RPG

Bolesny kopniak w twarz pokrzyżował twoje plany siłą jego ciosu zwielokrotniła siła Twojego ślizgu. Poza tym szabla upadła jakieś dwie płyty dalej z głośnym brzdękiem. Nie wiesz do końca ale gość jest z każdym atakiem coraz silniejszy lub ty słabniesz. Szybki cios tasakiem otrząsnął cię z zamyślenia skóra rozcięta na klatce piersiowej obficie krwawi i szczypie. A on odskoczył w tył w oczekiwaniu na twój atak jeszcze dwa takie ciosy i stracisz przytomność z powodu upływu krwi.
Kobiety zakryły oczy nie mogąc patrzeć na to co ci zrobił.
A on w oczekiwaniu aż wstaniesz oblizał tasak z twojej krwi.

Czujesz się dotknięty wolą bogini jednak poza odwagą nie daje ci żadnych innych efektów. A Brayan nadal oblizuje tasak. Patrzy tylko uważnie na twoje ruchy nie opuszcza gardy nawet na chwilę. To przykład idealnego zabójcy oraz psychopaty. Dziwi cię tylko czemu czeka mógł by cię już wykończyć. Zresztą dla ciebie to lepiej.

Gdyby nie twój refleks tasak rozciął by ci brzuch odskoczyłeś w tył i możesz wyprowadzić atak. Jeśli chodzi o zaczepki nie zareagował a nie tylko uśmiechnął się szerzej. Popatrzył na ciebie i gwizdnął z aprobatą.
-Jesteś całkiem niezły jak na dopiero co wyleczonego. - przyjął pozycję defensywną.

Zarówno cios szablą jak i ostrzem wyszedł ci perfekcyjnie. Obcinając mu prawą dłoń po samym barku. Ryknął z bólu a ty wsadziłeś mu ostrze między żebra przebijając się przez klatkę piersiową. Nie jesteś pewny ale przebiłeś mu płuco. W tym stanie długo nie pociągnie.
Ludzie wstali i zaczęli wiwatować. -Mejson!!! -Mejson!!! -Mejson!!
Jednak Brayan nie dał za wygraną rzucił tasakiem, który wbił ci się w brzuch dość głęboko. Obaj spluneliście krwią.
-To nie koniec. Jeszcze żyję. - stróżka krwi cieknie mu z ust a oddech jest słaby i płytki.

Odskoczył do tyłu dysząc i brocząc krwią jego stan nie pozwoli mu na długą walkę. W parę chwil powinno być po z powodu wykrwawienia. Kolejny jego zamach tasakiem
bez problemu unikłeś. Nie dajesz mu więcej jak kolejny cios, który powali go na arenę. Wiec teraz musisz się przyłożyć.
Publiczność szaleje a ty zdajesz sobie sprawę, że zaraz minię 10 minut i trzeba będzie zażyć antidotum.

blok okazał się dziurawy i przyjołeś tasak w plecy wbił się dość niebezpiecznie blisko kręgosłupa. Rana broczy obficie ciepła krew spływa ci po plecach. Nie wyszło tak jak zaplanowałeś. Aż tłum zatrzymał oddech gdy tasak opadł. Kolejny kopniak w jaja posłał cię na ziemię . Jednak oturlałeś się instynktownie poza jego zasięg co uratowało cię przed pewną śmiercią. Sytuacja jest beznadziejna. Jednak nie do końca gdy spojrzałeś w górę widziałeś jak bezwładne ciało Brayana pada na kamień. Z powodu zbyt poważnej rany stracił przytomność z powodu upływu krwi.

Przebiłeś je bez większych problemów. Jednak nie to cię trapi ale fakt, że gdyby nie to był byś martwy prawdopodobnie.
-Proszę państwa i o to nasz zwycięzca Mejson pokonał nieśmiertelnego Brayana "Szalonego".  Proszę państwa cóż to były za emocje.
Tłum wstał i skanduje twoje imię:
-Mejson!!!  -Mejson!!!  -Mejson!!!  -Mejson!!!  -Mejson!!!  -Mejson!!!  -Mejson!!!  -Mejson!!!  -Mejson!!!  -Mejson!!!  -Mejson!!!  -Mejson!!!  -Mejson!!!  -Mejson!!!  -Mejson!!!     -Mejson!!!  -Mejson!!!  -Mejson!!!  -Mejson!!!  -Mejson!!!  -Mejson!!!  -Mejson!!!  -Mejson!!!  -Mejson!!!  -Mejson!!!  -Mejson!!!  -Mejson!!!  -Mejson!!!  -Mejson!!!  -Mejson!!!     -Mejson!!!  -Mejson!!!  -Mejson!!! . -Mejson!!!  -Mejson!!!  -Mejson!!!  -Mejson!!!  -Mejson!!!  -Mejson!!!  -Mejson!!!  -Mejson!!!  -Mejson!!!  -Mejson!!!  -Mejson!!!  -Mejson!!!
Na arenę wszedł Norman wraz z dwojgiem innych strażników. Dwoje z nich włożyło martwego Brayana na nosze i przykryło białym płótnem. Po czym zaczeli schdzić.
-Jak się czujesz Mejson? - podparł cię. -Panienka Riko juz czeka wraz z Nelier i jej dziadkiem w komnatach.

Gdy zeszliście i znaleźliście poza polem widzenia wszystkich zatrzymał się.
-Pora wypić antydotum.  Mam nadzieje, że je jeszcze masz? - popatrzył na ciebie pytająco i z lekkim przerażeniem zarazem.