyszy nie jest czymś co nie wywołuje niesmaku w ustach. Mimo, że my żyjemy oni nie mieli tyle szczęścia. Nigdy więcej z nami nie wypiją. Co do ich lczebnoci nie wiadomo ale trzeba przyjąć najorszy scenariusz. -stara się odpowiadać tak aby nie zdradzać zbędnych informacji w końcuu tu jestem Bregzaritem a nie 13. W dodatku to papla więcobrut informacji będzie duży bo od razu przekaże je dalej.

-Ich sprawa może być długą kampanią. Dla tego warto się przygotowa. Kiedy bedzie okazja postaram się uzyskać trochę kamienia w końcu w forcie jestem też kopaczem. Gurnictwo nie jet mi obce. A kamienne budowle to dużo większa ochrona. Dobrze by było zrobić budowlę, która się nie spali aby pełniła rolę schronu. Jak byś coś takiego zrobiła i gdzie w tej wiosce aby opierałą się długo ogniu jak i potencjalnemu szturmowi. Czy powinna być częścowo pod ziemią  częsciowo nad? Ile surowców byś potrzebował do jej budowy jak i siły ludzkiej. Mylę, że tai budyne jest potrzebny aby zapewnić bezpieczeństwo cywilą niezdolnym do walki a zwłaszcze kobietą. -mówię o tym w czasie pracy aby zająć się pracą i jednocześnie poznać jego poglądy na swoje pomysły. W końcu chcę tą wieś dla siebie w przyszłości.

Jej umocnienei jest ważne a bezpieczny schron może sie przydac zawsze. Zwłaszcza kobietą. W koncu nikt nie zadaje sobie sprawy jakie zagrożenie nas otacza i urywa się w podziemiach.

Viestun - 2021-05-24 22:55:38

Saphire: - Chętnie z Tobą pójdę. To bardzo miłe, widać że Ci zależy na bezpieczeństwu ludzi. Tylko pamiętaj, oszczędzaj się póki co. - Widzisz że się troszczy, ale po twoich ostatnich słowach była trochę skonfudowana zaangażowaniem jakie płynęło z Twojej wypowiedzi. Nie wie, co widziałeś i nie rozumie tego tak jak Ty.

Gawędzisz sobie z Yngvarem. Wziąłeś strug i równać belki a małą siekierką robisz wcięcia na łączenia konstrukcji. Po prostu przykładasz siekierę do drewna i młotkiem wbijasz ciosając belkę.

Yngvar Srebrny Lis zaczął przywiercać wiertłem na korbę zawiesia na pochodnie do pomostu palisady, a jakaś młoda, niezbyt urodziwa wieśniaczka właśnie przyniosła mu szmaty i łój zwierzęcy mówiąc: tak jak prosiłeś, panie Yngvar. - i odeszła.
Yngvar: - Trzeba za nich wypić, ale obawiam się, że niektórzy z nas również zginą. Dotychczas każde spotkanie z Zakapturzonymi oznaczało czyjąś śmierć, a tych spotkań sądzę że będzie więcej.
Jeżeli jest ich kilkudziesięciu, to i tak przesrane. Jak mają drabiny, to mogą wejść w mig, bo pomostów nie jest dużo i nie ma jak w nich strzelać zza palisady. Poza tym nie ma kto strzelać, bo mamy tylko 2 łuczników, 1 kusznika, i 2 myśliwych umiejących strzelać z łuku. Gulltop jest łucznikiem i Ingebor kusznikiem. Mielibyśmy na wieżyczkach i pomostach bramy jedynie 7 szkolonych strzelców.
Słyszałem, że mają te dmuchawki nieszczęsne, więc też nieciekawie. Dlatego dwoję się i troję by chociaż tak szybko nie mogli do nas wejść, bo wtedy będzie kicha. Ingebor wysłał zwiadowcę do fortu Ragnador by zdał raport i przysłał posiłki, a sam oficer odwiedza w pojedynkę Śródleśne wioski i stara się werbować ochotników. Śródlesie jest w lepszej pozycji, bo tam jest głębia lasu i trudniejszy teren do przemierzania, więc to Korgowa Wioska jest najbardziej łakomym kąskiem dla Zakapturzonych.


Hmm najlepszym miejscem na pozyskiwanie budulca są ruiny. Starszy wioski ma teraz kilka wozów po zabitych wieśniakach a my mamy konie. Muszę porozmawiać z oficerem żeby zorganizował jakiś wypad po kamień i wapno. Mur musiałby mieć fundamenty i oraz być gruby. Jakbym miał co najmniej ze 30 chłopa to bym zrobił mur w kilka tygodni. To byłaby poważna inwestycja i podejrzewam, że władze nie chciałyby sypać monetami za fortyfikowanie wioski, w której nie mieszka nawet 100 ludzi.
Ale ja bym chętnie przyjął taką fuchę mając materiał, bo już mówiłem oficerowi, że chcę tu zostać dłużej. Nawet jeśli mamy tu zagrożenie w postaci tych podziemnych robali to i tak dobrze mi się tu żyje, są kobiety, dzieci i ogólnie kontakt ze światem. Nie to co w forcie Ragnador...


Beorn Krwawy Orzeł przyszedł do Was po jakiejś godzinie i przywitał się z Yngvarem. Potem zwrócił się do Ciebie biorąc na stronę: - Rozmawiałem z Blairem. Wprowadzę się do Was, pod warunkiem, że zrobię u Was destylarnie. Umiem pędzić bimber, z tych szklanych rurek alchemicznych zrobię użytek. Kurwa, chłodzenie mam naturalne bo śniegu i lodu jest od zajebania. Sprężynki się znajdzie albo zrobi, miedź na wypełnienie pryzmatyczne trzeba znaleźć. Ile to mocy wyciągnie, z 90% jak chuj jak to zacznę pędzić z grochu. Jest plan na biznes, gorzelnie otwieramy, Bregzio. Mój ojciec pędził w czasach potyczek z zakonnymi, wtedy ze wschodu armia Bradorii pomagała nam zwalczać zakon. Szkoda że nie ma u nas wojska bradorskiego, oni lubili pić i pędzić.
Troszkę się narobiłeś, gdy Beorn zdradzał Ci swoje plany na przyszłość. Yngvar dalej robi rusztowania z drewna z wielką pasją i animuszem. Ty jak na razie masz dość, ale pomogłeś mu trochę i budowniczy jest zadowolony z pracy jaką wykonałeś. Trochę się zmęczyłeś, ale chociaż przez moment zapomniałeś o okropnościach napotkanych pod ziemią.
Poklepał Cię po ramieniu i nalał Ci tego swojego napitku którym dzielił się w drodze do lochów.

Ziutek - 2021-05-25 00:16:44

Strugając słucham go w końcu rozbudowa tej wioski była  moich planach od początku. Kiedy ją zobaczyłem od razu wpadła mi w okko. A to czyni z Yngvara cennego sojusznika z, którym chciał bym mieć lepsze relacje aby wykorzystać jego pasję i uiejętności na swoją korzyść.

-Sporo wiesz Yngvarze. Sam nie zdawałem sobie sprawy z tego co powiedziałeś do póki nie usłyszałem tego z twoich ust. A zamiast strzelców skoro mamy myśliwych co sądzisz o zastosowaniu pułapek. Nie mówię tylko o wilczych dołach ale o pułapkach, które mógł byś zbudować aby odeprzeć potencjalnych intruzów z drabinami. -odkładam narzędzia i przecieram pot z czoła. -Sam też zamierzam to zostać aż do końca jeśli mi pozwolą. W końcu obiecałem Saphire, że zapewnie jej bezpieczeństwo jak i Viorice, kobiecie Volosa. Chciał bym coś dla niej zrobić. Mam zamiar z nią porozmawiać. W końcu byłem w momencie śmierci Volosa. Miałem wiecej szczęścia niż on i przetrwałem chodź bestia ostro mnie pokiereszowała. -uśmiecham się krzywo.

Kiedy Beorn przyszedł patrzę na niego i słucham uważnie tego co mówi. Nie przerywam mu aż nie skończy. Po czym odpowiadam przyjaznym tonem.

-Możesz ją zrobić tylko jak najdalej od ognia gdzie będę używał kuźni. Twój alkohol się mocno pali zapewne. Dla tego myślisz, że dało by się go użyć do pułapek lub obrony wioski przed dzikusami? Wysłucham nawet absurdalnych pomysłów. Co do sprzętujeśli będę w stanie wykonać je zrobie dla ciebie w ramach zachęty to. Jednak pamiętaj w grupie panuje jedna zasada. Każdy z nas musi się chronić. Przetrwanie zwartej grupy jest większe niż tych nie zdgranych. Dla tego mam zamiar wprowadzić wspólne treningi abyśmy lepiej się zrozumieli a zwłaszcza nasze zachowania w czasie walki. Sam walczyłeś z nimi. Bez strategi walka ma zbyt wiele ofiar. A nie możemy tracić naszych. Jeśli już to w proporcji jeden nasz za 10 tamtych dzikusów. Wtedy walka z nimi ma sens. jesli będzie tak jak do tej pory w kilka dni mogą nas wybić. A śmierć to tylko wybawienie jeśli chodzi o dostanie się w ich łapy nie wuobrażam sobie co by zrobili. Jakich okrcieństw się dopuścili. - szczeże to wiem ale udaje greka aby nei zdradzić się.

Patrzę na wioskę i zastanawiam się z całych sił jak mogę się przyczynić do jej rozwoju osobiście. Na razie mam kilka spraw do załatwienia.

1. Rozmowa z Vioricą wraz z Saphire.
2. Przygotowanie pancerza, szyszaka i tego co zdobyłem jako kowal.
3. Pomoc Yngvarowi i nauka od niego rzemiosła.
4. Pozyskanie Kamienia na rozbudowe.
5. Treningie z dmuchawką i kuszą.

Treningi chwilowo są nisko przez moje rany jednak nie zammierzam spocząć na laurach. Dzicy nie będą czekać aż dojdę do siebie. A czas nagli. Nie wiadomo kiedy zaatakują w odwecie. W końcu zabiliśmy ich kapita czy rycerza. W każdym bądź razie ogoś ważnego.

Viestun - 2021-05-25 18:55:51

Yngvar zaczął poważnie zastanawiać się nad Twoim pomysłem z pułapkami, w końcu macie dwóch myśliwych (jednym z nich jest Blair), którzy mogliby służyć wiedzą. Jedyną przeszkodą jest dużo roboty i brak ludzi, a to że udało się ogrodzić wioskę palisadami w parę dni uchodzi za ogromny sukces. Lecz był to czas najwyższej mobilizacji i każdy jest wyczerpany, dlatego oficer tak bardzo zabiega o posiłki i więcej ochotników do Skrzącej Gwardii.
Yngvar: - Volos, Volos, Volos... tak słyszałem, że zadawał się z Vioricą. Chcesz porozmawiać z nią o Volosie? Śmiało, tylko że ona pewnie będzie obwiniać Gulltopa oraz oficera za jego śmierć, możesz więc załagodzić sytuację. - Pozbierał po Tobie narzędzia i odłożył je do skrzynki. - Bardzo mi pomogłeś Bregzarit, ja jeszcze trochę pogłówkuję nad tym rusztowaniem. Na dniach planuję więcej robót więc możesz pomóc. Bywaj.

Beorn wziął Cię pod ramię. Jest prawie tak wielki jak Ty, a i czujesz, że jest mocno umięśniony. Jego siła i łatwość z jaką machał toporem robiła na Tobie wrażenie. - Spoko, Breg, nie podpalę nic. Jestem wytrawnym bimbrownikiem, szwagier uczył mnie pędzenia.
- zobaczył cedońskiego palladyna, który odwiedza wioskę od paru dni w towarzystwie kapłana i trochę się przestraszył, nie wiesz czemu. W sumie miałeś okazję rozmawiać z kapłanem i zbrojnym duchownym, bo odprowadzałeś ich do wioski gdy ścinałeś drzewo. Kapłan przychodzi tu by pokrzepić serca niewiast i poczytać im fragmenty Księgi Unifikacji. - Okej, Breg. Mam prośbę, mówiłem to już oficerom. Jak coś to nie znasz żadnego Krwawego Orła, ok? Z góry dzięki. Ja idę do izby bo kobitka kazała mi odpoczywać... - przyłożył sobie rękę do obandażowanej rany na torsie. Jego rana wyglądała jeszcze gorzej niż Twoja mimo że została poczyniona przez ludzką rękę.

Sposobem na przyczynienie się do rozwoju wioski jest wykorzystywanie swoich umiejętności rzemieślniczych, oraz wykonywanie rozkazów od przełożonych jeśli takie będą. Oficer Ingebor również wspominał, że jeżeli ktoś czegoś potrzebuje niech się zwróci do niego a on pomyśli jak to załatwić. Oficer jest otwarty na współpracę, bo np nie zna się na polowaniu jak Blair albo na kowalskie jak Ty.

Odchodząc od palisad napotkałeś Saphire, która urwała się modlącym się starym babkom i podeszła do Ciebie prowadząc Cię do domu Viory, który znajduje się niedaleko Waszego domostwa. Niektórzy biorą udział w modlitwie z kapłanem cedońskim a inni korzystają z obecności kupca i kupują różne towary oraz sprzedają niepotrzebne rzeczy.
Wieje mroźny wiatr, zbliża się zmierzch i ludzie powoli zapalają pochodnie przy domkach. Oficer wyznaczył wartowników, wśród których nie znajduje się żaden z ludzi którzy byli w lochu. Wam należy się odpoczynek tej nocy. Sam oficer dziś planuje trochę pospać a nocną wartą dowodzić będzie podoficer Grelog N'agendra który przywdział swoją specyficzną zbroję wykonaną z pajęczyny i kości.
Saphire zaprowadziła Cię do Viory, drzwi były otwarte i nie było nikogo, oprócz jej babki. Powiedziała, że musicie chwilę poczekać, bo jej wnuczka właśnie kończy się modlić. Babka przedstawiła się Wam jako Kriniad i tryska energią jak na swój wiek.
Po dosłownie kilku minutach do domu weszła młoda dziewczyna o niebieskich oczach i falowanych blond włosach. Jest dosyć wysoka i postawna, ale wygląda na jakieś 14 wiosen. - Cześć Saphi - uściskały się, widzisz, że są dobrymi znajomymi. - ech, ten koleś z nożami dalej mnie unika... - szepnęła do Saphire. Potem wysoka młokoska podała rękę Tobie - Cześć Bregzarit. Jestem Viorica. Słyszałam o Twojej odwadze w walce z Zakapturzonymi... - jej babka zaparzyła Wam ziółek w filiżankach z jakiejś starej acz zadbanej ceramiki.

Ziutek - 2021-05-25 20:37:45

Rzegnam się z Yngvarem po czym staje na chcwilę i patrze na jego dzieło. Chłop się stara. Szkoda jak by jego starania nie ochroniły ieszkańców wsi. W końcu tak bardzo sę poświęca aby wykonać te fortyfikacje. W inponujący sposób w tak krótkim czasie zrobił tak wiele.
-Kiedy będę miał tylko chwilę wolnego czasu z pewnością pomogę. Dla tego nie przesadzaj z forsowaniem się. Robisz to już od kilku dni więc pewnie jesteś bardzo zmęczony.

Kiedy Beorn podchodzi słucham go. A na jego prośbę reaguje tylko skinieniem głowy. Zbędne słowa nie muszą paść w tej rozmowiie. Na razie maam zbyt dużo na głowie aby wdawać się z nim w dyskusje. Zwłascz, że czas mnie nagli.
Mam wiele do przemyślenia a jeszcze więcej do zrobienia. Jestem tylko jednym człowiekiem i mam tylko dwie ręce.
Na dzień dzisiejszy potrzeba nam siły roboczej. Im więcej rąk do pracy tym szybciej bylibyśmy w stanie to ukończyć. Jednak na posiłki nie ma co liczyć chwilowo a iejscowych już przetrzebili Zakapturzeni.

Kiedy idę koło Sephire uśmiecham się nie mówiąc nic. W końcu tak bardzo nie lubi tego kapłana, że posuwa się do tkich metod. Niczym dziecko buntujace się rodzicą. Jest to takie urocze. Ta niewielka rzecz uspokaja moje serce.
-Dziękuje. -zwracam się do Kriniad, po czym spowrotem patrzę w oczy Viory.
Biorę łyk z ceramiki wywaru babuszki i odpowiadam spokojnym niskim głosem.
-Odwaga? Miałem więcej szczęścia niż inni oraz polegałem nie tylko na swoich mięsniach ale i umyśle. -pukam sie palcem wskazującym w skroń ii znowu upijam łyk wywaru.
-Zmieniając temat. Wiesz zapewne po co tu przybyłem z Saphire? Zanim przejdę do rzeczy. -wstaje i spuszczam głowę przed Viory.
-Wybacz, że nie byłem w stanie pomóc Volosowi kiedy walczyliśmy z Zjawostworem. Jedna to Murdock pomścił Volosa. Kiedy y walczyliśmy w podziemiu. Jednak chcał bym abyś wiiedziała, że zajmę się tobą tak długo jjak będę w tej wsi. A jeśli będę ją opuszczał chciał bym abyś ty i Saphire podążały ze mna. W tedy bym mógł dać o was nadal. Jestem człowiekiem, który dotrzymuje słowa. A jak wspominałem wcześniej Saphire będę was chronił do końca swego życia. Tak postanowiłem i nic tego nie zmieni. -patrze na obie z powagą w swoim spojrzeniu.
W końcu już postanowiłem a ja zdania nie zmieniam. Nawet jeśli będą przeciwne zrobię wzystko aby dotrzyać słowa.

Viestun - 2021-06-02 11:22:58

Zauważyłeś, że niektóre kobiety zaczęły się angażować w pomoc Yngvarowi. Ato pomagają mu nosić materiały, a to chowają po nim narzędzia. Wasz budowniczy dużo plotkuje z większością wieśniaczek, nawet tymi starszymi.

Wziąłeś łyk naparu z ziółek od babki i czujesz smak jagód z malinami. Gdy wspomniałeś o Volosie to w zewnętrznych kącikach oczu Viory zaczęły lśnić łzy.
Viorica zaczęła lekko szlochać, ale uniosła głowę patrząc Ci w oczy. - Dziękuję...
Saphire położyła jej rękę na ramieniu.
Viorica: - N-nie mogłam zatrzymać Volosa, zawsze rwał się do wojaczki. - Otarła łzy z kącików oczu i wzięła głęboki wdech.
Saphire: - Trudno się pogodzić z sytuacją, jaka nas spotkała. Trzeba zacisnąć zęby i przez to przejść. Ziemie Nordii to wyjątkowo niegościnne miejsce... Bregzarit i reszta robią wszystko byśmy nie wpadli w ręce Zakapturzonych. Oficer szuka nowych ludzi i wezwał posiłki.
Viorica patrzy na Ciebie rozżalona. Obiecałeś je chronić i dodałeś tym jej trochę otuchy, ale na nie wiele się to zdało. Młoda dziewczyna potrzebuje czasu by oswoić się z nową rzeczywistością. Na jej stoliku widzisz książeczkę ze spisanymi modlitwami od kapłana cedońskiego. Jako jedna z nielicznych młodych dziewczyn modli się do bogów cedońskich.

Zrobił się wieczór, a duża część ludzi na wsi kręci się po ulicy. Ale jest cisza i stan czuwania, dopiero od kilku chwil słyszysz jak głośne prace budowniczego ustały - widocznie Yngvar wreszcie dobił do fajrantu. Na ulicy obchód robi podoficer Grelog, który ma dziś nocną wartę. Podoficer w kościano-pajęczynowej zbroi porusza się kłusem na koniu bez pochodni i dogląda gospodarstw domowych. Zajrzał w okienko domu Viory i zauważył Was. Kiwnął głową staruszce a staruszka pomachała mu.
Grelog: - Bregzarit, oficer chce z Tobą pilnie porozmawiać. Czeka przed Twoją izbą.
Viorica usiadła przy swoim biurku a Saphire spojrzała na Ciebie jak na jakąś ważną szychę.
Viorica odwróciła się do Ciebie z za ramienia mówiąc: - Mam nadzieję, że będziesz nas odwiedzał często.

Ziutek - 2021-06-02 22:10:10

Patrzę na Viorice oraz Saphire w końcu ich los mnie obchodzi. Siostra była sstarsza i opiekowała się mną. Była w moim życiu bardzo ważną egzystencją. To dla tego nigdy nie przejdę obok kobiet w potrzebie. Wtedy nie mogłem nic zrobić i dla tego zgwałcili i zabili moją siostrę. Moją kochana Jorunn.
Kątem oka patrzę na modlitewnik ale nic nie mówię na jego temat. Ma prawo wyboru w to co wierzy. W dodatku od teraz postanowiłem ją chronić. Więc nie mam zamiru ingerować w jej wiarę. Sama podjoła taką decyzję. Mam tylko nadziję, że nie przyjdzie jej do głowy nakłanianie mnie abym też przeszedł na tą wiarę. Było by to kłopotliwe.
-Rozumiem. Zaraz się tam udam. -po czym wstaje i patrze ponownie na kobiety.
-Na mnie czas. Obowiazki wzywają. Dziekuję za gościnę. Teraz będę zagglądał do was w każdej wolnej chwili. A jeśli coś się was będzie trapić zawsze możecie przyjść do domostwa, które zajołem z kompanami. Powiem im, że jesteście pod moją ochroną. Powinni mieć na was większe baczenie pod moją nieobecność. Jednak poszukam jeszcze kogoś kto zawsze jest w wiosce aby czuwał nad wami. -uśmiecham się do nich i kieruję się do wyjścia aby stanąć w drzwiach, odwracam się i z uśmiechem na ustach mówię. -Dziękuję za gościnę. Mam nadziję, że szybko siię znowu zobaczymy. -po czym wychodze i kieruję się do swojej domeny.
Mojej bazy zaopatrzeniowej, fortey i królestwa w tej wiosce. Ta myśl rozgrzewa mi serce. Tak samo jak słowa Viory. Mam nadziję, że chłopaki nie będę sprawiali problemów. Zwłaszcza Beorn bo jak na razie jest świerzy.
Po drodze, zastanawiam się, kto zawsze zostaje w wiosce i nie bierze udziału w zwidach. Staram sobie przypomnieć ich twarze i imiona. W końcu Gęba nie cholewa. A słowa trza dotrzymać. Nie był bym sobą gdybym po swej prrzemowie spoczął na laurach. Nie mogę zawieść zaufania tych kobiet. Absolutnie jest to niedopuszczalne.
Z takimi myślami w głowie pokonuje drogę i wchodzę do swego domostwa.

Viestun - 2021-06-09 21:56:16

Pożegnałeś się z kobietami. Saphire poszła do swojego domu, widziałeś, że też ma babcię opiekunkę, która przeżyła kilka anonimowych ataków Zakapturzonych.
Zastanawiasz się nad tymi, co nie robią zwiadów i znajdzie się kilku. Np Samael któremu sprzedałeś cepę w wiosce jest teraz pomagierem w budowie. Najczęściej zwiadami zajmuje się oficer albo podoficer Gulltop który zresztą zlokalizował okolicę lochu w którym byliście.
Ingebor czekał na podwórku domostwa w którym już urzęduje Beorn i Murdock. Blair w środku właśnie kończy skórować zjawostwora. Oficer czekał na Ciebie jakiś czas, tym razem nie jest na swoim koniku jak to ma w zwyczaju. Stoi sobie oparty o ścianę i w ręku trzyma kilka skórzanych pasów z zameczkami które prawdopodobnie służą do skrępowania czyichś ruchów.

Ingebor: - Witaj Bregzarit. Rozmawiałem z Gulltopem i mam kilka ważnych komunikatów. Ponoć byliście w sercu lochu i dużo widzieliście, a to, co tam się znajduje to istne piekło którego nie można do niczego porównać.
To ma związek z inną rzeczą którą ponoć ty słyszałeś w kopalni. Chyba już wiesz, że podziemne lochy rozpościerają się po naszej krainie... I niewiadomo pod kim jeszcze są i jak głęboko sięgają ich pieczary. Najwyższy czas, żebyś poznał co nie co tych podziemnych legend, które niestety okazują się prawdą.

W kopalni ludzie pracują również po to, by kopać tunele i odkrywać nowe korytarze prowadzące do głębinowych cywilizacji ludzkich. Mury runęły, więc większość tunelowych dróg jest pogrzebana ale nie wszystkie.
W świecie murów dominującą siłą był Zakon Białych Kruków który w imię Wszechboga bronił porządku w zamurowanym, Kamiennym Imperium. Pod murami mieli też rozbudowane zejścia do lochów gdzie udawali się by zwalczać ludy czerwonookich kanibali. Także te ludojady już wtedy tam były tylko teraz my odziedziczyliśmy po imperium walkę z nimi.

Wiadomo, z murów zostały ruiny, toteż ciężej się dostać do podziemia ale Fyr Zara jest pod tym względem uprzywilejowana bądź jak kto woli przeklęta bo znajdujemy się na potężnym fundamencie niedokończonej budowli imperialnej przy której nie bardzo miało co się zawalać. No i niektóre wejścia do lochów od stu lat stoją przed nami otworem ale też ludożercy mogą stamtąd wychodzić.
Liczebność Białych Kruków po runięciu murów zmalała do tysiąca a za krzywdy wyrządzane przez ludożerców obwiniają władze Fyr Zary dlatego kręcą się tu i są bardzo roszczeniowi. Skrząca Gwardia powstała by tłumić zapędy Białych Kruków ale my walczymy z podziemiem bo to bardziej realny przeciwnik.


W nagrodę za ostatnią misję dał Ci sztabkę gisunitu, czyli tej skrzącej stali z której ty masz te dwa kluczyki - W twoich rękach ta sztaba będzie więcej warta, bo słyszałem że jesteś wytrawnym kowalem.
Następnie dał Ci kilkanaście pasów krępujących które trzymał w ręku. - Głównie przyszedłem po to, by dać Ci te pasy, żeby koledzy skrępowali Ciebie i Blaira na czas snu. Przynajmniej na kilka najbliższych nocy. Beorn i Murdock będą Was pilnować - powiedziałem im co i jak, druga osoba w mgnieniu oka może je odpiąć gdyby zdarzyła się jakaś nagła sytuacja.

Ty i Blair widzieliście ten koszmar w sercu lochu. Takie widoki nie tylko mogą wywoływać ataki paniki i nieodwracalnie zniszczyć psychikę normalnego człowieka... Mogą też doprowadzić do czegoś na wzór lunatykowania, nazywa się to Mirażem Pierwotnego - podświadomość podczas snu tworzy makabryczne wizje a śniąca osoba chce się przed nimi bronić i traktuje je jako prawdziwe. A jeżeli nie chce się przed nimi bronić to jeszcze gorzej... Umysł osoby spaczonej takimi widokami może doprowadzić do budzenia się różnych instynktów a jednym z nich jest instynkt przetrwania. Już kiedyś jeden z moich podwładnych zadusił swojego przyjaciela przez sen bo budziły się w nim demony przeszłości.
Dlatego wolę dmuchać na zimne i chcę spać spokojnie
- zaśmiał się. Poklepał Cię po ramieniu. - Jak będziesz chciał pogadać, to podbijaj do mojego domku. Wysłałem jeźdźca do fortu, by sprowadził tu podoficera i 20 dodatkowych ludzi a sam jutro będę szukał ochotników w Śródlesiu. Śpij dobrze i bezpiecznie Bregzaricie.

Trzymasz w ręku sztabę gisunitu a w drugim skórzane pasy. Widzisz Beorna jak wytacza ze swojego pokoju małą beczkę i przedrzeźnia się z Murdockiem.
Murdock: - Czemu ją wytaczasz, przecież na piwo się nadała to i na bimber będzie.
Beorn: - Za mała.
Murdock: - Co za mała? Odpierdol się od mojej beczki.
Beorn: - Kurwa, Murdock, nie wkurwiaj mnie, za mała jest i chuj, weź se ją. Ja poszukam większej.
Murdock: - Pierdol się. - Po swoim elokwentnym dialogu zobaczyli Ciebie.

Ziutek - 2021-06-10 19:07:30

-Witam. Byliśmy w tym plugawym miejscu jednak wolał bym o tym nie mówić aby ci z moich towarzyszy, którzy tam nie byli nie musieli dźwigać tego brzemienia. Było to nieludzkie miejsce i z całą pewnością coś się zmieniło we mnie kiedy je opuściłem. Jednak myślę, że to wyjdzie mi na korzyść w przyszłości. Natomiast istoty żyjące tam nie będą nigdy prze zemnie traktowani tak jak powinno się traktować ludzi. Widok, który tam widziałem napełniam mnie obrzydzeniem i gniewem. Więc postanowiłem schodzić do podziemi zawsze kiedy będzie mi to tylko dane. Skoro już to zobaczyłem i zostałem obarczony brzemieniem wiedzy o tym. Czuję, że to jedyny sposób aby nie zwariować. Dodatkowo głosy w kopalni teraz mogą się nie okazać tylko moim przesłyszeniem. Dla tego nie powiedziałem od razu o tym teraz sprawia, że czuję niepokój.[/colo] -zaciskam pięść z gniewu częściowo na siebie częściowo na to, że głosy nie należały do sprzymierzeńca i zamiast coś ugrać na tym sekrecie mogłem doprowadzić do tragedii.
Słucham go uważnie jednak w głowie mam teraz dużo niepewności. O tak dużo rzeczy chcę zapytać. Jednak kiedy zrobię to w tym stanie kiedy jestem na progu szaleństwa może mi nie wyjść to na dobre. Czasem niewiedza jest błogosławieństwem.
[color=#FF6600]-Jednak zagrożenie
Białe Kruki też są naszymi sprzymierzeńcami w walce z tymi Dzikimi. Czy naszymi wrogami? -przyjmuję sztabkę i ważę ją w dłoni oceniając jak mogę przemienić to w coś bardzo wartościowego z moimi zdolnościami. -Co do nagrody dziękuje. Na pewno ją dobrze spożytkuje. Kowalstwo to coś z czego jestem dumny. A pasy mogą być bardzo przydatne. Sam nie wiem jakie następstwa będą tego co widziałem a nie chciał by zrobić krzywdy komuuś z kim walczyłem ramię w ramie. Budowanie więzi zaufania jest trudne. Nie chciał bym bić tych co nie trzeba. -biorę pasy i spoglądam na tych dwóch co zaczęli się kłócić o błahe sprawy. -Na pewno przyjdę niebawem porozmawiać. Zwłaszcza, że to miejsce stało się dla mnie ważne z powodu pewnych wydarzeń i obietnicy, którą złożyłem. Porozmawiam z Beornem i Mardockiem. Więc może dowódca spać spokojnie. Jutro ponownie zrobię co w mojej mocy aby pomóc mieszkańcom tej wsi. W końcu po najciemniejszej nocy zawsze nadejdzie świt. -na tych słowach kończę swoją rozmowę z dowódcą.
Podchodzę do tych dwóch cymbałów co się kłócą i zerkam na nich trzymajac pasy. Wręczam po połowie Beornowi iMardockowi.
-Tej nocy zwiążecie mnie i Blaira. Nie pytajcie o szczegóły jeśli nie jesteście gotowi nieść brzemienia razem z nami. Jeśli jesteście na to gotowi chętnie was wtajemniczę. Jednak wtedy nic nie będzie takie jak dawniej dla was. Więc podejmijcie decyzje sami. Macie własną wolę i wiecie czego chcecie od życia. Dodatkowo chcę mieć do was prośbę. Może być to samolubna prośba jednak jest to coś dla mnie bardzo ważnego. -przypatruje im się uważnie i staram się wyczuć atmosferę.
Obserwując ich mimikę i wsłuchując się ich głos aby wyłapać każdą zmianę chcę ocenić czy ich słowa są szczere czy tylko udają. Na tej podstawie podejmę kolejny krok w ich sprawie.
Pasy mnie zaskoczyły jednak jest to dobra decyzja. Zastanawiam się jak się wszystko może potoczyć. Jednak samo myślenie nie pomoże. Od myśli do czynu jednak osobiście czuję zmeczenie psychiczne i fizyczne. Muszę odpocząć. Bez odpoczynku moje ciało nie będzie w formie a osłobiony umysł może pogrążyć się jeszcze bardziej w mroku.

Viestun - 2021-06-15 21:29:49

Spytałeś oficera na odchodne o Białe Kruki, on zatrzymał się chwilę i odpowiedział:
- Białe Kruki to nasz wróg i wróg naszego wroga. Zagmatwane to. Zakon Białych Kruków dopuszczał się potwornych zbrodni na ziemiach naszej krainy, ale to nic w porównaniu z kanibalami. Białe Kruki to fanatyczni zakonnicy, i mało kto ma tak wyszkolone wojsko jak oni. Jednak przez to że całe życie poświęcili walce to innych traktują jak podludzi którzy mają spełniać ich zachcianki. Uważają się za zbawicieli świata a zwykli ludzie mają siać dla nich pola, budować domy, dbać o ekonomię podczas gdy Białe Kruki zajmują się ochroną i walką. Jest ich dwa razy mniej od nas ale nadrabiają jakością. Czasem się zapuszczają na Fyrzarę, poznać ich można po płaszczach utkanych z białych piór.
- Oficer pożegnał się przykładając sobie otwartą dłoń do skroni i odszedł.
Patrzysz na sztabkę i wiesz, że gisunit nie jest jakoś nazbyt twardy, ale za to bardzo się iskrzy i lekkie uderzenie w ten metal powoduje obfity wysyp iskier. Łatwo coś podpalić. Ludzie używają mieczy z gisunitu i Twoja sztaba waży jakieś 1500 gram więc na jednoręką klingę by wystarczyło bez problemu.
Beorn i Murdock spojrzeli na Ciebie i nawet ich nie zdziwił Twój prezent od oficera, zwłaszcza, że Blair ma taki sam.
Murdock obejrzał te pasy i poklepał Cię po ramieniu: - Nie ma problemu. W ogóle ostatnio robi się tu niezręcznie. Głupio mi będzie wiązać swoich ziomków ale trudno, trzeba to trzeba.
Beorn: - Niezręcznie?
Murdock spojrzał na Beorna i Ciebie i kontynuował: - Każdy ma jakieś tajemnice... Beorn cyka się Cedończyków, Breg i Blair jacyś markotni...
Podzielcie się brzemieniem.

Beorn spogląda na Ciebie i wie, że Ty wiesz o jego uprzedzeniach, a on domyśla się, że też masz coś do powiedzenia. W drodze powrotnej z lochów obserwował Twoją minę i nie dałeś rady ukryć traumy jakiej tam doświadczyłeś. Wiesz, że pewnie by Cię zrozumiał, w końcu sam ma swoje na głowie. Więc widzisz umiarkowaną aprobatę w ich twarzach, ale pewny nigdy nie będziesz.
Beorn: - Kiedyś Wam o tym opowiem, ale wtedy będziemy potrzebować beczki mocarnego bimbru, heh.
Blair zawołał Was na wieczerzę, upiekł kurczaka i pokroił. Nalał też piwa każdemu do drewnianych kubków. Piwo pozyskał u kupca, który jest w wiosce. To piwo nosi specyficzną nazwę "Gorzkie Imperialne" - ponoć warzy się je od dawien dawna i ma paskudnie gorzki i zajeżdżący wódą smak.

Ziutek - 2021-06-15 22:28:25

Kiedy dowódca wspomina o białych piórach zamieram. Te skurwiałe syny. To oni. Oni zabrali mi rodzinę. Zgwałcili i zabili moją ukochaną siostrę Jorunn. Teraz to wróg nawet gorszy od tych skurwaiłych kanibali. Nie spocznę puki nie nakarmię nimi psy. Skurwiałe sucze syny.
Płonę z gniewu a moje mięśnie napinają się z gniewu.
Nie odzywam się. Czekam chwilę aż gniew trochę ostygnie. Przypominam sobie scene sprzed 10 lat. Ojca, matkę i kochaną Jorunn.
Kiedy to robię uderzam pięścią w pierś wstaję i patrzę na kolegów z naszego domostwa.
-Tak mam tajemnicę. Jedną z nich jest to co zobaczyłem z Blairem i Gulltopem. A było to dzieło kanibali. Kadzie z gotującą się krwią. Przybite kobiety do słupów. Oszpecone i zapłodnione przez tych kanibali. Żyły tylko aby być klaczami rozpłodowymi. A wszyscy inni to tylko bydło na rzeź dla nich. Z tym walczymy. Tak skończyli porwani. Mężczyźni jako pokarm a kobiety jako klacze. Nic więcej nie powiem. To i tak będzie dla was dwóch brzemieniem z, którym teraz musicie żyć. Nie muszę mówić też tego abyście zachowali to w tajemnicy. -zerkam na Bleira czy chce coś dodać.
Po czym biorę łyk piwa aby zwilżyć gardło. Zaciskam i rozluźniam wolną dłoń. Zastanawiiajac się czy mówić o swojej przeszłości. Jednak po chwili rozluźniam dłoń i patrzę na Beorna jak i Murdocka.
-Dla tego chcę was prosić o ochronę nad Vericą i Saphire. Stały się dla mnie ważne. Przywiązałem się do nich i chcę aby były szczęśliwe. A przede wszystkim aby przeżyły. Dla tego chrońcie je razem ze mną. A ja zrobię wszystko aby wam pomóc kiedy również poprosicie o pomoc. Wierzcie lub nie. Nigdy nie prosił ale brałem wszystko siłą jak na norda przystało. Jednak one stały się w moim umyśle rodziną. A dla rodziny zrobię wszystko. Nie ważne jak by to było okrutne. Niezgodne z prawem czy etyką. Nawet moja duma nic nie znaczy gdy chodzi o bezpieczeństwo i szczęście rodziny. -patrze na nich z oczami pełnymi pasji.
Tak w końcu one będą moimi drogimi siostrami. Będą siostrami i tym razem je ochronię. Już nie jestem słaby i nie jestem sam. Mam kompanów ale nie do końca im jeszcze ufam. W końcu musi upłynąć wiele wody zanim powstanie więź tak silna jak powróz. Jednak aby on powstał trzeba zacząć od cienkiej linki, która połączy nasze losy ii nada nam wspólny cel i kierunek.
Tak teraz myślę i intuicja mi podpowiada, że to najlepsze rozwiązanie. Wyjście gdzie nie tylko możemy zostać przypadkowymi ludźmi rzuconymi w wir wydarzeń. Tylko ludźmi, którzy sami wejdą z determinacją i przekonaniami aby sprzeciwić się przeznaczeniu i sięgnąć po swoje marzenia.
Może to tylko moje pomieszane myśli spowodowane nadmiarem doświadczeń z ostatnich dni. Kopalnia. Wioska. Podziemia. A na dodatek teraz ta wieść o Białych Krukach.
Znalazłem was w końcu. Tych, którzy odebrali mi wszystko. Trop, który miałem jako jedyny po masakrze wioski. Ludzi, którzy odebrali mi osobę najcenniejszą an świecie. Moja kochaną Jorunn. Moje słońce i księżyc. Moją miłość. Moje serce.

Viestun - 2021-06-15 23:48:36

Nie myślałeś nad tym szczegółem, aczkolwiek słyszałeś o Białych Krukach, bo Skrząca Gwardia została założona przez Fyrów właśnie po to, by walczyć z zakonem. Ale gwardia to zbieranina przypadkowych ludzi którzy szukają dachu nad głową i pewnej miski. Nie w głowie im walka z rycerzami zakonu, którzy w dodatku mają opanowane rzemiosło walki do perfekcji.
Wiesz, że Twoja rodzina została wymordowana pewnego dnia i wiesz również, że po wioskach Fyrzary krzątały się Białe Kruki. Wiecznie uważali lud za swoich dłużników a samych siebie uważali za święte krowy. Śmierć Jorunn wręcz złamała Ci serce bo widziałeś jej pozbawione czci zwłoki a była to nie tylko siostra ale najlepsza przyjaciółka. Do dziś nic nie jest w stanie zasklepić rany w sercu, jakiej nabawiłeś się za dzieciaka.
Podzieliłeś się tym, co widziałeś tam na dole a Beorn i Murdock w pewnym momencie bardziej skupili się na słuchaniu niż na jedzeniu kurczaka. Blair wypił za jednym machem cały kubek, gdy o tym wspomniałeś, i w przerwie na Twoje milczenie w końcu wtrącił swoje trzy grosze: - To co mówi Bregzarit nawet w ułamku nie oddaje tego co tam było. Trzeba to po prostu zobaczyć, by sobie to uzmysłowić, ale nie polecam tego miejsca. - nalał sobie więcej gorzkiego piwa licząc, że procenty umożliwią mu lepszy sen. Mimo to znamiona traumy trochę zeszły z jego twarzy gdy poruszyłeś na głos ten temat, jakby kto zrzucił pewien ciężar z psychiki. Ty też czujesz lekką ulgę.
Murdock: - A jednak, pogłoski o tych ludojadach są prawdziwe. Nie wiem co powiedzieć, stary - położył Ci rękę na karku chcąc dodać otuchy. - Nie wiem, czy można być większym skurwysynem niż Ci kanibale, ale chyba nie da się. - Przez chwilę wszyscy popadliście w refleksję którą znamionowała kilkusekundowa cisza.
Potem powiedziałeś o ochronie tych dwóch młodych kobiet, jakie poznałeś niedawno w wiosce. Murdock aż się ucieszył na Twoje słowa - po prostu widzisz po nim, że pokrzepiłeś jego serce. Po małej przerwie wrócił do jedzenia pieczonego drobiu, a Beorn przeżuwał ostatni kęs i gdy przełknął dodał coś od siebie. - Saphire i Viorica, hmmmm. Tą pierwszą kojarzę, witałem się z nią gdy wjeżdżaliśmy do wsi. Ładna.
- Napił się piwka - Owszem, są to miłe kobitki i życzę im dobrze ale ja mam inne problemy. Jestem poszukiwany przez cesarskie wojsko i dobrze, że nie przedstawiałem się nikomu prócz Was i oficerów. Także Bregzarit, przykro mi, ale nie mogę zadawać się z chłopkami, bo pierw muszę się dowiedzieć, czy nikt mnie tu nie szuka...
Murdock: - Viorica to była dziewczyna Volosa, szkoda że straciła bliską osobę... - Potem Murdock odwrócił się w Twoją stronę i rzekł - Nie ma sprawy Bregzarit, razem szliśmy w bój to i razem będziemy chronić chłopki. Ja tak samo zaprzyjaźniłem się z taką jedną trochę starszą ode mnie... na imię jej Jelenne. - zarumienił się lekko. - Ma mnie za bohatera, bo ubiłem rannego zjawostwora. Nie mogę jej zawieźć.
Blair: - No i tak o to trafiliśmy tu na te przeklęte ziemie. - Spojrzał na Ciebie - Rodzina, hmmm, piękna rzecz. Została mi tylko matka kilkadziesiąt mil stąd. Wolę, by trzymała się z dala od tych stron, ale jeśli Fyrowie i gwardia nie zrobią tu porządku to prędzej czy później ten chaos i ją dosięgnie.
Skończyliście jeść a Murdock zaczął już przypinać pasami Blaira do łóżka. Beorn spojrzał na Ciebie pytająco, czy już ma robić to samo.
Blair: - Bregzarit, jakby co to wstawaj rano, postrzelamy. Dobranoc wszystkim i jakbym zaczął majaczyć przez sen to zakneblujcie mnie.

Ziutek - 2021-06-16 18:49:16

Tak to prawda złamało mi to serce. Zabolało mnie to bardziej niż śmierć matki i ojca. Nawet teraz to co jej zrobili przed śmiercią sprawia, że chcę wypatroszyć tych skurwysynów. Ona miała zaledwie 10 lat. Była bez winy i skazy. A jednak te świnie. Zgwałcili ją i zabili.
Tylko dla tego, że uważali się za lepszych i, że mogą bo są lepsi. Czym oni są do chuja? Nie wybaczę, nigdy im nie wybaczę. Będę rósł w siłę i opanuje kunszt wojenny aby zabijać ich. A ich głowy będą zdobić ołtarz jaki wybuduje w przyszłości. Będą się na mnie patrzeć nawet po śmierci. Nawet kiedy zostanie tylko goła czaszka ez skóry a gałki oczne już dawna zgniją. Puste oczodoły nadal będą się na mnie patrzeć. A ja na tronie zasiądę naprzeciw nich i w przyszłości będę torturował każdego Białego Kruka jakiego pojmę. Zamęczę ich na śmierć aż będą błagać aby nadeszła ona szybko. Wtedy też gdy będą blisko śmierci wrzucę ich do dołu z kanibalami gdzie pożrą go żywcem. Nawet to będzie małą karą za to co zrobili mojej kochanej Jorunn.

Otrząsam się po chwili aby wrócić ponownie do powierzchniowego Bregzarita. Przez gniew i wspomnienia chwilowo obie jaźnie spotkały się w jednym punkcie. Obie świadomości chciały tego samego. Pragnienie zemsty 13 i Bregzarita są w przypadku Jorunn takie same.

-To prawda. Słowa nie oddadzą tego co tam było. To nawet nie ludzie więc nie musicie ich tak traktować. To tylko plaga, której się trzeba pozbyć wszelkimi dostępnymi środkami. Ta walka nie będzie honorowa. W końcu nie są nam równi bo nie są nawet ludźmi. -patrze na Beorna i moje słowa kieruje do niego twarzą w twarz stajać przed nim. -Rozumiem i doceniam, że nam to powiedziałeś. Będę cie krył tak jak będę mógł. Doceniam twoje zdolności bojowe i nie tylko. Dla tego popytam tu i tam czy nie ma dziwnych plotek. W końcu mamy już sprzymierzeńców w tej wiosce. A co do plotek musisz uważać na Yngvara to prawdziwy plotkarz a język ma dług. Gdy będę się przyuczał z nim fachu budowniczego przyłożę ucho aby wybadać czy coś jest na twój temat. -kładę mu rękę na ramieniu i poklepuje.
Odwracam się do Murdocka i patrzę na niego. Uśmiecham się kiedy mówi o swojej wybrance.
-Przyprowadź Jelenne tu. Chętnie ją poznam i skoro jest ważna dla ciebie będę ją również chronił jak i ty chcesz chronić ważne dla mnie osoby. To naturalne, że odwdzięczę się tym samym. W kilku będzie łatwiej zając się nimi kiedy zaprzyjaźniły by się. W końcu spędzimy tu trochę czasu. -poklepuje go po plecach. -Panie bohaterze. -uśmiecham się.
Kiedy Blair wspomina o rodzinie uśmiech mi znika z twarzy. Odwracam się do niego i najspokojniej jak tylko potrafię mówię.
-Moją rodzinę zabiły Białe Kruki. Dla tego tylko oni są niżej od Dzikich z podziemi. 10 lat temu zabili moją ukochaną siostrę dla tego mam zamiar w przyszłości zabić ich tak ielu jak tylko zdołam. To mój cel główny w moim życiu. Może dla tego nie toleruje gdy źle traktuje się kobiety. Przypomina mi się siostra i dla tego chcę je chronić. Może to moja pokutę. -patrzę w sufit po czym opuszczam wzrok  na wyciągnięte zaciśnięte w pięć dłonie trzymane przed klatką piersiową. -Wtedy byłem słabym 6 latkiem. Teraz zostałem pobłogosławiony tym wielkim ciałem. -uderzam się w pierś. -Jednak nadal jestem słaby. Nadal muszę się wiele nauczyć. Nie tylko w kunszcie walki ale i wielu dziedzinach, które będą mi potrzebne w drodze do mojego celu zemsty. Dla tego chętnie będę uczył się od was chłopaki wszystkiego co umiecie. W zamian nauczę was tego co sam umiem lub po prostu wykuję wam to co będzie potrzebne. Na razie mam tego trochę dla tego powiedźcie co jest potrzebne naszej grupie rano aby być efektywniejszym. Jednak myślę, że podstawą będą i tak wspólne treningi codzienne aby nasze zgranie było coraz lepsze. Musimy się lepiej poznać. Nasze nawyki i odruchy. Tak aby w walce nie było kolejnych ofiar jak ostatnio. Mamy tylko jedno życie. Wykorzystajmy je ak najlepiej aby niczego nie żałować. Wysiłek włożony w to zaowocuje. To pewne. -patrze na nie spojrzeniem pełnym pasji. -Dla tego zakneblujcie mnie od razu. Moja głowa jest pełna myśli. Nie chcę wam przeszkadzać. A trening z tobą Blair jest bardzo owocny. Dzięki niemu mogłem korzystać z kuszy i dmuchawki. A teraz panowie do świtu. Aby po ciemnej nocy nadszedł upragniony świt. W końcu słońce zawsze wstaje po nocy. -z tymi słowami kładę się w oczekiwaniu na zakneblowanie i sen.
Jednak moja głowa jest pełna myśli. Mam w końcu tak wiele do zrobienia. Trzeba zacząć szukać zaufanej sekretarki, która zajmie się spisywaniem tych planów. Potem będę musiał zdobyć zaufanie wszystkich tu aby wdrażać mój plan powoli w życie. Nasza więź jest jednak za mała. To wymaga czasu i czynów. Jednak myślę że po wydarzeniach z podziemia i szczerej rozmowie z nimi jestem bliżej stworzenia z nimi trwałej więzi. Z tymi myślmi zasypiam oczekując na to co przyniesie noc.

Viestun - 2021-06-22 19:21:26

Z tego co mówią w gwardii to Białych Kruków jest łącznie jakiś tysiąc i ta formacja jest na wymarciu. Oficer Ingebor wie o nich bardzo dużo, ponieważ jako zwiadowca słyszał od setek ludzi historie o nich - zarówno dobre jak i złe. Wiadomo, wasza gwardia skupia się na nie wpuszczaniu Kruków na stronę Fyrzary i od tego są strażnicy i zwiadowcy, ale zwiadowcy są oczami i uszami Skrzącej Gwardii i odgrywają ważną rolę.
U oficera często widziałeś szczegółowe mapy południowej granicy Fyrzary z krainą Kruczych Dworów gdzie przeważnie rozgrywają się wszystkie działania wywiadowcze.
Na forcie Ragnador mówi się, że rycerze z zakonu to prawdziwe maszyny do zabijania i gwardia jeśli ich zabija to podstępem.
Beorn lekko się zamyślił, gdy wspomniałeś o budowniczym i faktycznie każdy ma go za plotkarza. Ty jesteś wręcz przekonany, że wasz budowlaniec może wiedzieć więcej niż oficerowie jeśli chodzi o takie czysto obyczajowe sprawy.
Murdock lekko się speszył gdy wspominałeś o jego koleżance, ale docenił Twoje dobre chęci. Ale widzisz, że zdaje sobie sprawę, że zabicie zjawostwora powinno się przypisać całej drużynie, on tylko zadał ostatni cios. Ale spił śmietankę i jeszcze zabrał truchło tutaj jako dowód i łup w postaci futra.
Blair Lodowa Włócznia już leżał w łóżku związany gdy mówiłeś o rodzinie i zbrodni jakiej na niej dokonano. Sprzedałeś mu dosyć ciężkie info na dobranoc, i nie bardzo wiedział, co ma z tym zrobić. Tak zamyślony przestał skupiać się na śnie chociaż oczy mu się kleją tak samo jak Tobie.
Blair: - Zemsta to drugie imię Skrzącej Gwardii... Formacja powstała głównie za sprawą skrzywdzonych przez zakon. A ofiary będą zawsze, nawet w walce z Krukami czy ludożercami. Nie ma takich wojen w których nie ginęli by niewinni. - powiedział to po jakiejś minucie bo tyle mniej więcej trwał Twój monolog. Ledwo to słyszałeś bo Blair mówił to będąc już w półśnie. Beorn Cię związał gdy się położyłeś. Mimo gonitwy negatywnych i pozytywnych myśli momentalnie usnąłeś.

Miałeś długi sen w którym widywałeś swoją siostrę Jorunn. Sen był pozbawiony jakiejkolwiek logiki i chronolologii. Po prostu widziałeś swoją rodzinę stąpającą bo równinie zrobionej z ludzkich rąk które chciały ich złapać i wciągnąć na dół jak ruchome piaski.
Widocznie były to czasy wczesnego dzieciństwa, ale już wyrośnięty w tym śnie. Mimowolnie chciałeś sięgnąć po topór i poucinać te wszystkie łapy z podziemia ale w zasadzie nic złego się nie działo.
Pod koniec snu widziałeś jak wszystko na powierzchni było już utkane z ludzkich, żywych dłoni. Domy, drogi i płoty były otulone setkami rąk. Nawet konie, podwórkowe psy, koty były w objęciach pełzających dłoni. Nie działo się nic spektakularnego i strasznego, po prostu ręce zastępowały śnieg w krajobrazie.

Obudziłeś się i już widzisz ruch w Waszym domostwie. Beorn spostrzegł, że już nie śpisz i odwiązał pasy. Blair był już odwiązany i jak zwykle wstał wcześniej niż Ty by przygotować kusze, pociski oraz tarczę ze słomy. Murdock już kręci się gdzieś po ulicy i poprosił swoją starszą koleżankę by zmieniła opatrunek Beornowi, bo ten chce jak najmniej wychodzić na zewnątrz. A sam Murdock przedtem chciał przedstawić Jelennie młodą Saphire, ale zdał sobie sprawę, że chłopki już się znają.
Śpisz prawie przy oknie i gdy wychyliłeś głowę to zauważyłeś jak zwykle poranne odśnieżanie. Kupiec szykuje się do odjazdu a kapłan zebrał od kobiet drobne podarki jako ofiarę. Kapłanowi cedońskiemu towarzyszyć zaczął paladyn w ocieplanym, lekkim pancerzu płytowym.
Po wiosce prócz świstu wichury zaczęły rozlegać się odgłosy wbijania gwoździ - pewnie budowniczy już zaczął pracę.

Ziutek - 2021-06-22 20:03:42

Kiedy wstaje sprawdzam swój stn. Jak dzis mają się moje rany. Zerkam na dłonie i zaciskam je. Jestem pewny. Teraz nie pokonam Białych Kruków. Nie mam na to siły i oddziału jednak trzeba zacząć już dziś trenować nad sobą. Jestem młody a zemsta zaczyna się od dziś. 10 lat spędziłem aby wykuć podwaliny do niej. Ciało rozwinęło się wraz z umysłem. Jednak to za mało. Teraz muszę przejść do kolejnego etapu. Czy potrwa on 10 czy 20 lat. To bez znaczenia. Będę każdy dzień spędzał tak aby być coraz bliżej tej zemsty. W końcu to cel mego życia. Poboczne rzeczy będę wykonywał skrupulatne ale i tak większość uwagi. Jednak teraz muszę się skupić na tym co jest w moim zasięgu. Na to mam wpływ tu i teraz. Plany to nadal plany jeśli nie wprowadzę je w zycie.
Wypowiedziałem wyniosłe słowa teraz poprę je czynami. Muszę dbać o reputację, że słowa Bregzarita nie są cholewą. Aby w przyszłości mówiono, że Żelazny zawsze robi to co mówi.
Tak więc wstaję , przemywam twarz, ubieram się i idę na zewnątrz z swoją kuszą. Muuszę trenować. Wykuć nawyki aby stały się dla mnie czymś normalnym. Trening wojenny, trening rzemiosła, trening społeczny. Jeśli utrzymam te trzy formy treningu będę mógł szybciej przejść do relaizacji swego planu aby wcielić go w życie.
-Witam panowie. Mamy piękny poranek. Mam nadzieję, że w nocy nie rzucałem się za wiele i mogliście spać spokojnie? -mówię z uśmiechem na twarzy.
Patrzę na Blaira i idę do niego na zewnątrz.
-Nasz trening pora zacząć. Do śniadania chętnie poćwiczę z tobą. Potem udam się na naukę do Yngvara ale też tylko do obiadu. Następnie postaram się poprawić naszą kryjówkę a kiedy będzie się ściemniać odwiedzę kobiety aby sprawdzić co u nich i czy nie potrzebują niczego. Taki mam plan na dziś a jaki jest twój? -pytam aby dowiedzione się więcej o jego stylu życia i tym co dla niego jest ważne.
Sam będę układał swoje plany dnia wedle tego co danego dnia będzie miało wyższy piorytytet. Jedynymi stałymi punktami będzie poranny trening jak i wieczorne odwiedzanie kobiet. Jedynie misje mmogą przeszkodzić mi w jego realizacji.

Viestun - 2021-06-29 21:46:23

Twoje rany na plecach były rozległe ale nie głębokie i szybko się goją. Z tymże czujesz to pieczenie gdy się schylasz, podnosisz coś albo nawet chodzisz.
Rozmyślałeś sobie chwilę przed porannymi czynnościami siedząc na łóżku i sprawdzając zasklepiające się rany. Obecnie w Twoim zasięgu jest rozwój i obronność wioski a teraz widzisz, że ta misja się rozwija bo problem z podziemnymi napastnikami jest większy niż mogło się wydawać. Skrząca Gwardia traktuje to również jako zwalczanie doraźnych problemów ponieważ nie są w stanie uderzyć na Białe Kruki, ponieważ respektują zasadę, że nie wchodzą na cudzy teren. Ale na swoim będą przelewać krew by bronić ludności Fyrzary.

Jeśli chodzi o Żelaznych to dokładnie nie wiesz czym się zajmowali i jaką mieli renomę dziesiątki lat wcześniej. Zapewne w Lesie Tysiąca Sopli mógłbyś się dowiedzieć, lecz nie wiesz jaka jest kondycja tego miejsca i czy tam nordowie też mają problemy podobne do tych tutaj.

Wziąłeś swoją średnią kuszę i zacząłeś trenować wraz z Blairem. Postrzelałeś sobie z drewnianych bełtów i z łatwością przychodziło Ci celowanie w tarczę. Nabrałeś pewności siebie po tym, jak strzelałeś do ruchomych obiektów pod ziemią i Twoje umiejętności wzrosły.
Zagryzałeś kiełbaskę i strzelałeś wspólnie z Blairem rozmawiając jednocześnie o głupotach. Blair mówił, że nic mu się nie śniło i widzisz po nim, że czuje się tym zawiedziony.
Blair: - Chętnie pomógłbym w budowie, ale będę szedł z Gulltopem na polowanie jak skończymy trening. Wioska ma niezbyt duże zapasy żywności i trzeba to zmienić.

Murdock przyszedł z Saphire i Jelenne by popatrzeć jak strzelacie. Beorn siedzi w domku i montuje aparaturę do bimbru.
Blair: - Co chcesz poprawiać w kryjówce? - spytał z zaciekawieniem.
Skończyliście trening który trwał ponad godzinę. Na innych posesjach trenowali również inni kompani.
Na sąsiednim podwórku widzicie przez płot jak kolega po fachu - Lois Lorker, wasz łowca o blond włosach daje popis łucznictwa gdzie na 5 możliwych strzałów trafił 4 razy w środek słomianej tarczy. Teraz nie dziwi Was czemu trafił jednego Zakapturzonego zwiadowcę w łeb. Kilka domostw dalej podoficer Grelog trenuje wieśniaczki, młodych chłopców i dziewczynki w boju - pierw robi im wykład teoretyczny na temat broni i wroga, a potem każe się naparzać drewnianymi mieczami. Jednego dzieciaka nauczył strzelać ze swojej kuszy.

I tak mija Wam kolejny dzień w którym czekacie w napięciu na atak który nie nadchodzi. W tym czasie oficer Ingebor sprowadził do wioski dziesięciu rekrutów z sąsiedniej wioski. Sąsiednia wioska nazywa się Czarna Tundra a w zasadzie nazywała, bo została zrównana z ziemią kilka tygodni temu. Kobiety i dzieci w większości zostały uprowadzone przez większą grupę Zakapturzonych. Pozostałych 10 chłopa z tej wioski zostało bez rodziny, żon, dzieci i postanowili, że ostatnią rzeczą jaką zrobią w swoim życiu to pomogą Wam oraz zemszczą się na ludożercach.
Ingebor prowadził chłopów praktycznie w pojedynkę przez kilkanaście mil. Jeden z chłopów ma ponad 50 lat, ma na imię Cole, oraz zna się dobrze ze starszym Waszej wioski - Nertusem. Reszta chłopów to dosyć młodzi ludzie z przedziału 20-30 lat. Jeden z nich nie ma ręki a inny ma poparzoną twarz.
Oficer robi co może, by zwiększyć obronność wioski. Ty także pomagasz Yngvarowi przy pracach nad fortyfikacjami palisad, nawet Saphire, Jelenne oraz Viorica zaczęły ciosać drewniane elementy dla budowniczego. Viorica uśmiechnęła się radośnie, gdy zobaczyła Cię na budowie: - Hej Bregzarit!
Jest mobilizacja i poczucie jedności, ale jednocześnie wszyscy boją się bardziej zmasowanego ataku ze strony wroga. Oficer obecnie czeka na dwóch zwiadowców których wysłał, pierwszy ma obadać miejscówki ruin skąd wychodzą Zakapturzeni (tam gdzie byliście) a drugi został wysłany po posiłki do fortu Ragnador.
W zasadzie na najbliższe dni nie masz rozkazów. Twój oficer chyba zauważył że zależy Ci na dobru tej wioski i angażujesz się w pomoc. A to, że nie daje Ci rozkazów to znak, że on myśli podobnie do Ciebie.

Ziutek - 2021-06-29 23:19:38

Kiedy czas pozwoli sprawdzę przeszłość swojego klanu. W końcu mogę być ostatnim Żelaznym w swoim klanie. Więc muszę to sprawdzić. Każdy dzień tu może być moim ostatnim a nawet kiedy umrę nie chcę niczego żałować.
Pozostawienie swojej woli potomstwu nie jet głupią sprawą jednak z drugiej strony jest to brzemię, które obecnie sam dźwigam na swych ramionach.
Na razie i tak nic nie mogę z tym zrobić. Nie jestem miłośnikiem braniem na siłę kobiet. Dodatkowo nadal jestem prawiczkiem. Ha zabawne. mój kutas nigdy nie był w żadnej dziewce a sam nawet nie pamiętam czy widziałem cycki i pizdę jakiejkolwiek kobiety w swoim życiu.

Na treningu skupiam się na tym jak leży mi w dłoni kusza. Jak i na tym jak jest zbudowana i co mógł bym zrobić z jej konstrukcją. Bo irytujący jest długi czas potrzebny na ponowne naciągnięcie kuszy. W tym czasie broń jest bezużyteczna. Ostrza przy ramionach kuszy można by było domontować jednak jaki by miało to wpływ na ciężar broni, jej stabilność czy celność? Patrzę na kusze po treningu i zastanawiam się z punktu widzenia moich umiejętności kowalskich.

-O polowanie. Niestety nie robiłem tego i z moimi umiejętnościami na ten czas bym był tylko kulą u nogi. Bardziej przydam się w wiosce. A co do przebudowy i rozbudowy naszej kryjówki. Mam na myśli kilka kluczowych zagadnień. Dwie podstawowe to oddzielenie sekcji mieszkalnej od rzemieślniczej. W jednej jemy i odpoczywamy zbierając siły wiec bliskość warsztatu gdzie kuje czy bimbrowni było by trochę kłopotliwe. Zwłaszcza, że oba muszą być oddzielone dla bezpieczeństwa. Dodatkowo magazyn na nasze fanty z wypraw i rzeczy, których nie używamy powinien być zabezpieczony. Na tyle aby w kryzysowych sytuacjach był też naszym ostatnim bastionem. Dodatkowo na strychu przydało by się jakieś dodatkowe miejsce aby pod osłonom dachu móc zasypać napastnika ostrzałem z bezpiecznej pozycji. Na razie tylko na takie przemyślenia wpadłem. Zwłaszcza, że coś mi mówi, że zostaniemy tu dłużej. Dodatkowo kilka  dodatkowych miejsc do spania też by było mile widziane. Możliwe, że będziemy ich potrzebowali aby obronić kobiety w ciężkich chwilach lub kiedy nam się grupa powiększy. -odpowiadam na jego pytania cały czas rozważając czy to wszystko co miałem na myśli.

Kiedy inni trenują czuję, że nie jest tak źle bo inni też poważnie podchodzą do sprawy. Zwłaszcza ten łucznik. Chętnie przywitał bym go w naszej grupie jednak najpierw zbiorę więcej informacji o nim aby mieć jakiś punk zaczepny aby stworzyć z nim relację o lepszym starcie.
Kiedy widzę tych mężczyzn zastanawiam się tylko jak dużo z nich przeżyje ich pierwsze starcie. Czy gniew nie uderzy im do głowy i nie zginą bezsensowną śmiercią nie dokonawszy zemsty za swoich najbliższych.

Kiedy widzę kobiety uśmiecham się do nich na powitanie. Ich widok dodaje mi otuchy ii sprawia, że chcę dać z siebie więcej niż 100%. Myślę, że będą moją siłą napędową do puki będę tu żył w tej wiosce. A potem jeśli zechcą podążać za mną zabiorę je ze sobą. Ich strata była  by la mnie ciosem. W końcu to zastępstwo mojej siostry. Mogę doznać poważnych uszkodzeń w moim umyśle kiey by umarły jednak jestem na to gotowy. Jestem za nie odpowiedzialny i uczynię z nich swoja rodzinę, którą straciłem. Będę żył dla rodziny aby ja chronić.
Możliwie, ze przez te lata właśnie tego mi brakowało. Siostry, która nie chroni mnie a którą ja mogę ochronić. W końcu nie zrobiłem tego 10 lat temu. Wiec teraz mam szansę na odpokutowanie. To nie forma kary a raczej daru od losu, że mam szansę na odpokutowania swych grzechów.

-Yngvar wiesz coś może o sytuacji w tej wsi. Zwłaszcza kapłan i rycerz. Przynieśli z sobą jakieś wieści? W końcu są tu z nami od poczatku. A i wielu mają zwolenników. -uśmiecham się krzywo mimo, że mają inną wiarę są zbyt agresywni w nawracaniu. -A tak na marginesie. Chce rozbudować miejsce gdzie się zatrzymałem. masz może jakieś wskazówki dla mnie. W końcu jestem amatorem a moje zdolności są znikome. Jednak chcę to zrobić aby zwiększyć zakres swoich możliwości. Nie chcę spocząć na laurach. -kiedy jestem witany uśmiecham się. -Witaj. Miło cię widzieć. Was też dziewczyny. Pamiętajcie o swoim bezpieczeństwie i nie przemęczajcie się zbytnio. W przeciwnym razie było by mi smutno, ze takie piękne kobiety jak wy tak bardzo nadwyrężyły swoje ciała. Ciężka praca jest dla nas mężczyzn jednak jeśli robicie coś na co pozwala wam wasze ciało i nie przemęczacie się. Nie mam żadnych zastrzeżeń. W końcu same wiecie doskonale na co możecie sobie pozwolić. -uśmiecham się ponownie i wracam do pracy.

Po chwili znowu przestaje i zwracam się do nich jak zawsze ostatnio z uśmiechem.

-Chę rozbudować miejsce gdzie się zatrzymaliśmy. Dla tego gdy poczujecie sie zagrożone bezzwłocznie próbujcie się tam dostać z swoimi bliskimi. Może nie być tam za wiele miejsca ale gdy będzie kryzys chcę mieć was w zasięgu swych ramion aby was chronić. Inaczej bym byl niespokojny. -mówię poważnym tonem.

Sam też czekam na wieści od wysłanych zwiadowców. Jednak sam muszę wziąć los w swoje ręcę i trzymać go mocno aby był zgody z moimi przekonaniami lub najbliżej ich. W końcu moje ego jest zbyt wysokie dla przeciętniaków.

Viestun - 2021-07-27 20:17:25

Zastanowiłeś się nad swoimi podbojami seksualnymi a w zasadzie ich brakiem. Nie miałeś kiedy nawet myśleć o takich sprawach, ponieważ Twoje dzieciństwo było w cieniu rzezi na rodzicach i siostrze. Potem był sierociniec gdzie opiekunka była oschłą, schorowaną kobietą również po przejściach. Twoje życie zaczęło się dopiero nie dawno gdy nabrałeś męskiej postury i jesteś zdolny chwycić za broń.
Do kuszy mógłbyś domontować jakiś ostry kolec którym awaryjnie próbowałbyś dźgnąć kogoś kto się zbliży. Ale przeważnie między strzałami nabija się kuszę a nie wdaje w walkę wręcz więc i tak najlepsze rozwiązanie to odległość albo bycie na murach.
Blair przerwał Twoje rozmyślania i od razu dostrzegł kłopotliwość z jaką nabijasz kuszę - Heh, kuszę dłużej się nabija niż nakłada strzałę z kołczanu na cięciwę. Kusza to broń dla laików, ale pocieszę Cię - wyspiarze potrafią konstruować nowoczesne, piętrowe kusze powtarzalne które wypluwają pociski seriami. Gdybym taką miał, to zostałbym królem polowania, heh. - Zaśmiał się - Gdy burdel tutaj się uspokoi to mam zamiar udać się do miasta Ventgar setki mil stąd. Ponoć tam takimi handlują.
Trenowałeś parę godzin z Blairem i gadałeś.
Blair: - Rozbudowa i przebudowa będzie działką Yngvara bo teraz on jest tym który kieruje wszelkimi budowami, a w razie ataku będziemy strzelać lub rzucać czym się da z pomostu palisady. Mam nadzieję że tych kanibali nie będzie sto...
Myśliwy poszedł na polowanie z podoficerem.

Yngvar jak zwykle zapracowany i pełny werwy odpowiedział Ci na pytanie: - Kapłan to stary skąpiec który od dwóch lat zbiera na remont świątyni oraz budowę kapliczki. Zbiera, zbiera i zebrać nie może. A wiem ile takie prace z materiałami by kosztowały i myślę że jest kanciarzem.
Z rycerzem idzie porozmawiać, ale ja wiem co tu robi. Jest nasłany przez szlachciców ze stolicy królewskiej i szuka wzmianek na temat pewnego sławnego norda, który rozpętał największą rozpierduchę od lat. Jest to długa historia którą jako jeden z nielicznych znam. - Powiedział z dumą w głosie. - Ale nawet ja nie jestem na tyle głupi, by być informatorem byle kogo i ściągać tu cesarskich rycerzy.
A jeśli chodzi o rozbudowę, to cóż, każdy mieszkaniec jest zdany na siebie. Moja rola to sprawić by żaden nieproszony chuj nie wszedł do nas.
Mogę jedynie doradzić i pokierować.

- kazał kontynuować pracę przy obrabianiu elementów na pomosty i umocnienia do palisad. Od początku widziałeś, że z palisadami jest coś nie tak - mają one kilka dużych dziur na tej samej wysokości u góry. Dopiero teraz zauważyłeś, że Yngvar zgromadził drewno na elementy wypełniające te dziury specjalnymi belkami wystającymi na zewnątrz. Niektóre wystające belki są prostopadle połączone grubymi deskami z zewnątrz ogrodzenia. Nikt początkowo nie wiedział o co chodzi Yngvarowi z tym wszystkim ale dziś w końcu zdradził, że ma to być system obronny do obalania drabin przystawianych do palisady ze strony nieprzyjaciół.
Przywitałeś się z dziewczynami, zwłaszcza Saphire się ucieszyła. Jelenne uśmiechnęła się szyderczo po Twoich słowach i dodała - Nie jesteśmy w ciąży by się nie nadwyrężać. Lepiej powywijać młotkiem teraz niż trafić tam na dół - pokazała palcem na ziemię. Chyba miała na myśli lochy. Jelenne wzięła się do pracy i co chwilę zerka zalotnie w stronę Murdocka który też dostał zajęcie kilkanaście metrów dalej. Kilku nowo przybyłych również zaczęło pracować przy palisadzie ku radości Yngvara który już wziął pod swoje skrzydła dodatkowych robotników.
Na budowie pojawiło się co najmniej pięciu nowych wieśniaków z sąsiedniej zdewastowanej wsi. Patrzą z pogardą na kapłana i rycerza. Sytuacja robi się trochę nerwowa.
Viorica: - Mam nadzieję, że wasz oficer zapanuje nad nowymi ludźmi. Stracili dom i rodziny, pewnie będą szybko chcieli wymierzyć sprawiedliwość.
Sapphire i Viorica jako młode kobietki mają w miarę lekką pracę. Zajmują się podawaniem narzędzi i ewentualnie ostrzeniem.
Saphire: - Spokojnie. Tak jak Bregzarit mówił, musimy trzymać się razem. - Popatrzyła na Ciebie - Twoi kumple wydają się być godni zaufania. Tylko ten łysy, Beorn ciągle siedzi w zamknięciu.
Wieśniacy ze zniszczonej wsi mimo tarć współpracują i praktycznie cała wioska ma ręce pełne roboty. Jest to ciężki dzień ale podoficer Grelog jakoś nad tym panuje. Jeden z nowych zaczął się strasznie ciskać o to czemu zajmujecie się budową zamiast zejść do lochów i pozabijać kanibali. Gdy zaczął wszczynać burdy to Grelog obił mu mordę i to konkretnie. Przez resztę dnia był spokój.

Ziutek - 2021-07-27 23:19:00

Słucham uważnie Blaira. Wspomnienie o kuszy pobudza moje zamiłowanie do tworzenia broni. A wzmianka o kanibalach sprawia, że gniew we mnie powoli narasta. Dla tego mocniej napieram aby załadować kuszę,
-Masz racje przyjacielu kusze są prostsze w obsłudze. Nie wymagają tylu treningu co łuki. Na chwilę obecną to szczyt moich możliwości strzeleckich. Popracuję jeszcze nad prędkością naciągania kuszy jednak jako kowal na pewno spróbuje to sobie ułatwić. A co do kanibali ilu ich by nie było musimy obronić to miejsce. Zwłaszcza kobiety. -milknę celuję do celu i oddaje strzał. -Jeśli nam się nie uda czekać je będzie gorszy los od śmierci. W przyszłości chciał bym ci towarzyszyć ale nie wiadomo co nam przyszłość i los przyniesie. Skupmy się na rzeczywistości jaką mamy teraz.

Potem kiedy wyrusza na polowanie odprowadzam go wzrokiem bacznie przyglądając się pozostałym, którzy na nie wyruszają. W końcu nie można nikomu ufać zawsze muszę być czujny i gotowy na potencjalne zdrady, zasadzki i ataki. W końcu nie ufam ludziom z natury. A grupa, którą tworzę zaczyna być dla mnie jak moja rodzina. Nie pozwolę nikomu skrzywdzić ponownie mojej rodziny.

Z Yngwarem robię to co mogę aby podpatrzeć i nauczyć się podstaw. Chce zdobyć trochę jego wiedzy aby samemu móc robić w przyszłości sprawy budowlane. Nie mogę ufać fachowcom. Mogą mnie zdradzić. Wyjawić sekrety. Niektóre rzeczy po prostu będę musiał samemu wykonać. A zwłaszcza jego gadka sprawia że ma luźne usta. Tym bardziej przekonuje mnie aby go tylko wykorzystać i nawiązać wieź opartą na przyjaźni. Jednak nie włącze go do naszej grupy. Było by to zbyt ryzykowne.

-Bardzo chętnie poznam twoje opinie i zastosuję się do nich. W końcu jestem amatorem. Jednak ciężką pracą, determinacją i silną wolą myślę, że uda mi się polepszyć w tym co robię. A co do kapłana to mam o nich małą wiedzę. Jedna też uważam w oparciu o twoje słowa, że jest niezłym krętaczem. Sam rycerz jest problematyczny ale co to za historia z tym nordem? Widzisz nic mi to nie mówi. -spoglądam na niego z typowym dla mnie spojrzeniem kiedy biorę coś na poważnie.

Na słowa Jelenne reaguję szybko.
-Wybacz Jelenne nie chciałem cie urazić. To tylko troska. W moim życiu zawsze opiekowała się mną moja starsza siostra. Jednak zabito ją brutalnie 10 lat temu. Potem wychowywałem się w sierocińcu. Dla tego wybacz brak ogłady z mojej strony. -drapię się zakłopotany po potylicy.

Spoglądam na pozostałe dwie kobiety i uśmiecham się aby załagodzić swoją wtopę. Jednak ciągle mam na uwadze słowa Jelenne.

-Spokojnie. Jeśli oficerowie nie mogą sobie pozwolić na ich egoistyczne zachowanie. Dodatkowo ja i Murdrock jesteśmy tu. Nie tylko my dwaj. Dla tego jesteście bezpieczne. Nie pozwolę aby stała wam się krzywda. A co do naszego kamrata Beorna może odczuwać skutki strzałki kanibalów nadal lub po prostu musi przemyśleć parę spraw w samotności. Ludzie różnie przeżywają sytuacje kiedy ich życie było zagrożone. Sam widzę, że się zmieniłem jednak w moim przypadku zmiany są na lepsze, w końcu jestem w waszym towarzystwie i nie jestem już sam. -uśmiecham się i patrze na nie.

Viestun - 2021-07-28 22:26:00

Osoby które mają niepewne nastawienie to na pewno Gulltop. Po tym co między Wami zaszło w podziemiu nie rozmawialiście ze sobą ani razu i nie wiesz jak go traktować i po prostu jesteście odizolowani i robicie to co trzeba robić dla wioski.

Yngvar Cię szkoli w budownictwie i mężczyzn rzuca na głęboką wodę jeśli chodzi o wysiłek a także wymaga samodzielności w planowaniu prac. Budowniczemu ciężko ufać, robił u wielu ludzi i dużo słyszał ale i sam się dzieli nowościami choćby dla zabicia czasu. Gdy spytałeś go o sławnego norda wziął Cię na stronę na chwilę by opowiedzieć.

No więc posłuchaj mnie teraz uważnie, Bregzaricie. Znasz Beorna? Znasz. Beorn jest młodym, rosłym 19-latkiem. Jest poszukiwany przez cesarskie wojsko i możliwe, że niektórzy ludzie z Cedonii będą się tu kręcić pod pretekstem konieczności protekcji lub nawracania.
Stróże prawa szukają go przez jego starszą siostrę, Mikhelę Krwawą Orlicę która z kolei jest żoną najbardziej poszukiwanego człowieka w Nordii.

Z tym wiąże się pewna tegoroczna barwna historia która w Królestwie jest nazywana "Pijacka Saga Hroda". Saga wiąże się ze światowym turniejem w stolicy Królestwa który odbywa się raz na rok. Turniej to najbardziej prestiżowe wydarzenie na świecie i biorą w nim udział najlepsi wojownicy z każdej z czterech stron świata. Uczestnicy reprezentują rody, gildie lub nacje a ten kto wygra cieszy się nieskończoną chwałą i uwielbieniem. Cesarz spełnia życzenie zwycięzcy oraz obsypuje go złotem. 100 rok od Runięcia Murów był szczególny to i turniej był szczególny bo nagrodą był milion białych monet a nieoficjalnie księżniczka za żonę.

Zwycięzcą turnieju okazał się nord - Hrod Białozłoty, zapijaczony, ale dzielny i potężny wojownik o białozłotej brodzie. W finale naprzeciw niemu stanął legendarny gwardzista królewski - Ris Pendragon ale po chwalebnej batalii Hrod odniósł zwycięstwo i zgarnął milion białych monet. Biała moneta to luksusowa waluta w Królestwie, jedna biała moneta jest sto razy więcej warta od tradycyjnej, czarnej monety. Nikt z poza możnych szlachciców nie był tak bogaty, jak triumfator Hrod. Nawet dla przeciętnego lorda kilka tysięcy białych monet to pokaźny majątek, a Hrod wygrał ich milion.
Hrod Białozłoty za raz po odebraniu pieniędzy tego samego dnia pół miliona wydał na kupno alkoholu i wynajął marynarkę cesarską by przewieźli go przez Morze Królewskie do Nordii. Towarzyszyli mu jego koledzy, oraz fani których było dużo dlatego potrzebował floty. Na statkach najwięcej jednak znajdowało się beczek z winami, bimbrem, piwem, rumem i wódką.

Na statku oczywiście mocno się opił a także poczęstował swoimi trunkami wszystkich załogantów całej floty a tym co nie chcieli pić wlewał do gardła lub przekupywał ich. Gdy mijali statki towarowe, zestrzeliwali je a potem robili abordaż. Hrod również upijał kapitanów i zmuszał do niegodziwych czynów. W końcu marynarze byli już tak zalani w trupa, że stery przejęli nordyccy koledzy Hroda.

Gwardziści z przybrzeżnej strażnicy Nordii widzieli, jak przypływa flota złożona z tuzina statków i każdy statek z hukiem rozbija się o skalny brzeg. Ze strzaskanych statków zaczęli wytaczać się pijani nordowie spragnieni wrażeń. Oczywiście Hrod ze swoją gromadą nordów zaczął demolować strażnicę oraz upijać strażników którzy wiedząc co znajduje się w rozbitych statkach podejmowali akcje ratunkowe. Udało się uratować większość tego co najważniejsze, czyli worki z pieniędzmi oraz beczki w alkoholami. Hrod rozpoczął więc wielką imprezę alkoholową, rozsyłał pijanych nordów do pobliskich zamków, wiosek i płacił strażnikom by robili różne szalone rzeczy.

Zabierał prostytutki z burdeli, porywał ładne chłopki, palił świątynie i wypróżniał się na ołtarze. Ponoć kazał cesarskim żołnierzom uprawiać seks z krowami i obciągać bykom... Ludzie z wybrzeży Nordii mówią, że grupa nordów otoczyła jeden garnizon cesarski po czym sadzali zbrojnych na katapultach i wystrzeliwali ich w morze rywalizując ile który cesarski żołnierz zrobi kaczek po wodzie.
W wieczór w którym Hrod wygrał turniej stworzyła się wielka armia świętujących nordów którzy chodzili po najbliższych wioskach zmuszając chłopów do picia a dziewki do niemoralnych czynów. W imprezie Hroda wzięło udział kilkadziesiąt tysięcy ludzi i zginęły setki a tysiące odniosło rany.

Hrod świętując złamał większość praw i wydał milion w jeden wieczór, od tamtej pory słuch o nim zaginął. Przez zniszczenia i chaos jaki wywołał jest najbardziej poszukiwanym człowiekiem na kontynencie. Nagroda za niego to 5000 luvarów (białych monet). Ale Hrod jest bohaterem dla nordów oraz został przez niektórych ogłoszony królem Nordii, więc nikt nie chce go ścigać. Sprawy w swoje ręce wzięło cesarskie wojsko, ponieważ zatopione statki, spalone wioski, kościoły, zabici ludzie to straty które są więcej warte niż nagroda którą Hrod roztrwonił w ten wieczór. Padło nawet kilka zamków z garnizonami a do balangi dołączyło paru lordów i jarlów znudzonych rutyną. Tamtego wieczora po ziemiach Nordii rozlała się powódź alkoholu, szaleństwa, przemocy, demolki, zabawy i rozpusty.
Od tego roku mówi się o Hrodzie Białozłotym jak o legendzie. Jego przydomki to Hrod Bogaty Szaleniec, Hrod Rozrzutny, Hrod Rozpustny, Hrod Król Nordii, Hrod Inwestor, Hrod Waleczny, Hrod Heretyk, Hrod Bezczeszczyciel, Hrod Zapijaczony i wiele wiele innych.
Minstrele układają o nim pieśni a artyści malują herby z wizerunkiem norda który w jednym ręku trzyma worek pieniędzy a w drugim butelkę.
Skala zniszczeń i strat równała się z tymi jakie ludzkość widziała w wojnach, Hrod wręcz mocno zachwiał równowagą świata i pokojem. Od tej pory na świecie utarło się powiedzenie którego używa się mówiąc o kimś kto wydaje pieniądze bez pomyślunku - "Trwonisz pieniądze jak ostatni nord".
A no i Hrod to szwagier Beorna.

Yngvar nalał Ci mały kufelek słabego piwa grzanego z wanilią by lepiej się robiło w ten mróz. Sam też sobie nalał i zaczął sączyć - lekko zaschło mu w gardle.

Gdy powiedziałeś owe słowa do Jelenne nagle spojrzała na Ciebie z większym zainteresowaniem a nawet jakąś troską chociaż nie widzisz po niej żeby była typem troskliwej kobiety. - Ach tak, to Ty miałeś tą tragedię. Przykro mi.
Wróciła do ostrzenia siekier za pomocą koła oselskiego. Ma około 30 lat, i widzisz czasem, że ktoś z Waszych często się jej pyta o poszczególne przedmioty schowane w pustostanach po mężach.
Jelenne słucha Twoich słów z lekką dozą nudy w wyrazie twarzy. Nawet nie wiesz, czy uwaga o nie przeciążaniu się jakoś ją uraziła, widzisz, że szybko wróciła do normalnego stanu.
Jelenne; - Nie znam się na czystej walce ale walka o życie nie jest mi obca. Ludzie różnie reagują w obliczu wojny i sami dla siebie stanowią zagrożenie dla życia. - Gdy to powiedziała to stojąca obok Was młoda Viorica zaczęła lekko szlochać, ponieważ ma cały czas perspektywę, że jej chłopak nie przetrwał w tej walce o życie.
Jelenne to zauważyła i odwróciła się do niej i kładąc młodziutkiej dziewczynie dłoń na policzku rzekła: - Weź się w garść młoda.
Ty zauważyłeś Murdocka, który w przerwie od pracy zaczął zajmować się przyszywaniem oprawionego futra do materiałów. Prawdopodobnie uda mu się zrobić z tego pięć solidnych płaszczy z futra zjawostwora.

Ziutek - 2021-07-28 23:37:24

Słucham wywodu Yngvara uważnie w końcu to ciekawe wieści dotyczące krewnego mojego kompana. Jego szwagier okazał być się nie w kij dmuchał wojownikiem. Jednak to co zrobił przyprawia mnie o ból głowy. Ego wyczyn będzie nie do powtórzenia. Jednak skoro nordowie ogłaszają go królem Nordii nie jest to błaha sprawa.

Wychylam od niego kufelek i patrze na narzędzia jaki używam. Wykucie sobie młota nadającego się do walki jak i budowy nie powinno być dla mnie trudne. Najlepiej z ciężkim obuchem po jednej stronie i szpicu po drugiej dla zrównoważenia ciężkości broni.
Rysuje patykiem projekt na zaśnieżonej ziemi popijając piwko.
Skoro widzę coś co mógł bym poprawić zajmuję się tym. Nawet jeśli będzie szło mi powoli zajmę się tym. Wykonując tylko polecenia nie będę się rozwijał. Stanę się tylko zwykłym robotnikiem. A jestem rzemieślnikiem jako kowal teraz pora aby zdobyć kolejna rzemiosło.

-Widzisz Yngvar. Nasza kraina jest nieprzyjazna. Ziemia zamarznięta ale jednak my tu żyjemy. Żyli tu też nasi przodkowie. Więc skoro nadal tu jesteśmy może oznaczać kilka rzeczy. -dopijam piwo i odstawiam kufel z głośnym stuknięciem. -Jesteśmy głupimi, upartymi skurczybykami nie umiejącymi się poddać. Nasza wola przetrwania jest większa niż siarczyste mrozy tej krainy. -wracam do pracy.

Na słowa Jelenne odpowiadam nie przerywając pracy.

-Nie mamy innego wyjścia jak zadbać o własne przeżycie. Jednak uważam, że jeśli ma się kogoś kogo chce się z całego serca chronić człowiek jest gotów na rzeczy, których normalnie nie był by w stanie zrobić. Dla tego zawsze będę brał w pierwszej kolejności ochronę życia osób, które chronię nad wszystkimi pozostałymi. -jednak widząc łzy Vioricy przerywam pracę.

Podchodzę do niej i przytulam jak siostrę. Schylam się nieco aby moje usta były przy jej uchu i szeptem wypowiadam te słowa ciągle ją tuląc.

-Nie jesteś już sama. Nigdy nie będziesz tak długo jak żyje będziesz dla mnie młodszą siostrą. -trzymam ją w ramionach aż się nie uspokoi całkowicie.

Kiedy to nastąpi przechodzę koło Murdrocka poklepuje go po plecach i wracam do pracy, póki się nie ściemni. Obserwując kątem oka otoczenie czy nas nikt nie obserwuje ukrytkiem. W końcu zdrajcy mogą być wśród nas.
Zachowanie kobiet też sprawdzam od czasu do czasu zagadując o proste sprawy aby podtrzymywać rozmowę. W końcu kiedy się rozmawia praca lepiej idzie.
Jeśli jednak zapada cisza przełamuję ją od razu pieśnią.

-Bittida en morgon innan solen upprann
Innan foglarna började sjunga
Bergatroliet friade till fager ungersven
Hon hade en falskeliger tunga

Herr Mannelig herr Mannelig trolofven i mig
För det jag bjuder så gerna
I kunnen väl svara endast ja eller nej
Om i viljen eller ej

Eder vill jag gifva de gångare tolf
Som gå uti rosendelunde
Aldrig har det varit någon sadel uppå dem
Ej heller betsel uti munnen

Herr Mannelig herr Mannelig trolofven i mig
För det jag bjuder så gerna
I kunnen väl svara endast ja eller nej
Om i viljen eller ej

Sådana gåfvor toge jag väl emot
Om du vore en kristelig qvinna
Men nu så är du det värsta bergatroll
Af Neckens och djävulens stämma

Herr Mannelig herr Mannelig trolofven i mig
För det jag bjuder så gerna
I kunnen väl svara endast ja eller nej
Om i viljen eller ej

Bergatrollet ut på dörren sprang
Hon rister och jämrar sig svåra
Hade jag fått den fager ungersven
Så hade jag mistat min plåga

Herr Mannelig herr Mannelig trolofven i mig
För det jag bjuder så gerna
I kunnen väl svara endast ja eller nej
Om i viljen eller ej

Viestun - 2021-09-05 20:05:58

Bez problemu wyprodukowałbyś jednoręczny młot z dłuższym trzonem by wbijać nim gwoździe i rozwalać czaszki wrogów. Musiałby mieć jedynie węższe zakończenie i mieć równowagę wagową między rękojeścią a żeleźcem. Narysowałeś sobie projekt i już masz w głowie pierwsze trójwymiarowe kształty jakie będzie miało Twoje narzędzie. Nawet dziś mógłbyś zacząć pracę gdybyś znalazł odpowiedni kawałek żelaza to stopienia. Najkrócej by Ci zajęło zmodyfikowanie młotka od Yngvara a w zasadzie bezpańskiego bo to budowniczy przywłaszczył sobie większość narzędzi w wiosce.
Yngvar: - Gdy mrozy w naszej krainie złagodnieją to będzie tu się krzątać więcej Cedończyków... Więc ja tam lubię te siarczyste mrozy.

Jelenne nie jest zbyt poruszona Twoimi zapewnieniami o bezpieczeństwie. Widziała śmierć bliskich, wrogów i w jej życiu zawsze była za 5 wojna. Masz wrażenie, że zapomniała jak to jest angażować się emocjonalnie w cokolwiek i z kimkolwiek. Ale robi dobrą minę do złej gry i podnosi kąciki ust patrząc na Ciebie. Jest stosunkowo młoda bo ma jakieś 30 lat, ale ma na policzkach coś na wzór lekkich zmarszczek jednak czujesz że dodaje jej to uroku.

Przytuliłeś Vioricę gdy tak szlochała po cichu, w jej oczach zapaliły się świeczki. W jednej ręce trzymała narzędzie a drugą chciała odwzajemnić Twoje objęcie i położyła Ci wolną rękę na karku. Ale nie minęło parę sekund jak powiedziała: - Już jest okej. - Próbowała otrzeć nieuronione łzy bardziej zawstydzona niż smutna.
Nawet lekko się zaśmiała by zetrzeć piętno tej pokrzywdzonej - Nie chcę się użalać nad sobą... Ale dzięki Breg.

Murdock ma pięć kawałków futra, które już teraz można by nosić ale by były pełnoprawnym ubraniem potrzeba jeszcze nad nimi popracować. Gdy Jelenne zrobiła wszystko co miała zrobić to poszła po igłę i nitkę i zaczęła pomagać swojemu kochankowi.

Yngvar podszedł do Ciebie pod koniec pracy: - I kolejny dzień nam mija a ludzi tu przybywa, ta wieś powoli staje się schronem dla tych co nie umieją się bronić. Musimy uważać Breg, by nie chcieli nas stąd wykurzyć. To my jesteśmy tu odnowicielami i musimy współpracować. Jeśli masz do mnie jakiś biznes wal śmiało. Jeśli chcesz mieć materiał na jakieś rozbudowy to znajdź ludzi by taki zdobyć w terenie a ja zajmę się budową - Puścił oko po przyjacielsku i dał Ci lekkiego kuksańca w bark.

Podoficer Grelog dalej katuje dzieci ciężkimi treningami, dopiero gdy słońce zaszło to dał im odpocząć. Kazał nazbierać im tyle kamieni ile się da, wnieść je na pomosty palisad by w razie ataku ciskać nimi we wrogów.

Do wioski zawitał drugi ze zwiadowców wysłanych przez oficera. Miał sprowadzić pokaźne posiłki z fortu Ragnador widzicie, że wypełnił zadanie. W bramie widzicie świtę składającą się z około 30 członków Skrzącej Gwardii.
10 kopaczy/robotników fizycznych wśród których widzisz pewnego niskiego, chudego norda z brodą. Jest to oczywiście Trygve który rozgląda się za dziewczynami i nie zwraca uwagi na resztę kompanów.
10 dodatkowych strażników gdzie nie widzisz nikogo znajomego, bo strażników z fortu nie znasz za wielu.
2 kowali, 2 inżynierów, 3 kobiety uzdrowicielki/zielarki.
Najważniejszą osobą w tym konwoju jest główny medyk gildii - Nidra'decrestus Delinfrain z Wadelii. W waszej gildii mówi się na niego po prostu Wadelyjczyk. Ludzie z Wadelii zawsze mieli długie imiona przez ich bardzo rozbudowany i skomplikowany język.
Jest on wyszkolonym naukowcem w wielu dziedzinach ale głównie jego wiedza służy leczeniu rannych albo chorych.
Brama została otwarta podoficer Grelog zaczął witać się z nowo przybyłymi ludźmi z których większość dobrze zna.

Ziutek - 2021-09-05 20:57:13

Patrze na Yngvara kiedy wypowiada się na temat Cedończyków. Sam za nimi nie przepadam ale ich ekspansja na nasze ziemie chyba będzie problematyczna jednak nic na chwilę obecna nie można z tym zrobić. W końcu mammy tu ważniejsze problemy na głowie, które są pilne. Jesteśmy w wiosce a Dzicy mogą zaatakować w każdej chwili.

- Yngvar wezmę dwa młotki i przerobię je w wolnej chwili aby służyły nie tylko jako narzędzie. Lepiej mieć zawsze pod ręką inną alternatywę w kryzysowej sytuacji. -uśmiecham się i sięgam po dwa młotki.

Co do Jelenne na razie bardzo się dystansuje i jest sceptyczna do naszej grupy. Jednak to zrozumiałe patrząc na to co przeszłą. Nie będę jej naciskał bo to delikatna kwestia. Skupię natomiast na powolnym budowaniu z nią nici zaufania i więzi. W takich sprawach potrzeba czasu a pośpiech to zły doradca.

Patrząc na zakłopotaną Vioricę uśmiecham się do niej.

-Nie ma potrzeby mi dziękować. A dodatkowo o jakim użalaniu sę nad sobą mówisz. W końcu jesteśmy rodzina. Przecież mówiłem, że jesteś dla mnie jak młodsza siostra. Więc jestem zawsze do dyspozycji aby wysłuchać i pomóc ojej siostrzyczce. -ponownie się uśmiecham.

Ponownie słucham Yngvara kiedy podchodzi do mnie.

-Masz rację. Nie możemy tych ludzi zostawić na pastwę losu. Kiedy już wyciągnęliśmy dłoń aby im pomóc nie możemy zniknąć kiedy zaradzimy jednej sytuacji. Włożony trud i wysiłek poszedł by na marne a w ich życiu nic by się nie zmieniło. -patzrę w niebo. -Kiedy wchodzisz w życie innych ludzi musisz wziąć za to odpowiedzialność. Więc ja zamierzam tak zrobić. -ponownie patrzę na niego. -Co do materiałów i budowy to chwilowo są pilniejsze sprawy a samo opuszczanie woski może być niebezpieczne. Kiedy będzie taka okazja na pewno zorganizuje wypad po materiały. W końcu rodzina mi rośnie a możliwe, że znowu się powiększy. -patrzę z czułością na Vioricę i Saphire potem już delikatnym spojrzeniem na resztę swojej grupy.

Kiedy wchodzą posiłki Skrzącej Gwardi patrze na nie z ulgą. Takie wsparcie jest kluczowe dla naszej i tak trudnej sytuacji. Kadra robotnicza oraz strażników da nam wiecej możliwości jak i fachowcy z, którymi będę musiał porozmawiać przy pierwszej okazji. Zielarki też mogą podszkolić nasze niewiasty z grupy a to da im nowe możliwości. Patrząc na to jestem pełen nadziei dla naszej sprawy ale też ciesze się, ze z tego tortu też wezmę kawałek dla siebie jak i mojej grupy.
Przyjazd Nidra też nie jest byle błahostką. Wysłanie go tutaj pokazuje jak ważna jest tu sprawa naszego zwycięstwa.
Góra musi mieć większe plany co do walki z tymi Dzikiemi.
Kiedy dostrzegam Trygve macham do niego aby mnie dostrzegł i podszedł jeśli ma taką możliwość. Może się do czegoś przydać a jeśli będzie sprawiał problemy mogę go naprostować lub wykopać. Wszystko będzie zależeć od jego nastawienia i postawy wobec naszych kobiet.

Viestun - 2021-09-05 21:41:13

Cedończycy na pewno chcieliby ekspandować Wasze tereny ale problemy tych ziem wolą powierzyć nordom. Wychowywałeś się na historiach swojej matki Hegi która opowiadała Ci o osobistym gwardziście cesarza który 30 lat temu chciał dokonać zemsty na plemieniu Sheronów za zbudowanie murów w Zamkniętej Erze. Gwardzista zwał się Ryokudo Canson - był legendarnym fechmistrzem zdolnym przeciąć każdy pancerz. Ryokudo został jednak zamordowany przez plemieńców na nordyckim terenie Zapomnianej Maledrii gdzie żyły klany odpowiedzialne za wzniesienie murów tysiące lat temu.
To bardzo zaogniło i tak już napiętą sytuację między kontynentem Nordii a Cedonią więc cesarscy żołnierze chcą odpłacić pięknym za nadobne. A gdy wliczy się w to jeszcze niedawną sytuację z szalejącym Hrodem to już w ogóle relacje krajów nordyckich z Cesarstwem są bardzo złe mimo, że nordowie również należą formalnie do Cesarstwa.

Yngvar kiwnął głową w geście aprobaty gdy spytałeś go o młotki. - Bierz co chcesz i kiedy chcesz. Ja swoich kilka narzędzi trzymam u siebie bo są mi pilnie potrzebne. Resztę sobie zatrzymaj, rządź nimi i nie dawaj ich za darmo nowo przybyłym.

Od czasu do czasu Saphire przechodziła koło Ciebie i Vioricy by popatrzeć, czy wszystko u Was w porządku. Jednak gdy stałeś przy Viorice dłużej i ją objąłeś to Saphire stanęła dłużej patrząc z zainteresowaniem.

Przywitałeś się z nowymi mieszkańcami wsi. Na dodatek Blair, Gulltop i dwóch zwiadowców wrócili z polowania przynosząc na saniach dwie sarny, dzika i jelenia. Gulltop doznał skręcenia kostki w nodze w starciu z dzikiem ale wyjdzie z tego za parę dni.
Widzisz, że dwie z trzech kobiet zielarek są bardzo ładne i urodą zdecydowanie przebijają te które są w wiosce. Mężczyźni patrzą się na nie z podnietą. Te dwie niewiasty to siostry - Nina i Anisha, rudowłose, piegowate piękności o atramentowo niebieskich oczach. Służyły jako asystentki Wadelyjczyka, gdy ten stwierdził, że powinny teraz działać na własną rękę. Jednak władze gildii postanowiły by jeszcze potowarzyszyły swojemu mistrzowi bo ponoć ta misja jest bardzo ważna.
Anisha zobaczyła Gulltopa z kontuzją i wpierw podeszła do niego. Nie przejęła się tym, że przebyła z konwojem szmat drogi na pieszo i po prostu zaczęła mu udzielać pierwszej pomocy.
Ty szukasz wzrokiem Trygve, lecz zgubiłeś go bo w wiosce ni stąd ni z owąd zrobiło się tłoczno.
Nagle poczułeś jak ktoś naskakuje Ci na plecy i zaczyna dusić od tyłu. Instynktownie zacząłeś się szamotać by zrzucić delikwenta z pleców. Ścisk był piekielnie mocy ale osoba na plecach nie była zbyt postawna. Był to oczywiście ten wariat Trygve. - Sieeeeeemaaaaa rudyyy!!!! Kuurwa, nie wiedziałem, że jeszcze żyjesz ty szczwany lisie! - Walnął Ci mukę w klatę. - Przyszedłem tu by najebać tym chujom w kapturach. Mogę ich tłuc nawet teraz po przejściu stu mil! - Widzisz jak ściągnął płaszcz, koszulkę i wziął oskard do ręki. - Gdzie oni są?! Zarżnę ich i wydymam ich zwłoki.
Podoficer Grelog od dłuższego czasu stał by zagadać do Ciebie ale czekał aż Trygve z Ciebie zejdzie. Ciebie bolą plecy od wcześniejszych ran a podoficer nie mógł się powstrzymać ze śmiechu widząc zachowanie Trygve.
Grelog: - Breg, mam taką propozycję, byś porozmawiał ze swoimi lokatorami. Musicie dobrać jeszcze jedną osobę, oraz wyznaczyć lidera Waszej grupy, który będzie podlegał bezpośrednio mnie. Musimy powoli tworzyć małe warstwy społeczne w wiosce bo szefostwo ma poważne plany wobec tych okolic. Jak masz jakiś plan rozwoju wsi to powiedz, mogę pomóc. Większość nowo przybyłych znam, więc jak chcesz się czegoś o nich dowiedzieć do przyjdź do mnie to pogadamy przy herbatce.

Podoficer patrzy na Ciebie a Trygve wita się z wieśniaczkami przechwalając się co by zrobił gdyby spotkał Zakapturzonego. Zaczął nawet otwarcie najeżdżać na Cedończyków i powoli robi się trochę niezręcznie.

Ziutek - 2021-09-05 22:38:42

Tak matka posiadała sporą wiedzę na temat przeróżnych historii. W końcu zajmowała się opowiadaniem ich. Choć po prostu mogło być to jej hobby lub po prostu lubiła towarzystwo i być w centrum uwagi. Może parę jej cech sam odziedziczyłem w końcu lubię się wyróżniać i chyba dobry ze mnie mówca.
A konflikt narasta przez co w niedalekiej przyszłości może dojść do nieprzyjemnych następstw.

-Jasne. Swoja drogą dobrze by było gdyby spisać stan narzędzi i trzymać je w zamknięciu kiedy nie są potrzebne. Wydawać tylko grupie odpowiedzialnej do danej pracy. Powinno to ostudzić zapędy złodziejaszków. Zapewne są tacy a robienie nowych jest pracochłonne. -odpowiadam Yngvarowi o moich spostrzeżeniach patrząc na nowo przybyłych.

Lubię te dwie kobiety ale nie w romantyczny sposób. Po prostu chcę je chronić jak swoja rodzinę. Może być to trauma po stracie własnej rodziny a już najbardziej po stracie ukochanej siostry, która byłą dla mnie wszystkim.

Zwiadowcy dobrze sobie radzą na polowaniach. To mnie motywuje aby poprawić się w strzelaniu z kusz i łuków jak i ogólnie w walce. W końcu moja postura i mięśnie nie wystarczą na wyszkolonego Dzikiego.
Tyle do zrobienia a tylko jedno ciało. Wzdycham. Zerkam też na młode zielarki i ludzi obserwujących je z pożądania. Znowu zapowiada się kłopotliwy obowiązek.
Jak ja nie lubię tych napalonych chłopów. Możliwe gdyby nie to co spotkało moją siostrę tez bym się zachowywał jak oni lecz teraz jestem taki i nie pozwolę się do nich dobierać.

Kiedy ten buc Trygve odpuszcza sprawdzam swoje rany czy sę nie otworzyły i krzywym uśmiechem patrzę na niego.

-Miło cie widzieć Trygve Na wstępie mam do ciebie kilka słów. Po pierwsze zachowuj się przy tych kobietach. -pokazuje Saphire, Vioricę i Jelenne. -Są dla mnie ważne i nie chcę incydentów Trygve. -patrze na niego z poważnym wyrazem twarzy mówiący, że nie żartuje. -Druga sprawa to dołącz do mojej grupy jeśli ona wyraz na to zgodę . Nie przyjmuję sprzeciwu jeśli zostaniesz zaakceptowany. A po trzecie nie napalaj się będzie dane ci ich dopaść dla tego odpocznij. Jednak najpierw poznaj -podchodzę do Yngvara. -To Yngvar jest budowniczym a ten tam[/color] -pokazuje na Murdoca. -To Murodruck członek mojej grupy. Jest jeszcze dwóch ale ich przedstawię ci później kiedy wrócimy do naszej siedziby -spoglądam na reakcje ludzi z, którymi teraz tu jestem.

W końcu Trygve jest specyficzny i na pewno może zostać źle odebrany jednak chcę mu dać szansę. Jednak jego zachowanie może być bardziej kłopotliwe niż sadziłem patrzac na jego zachowanie.

-Przepraszam za niego. To specyficzna osoba ale w gruncie rzeczy dobry z jego kompan. -mówię po tym jak odszedł Trygve do swojej grupy.

Patrze na podoficera Greloga kiedy rozmawia ze mną ale bacznie też staram sie dostrzec reakcje towarzyszy jak i  to co robią młode zielarki a raczej jak zachowują się wobec nich inni wieśniacy.

-Na pewno porozmawiam a z tych ludzi właśnie tego nieokrzesanego chciał bym najbardziej bo miałem z nim przyjemność już pracować. Dla tego wolę już znane mi osoby na chwile obecną. Jednak muszę najpierw przedyskutować to z grupą. Tak jak wyznaczenie z kto będzie liderem. Nie mogę podejmować samolubnych decyzji w końcu tworzymy grupę. Na temat rozbudowy rozmawiałem już z Yngvarem dlla tego lepiej by było gdyby on powiedział o tym W końcu zna się na tym i powie o technicznych rzeczach. A jeśli wpadnę na kolejne na pewno zgłoszę się. W sumie mam pewien pomysł. Może zielarki podszkoliły by kobiety z wioski w udzielaniu pomocy rannym. Kiedy sprawy potoczyły by się źle każda pomocna dłoń do opatrywania rannych jest na wagę złota. Jednak chciał bym abyś miał na uwadze w pierwszej kolejności moje towarzyszki. W końcu są dla mnie ważne a  jeśli się na to zdecydują chciał bym aby były brane w pierwszej kolejności pod uwagę. Co do herbaty skorzystam aby poruszyć też kilka tematów, które mogą być ważne dla przyszłości tej wioski z mojego punktu widzenia. -odpowiada badając mimikę twarzy Greloga jak  spoglądając na reakcje Yngvara oraz kobiet kiedy wspominam o nich.

Mam nadzieję, że moje samolubnie wypowiedziane słowa nie poróżnią mojej grupy. W końcu nadal tworzy się więź a nic zaufania jest cienka i słaba na obecnym poziomie naszych relacji.

Viestun - 2021-09-08 19:44:19

Yngvar: - Pewnie, że zrobię spis narzędzi. Jelenne wie dużo o tej wiosce i ona sporządzi mi taką listę. Każdy powinien teraz pilnować swoich rzeczy bo nordowie na ogół mają lepkie ręce - Uśmiechnął się.

Co do polowań to regularnie ćwiczysz z Blairem strzelanie z kuszy i możesz już oddawać celne strzały w tarczę. Na pewno Blair będzie chciał Cię zabrać w przyszłości na polowanie byś spożytkował swoje umiejętności.
Masz dużo na głowie i nie umiesz się sklonować by robić wszystko na raz. Kanibale są wyszkoleni w boju ale największa różnica jaka dzieli ich a ludzi z powierzchni to przede wszystkim ich mentalność łowców ponieważ Wy jesteście dla nich prowiantem bez którego nie przetrwają.

Spoglądasz na zielarki. Anisha, która jest przy Gulltopie to prawdziwa miss Fyrzary, ma ona jasną cerę i wąską twarz jak u szlachcianki. Jest zawsze elegancko uczesana mimo silnych wichrów zazwyczaj niweczących zamierzony wygląd fryzur. Kształtów nie jesteś w stanie ocenić przez gruby ubiór i mnóstwo kieszonek/sakiewek przytwierdzonych do pasa i krótkiego płaszcza.

Druga masz wrażenie, że jest jeszcze zgrabniejsza, z tymże wygląd ma lekko inny. Twarz ma bardziej płaską i oczy większe. Wygląda bardzo pociągająco ale też widać po spojrzeniu że jak jej się coś nie spodoba to może rozpętać piekło.
Widzisz jak jeden z Waszych podszedł do niej się kulturalnie przywitać. Jest to oczywiście Samael, któremu kiedyś przywaliłeś w mordę. Samael ukłonił się jej mówiąc - Witam panią. Jestem Samael. W końcu jakaś kobieta, przynajmniej tutejsze będą miały towarzystwo.

Zielarka: - Ja jestem Nina, czołem. Ach tak, mam nadzieję że dobrze o nie dbacie! - Podniosła jeden kącik ust do góry i przeczesała palcami rozrzedzone ogniste włosy na czole. - Chwała Wam że tu jesteście. Mało kto dziś chwyta za broń w dobrej intencji.
Niemal w tym samym czasie podszedł do niej starszy wioski Nertus ucałować jej rękę w geście powitania. Reszta ekipy się zarumieniła i wstydzi się przywitać osobiście.
Obecnie wioska liczy jakieś 80-90 osób.
Widzisz jak Grelog ściska się ze strażnikami i kowalami. Od razu widać że się dobrze znają a jeden z kowalów miał kiedyś status podoficera, ale został przydzielony do fortecznej kuźni gdzie lepiej się spisywał jako wytwórca broni i pancerza. Kowal nazywa się Julen Fox.
2 inżynierów to ludzie z południa gdzie leży kraj zwany Krucze Dwory. Będą teraz podlegać Yngvarowi.
Ostatnia kobieta zielarka to starsza pani pochodząca z tych ziem i oficerzy zabrali ją ze względu na dużą wiedzę o faunie i florze.
Towarzystwo rozpakowało się w trzech tymczasowych pustostanach przeznaczonych dla nowo przybyłych.
Twoje rany na plecach po ataku łysola na szczęście się nie otworzyły, choć uścisk łysego był okrutnie mocny a wiesz że stać go na więcej.
Trygve położył Ci rękę na boku szyi tym razem już bez wygłupów.
Trygve: - Hmm? - Popatrzył na 3 kobiety które mu pokazałeś.
- Nie no spoooko, bydlaku, przecież jestem szarmancki. - Pamiętałeś jego basowy acz wysoki głos i widzisz, że ma specyficzny sposób mówienia. Głośno akcentuje i wydłuża niektóre samogłoski. Pomachał Saphire bo tylko ona przez krótką chwilę na Was patrzyła. Ta tylko kiwnęła głową a na oczach miała wypisane 'no nie, znowu jakiś świr'.

Uścisnął mocno dłoń Yngvara energicznie ją tarmosząc.
Yngvar: - Ooo, widzę, że masz krzepę, przydasz się na budowie. - Budowniczy kurtuazyjnie się zaśmiał.
Trygve: - No kuuurwa, chłopie, ja za młodu już głazy targałem. - Łysy podążył dalej wzrokiem za Murdockiem. - Murdock, łuczniku! Siema. Kojarzę Cię, byłeś na ćwiczeniach w forcie w dniu gdy tam przybyłem z Bregziem na tym kurwa brudnym dyliżansie.

Murdock akurat wykonywał wraz z Jelenne futra do noszenia. Jego konkubina popatrzyła na niego kierując spode łba oczy na łucznika. Ona ledwo akceptuje jednego łysola - Beorna, to tego starszego łysola na pewno nie zaakceptuje.

Gdy spoglądasz na reakcję ludzi to jedni czują się onieśmieleni a nawet zniesmaczeni zachowaniem Trygve. Ale inni widzą, że ten zwariowany gość może się okazać twardzielem w walce. Kobiety boją się nawet na niego spojrzeć by nie skupić jego uwagi na sobie.
Zanim Trygve poszedł się rozpakowywać to powiedział Ci swoim szalonym tonem: - Rado Cię pozdrawia. Dalej macha kilofem w kopalni. - Po tych słowach odszedł na jakiś czas.
Panowie jak na razie patrzą tylko z ogromnym zainteresowaniem na zielarki. Ale są dosyć zdyscyplinowani póki co i zbyt pochłonięci zbieraniem się w grupy, ukrywaniem ekwipunku, wybieraniem domów.
Lois Lorker podszedł do Anishy i się przedstawił. Nie wiesz czy kręci bajerę czy chce tylko przełamać pierwsze lody.

Grelog patrzy na Trygve i albo nie daje po sobie znać, że go ten typ wkurwia, albo go nie wkurwia. Spojrzał na Ciebie, potem poszukał skrawka papieru by coś odczytać lub zapisać. - Dobra, z obecnymi lokatorami chyba się lubicie, ten Trygve też Cię lubi. Zapiszę Was wstępnie a i daj mi znać wieczorem lub jutro kto będzie liderem.
Nie licząc oficerów powstała już jedna grupa, a mianowicie 3 zielarki, łucznik Lois Lorker oraz Wadelyjczyk. Ich dom to będzie jednocześnie punkt medyczny a Lois będzie ich chronić.

Ciebie Yngvar chciał mieć w małym cechu inżynierskim z nim, Tobą, płatnerzem Hogiem Herrickiem, 2 kowalami i 2 inżynierami. Ta mała pracownia jest u Yngvara i pomieści więcej niż 5 osób. Ale jeśli wolisz mieszkać z kumplami to nie ma problemu.

Przedstawiłeś mu pomysł o szkoleniach a on bez większych emocji wypisanych na twarzy rzekł - Hmm. No tak. To jeden z powodu, dla których widziałbym Ciebie jako lidera swojej grupy. Masz pomysły i nawiązujesz kontakty dbając o wieśniaczki.
- Podoficer w kościanej zbroi zamknął pięść, następnie otworzył i w dłoni pojawiło mu się małe pióro. Jego uzbrojenie jest pełne sekretów i jako specjalista od wykuwania elementów zbroi cenisz takie wykonanie.
Grelog N'agendra zapisał coś a potem schował papier i piórko. Wsiadł na swojego konia - Dobra. Pogadam o tych szkoleniach z zielarkami i Wadelyjczykiem.

Widzisz, że Murdock wykonał te 5 futer, pożegnał się z Jelenne dając jej całusa i zaniósł je do domu gdzie czekał na niego znudzony izolacją i samotnością Beorn Krwawy Orzeł. Przybili pionę, a Beorn już czekał z kieliszkiem by poczęstować łucznika. Blair zabrał trochę dziczyzny by podgrzać ją przed domem na ognisku.
Trygve stoi przed Waszym podwórkiem ze swoimi rzeczami i rozgląda się za Tobą. Gdy Saphire i Jelenne przechodziły obok niego omijając go łukiem to on wykrzyczał do nich: - Spokojnie dziewczyny, nie bójcie się! Będę normalny przy Was bo tak mi Bregzarit powiedział. Także luuuz! Będziecie bezpieczne przy mnie! Ja i Breg to zabójczy duet i zabilibyśmy watahę wilków by obronić takie pięęękne dziewoje jak Wy! - Puścił cmoka do nich a potem oczko. One były odwrócone do niego plecami i coś do siebie szeptały a Saphire nawet się zaczęła chichotać.
Dzień się kończy, ludzie chowają się do domów ale rozmowy nie milkną. I słyszysz jak ktoś z drugiego końca wsi drze mordę - Herr Mannelig herr Mannelig trolofven i mig!!! - ale szybko zamilkł bo ktoś go uciszył.
Następnego dnia rankiem kupiec, kapłan i paladyn mają opuścić wieś. A Wasza grupa po południu będzie miała wartę na drewnianych pomostach palisady.

Ziutek - 2021-09-08 21:06:18

Patrze na to co się dzieje i w sumie zaskakuje mnie kilka rzeczy jednak najbardziej zachowanie kilu osób. Co do Trygve jest mi niezbędny do wykonywania kilku prac jaki chodzą mi po głowie więc mogę przymknąć oko na jego specyficzne zachowanie.
Kiedy będę miał okazje na osobności przeproszę za swój egoizm kobiety. Jestem ciekawy grupy zielarek i tego łucznika Loisa jak i kowala Yuena Foxa.

Kiedy Samel się wita patrzę się na niego perfidnie dając do zrozumienia, że widzę. Nie mówię nic ale daje przekaz swoją postawą i wyrazem twarzy co go czeka jesli znowu coś spróbuje.

Przed chatą siadam przy ogniu i wyjmuje młotek a drugi rzucam Trygve.

-O ile wrócę do kopalni znowu zmierzę się z nim w wydobywaniu rudy. Jednak teraz trzymaj to narzędzie przyda ci się. Przerobię ja na dwu funkcyjny jak mówiłem wcześniej będzie też twoją bronią. Sam zrobię sobie podobne. Jeśli chcecie abym coś dla was zrobił nie wahajcie się. Wykonam to o ile będę miał materiały. -wzdycham i patrzę po wszystkich. -Czeka nas poważna rozmowa. Mianowicie kto zostanie liderem? Wysłucham każdych propozycji i argumentów za i przeciw. Na tej podstawie nasza grupa będzie funkcjonować. Nie chcę bezsensownych kłótni, która może poróżnić ludzi. Zgromadzenie słabych ludzi nie wzmocni jej. Dla tego chcę aby każdy się doskonalił. Dla tego wyskoczyłem z naukami od zielarek. -spoglądam też na Trygve. -Może i jest nieco specyficzne ale Trygve wzmocni naszą grupę i jest kimś kogo znam. Lepiej dobierać pewnych ludzi niż potem użerać się z kimś kto nic nie wniesie do grupy. -dorzucam palono do ognia i oczekuje na ich słowa.

-Po przedyskutowaniu wszystkich spraw przywitam sie z zielarkami i pójdę do Greloga z naszą decyzją. Sam też obejdę wieś aby sprawdzić to i owo. A co do ciebie. -patrze na Beorn. -Pewnie się nudzisz samemu. Dla tego chwilowo możesz całkowicie skupić się na destylacji a kiedy już tamci wyjadą chciał bym abyś podszkolił mnie w walce w zwarciu. -w końcu jest w tym lepszy mimo wszystko i pobudzenie jego ego trochę mu pomoże.

Mi nie zaszkodzi ale budowanie relacji w systemie zależności coś za coś jest lepsze niż coś za nic. Mimo dobrych intencji mógł bym wyjść na kogoś kto patrzy na nich z góry.

Sam też muszę się zastanowić jak ułożyć swój plan dnia aby mieć czas na wszystko co ważne. Czemu muszę nadać wyższe znaczenie i jakie rzeczy mogą sprawić aby naruszyć własny plan i zasady.
Musze też pogodzić Bregzarita i 13. W końcu oni muszą współżyć w jednym ciele i dzielić swój umysł i ciało między sobą a ich osobowości są w końcu różne. Aby nie wymknął się spod kontroli 13 ustawiłem jako przełącznik w myślę, że podziemia to jego czas. Jednak morze być mu tego mało i będzie chciał przejmować częściej kontrole. Dla tego muszę wzmocnić umysł obecnego mnie.

Zawierzam się na chwilę pogrążony w myślach szturchając tylko patykiem palące się drwa.

Viestun - 2021-09-13 20:30:57

Loisa widziałeś jak trenował. Jest świetnym łucznikiem który nie dawno ustrzelił jednego zwiadowcę w kapturze. Trafił go w łeb. Oficer widzi w nim dobrego bodyguarda dla uzdrowicieli.
Samael nie zwrócił na Ciebie zbytnio uwagi, za bardzo jest zapatrzony na zielarkę. Jak na razie zachowuje się kulturalnie i nie gada żadnych głupot do nikogo.
Wszedłeś na waszą posesję i ekipa włącznie z Trygve nagle przerwała na chwilę swoje dotychczasowe zajęcia by Cię wysłuchać. Dałeś Trygve młotek ten nigdy nie był dobry w okazywaniu wdzięczności mimiką więc po prostu go sobie wziął i schował do plecaka w którym już szeleszczą inne żelastwa.
Blair: - No cóż, ja proponowałbym Ciebie Bregzarit, bo umiesz walczyć i dużo widziałeś w podziemiu. - myśliwy popatrzył na Ciebie a potem pytająco spojrzał na resztę myśląc co oni uważają.

Murdock: - Ja proponuję Blaira, bo jest poważnym gościem, umie tropić i chodzi na polowania z podoficerem przez co poznaje najlepiej teren oraz Gulltop go lubi. Informacje od podoficera są cenne.
Murdock popatrzył z uśmiechem na Blaira.
Beorn się waha ale w końcu powiedział: - Ja się wstrzymuję od zdania. Dopiero od jutra będę mógł swobodnie hasać po wiosce bo ten paladyn pójdzie w chuj. Ale kogo nie wybierzecie to nie robi różnicy bo wszystkich Was lubię.

Trygve: - No dobra, jeśli moje zdanie się liczy to ja też proponuję Bregzarita Żelaznego. Jest w nim ogień i żar i poprowadzi nas na szczyyyt! - Powiedział donośnie łysy, a inni popatrzyli na jego gadkę z poważnymi minami.

Beorn: - To co, postanowione?
Murdock: - No chyba tak. Nowy acz nie młody członek przemówił, niech to będzie jego chrzest w naszej ekipie.

Gdy zwróciłeś się do Beorna to on od razu wyciągnął małą beczółkę z kranikiem - A propos destylacji - Beorn nalał każdemu trochę bimbru do drewnianych kubków by to uczcić.
Blair wziął małego łyczka mówiąc - Dobra Bregziu, więc zostajesz naszym liderem. Niech twe rządy trwają na wieczność haha.
Trygve zaczął rozstawiać swoje rzeczy a Beorn pokazał mu łóżko oraz całe mieszkanie.
Tobie nie pozostaje nic innego jak zanieść odpowiedź podoficerowi w kościanej zbroi.
Twój plan na następny dzień to zapewne trening strzelecki z Blairem, doraźna pomoc w budowie oraz przerabianie broni - no chyba że wymyślisz coś innego. Jedyną obligatoryjną rzeczą na jutro jest warta na pomoście gdy słońce będzie w zenicie. Wiesz, ze Yngvar zlecił kowalom produkcję grotów do bełtów i strzał. Ich ilość ma znaczenie przy obronie wsi. Yulenowi Foxowi zlecił wykucie elementów do wielkich sań.

Myślisz o swoim drugim ja patrząc w ogień na zewnątrz. I zastanawiasz się, czy tylko Ty masz taki podział mentalny w swojej głowie, czy ktoś jeszcze z tu obecnych. W końcu taki Blair też był w podziemiu lecz on stara się to wypierać lub udaje. Zresztą myśliwy poluje na zwierzynę a zabijanie choćby dzika oczyszcza umysł.

Ziutek - 2021-09-13 22:02:08

-Dziękuje za wasze zaufanie. -podnoszę kubek i biorę łyk aby uczcić swój kolejny krok w mojej karierze i w przyszłych planach. -Z racji, że nie zawsze będę pod ręką Blair chciał bym abyś pod moją nieobecność czuwał nad wszytkom. Mam nadzieję, że nasza grupa niebawem się wzmocni. Dla tego ustalmy razem wspólne poranne treningi aby lepiej działać jako grupa. Zapewne wspominałem o tym ale efekty nie będą natychmiastowe ale zaowocują w przyszłości. A im silniejsi jako grupa będziemy tym większe szanse na przetrwanie naszej grupy. Przykładem była ostatnia walka z Zjawo-stworem. Ponieśliśmy straty, które były też powodem wielkiego smutku Voricy a nie chcemy aby to się powtórzyło prawda Murdock? -patrzę na niego ponieważ w wiosce jest jego kobieta i tylko on ma tu kogoś a na dodatek nie do końca mnie popierał więc muszę sprawić aby zdobyć więcej jego zaufania w grupie.

Po toaście wstaję i jeszcze raz wznoszę kubek patrząc po swoich towarzyszach.

-Nie zawiodę waszego zaufania. Zrobię wszystko co w mojej mocy aby żadnej osobie z grupy niczego nie brakowało. Jednak mam tylko dwie prośby do was. Wspierajmy się nawzajem i nie dajmy się zabić czy to teraz czy w przyszłości. -przechylam kubek i odkładam pusty z głośnym syknięciem. -Teraz przekaże waszą wolę Grelogowi. Dla tego was na chwilę opuszczę a wy w tym czasie zapoznajcie się lepiej z naszym nowym towarzyszem. Ja już miałem okazję z nim rozmawiać odkąd przybyliśmy razem do fortu ale dla was to nadal ktoś zupełnie nowy. Dla tego przełamcie lody sami pod moją nieobecność. Pamiętajcie aby nie przesadzać z trunkami. Jutrzejszy dzień zapowiada się ciężki. -po tych słowach odchodzę od ognia i kieruję się najpierw do zielarek.

Od nich udam się do Voricy aby dopilnować co u niej i czy nie ma jakiś zmartwień. W końcu taka rola starszego brata aby opiekować się i rozpieszczać młodszą siostrzyczkę. Od jej domu udam się do Greloga

Po drodze rozmyślam nad jutrzejszym dniem w końcu muszę się skupić na byciu zwiadowcą i strażnikiem dale tego potrzebuje lepszych umiejętności bojowych. Intuicja mi podpowiada że Blair i Beorn będą w tym kluczowymi postaciami.
Co do nauk Yngvara poza budownictwem wydaje się, że sporo wie dzięki jego gumowemu uchu. Trzymanie się z nim pozwoli mi nauczyć się wielu nowych potrzebnych rzeczy jak i dowiedzieć o sprawach w wiosce. A jeśli chodzi o tego kowala Yulena ciekawy jestem jego kunsztu. Nie głupio było by się z nim zmierzyć na gruncie, który wykułem w sierocińcu. A do tego jeszcze mam przerobienie tych młotków jak i wykucie kilku przydatnych rzeczy dla grupy jak choćby swoją broń, która będzie dla mnie znakiem rozpoznawczym. Do tego maskę dla 13 kiedy będziemy schodzić do podziemi będę ją zakładał aby ukryć szaleństwo w jego oczach.
Zaangażowanie Trygve do wypadu po surowce było by dobre ale najpierw muszę rozeznać się lepiej w okolicy a aby to zrobić muszę zacząć chodzić na polowania z Blairnem aby lepiej poznać okoliczną topografie terenu i zapamiętać ją. Też sprawa z kobietami nie daje mi spokoju. Nie tylko my musimy się wykazać one też muszą zdobyć nowe umiejętności inaczej dla oficerów nie będą miały większego znaczenia od zwykłych wioskowych dziewek. A nie mogę pozwolić aby zostały porzucone.
Być może będę musiał opuścić tą wieś w przyszłości ale co z nimi. Nawet kiedy nas nie bezie musi ktoś nad nimi czuwać a być może same dzięki nowym umiejętnością będą mogły wykazać się i wspiąć w drabinach hierarchii wioski.

Z takimi przemyśleniami zatrzymuje się przed chatą zielarek i pukam w drzwi.

Viestun - 2021-09-14 20:51:05

Wypiłeś trochę boskiego napoju jaki przygotowywał Beorn. Jest mocny i grzeje ale w smaku mógłby być lepszy. Po prostu Beorn zbyt wcześnie otworzył swoją beczkę.
Tym samym uczyniłeś nieoficjalnie Blaira swoją prawą ręką i zastępcą. Wiesz, że myśliwy będzie dobrym pomocnikiem bo jest wśród Was najbystrzejszy oraz ma duże wtyki w hierarchii Skrzącej Gwardii.
Murdock donośnym 'mhm' potwierdził Twe słowa gdy wywołałeś go do tablicy. Wiesz, że zna Blaira i być może dlatego chciał go poprzeć. Ale Ciebie także darzy dużą sympatią i to on pierwszy zaproponował byście mieszkali we trzech po przybyciu do wioski.
Odłożyłeś naczynie i udałeś się do podoficera lecz pierw postanowiłeś odwiedzić Vioricę. U niej wszystko okej, siedzi sobie ze swoją babcią. Pamiętasz tą energiczną staruszkę, ma na imię Kriniad i parzy dobrą herbatę. Widzisz również, że Viorica zaczęła zadawać się z osieroconymi dziećmi bo jest ich kilka w wiosce. Opiekuje się nimi, pomaga przygotowywać im potrawy oraz prać ich ubrania.
Viorica była lekko zajęta tego wieczora, ale nie przeszkodziło jej to obdarzyć Cię szerokim uśmiechem na powitanie.

Co do Yngvara to słyszysz, że zorganizował sobie nocną zmianę w pracy przy budowach. W nocną zmianę zaangażowany jest jeden inżynier i pięciu przybyłych ze zniszczonej wioski.
Nie zdążyłeś pójść do domu Greloga, ponieważ ten znalazł Cię na ulicy podczas spaceru na koniu. Powiedziałeś mu co i jak, a ten oficjalnie wpisał Cię jako lidera grupy do swojej małej księgi mówiąc - Tak więc teraz jesteś Bregzarit, lider drugiej grupy.
Po tych słowach oddalił się powolnym kłusem trzymając pochodnię w ręku.

Owszem możesz angażować Trygve w wypady poza wieś. A Blair jak pochodzi dłużej na polowania to stanie się asem jeśli chodzi o topografię terenu i dobrze będzie wiedział gdzie bezpieczniej chodzić. Na północ od wioski znajduje się wielki las zwany Śródleśna Otchłań który jest największym lasem w Nordii i znajomość terenu jest bardzo poważaną wiedzą w tych stronach. W tym kraju polowanie i tropienie jest dużo trudniejsze przez śnieżycę ponieważ ślady szybko znikają a zabłądzenie nierzadko równa się ze śmiercią przez zamarznięcie.

Dotarłeś do punktu medycznego jak i również chaty w której mieszkają nowo przybyli członkowie gildii. Zapukałeś.
Otworzył Ci Lois Lorker jedną ręką a drugą położył sobie na skórzanym pasie gdzie przymocowany ma dobrze naostrzony puginał. - Dobry wieczór Bregzarit. Masz jakąś sprawę?
Łucznik o jasnych blond włosach otworzył szerzej drewniane drzwi i widzisz w środku resztę. Jest starsza pani zielarka która przeszukuje szafy i przebiera ubrania. Przy stole jest kominek gdzie żarzy się rozpalone drewno. Są też młode zielarki czyli Anisha i Nina. Anisha zdjęła swoje futrzane okrycie i zwija sobie bandaże w rulon pakując je do kieszonek swojego pasa.
Nina siedzi przy stole wraz z Wadelyjczykiem. Ma przy sobie książkę i coś z niej wyczytuje po cichu jednocześnie uśmiechając się jak dziecko które za raz coś spsoci. Z jej pięknych ust szybko wydobywają się jakieś dziwne, zawiłe zdanio-słowa o niespotykanym akcencie. Po wypowiedzeniu każdej kwestii spogląda błyszczącymi oczkami na swojego mistrza a ten popija sobie jakiś napar i albo kiwnie głową, że dobrze albo pokręci głową że źle. Stary medyk jednocześnie patrzy na ścianę, na której jest wywieszony zniszczony, mały obraz przedstawiający jakiś zimowy krajobraz.
Anisha skończyła pakować swoje przyrządy i medykamenty i spojrzała na Ciebie z zaciekawieniem. Lois położył Ci rękę na ramieniu i nakazał wejść by zimno nie wpadało.
Anisha: - Moje uszanowanie... - zakłopotana nie wiedziała co dalej powiedzieć i roześmiała się.
Lois: - Bregzarit
Anisha: - Achh, Bregzarit. Moje uszanowanie.
Staruszka, Nina i Wadelyjczyk powiedzieli ci dobry wieczór nie przestając robić tego co robią.
Anisha wskazała jedną z wielu karimat na podłodze na których mają lądować ranni. - To co, którą kończynę amputujemy? Hihi.
Zielarka wstała i podała Ci swoją dłoń przedstawiając siebie i siostrę. Pachnie od niej jakimiś lekarstwami i owocami. Patrzy na Ciebie niebieskimi oczami, jest ładna, ale gdy rozmawia sprawia wrażenie takiej zwykłej, prostej dziewuchy z ciętym językiem.
Anisha spogląda na Ciebie: - Widzę, że dobrze żyjesz z kościanym panem, co? Niezły szatan z niego.

Ziutek - 2021-09-14 21:58:49

Moja grupa ma ciekawych ludzi jednak puki nie zrobię czegoś z naszym zgraniem się po przez regularne treningi nadal będziemy tylko ludźmi, którzy będą sobie mogli przeszkadzać w walce zamiast się wspierać. Przeżycie jest ważne. Ma zamiar sporo zainwestować czasu i środków jakie będę posiadał w rozwój tej grupy. To maja ambicja i obowiązek jako przywódcy. Do tego prawa ręka i zastępca to podstawa w moim rozumowaniu. Zwłaszcza, że mam też rolę rzemieślnika i czasem będę skupiał się na rzemiośle zamiast na wojaczce.
Przeszkolenie Blaira jako lepszego łucznika i łowcę od Luisa to chyba pierwszy krok aby zwiększyć jego wartość a tym samym naszej grupy. Krok po kroku muszę skupiać się aby nie poszło wszystko w pizdu. Kiedy będę miał okazję popchnę wszystko do przodu a kiedy instynkt podpowie mi aby się wstrzymać zrobię to bezzwłocznie. A poznanie terenu da nam mały promyk nadziei z walka z tutejszymi kanibalami, którzy wychowali się tu i znają te ziemie. Pozwoli mi na analizę gdzie mogą potencjalnie czekać zasadzki oraz gdzie my możemy się na nich zasadzić. W końcu z ofiary chcemy stać się łowcami.

Kiedy patrzę na Voricę uświadomiłem sobie jaka miłą i troskliwą est kobietą. Dodatkowo coraz bardziej przypomina mi moją zmarłą siostrę, która się mną opiekowała. Moja chęć chronienia jej rośnie wykładniczo z każdą chwilą.
Patrząc na sieroty będę musiał podjąć kroki aby ułatwić mojej siostrze opiekę nad nimi jak i zapewnić jej jak i jej podopiecznym lepsze warunki żucia. Dla tego wysłanie Trygve po surowiec nie będzie dla mnie stratą nawet jeśli by się mu coś stało ponieważ wartość mojej siostry i jej szczęście jest ważniejsze od jego życia. Jednak nie mam zamiaru poświęcać go. Tylko moja głowa już wie kto jest dla nie ważniejszy spośród tej dwójki.

-Dobry wieczór. Jak już Lois powiedział jestem Bregzarit żelazny. Rad jestem z propozycji ale moje kończyny są potrzebne aby chronić tutejszych ludzi przed dzikimi z podziemi. Chciałem przywitać się osobiście jak i również z własnych osobistych pobudek. -wyciągam dwie zdobyte w podziemiach flakoniki i stawiam przed Wadelyjczykiem. -Tego używają aby przy pomocy dmuchawek pogrążyć we śnie potencjalne ofiary. Działa szybko i bez antidotum trudno jest się wybudzić. -pokazuje to z oznaczeniem antidotum. -Jako kowal nie wiele mogę z tym zrobić jednak mam nadzieję, że wy możecie. Zwłaszcza, że sam w podziemiu miałem okazje użyć ich broni na nich. Jednak to nie wszystko. -spoglądam na Luisa. -W mojej grupie są pewne kobiety, które przez pewne wydarzenia stały się dla mnie jak rodzina. Chciał bym prosić o ich edukacje. Zdaje sobie sprawę, że nie za darmo. Dla tego składam tylko propozycję aby poznać cenę. -spoglądam na Wadelyjczyka nie spuszczając gardy. -A co do kościanego pana. Mam wrażenie, że łatwo mi się z nim rozmawia. Na pewno lepiej niż z Gulltopem po naszym ostatnim poróżnieniu się z powodu ideologi jaką wyznajemy. Jednak nie czas i miejsce o tym mówić tu i teraz. Jak już zauważyliście mam swoje ambicje i dążę do ich realizacji. Nie mam zamiaru ukrywać niczego przed ludźmi z, którymi chciał bym nawiązać dłuższe relacje. -po prostu czekam na ich reakcje nie wparuję się też jak zboczeniec na kobiety.
Teraz jestem tu bardziej w interesach niż z przyczyn towarzyskich. Na takie może nadejdzie jeszcze okazja a jeśli nie to nie mam zamiaru nad tym rozpaczać.

Viestun - 2021-09-15 20:54:28

Wiesz, że Lois mógłby wyszkolić Blaira w umiejętnościach bojowych, ale nie w polowaniu. Lois to typowy żołnierz który strzela do przeciwników chcących go zabić.
Trygve wiesz, że jest tu tylko po to, by dostać szansę marszu na południe gdzie ponoć są jego córki ale jak na razie kopie się po czole w forcie lub teraz został wysłany do wioski. Jego motywacje nie przeszkadzają mu w tym by zachowywać się jak wariat.
Okrzyknąłeś Vioricę swoją siostrą i czujesz z nią pewną więź. Traktujesz ją w tej relacji jak taką młodszą siostrę po traumie no i bardzo ją rozumiesz i wiesz jak się człowiek czuje po stracie mimo że Twoja trauma miała miejsce dekadę temu.

Postawiłeś flakoniki przed starcem. Ten odłożył szklankę zdjął wzrok z obrazu i zawiesił oczy na fiolkach. - To płyn owocu Filiry, drzewa rosnącego w Śródleśnej Otchłani. Wprowadzenie do krwiobiegu powoduje sen, a wprowadzenie do układu pokarmowego spowoduje długi i głęboki sen.
- Oddał Ci obie fiolki. Widzisz, że na twarzy Wadelyjczyka jest jeszcze większy brak emocji niż np u Greloga. Może to być spowodowane jego zmarszczkami i ułożeniem mięśni twarzy na starość, ale jego twarz wygląda jakby była z kamienia.
Wadelyjczyk: - Mam jedną filirę zerwaną miesiące temu i mogę przygotować ten środek. Tylko macie łuki, a sam strzał z łuku i tak zabija.
Anisha słuchała z zastanowieniem i uniesionymi brwiami Twojej propozycji o edukacji - Myślę, że jest to do zrobienia. Będziemy wspólnie żyć w tej wiosce więc współpraca jest w naszym interesie. - Rudowłosa patrzy to na Loisa to na Ciebie - Może to będą śmiałe słowa, ale tak na prawdę ta wioska już teraz należy do gilldi Skrzącej Gwardii...

Siostry i Lois poczuli się trochę zmieszani gdy wspomniałeś o Gulltopie. Po prostu nie wiedzieli dokładnie o co Ci chodzi. Lois może się jedynie domyślać ale też nie widzisz że mu coś świta. Blondwłosy łucznik wie tylko tyle, że m.i.n Ty i Gulltop byliście w podziemiu oraz pokonaliście zjawostwora. Mało kto wie o tym, co widzieliście w sercu lochu i Ty nawet starasz się wypierać to z pamięci.
Anisha: - Mi także zależy mi na tym, by nawiązać z Wami dłuższe relacje. Nie umiem walczyć, ale umiem leczyć a moja siostra Nina zna się dodatkowo na chirurgii. Widziałam Bregzaricie, że zadomowiłeś się tu i masz poparcie kilku groźnie wyglądających nordów a to każe mi traktować Cię poważnie.
Widzisz że jest chętna do jakiejkolwiek współpracy i cieszy się z Twoich odwiedzin.


- ALAAAAAARM!!! ALAAAAAAARM!!!
Wszyscy usłyszeliście chropawy krzyk jednego ze strażników. Lois otworzył drzwi by zobaczyć co się dzieje. Nina zamknęła książkę i podeszła do okna.
Widzisz że ludzie mieli kłaść się do spania i zamiast gasić świeczki to rozpalają pochodnie by wyjść zobaczyć co się dzieje.
Rozległ się szmer nerwowych rozmów na zewnątrz po kilku sekundach. Drewniana brama wioski została otwarta a przez nią wbiegł jeden ze zwiadowców na wierzchowcu. Do zwiadowcy szybko podbiegł podoficer Grelog by dowiedzieć się co się stało.
- Armia zakapturzonych... zbliża się tu... - powiedział zwiadowca ciężko dysząc i puszczając arktyczną parę z ust.
Grelog długo nie myśląc zawołał: - Tarasować bramę! Obstawiać pomosty! Brać łuki, kusze, kamienie i na palisady!!!
Podoficer w kościanej zbroi spojrzał na zwiadowcę - Ilu ich widziałeś?! Mów!
Zwiadowca: - Mnóstwo... stu... dwustu, nie wiem...!
Anisha otworzyła szafę i wyciągnęła lekką kuszę. Lois Lorker: - Kurwa. Zostańcie tu, ja pójdę na palisadę.
Nordowie z gwardii zaczęli wychodzić z domów i brać do ręki oręż. Śnieg przestał padać, nie długo północ a podoficer biega galopem po wsi budząc wszystkich liderów grup oraz stawia wioskę do gotowości bojowej.  Robi to sprawnie i szybko aż śnieg i ziemia tryska spod kopyt jego biegnącego konia.
Widzisz Murdocka który wybiegł z Waszej chaty i zaczął taszczyć wiklinowy kosz w którym jest kilkadziesiąt strzał. Po drodze napotkał Jelenne która patrzy na niego zestresowana. Ogólnie widzisz, że wszyscy mają pietra prócz Greloga który wrzeszczy na całą wieś wydając rozkazy i instrukcje w pośpiechu.
Nastała kolejna z zimnych nocy a mężczyźni wchodzą na pomosty, kobiety i dzieci są przerażone a staruszki zaczynają po cichu wznosić modły. Widzisz również Vioricę i Saphire przed domami które rozglądają się ze strachem w oczach. Szukają wzrokiem rudej brody. Zrobił się mały popłoch, ale jeszcze nie panika.

Ziutek - 2021-09-15 22:31:22

Przed atakiem.



-Tak więc wiem co to jest już. To trochę pomoże w przyszłości. -skoro wie co to zabieram ją z powrotem mi będzie bardziej potrzebna. -Nie każdy łucznik może mieć takie umiejetności jak Luis dla tego wystarczy że trafi nie koniecznie zabije. Jednak to temat rzeka o, której można by dyskutować przez długi czas. A czas jest cenny zwłaszcza w tej chwili. -odwracam się do Anishi.

-Słowa śmiałe boNordowie są wolni. Jednak ci ludzie mają tylko nas są nam wdzięczni i tak długo jak tego będą chcieli będą Skrzącej Gwardii wdzięczni. Jednak mówienie, że są nasi to trochę niegrzeczne. W końcu to są ludzie a nie bydło. -robię niezadowoloną minę przypominając sobie to co robili z kobietami Zakapturzeni.
Oni nie wiedzą i nie zamierzam im o tym wspominać. Kto nie był w podziemi i nie jest moim towarzyszem nie ma prawa wiedzieć o tym. Brzemię jest zbyt wielkie a odpowiedzialność za tą wiedzę zbyt duża.
Powstrzymuję się aby mój gniew nie obudził czasem 13 pojawienie się tu jego osobowości zniweczy mój plan.
-Współpraca będzie owocna dla wielu stron zwłaszcza, że ja nie lubię tych, którzy zbytnio naprzykrzają się kobietą. Wszystkie niedomówienia załatwiam szybko aby nie doszło do niczego. Prawda Luis? -spoglądam na niego bo wie co zadeklarowałem na początku jak panowie się za bardzo szarogęsili zwłaszcza Samael, który posłużył i jako przykład dla reszty.

Po alarmie.



-Wybaczcie ale muszę iść na pomost. Spotkamy się kiedy zabijemy wszystkich Dzikich. Zabarykadujcie się i miejcie w pogotowi noże. Żywcem się nie dajcie im wziąć. Bo czeka was gorszy los niż piekło. -po tych słowach wychodzę nie jako Bregzarit ale jako 13 z uśmiechem na ustach gotowy do przelania krwi tych pieprzonych potworów.

Kiedy biegnę do chaty lustruje położenie domostw naszych kobiet i oceniam czy są w bezpiecznym dystansie od palisady i bramy w porównaniu do naszej bazy jaką mamy jako grupa.
-Murdoc wybierz dla mnie i Blaira stanowisko z, którego będzie dobrze widać bramę jak i domostwa kobiet lub nasze domostwo! -krzyczę mijając go a potem patrzę mu w oczy z uśmiechem na ustach.
-Jelene! Weź ze sobą Vioricę i Sapchirę oraz Kriniad jak i dzieciaki i tyle kobiet ile jeszcze się zmieści i zabarykadujcie się najlepiej tam gdzie się schroniła moja grupa. Nie zapomnij o jakimś ostrzu. Jeśli dojdzie do najgorszego nie daj nikogo zabrać żywcem! Nikogo!!! Sam zrobię co w mojej mocy aby nikt z was nie zginął jak i z mojej grupy. To nie tylko mój obowiązek jako lidera ale przede wszystkim jako przyjaciela. Dla tego czekajcie na nasz powrót. -spoglądam na nią z poważnym wyrazem oczu bez strachu.
Nie mam zamiaru znowu przeżyć tego co było dekadę temu. Tym razem ich obronię. Tym razem nie jestem bezsilnym dzieckiem ale dorosłym.
Przed wejściem patrzę z troską na stojące przed domem Vioricę i Saphirę. Nie pozwolę im umrzeć.
Wbiegam do chaty.
-Chłopaki mobilizacja. Dozbrajać się, jeśli coś potrzebujecie moje zapasy są dla was. Zajmiey miejsce koło siebie aby każdy mógł wspierać się wzajemnie. Blair odpowiadasz za mnie strzelców. Wliczając to mnie. Masz większe doświadczenie i umiejętności dla tego ty dowodzisz jeśli chodzi o ostrzał. Jeśli chodzi o Beorna jest kontuzjowany a lepiej radzi sobie w zwarciu. Jednak do póki nie wedrą się do nas chciał bym abyś dostarczał strzał i lądował kusze. Co do Trygve zostaniesz naszym tarczownikiem. Twoja krzepa przyda się aby zasłaniać nas tarczą. Ostatnio zdobyłem jedna. -mówiąc to biorę kusze i bełty oraz jakąś broń drzewcową oraz bękarci miecz a tarcze wręczam Trygve.
Zakładam też zdobyczny hełm bo nie potrzebował przeróbek ale pancerz zostawiam nie zdążyłem się nim zająć a po drugie nie jestem obeznany w poruszaniu się w takim czymś. Po czym spoglądam na dmuchawki i strzałki. Ponownie patrze na Beorna i wręczam mu je z fiolką usypiającą
-Pewnie chcesz się zemścić za uśpienie cie. Więc miej tą okazję i satysfakcję. -wychodząc dozbrojony staje w progu.
-Zabijemy ich tyle ile zdołamy jednak miejmy an uwadze nasze życie a zwłaszcza kobiet, które oddały się pod naszą opiekę. Jako pojedyncza jednostka jesteśmy słabi jednak jako grupa walcząca w tym samym celu i z taką samą determinacja jesteśmy niczym bestia. Niech potwory spod ziemi zobaczą jak bardzo niebezpieczne są te z powierzchni. Nie zgińcie przede mną. -po tych słowach wychodzę odszukując Murdocka i wchodząc na platformę.
Spoglądam też na to co robi Jelenne oraz moja młodsza siostra z Saphire.
Jeśli upewniam się, że się uspokoiły nieco odwracam się do swoich podwładnych z uśmiechem.
-Panowie pora na polowanie na Dzikich. Niech żaden z was nie waży mi się umrzeć póki ja będę jeszcze oddychał. Walczmy dzielnie a kiedy walka dobiegnie końca z ciał wrogów usypmy stosy aby to ich serca drżały przed nami. Jesteśmy Nordami!!! To nas powinni się lękać. -po tych słowach z uśmiechem wchodzę na platformę z kuszą gotową do oddania pierwszego strzału.

Viestun - 2021-10-27 21:07:49

Pobiegłeś w stronę pomostu i zobaczyłeś, że Grelog krąży wokół domków a oficer Ingebor wyciągnął kuszę i stanął na pomoście. Napotkałeś Murdocka by ponaglić go lecz on jako łucznik już znalazł dogodne miejsce tuż przy bramie, domostwami teraz mało kto się przejmuje.
Większość kobiet pochowała się do domów a te odważniejsze wyszły by stanąć u boku oficera. Wśród nich widzisz Vioricę która również dostała kuszę.

Gdy spotkałeś w biegu Jelenne obok niej była również Saphire.
Jelenne: - Saphire i pani Kriniad zajmą się dziećmi. Ja idę na pomost. Każda para rąk do zrzucania kamieni się przyda.

Zwołałeś chłopaków w Waszym domu, czyli Blaira, Beorna i Trygve. Ten pierwszy był już gotowy, a dwóch pozostałych zerwało się nagle sięgając po topory.
Beorn zawiesił na sobie 4 pełne kołczany bełtów bo tyle było w domu. W swoje wielkie łapy zabrał też kilka tuzinów bełtów które leżały luzem. Trygve zgodnie z Twoim zaleceniem sięgnął po wielką, prostokątną tarczę z drewna i drobnymi okuciami metalowymi.
Wręczyłeś Beornowi dmuchawkę ze strzałkami i fiolką, lecz musiałeś osobiście wsunąć mu je za pas, bo on już miał zajęte ręce. Wyposażyłeś swoich i teraz jesteście uzbrojonym małym oddziałem.
Beorn gdy dałeś mu dmuchawkę usypiającą - No pewnie, że chcę, to będzie czysta radość!

Wszyscy wybiegliście gwałtownie z domu by dotrzeć na pomost. Tej nocy śnieg słabo skrzypi pod nogami, bo jest już tak ubity od ciągłego ruchu mieszkańców wsi mobilizujących się do obrony.
Biegnąć na pomost zobaczyłeś jak na niebie zajarzył się płomień, tak jakby jakieś ogniste bóstwo chciało zrzucić gwiazdę na tę ziemię.
Za moment widać było, jak ognisty pocisk wylądował gdzieś w środku wiejskiej zagrody nie trafiając w nic konkretnego. Za pierwszym pociskiem z powietrza spadły następne które również spadły na śnieg. Jedna z płonących kul spadła podoficerowi Grelogowi tuż przed nosem trafiając w śnieżną zaspę. Podoficer szybko zszedł z konia by przyjrzeć się pociskowi pierw gasząc go śniegiem.
Grelog: - Niech to. Mają katapulty i idą na nas od wschodu... Nie bójcie się tych pocisków bo to tylko straszak! Chcą byśmy wyszli z wioski ale nic z tego! - Wrócił na siodło.

Wszedłeś na pomost a tam widzisz Murdocka oraz resztę strzelców z Waszej gildii. Przy bramie są dwa solidne pomosty - lewy od bramy i prawy. Na lewym jesteś Ty, Gulltop, Murdock, Trygve, Blair i Beorn. Poza tym jest jeszcze Samael, pięciu strażników których nie znasz ale każdy z nich umie strzelać z kuszy. Reszta to tuzin wieśniaków i wieśniaczek którzy będą mieli za zadanie zrzucać kamienie na głowy wrogów.

Na prawym pomoście jest Ingebor ze skromnym oddziałem łuczników oraz wieśniacy miotający kamieniami też tam są.

Wszyscy patrzycie nerwowo na wschód, bo z stamtąd zostały wystrzelone pociski w wioskę. Widać bezkresną ciemność na froncie a rzadkie zagajniki zasłaniają potencjalne ruchome obiekty na widoku. Nie widać żadnych świecących punktów które mogłyby wskazywać na pochodnie. Wróg co prawda lubi bawić się ogniem, ale doskonale radzi sobie w ciemności.

W końcu ukazało Wam się kilkudziesięciu zamaskowanych ludzi ustawionych w szerokiej linii. Podbiegli na jakieś 100 jardów przygotowując się do ostrzału. Z tymże nie mają łuków a te swoje dmuchawce nieszczęsne. Nie spieszą się, oczekują również na to, że pociski lecące na Wasze głowy  wypłoszą Was z zamkniętej wsi. Za zakapturzonymi strzelcami zaczęła gromadzić się kolumna składająca się z grubo ponad stu Zakapturzonych. Mają oni miecze, włócznie, korbacze lub tasaki.
Wasi łucznicy zaczęli robić ostrzał w tym Murdock. Kusznicy czekają na bliższe podejście wroga ponieważ kusza i bełty nie będą aż tak skuteczne. Wszyscy wiecie, że ze stu jardów wrogowie również nie będą mogli nikogo ustrzelić z dmuchawki.
Łącznie macie około 15 ludzi potrafiących dobrze strzelać z łuku i właśnie poszła pierwsza salwa która dotarła do wroga. Nie widzisz dobrze, czy ktoś z nich oberwał. Jednak strzały mają ich nie tylko zranić, ale też ponaglić do szturmu.
Kolumna zakapturzonych piechurów nadal czeka, ale widać, że powoli sięgają po drabiny. Mają ich kilkanaście. Największym zagrożeniem wydaje się być taran zrobiony z wielkiej, drewnianej belki z okuciem który leży pod nogami kilku opancerzonych piechurów. Armia kanibali robi wrażenie swoją liczebnością oraz tym, że są to maszyny do zabijania które chcą Was upolować a potem wrzucić do garnka...

Ziutek - 2021-10-28 20:15:35

Rozglądam się stojąc na lewym pomoście po tym wszystkim co się aktualnie dzieje poza palisadą.
Atak katapultami od wschodu i cała ta zgraja przed nami. Ciężkozbrojni piechurzy i taran jak by tych cholernych katapult było mało. Do tego proporcje są większe niż potrzebne przy tym aby oblężenie zakończyło się sukcesem.
Poprawiam hełm i gryzę się w wargę aby poczuć krew. W końcu zostanie ona tu przelana w dużej ilości. Na domiar złego większość niej może należeć do nas.
Szanse na wygraną daje nam palisada i brama jeśli wejdą do środka można tylko kupić czas aby odwlec porażkę.
Pochylam się do ucha Murdocka.
-Myślisz, że to co wydestylowaliście dobrze by się paliło? Jeśli tak będzie nam potrzebne aby zając się tymi od tarana. Nie wiem czy to da dużo ale zawsze lepsze to nic nie próbować. Do tego woda polewanie ich przy tym mrozie dało by więcej niż wrzątek, który szybko tracił by swoje ciepło. -pochylam się też do Blaira.
-Jako łucznik myślisz, że umazane w gównie groty będą mniej celne? Bo tak pomyślałem sobie, że nawet jeśli nie umrą od trafienia zostanie im paskudna infekcja. -uśmiecham się.
Patrzę na kobiety związane z nami i swoją przybraną siostrę z kuszą mam nadzieję, że będą się trzymać blisko nas. W tedy mógł bym reagować nawet w czasie walki z Dzikimi.
Jednak coś jeszcze nie daje mi spokoju.
Patrze na zachód z niepokojem. A co jeśli to tylko dywersja. Jakie siły zostały tam obsadzone jeśli większość jest tutaj Kto pilnuje naszych tyłów.
-Co z odcinkiem za naszymi plecami?! -podnoszę nieco głos aby oficer usłyszał. -Jeśli to tylko podpucha ich inne siły mogą zajść nas od tyłu. Nie wiem czemu niepokoi mnie bardziej to co za nami niż wrogowie, którzy są przed nami. -wypowiadam swoje obawy omiatam ponownie wzrokiem wszystko co znajduje się w moim polu widzenia.
Taka sytuacja jest niekorzystna sama w sobie ale myśl o zajściu od pleców i zarżnięcie jak prosiaki kiedy nie jest się w stanie zobaczyć wroga jest bardziej przerażające.
Czekam na opinię też  Murdocka i Blaira o moje wcześniejsze pytania aby potem zgłosić je oficerowi jeśli będą za tymi pomysłami.
-Trygve bądź czujny aby reagować z wyprzedzeniem. Twoja rola jest kluczowa w naszym zespole. Wielka odpowiedzialność na tobie spoczywa. Mam wiarę w ciebie i mam nadzieję, że się nie pomyliłem. -poklepuje go po ramieniu.
-Beorn. Liczę na twoją zemstę za to co ci zrobili w podziemiu. -również kołdrę mu rękę na ramieniu mówiąc to.
-Murdock i Blair. Wiem, że jesteście lepszymi strzelcami ale nie zamierzam zostawać w tyle za wami. Dla tego nie folgujcie sobie a ja przekroczę dziś swoje granice i prześcignę was w tej bitwie. -uśmiecham się.
-Jelenna, Viorica. Trzymajcie się blisko nas. Chcę mieć was w swoim zasięgu aby móc reagować kiedy będzie naprawdę źle. W końcu po tym wszystkim znowu chcę z wami wszystkimi zasiąść do posiłku. Jako, że traktuje was jak rodzinę. -poprawiam broń przy pasie i ustawiam blisko bełty tak aby broń drzewcową aby atakować bezpiecznie z góry dzięki zasięgu drzewca kiedy braknie mi już bełtów.
Przydał by mi się też ktoś do przeładowania kuszy, ktoś kto jest na naszym pomoście i widać po nim, ze wolał by zając się czymś bezpiecznym. W końcu przeładowanie kuszy jest bezpieczniejsze niż rzucanie kamieniami. A kiedy podejdą pod palisadę mógł bym zajmować się strzelaniem i używaniem broni drzewcowej na zmianę nie marnując czasu na ładowanie kuszy.

www.bezplatne.pun.pl www.polskiemody.pun.pl www.lksszarotkauherce.pun.pl www.lwyzsawanny.pun.pl www.b1a4.pun.pl