-Po pierwsze musimy być pewni naszej lojalności wobec siebie. Albowiem tak tylko stawić czoła zagrożeniu moc będziemy. Po drugie gdy dojedziemy trzymać razem musimy się. Po trzecie wskazuje na tubkę która przed chwila dostałem. Na pewno nie skorzystamy z opcji ktora pogrążyć nas będzie mogła.-
Na chwile przerywam wypowiedz by oswoili sie z tym co powiedziałem
-Gdy pójdziemy dać rekomendacje, te ktora dla nas jest niekorzystna w ogniu splonac będzie musiała zas my zlozymy przysięgę na nasz honor, krew i życie że tajemnica ta z nami do grobu pójdzie, oraz ze zawsze w miare możliwości pomagać sobie będziemy. Braterstwo krwi o to właśnie proszę was- Mowie to ściszonym głosem i standardowo podpiwram sie w razie potrzeby umiejetnoscia perswazji i modlitwy
Offline
-Gówniarze co ja mówiłem abyści byli cicho. - woznica zajrzał do środka.
Oby dwaj przytakneli jednak widzisz, że Edward tylko da tego abyś nie marudził. Z nim jest coś nie tak jesteś tego pewny.
Jednak macie większy problem woźnica może zobaczyć tubus i zdać raport o tym, że dostaliście papiery w zalakowanym pojemniku a nie na luźnym pergaminie.
-Podejrzane, że tak siedzicie razem blisko siebie. - machnął dłonią i wrócił do poworzenia wozu.
Pamiętam Tę Noc.
Na Niebie Gwiazdy.
Na Ziemi Ciała wrogów.
Offline
Akurat tubus dostaliśmy od konnego. Te które dostałem od lekarza były luźno więc wszystko będzie w porządku. Po prostu dowódca tutejszy dostanie zalakowane pismo od doktora z prawdziwymi dokumentami, a tubus nigdy nie istniał. Taka będzie oficjalna wersja. Zresztą oni odjadą my zostaniemy. Idealna sytuacja
-Edward co z tobą- Patrzę się na niego badawczo
Offline
-A co ma być? - popatrzył na ciebie pustym wzrokiem.
Wó gwałtowie się zarzymał.
-Wysiadać obiboki jesteśmy przed waszym nowym domem. Tam sie wami zajmą. - woźnica wszedł do środka. -A teraz kilka słow o polityce. - usiadł.
Popatrzył na was uważnie i kazdemu z was wręczył zawinięty pergamin.
-To wasze dokumenty. Potwierdzają wasze istnienie bez nich nie wpuszczą was do miast. - popatrzył na was badawczo. -Po drugie jest też tam pare słów o was więc nie zdziwcie się jeśli jednej czy dwuch nazw nie zrozumiecie. - na potwierdzenie poazała włąsne dokumenty.
Po czym wstał i każdemu z ws wreczył sakiewkę.
-W środku macie po 100 Talarów możecie je wymienić na Dukaty lub Dublony. Jednak Dublony to lokalna waluta w miastach i trzeba wiedzieć jaki jest jej kurs to Talara.
W tym mieście jest to wymiana Talara na 15 Dublonó. Jesli chodzi o Dukaty to zawsze 100 Talarów. Rozumiecie? - popatrzył znowu na was. -Jeśli tak to powodzenie w dalszym życiu. - uścisnął każdemu z was dłoń i wrócił na swoje miejsce.
Pamiętam Tę Noc.
Na Niebie Gwiazdy.
Na Ziemi Ciała wrogów.
Offline
Po wyjściu widzisz troche zaniedbane ulice, budynki w nie najlepszym stanie i pełno kiepsko odzianych ludzi patrzących na was jak na potencjalną zdobycz.
Rzecz jasna nie macie przy sobie nic tylko dokumenty, sakiewkę i ubranie na grzbiecie.
-Ciężka sprawa. Nie wydaje mi się aby, któryś z tych budynków był koszarami. - Edward poklepał towarzysza.
^Najważniejsze, że żyjemy co nie All? - popatrzył na ciebie z swoją niezmienną miną.
Ludzie w łachmanach zaczeli się schodzic i powoli odcinają wam jedną z trzech dróg.
Pamiętam Tę Noc.
Na Niebie Gwiazdy.
Na Ziemi Ciała wrogów.
Offline
-A co sie dzieje jak dla mnie to wygląda jak każde miasto pod rządami Zakonu. - westchnął. -Widzę, że nie byliście jeszcze w żadnym.
Popatrzył sie na was i wzruszył ramionami.
-Poza tym nie wygląda mi to na koszary. - rozejrzał sie i zrobił gest powitania.
Spojrzeli na niego bez emocji. Odszedł od nich i oparł się plecami o ścianę budynku.
-Czy wam sie zdaje czy tylko mi albo nas w chója zrobili albo chcą nas się pozbyć. - Edward omiutł was wzrokiem.
Pamiętam Tę Noc.
Na Niebie Gwiazdy.
Na Ziemi Ciała wrogów.
Offline
-Dobra idziemy prowadzisz bo masz pisemka. - usiadł.
Okolica jest pełna wysokich budynków. Jednak ich kształt i funkcjonalność wskazuje na czynszówki lub coś w tym stylu. Nie jesteście w centrum a w dzielnicy mieszkalnej za pierwszym mórem i to w slumsach prawdo podobnie. To nie pomoże za bardzo wam w znalezieniu posterunku jednak jesteście bliżej niz dalej.
Twoi koledzy patrzą na ciebie z miną prowadź i oczekują na polecenia.
Faktyczmie nie mieliście wolnej woli od wstąpienia do zakonu a teraz pozostawiono was bez rozkazów z jedną wytuczną. Źle się z tym czujecie.
Pamiętam Tę Noc.
Na Niebie Gwiazdy.
Na Ziemi Ciała wrogów.
Offline
*Wolna wola źle służy takim jak nam. Od zawsze jej pozbawionymi*
Staram się rozejrzeć za jakimś wieśniakiem. Jeżeli takowy będzie to pytam się jego o miejsce posterunku.
Offline
Jest ich paru jednak źle im z oczu patrzy. Widzisz to. Poza tym nie dali wam nawet noża tylko gołe pięści. Niedzwiedź przy zgraji żebraków i wieśniaków wydaje się miłym towarzyszm zabaw.
Pozostała dwójka czeka na twoją decyzje. jeden dla tego, że ma wyjebane a drugi chyba jest za tępy aby samemu podejmować decyzje.
Wszystko spadło na twoje barki. Kolejna próba Boska, której musisz stawić czoła.
Pamiętam Tę Noc.
Na Niebie Gwiazdy.
Na Ziemi Ciała wrogów.
Offline
* Ahh Tyrze Panie Mój jam niegodny ale skoro mnie testujesz to znak że nie mogę zawieść* Napierdalam szybką zdrowaśkę w myślach oraz zwracam się do towarzyszy
-Wiem już bracia moi. Chodźmy do jakiejś innej dzielnicy. Bliżej środka. Tam też może będzie ktoś kto pomoże nam w tej niepewnej godzinie-
Offline
-Dobra prowadź i nie marudź. - Edward wstał.
Drugi towarzysz popatrzył na niego z niesmakiem i podąża za tobą bez jakich kowiek sprzeciwów. Na szczęście żebracy odeszli wam z drogi i dali przejść obrzucili was tylko lubierznymi spojrzeniami a jeden czy dwóch oblizało usta lubierznie.
Dalej widzicie mór a w nim brame przed którą stoi oddizął ciężko zbrojnej piechoty w barwach zakonnych. Przeczeują wozy oraz bagarze kazdego kto chcę przejechać lub przejść przez brame. Ich halabardy nie wyglądają zachęcająco a cięzkie kusze na plecach zniechęcają od ucieczki.
Właśnie na waszych oczach wyciągneli kobietę z siania i wrzucili to klatki a woźnice nabili na halabardę i podnieśli do góry po czym zatkneli broń aby trzymałą się w pionie. Pod wpłwem ciężaru niesczęśnik przebił się na wylot i zjechał do samej ziemi.
Pamiętam Tę Noc.
Na Niebie Gwiazdy.
Na Ziemi Ciała wrogów.
Offline
Podchodzę do nich
-Witajcie. Polecono nam byśmy odnaleźli tutejszego dowódce.-
Przekazujemy nasze normalne dokumenty które dostaliśmy chwilę przed zostawieniem nas gdy tłumaczono nam co i jak z pieniędzmi.
Offline