RPG

Marynarze bez zbroi krzątaja sie po pokłądzie a wasz zbroinych interesuje tylko aby krzywda im się nie stała w czasie rejsu. Poza tym nie raz walczycie na morzu. Jednak z nikim jeszcze nie przyszło ci sie zrzyć na tyle aby zdradzić mu swoje plany.
-Kadecie? - podszedł do ciebie oficer statku pan Graztes. -Jak myślisz jesteśmy w stanie odpływac już z tego miejsca? - patrzy na ciebie poważnie z zamiarem oceny twojej wiedzy na temat żeglugi.
Popatrzyłes na może oraz wiatr. Pora dnia nie sprzyja na odbijanie od brzegu bezpiecznego portu w nieznany pogrążony w szarość horyżat. Wiat sprzyjał by wam aby osiagnąć takiej wielkości okrentem 6 węzłów jednak bez dobrej mapy oraz kartografa czy nawigatora podróż skazana by byłą na porażkę bo szybko utkneli byście na jakiejś rafie okalającej wyspę.

Ostatnio edytowany przez Ziutek (2015-01-25 21:42:56)

-Doskonałą odpowiedz jak zawsze Galielu. Jezeli nie masz nic lepszego do roboty tej noy możesz udać sie na ląd. Jednak nie zapomnij zabrać przepustki. Bo inaczej skazali by cie na powieszenie za dezercję. - uśmiechnął się i wręczył ci pergamin.
Pozostali zbrojni kadeci schodza już trapem na suchy ląd aby zabawić sie przed odpłynięciem. To nic nowego jednak każdy port jest iinny na swój specyficzny sposób. ostatni w jakim byłeś w Akademi "Żelaznek Kotwicy" były proste lecz sórowe zasady. Świat jest wielki i ma tyle zagadek. Jadnak jest w nim tyle do odkrycia.
Życie  zakonie nie jest złe a Silver Cross dba o swoich i płąci stale żąłd. Więc na chwile obecna masz 145 groszy, czyli miedzianych monet i 45 srebnych talarów. Dukaty są żadkie jednak bardzo drogie w sprzedaży. W każdym mieście i porcie przelicznik dukata na talary jest inny zależy od gildii kupieckich i handlowych. One decydują o aktualnej stopie wymiany waluty w kantorach zawsze raz na tydzień zmienia sie przelicznik. Czasem nawet raz na miesiąc to zależy od dobrobytu danego miasta.

Sami ludzie są w twj pięcio osobowej grupie trzech mężczyzn i dwie kobiety, które są kapłąnkami i pasażerkami zarazem na statku. Jednak wbrew pozorów umieją walczyć co sugeruje napiersnik chroniący ich tors. Z całej grupy znasz tylko siostrę Bethi i jej brata Boba z , którym służyłeś kilka krotnie. Reszta to nowy nabór.
Przywitałęś się a Bob uścisknął ci dłoń po czym z zadowoleniem popatrzył na siostrę.
-Tyre razy ci mówiłem, że to najśilniejszy kadet z naszego naboru. - popatrzył na siostrę.
Ona sie uśmiechnęłą i klepłą brata w plecy, że ten aż się wyprostował.
-Skoroi ty jesteś z tych silniejszych to nic dziwnego, że Aks jest naj. - uśmiechnełą się i podeszłą do ciebie.
Jest dość szczupłą ma jakieś 185 wzrostu i małe piersi pasujące doi figury. Jej błękitne oczy są zawsze uśmiechnięte a zielone włosy odrużniają ją od innych siustr.
Bob natomiast jest dość wysoki 195 cm wzrostu, czarnowłosy mężczyzna o niebieskich oczach. Rysy twarzy świadczą o szlacheckich korzeniach co ułatwia mu podboje miłosne. Jego długie kruczoczarne włosy zawsze utrzymane w ładzie spływają luźno na ramiona. Lekki zarost dodaje mu urody i podkreśla kości policzkowe i zarys szczęki. Ubrania zawsze nosi schludne i podążające za aktualnymi trendami. Nie stroni tez od noszenia wisiorków lub pierścieni.

-To idziemy do burdelu? - i cały czar prysł.
Siostra zdzieliłą go po głowie a on się tylko zaśmieł.
-Skarb? Tylko z której strony? Jak tak dalej pójdzie w kkażdym porcie do, którego zawita będzie miał gromadkę dzieci.
-Oj od razu gromadkę. Trójka wysarczy. - uśmiechnął się.
Znowu dostał od siostry w głowę.
-Au!!! Za co? - masuje sobie głowę.
Jakieś dziewczyny widząc to zaśmiały się a Bob poleciał je zarywac.
Zostałęś sam na sam z Bethi.
-Eh. Nie zmieni się. - popatrzyłą na ciebie.

Uśmiechnełą się i obejrzała za bratem.
-Ktoś musi mieć go na oku po tym jak jego bliźniak został porwany lata temu. Teraz ma tylko mnie. Nie jestem jego prawdziwą siostrą ale oboje zostaliśmy adoptowani przez zakonnika. Bob chciał służyć a ja go chronić. To cała historia mojej służby. Co do kobiet jest ich tylko 1\25 wszystkich rekrutów ale nadal to spora liczba. Teraz wiesz o mnie. A jaka jest twoja historia. - wlepiłą swoje oczy w ciebie.
Kątem oka dostrzegłeś jak Bob oddala się z dwiema młodszymi od siebie dziewczynami.

Uśmiechnełą się a jej oczy błyszczą jak oczy dziecka, które ma rozpakowac cukierek.
-Skoro masz takie plany zakon może cię ograniczyć za jakiś czas ale masz rację pieniądzę nie są najwazniejsze. A tak w ogóle odłożyłeś już coś na podróż?
To pytanie zbiło cie z tropu. Nawet nie zaśmiałą sie a od razu przeszłą do B po twoim A. Tak jak by wierzyła, że ci sie uda. Jej ufność dodałą ci odwagi i sił. Chociaż nie wiesz czy to nie bardziej twoje ego urosło.
Jednak w niej jest coś inego niż u innych kobiet, które spotkałeś. Coś tajemniczego co twoja dusza odkrywcy chciałą by odkryć. Intryguje cie coś w niej chociaż sam nie wiesz co to jest jak na razie.

-Na początek wystarczy jednak potzrebujesz wspólnika. Kogoś kto będzie ci służył radą i umiejętnościami aby dopełnić braki jakie posiadasz. Masz już kogoś takiego na oku? - spojrzał się za Bobem.
Jednak jego nie ma nigdzie. Co do zakonu wiadomo nzrzuca swoje prawa i obowiązki jednak nie dobrze jest odejść nie w zgodzie z przepisami bo wtedy ma się łatke dezertera a wtedy o szubinicę nie trudno.