RPG

-Mam 450 lat i sen towarzyszył mi przez 200 lat. Co pełnia mi się śnił. - podniósł się.
Popatrzył na Ciebie a Daiki mało co go nie ugryzł.
-Chyba mnie nie lubi. -cofnął się o krok. -W śnie był ważna postacią więc nie mogę nic zrobić z tym. -Wzruszył ramionami. -Masz jakiś plan? Wiesz gdzie jesteśmy? Jaki mamy rok? Jaki jest ustrój? Jakie prawa. - potok pytań spadł na ciebie jak deszcz z jasnego nieba.

-Cóż to pewnie uciążliwe nie wiedzieć gdzie się jest i co się dzieje. Na pewno wiesz, że znajdujesz się na wyspie Taruga jednej z sześciu wysp na Archipelagu Sześciu Królestw. A mianowicie na wschodniej części wyspie w Wschodnim Cesarstwie Girdionis, które toczy wojnę po dwóch latach pokoju z Królestwem Gwiazdy Northisal. A my znajdujemy się w "Wolnym Mieście" Osgiliath. Ustrój w tym państwie jest skomplikowany. powiedział bym ... - złapał się za podbródek. - ... Totalitarny-Teokratyczny. Władze i jedyną siłą militarną w cesarstwie ma Zakon Czarnego Miecza potocznie zwani "Solarami". Główną religią jest Kord, bóg siły. Plotki głoszą, że jego syn jest obecnym cesarzem jednak nikt nie zna nawet jego imienia. Co do roku podawany jest rok 770 lub 768. Zależy jak liczony. Ponieważ od czasu przejęcia władzy minęło cztery lata i a Zakon mówi że dwa. Tak jak by dwa lata zostały usunięte z kronik. W 766 roku Cesarz na rzecz pokoju z piratami oddał miasto portowe na okres 10 lat pod ich jurysdykcje jako "Wolne miasto".  Przez to porozumienie piracie nie łupią królestwo a kraj ma ogromne korzyści z handlu. Aktualnie w mieście znajdują się liczne załogi pirackie ale największe wpływy w nim ma sześć stronnictw. - usiadł na łóżku i nalał sobie wody z dzbana do kubka. -"Solarzy" stanowią dużą siłę w mieście jako straż i wojski prowadzą stałą rekrutację. Ten duży z kafarem na plecach jest od Ironasirów. Ludzie zajmujący się sztuką wojenną na kontynencie zwanym "Mikonazja". Nikt nie wie co tu robią ale po wojnie rozbili się prawdo podobnie nie daleko Osgiliath. Tych w zieleni znasz zapewne. To Gildia Jadeitowego Pagonu. Mają jakieś cele ale członkowie je tylko znają. Kolejni to Korsarze zwano "Srebrnymi Koszulami". Zajmują się zleceniami. Są jak łowcy skarbów lub głów. Kolejna siłą to "Krwawo Brody" i jego zgraja. Hołota jakiej mało ale silna i dobrze wyszkolona. No i "Czerwone Kosy". Nie wiele o nich wiem są nowi w mieście ale eliminują przeciwników skutecznie. Prawa cesarstwa  nie obowiązują w tym mieście. Lecz kodeksy pirackie, które znam tyle o ile. Wiem czego unikać i tyle mi starcza. Waluta są srebrne i złote Satesy. - wyciągnął dwie monety. -Jedna złota moneta jest warta siedem srebrnych. W sumie zbywa mi trochę ich. - sięgnął za siebie i wyciągnął spore sakwy. -Nie jest tego dużo raptem 10.000 złotych Satesów. Są twoje Tabitho Laru'qu. Mam też jeszcze w mieście mały dom , który też Ci ofiaruje. -sięgnął za pazuchę i wyciągnął zawinięty i zalakowany dokument. -To akt własności domu i terenu wokół niego. Jest od teraz Twój. -uśmiechnął się.

-Bo mi nie jest potrzebny. Poza tym nawet pieniądze nie maja dla mnie znaczenia. jednak wiedz jedno całe to miasto jest własnością piratów a ludzie cesarza są tu tylko obserwatorami. Jeśli chcesz się ich pozbyć wiedz, że jako mieszkanka wysp masz większe szanse w miastach portowych ich spotkać. Ciesz się, że nie wpadłaś jeszcze jakiemuś oficerowi w oko. jesteś dość urodziwą elfką. - uśmiechnął się.
Po czym zaczął coś szukać w kieszeni płaszcza.
-To znalazłem kiedyś w czasie podroży. Należało do elfa, który przegrał to ze mną. Proszę jako, że nie jestem elfem nie jest mi potrzebne. - podał ci cienkie trzewiki wykonane z delikatnej skóry.

-Na pewno mają jednak tylko elfy wiedzą jakie. Mogła byś sprawdzić samemu. Załóż je. -uśmiechnął się.
Z dołu usłyszałaś jakiś hałas. Krótki krzyk a potem zapanowała cisza.
Szermierz wstał i wyszedł na chwilę.

Kiedy założyłaś je poczułaś nie tylko ich wygodę ale i lekkość. Twoje kroki są prawie nie słyszalne. Materiał z, którego są wykonane doskonale tłumi dźwięk.
Dajki zaskomlał żałośnie na to, że ma zostać sam.
Kiedy wyszłaś dostrzegłaś swego nowo poznanego towarzysza przywartego plecami do ściany nieopodal schodów.
Z dołu słychać strzępy rozmów.

Głos I:
-Mam nadzieję, że ta butelka wypadłą Ci kolego przypadkiem. Jeśli rzuciłeś nią w mego kompana celowo to Twoja dłoń zostanie mu podana na talerzu.

Głos II:
-Jeśli myślisz że ... - głos umilkł nagle.

Po czym słychać było długi krzyk a potem demoniczny śmiech.

Głos III:
-Do broni za Gildie Jadeitowego Pagonu.

Słychać było dźwięk dobywanej broni a potem chrzest stali ocierającej się o stal.
Krzyki mieszały się z wrzaskami a w powietrzu unosił się charakterystyczny zapach krwi.

Na szczęście przez gwar walk Twoje słowa nie zostały wyłapane.
Kiedy weszłaś do pokoju usłyszałaś wielki huk po czym ktoś krzyknął ile tchu miał w płucach.
-Dość Tego!!! Ja tu nie przyszedłem walczyć ani mieszać się w konflikty Gidli Jadeitowego pagonu i was akolitów Czerwonych Kos. W tym budynku jest was za mało aby mnie pokonać więc jeśli chcecie mnie zezłościć udało wam się. -głos należy do olbrzyma z dołu.
Przyprawia Cię o ciarki a w drzwiach widzisz jak szermierz wrócił.
^Teraz będzie spokój 3 z Gildii broczy obficie oraz jeden z Kos. To nie dobre miejsce na nocleg dla rannego. Wieczorem jest tu gorzej. Jednak decyzja należy do Ciebie. - spojrzał na ciebie.
Daiki otulił ci kolana i liże twoją dłoń.

-Witam. Za miastem nieopodal jest mój domek tam możemy się udać jednak co do Darkiosa wątpię aby chciał iść z nami.potrzebuje opieki medycznej. Wiec potrzebujemy kogoś kto się na tym zna. ja umiem udzielić tylko doraźnej pomocy. -wstał ukłonił się i wyszedł.
Po chwili widzisz, że do pomieszczenia weszła wkurzona mocno Aabb.
^Ruszać go to czysta głupota poza tym potrzebuje twej pomocy. - złapała cie za nadgarstek dość mocno.
Aż zabolało. nie posądzałaś jej o taką siłę. -Umiesz trzymać nóż co? Jak tak będziesz mi ciąć bandaże na dole mamy dużo rannych. -ciągnie cię.
Daiki najeżył się i stanął przed tobą warcząc.
^Ładny psiak ale nie mamy na to czasu chodź. - znowu cię pociągła.
Tym razem Daiki szczeknął na nią. A Aabb pościła ci dłoń.
^Jak się zdecydujesz jestem na dole. - wyszła.
-Darkios śpi a kiedy przyszedłem Aabb ruszyła po ciebie. Może pójdź i przeproś ją za swoje zachowanie. Na pewno nie zaszkodzi. -Szermierz uśmiechnął się pod nosem.
Daiki wywiesił język i patrzy się na ciebie zadowolony.

Uśmiechnął się tylko po czym podszedł bliżej.
-Darkios to twardy facet prędzej śmierć się przestraszy niż on da się jej zabrać. Poza tym wiele bóstw śmierci daje drugie życie potężnym wojownikom A on jest potężny. Sądząc po ranie jego wnętrzności mocno oberwały a mimo to widzę go żywego/ Nie lada wyczyn moja droga Tabitho. -ponownie się uśmiechnął.
Daiki polizał cie po dłoni i przekręcił głowę lekko na bok kiedy mówiłaś do niego tak jak by Cię słuchał.
-Pamiętaj Tabitho w drużynie ktoś kto umie leczyć to skarb. Większy niż dobry wojownik. - usiadł na łóżku.