RPG

Jeden gramoli się za tobą zaraz wejdzie.
Twoja lewa dłoń uderzyła go w twarz a kił został odbity przez ego szpony. Gościu się uśmiechnął i zamachnął się chcą zmusić cię do wycofania się pod pysk krokodyla.
Dostałeś po klatce jego trzy szpony na kazdej ręce rozoroały ci klatkę w  charakterystycznu X. Przy ataku potknołeś się na krwi gada i upadłęś. Krokodyl kłąpnął paszczą za tobą cal od twojej ręki.  A facet wykorzystał chwilę twojej nieuwagi napar na ciebie ale odturlałęś się w bok.
Bestia znowu zaatakowała bardzo nie udolnie męzczyzna odturlał się w tył.
Za wami jest bestia a ty masz wroga na lewo od siebie na jakiś metr.

Prowokując go na atak nadziałęs sie na jego szpony po czym kieł zblokował drugimi szponami.
Krokodyl za wami wpierdala innego krokodyla was ignorując.
-Mówiłem ci, że będzie zabawniae.
Cały czas trzymając cię na szponie zaczął cię podnosić do góru jednąk ręką. Szpony rozrywają i rozcinają twoje ciało.
-Ha!! Ha!! Ha!! Ha!! Ha!! Ha!! - jego śmiech odbija się od mórów koloseum.
Publiczność milczy.
oczy zachodzą ci powoli mgłą. Nie jest  z tobą za dobrze. Wiesz to a na pewno czujes.
Pojedyncze krzyki bólu wydobywają się z twojego gardła.

Nie ześlizgłeś sie z jego pazurów a on nastawił głowę i przyjłą siłęuderzenia w czaszkę.
Kolano cię boli to co dopiero jego głowa.
On się tylko uśmiecha po czym przebił ci nogę bezceremonialnia i zaczął się z tobą przemieszczać do krokodyla.
-Zginiemy razem lub przeżyjesz. - uśmiechnął się. -Sprawdzimy komu sprzyja fortuna.
Wzrok ci się rozmazał i widzisz podwójnie. Dźwięk jest niewyraźny a ciepło krwi uchodzi z ciebie. Straciłęs sporo krwi.
Krokodyl nadal pożera swojego krewniaka.

Póbowałeś ale widząc co próbujesz zrzucił cię ze szponów i odskoczył.
-Nie tak szybko. - popatrzył za siebie.
Krokodyl jeszcze je ale zaraz może skączyć. Przeszedł kawałek do przodu i skoczył do przodu jednym szponem rozciął ci policzek i maskę.
-Choleraz nie zdejmę jej. - spokrzał ci w oczy.
Masz wrażenie, że je już widziałeś.
Splunołeśkrwią. Jak tego nie zakończysz wykrwawisz się za minutę może mniej.

Podciołes go jednak za słabo ustał to. Atak kłem tez okazał się bardzo nie udolny zatrzymał go między szponami.
-Na tyle cię sta Issac? Przez ciebie skończyłęm tak. Zabiłęm tą małą markulę z twojej celi. Nie zostało mi dużo czasu więc dorwę ciebie.
Zaatakował szybko jednak ty uniknołeś instynktownie.
To nie twoja liga jest z wyższej kategori albo i jeszcze z tej, która wykończyłą amazonkę.
-Tak młokosie ja zabijam kazdego z twojej celi, amazonka nie błagała o smierć więc zabijałem ją powoli i boleśnie. Ta mała zginełą za szybko ale potem jej ciało było takie rozkoszne. - oblizał usta lubierznie.
Rozluźnił się za bardzo na koniec. Krokodyl za nim złapał go w pół po czym przekręcił się oddzielając górną połowę od dolnej.
Nawet nie krzyknął kiedy połknąła go bestia a nogi spadły do wody z obrzydliwym pluskiem.

Jedna bestia wchodzi za tobą a druga połkneła całą górę ze wszystkim reszta wpadął do wody.
Zwodzony most opada jednak ta przed tobą zasłąnai ci przejście.
Zaskakuje cię tylko kto to był. I skad cię znał.
Tłum wydaje się nie zadowolony przebiegiem walk.
-Prszę państwo chwila nie uwagi kosztowałą go nie tylko zwycięstwo ale i życie. Teraz pytanie czy "Szczuży Kieł" ucieknie. Ma na to 3 minuty.
Uderzeno w gong i przekręcono klepsyde. piasek powoli sie przesypuje a cenne sekundy uciekają. Na dodatek przestajesz czuć swoje nogi powoli.

Ledwo ci sie udało przebiegłes za niego i jesteś już na moście na końcu czeka twój strażnik. Wielki krokodyl leniwie zbliża się do powieszkini a cień rośni.
Z każdą sekundą jest coraz bliższy. Pozostałę dwa zajeły się ochłąpami krewniaka. A ty już jesteś u celu kiedu to olbrzym wyłonił się na powieszknię i jednym kłapnięciem zniszczył most. Wpadłeś do wody wraz z szczatkami mostu.
Publiczność wstałą i zaczełą krzyczeć.
-Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!! Big Ben!!!
Paszcza zmaiżdzyłą belki okute metalem, które miała w paszczy i popatrzyła naokoło.